Emma Odważna (2024) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Każdy szuka swojego miejsca w świecie
Raptem kilkucentymetrowa dziewczynka wychowana przez dwie lamy (tak, wiem jak to brzmi) pragnie dowiedzieć się skąd się wzięła i odnaleźć swoją rodzinę. Wyrusza więc z garstką nowo poznanych przyjaciół w podróż życia!
Całkiem urocza bajka z ładnym przesłaniem, jasne, ale o tym za chwilę. Porozmawiajmy przez chwilę o tym, co pierwsze rzuca się w oczy, kiedy człowiek postanowi zerknąć na zwiastun nowej chińsko-amerykańskiej koprodukcji - jej warstwę techniczną. Ponieważ mam wrażenie, że obserwujemy tu coś na wzór kolejnego kroku milowego w dziedzinie animacji. Tak jakby.
Nie jest żadną tajemnicą, że filmy animowane kosztują krocie. Od zawsze. Wały Disney dosłownie zastawił wszystko co miał, byle tylko dokończyć "Królewnę Śnieżkę i Siedmiu Krasnoludków" i gdyby film okazał się być klapą, to byłby koniec jego wytwórni. Później, gdy Pixar wychylił się z "Toy Story", a więc pierwszym, pełnometrażowym filmem animowanym w 3D, rachunki były jeszcze bardziej kosmiczne, bo i czas pracy nad obrazem był astronomicznie wielki - po przygotowaniu pojedynczej klatki, a więc jakiejś (na oko) 1/115200 części całego filmu, trzeba było jeszcze ją wyrenderować, co oznaczało puszczenie procesu i pójście do domu na noc, bo dla pojedynczej klatki trwał on dosłownie kilka godzin. Gorzej, kiedy ktoś wrócił następnego dnia do biura, aby zobaczyć, że coś się zacięło albo, że obraz nie wygląda jednak tak, jak powinien... Z czasem jednak technologia zaczęła iść do przodu w zastraszającym tempie, a wykonanie nieźle wyglądającej animacji - na przykład do telewizji - stało się relatywnie tanie. Tańsze niż klasyczna animacja. Dostaliśmy więc "Pingwiny z Madagaskaru" i podobne im produkcje. Teraz jednak niejacy Toonz Media Group postanowili pójść o krok dalej i jeszcze bardziej obniżyć budżet, jednocześnie decydując się na dystrybucję kinową. No genialne!
Emma Odważna (2024) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Prosta opowiastka z morałem, która spodoba się (raczej tylko) maluchom
Główni bohaterowie wyglądają jak najbardziej przyzwoicie. Nie są może najbardziej unikatową bandą urwisów na świecie, natychmiast kojarząc się z hitami, takimi jak "Calineczka", "Pinokio", czy... "Sly Cooper" (no, powiedz mi, że ten żółw naukowiec z niepełnosprawnością nie kojarzy ci się z Bentleyem), ale są raczej sympatyczni i ekspresyjni, a głosy Julii Kamińskiej (no relation, z tego, co mi wiadomo), Przemka Wyszyńskiego, Otara Saralidze i Piotra Tołoczko doskonale pasują do poszczególnych postaci. Tego samego nie mogę powiedzieć jednak o postaciach drugo, czy tam nawet trzecioplanowych, gdzie twórcy zdecydowanie próbowali jak najmocniej przyoszczędzić. Lamy wyglądają jeszcze jak cię mogę, chociaż ich ubrania lekko straszyły fakturą ubrań niczym z wczesnego PS3, ale pewna grupa postaci, o których nie będę tu pisał ze względu na spoilery, to dosłownie materiał na koszmary - dziwnie niedopasowane do ciał głowy, straszące kompletnie plastikową skórą i dziwnie doskonałymi rysami twarzy dosłownie wyglądają niepokojąco, jak na film dla maluchów.
Fabuła w zupełności spełnia swoje zadanie, kilka razy potrafiąc nawet zaskoczyć - choć nie wiem czy to dlatego, że w ogóle nie trzymałem gardy czy bo scenarzysta nie pomyślał o czymś oczywistym i po prostu uciął scenę przed czasem. Mamy tu do czynienia z tematami samotności, niedopasowania, przyjaźni, odwagi do postępowania słusznie. Same klasyki, które dla najmłodszych widzów, a to przecież do nich kierowany jest film, będą cennymi lekcjami na przyszłość. Miejscami film robi się też całkiem zabawny, nawet dla siedzących z pociechami na sali rodziców. Szczególnie pozytywnie nastorili mnie genialny naukowiec w skórze psa, Doktor Q, który lata wykorzystywania swojego umysłu na 110% przypłacił kompletnym zanikiem pamięci na stare lata, oraz pan Niedźwiedź, prezes klubu leśnych przyjaciół, który uczy wszystkich o potędze przyjaźni i współpracy, czy sobie tego życzą czy nie. Raczej trudno mu odmówić.
Emma Odważna (2024) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Przydałby im się jakiś dział QA
Ale wróćmy jeszcze na trochę do tej warstwy technicznej, bo to naprawdę jest fenomen! Wspominałem o naprawdę udanej obsadzie filmu i podtrzymuję tamte słowa - nie miałem pojęcia, że będąca w moim wieku Kamińska potrafi zagrać tak przekonująco dzieciaka, nigdy nie gubiąc przy tym głosu, nawet w bardziej głośnych scenach. Chociaż nie, głośne, to trochę za dużo powiedziane, ponieważ ten film jest niesamowicie wręcz cichy. Co mam przez to na myśli? Otóż, ścieżka dźwiękowa autorstwa Daniela Markovicha jest z jednej strony po prostu trochę płaska i nijaka, z drugiej ginie gdzieś tam w tle, kompletnie nie potrafiąc przebić się na pierwszy plan, nawet kiedy wypadałoby żeby zagrała głośniej, bo scena i tak już się kończy, bohaterowie gdzieś ruszają i tak dalej. Ktoś solidnie skopał montaż dźwięku i raczej nie tylko po naszej stronie. Skąd wiem? Po pierwsze, ponieważ sprawdziłem zwiastuny innych wersji językowych i wcale nie wypadają pod tym względem lepiej, a po drugie... Ktoś chyba zapomniał dograć do filmu część efektów dźwiękowych! Dosłownie czasami zdarza się, że jedna osoba uderza o ziemię i jest dźwięk, po czym ktoś inny pada obok i jest totalną cisza. Wielki pościg przez miasto z użyciem drewnianych wózków na kółkach byłby zupełnie cichy, gdyby nie stęki i pojękiwania aktorów oraz okazjonalny dźwięk metalu trącego o kamień, kiedy ktoś próbuje się zatrzymać albo skręcić - efekt aż wżera się w człowieka przez ten niemal kompletny brak innych dźwięków.
Jakość animacji też nie powala. Jak już mówiłem, główni bohaterowie wyglądają jak najbardziej porządnie, ale już otoczenia, po których idzie im się poruszać potrafią wywołać złośliwy uśmiech na twarzy. Sam nie wiem, czy bardziej bawi mnie powtarzająca się tekstura podłoża w dżungli czy może kompletnie płaska, ceglana ściana kanału, w którym przez chwilę przebywa Emma. Na tym jednak oszczędność studia się nie kończy. Sama animacja i praca kamery też potrafią miejscami rozbawić - choć raczej wcale nie dlatego, że taki był plan. Akcji brakuje dynamiki, montaż jest często zwyczajnie dziwny, a planowanie ujęć uwypukla tylko jeszcze bardziej brak wprawy reżysera. No więc, w jakim budżecie udało się ostatecznie zmieścić? Z tego, co udało mi się znaleźć, film kosztował zawrotnych 12 milionów dolarów. Relatywnie skromny "Orion i Ciemność" kosztował ponad trzy razy tyle. Ale hej, jak pokazuje "Godzilla Minus One", liczy się pomysł, a nie fundusze. Tutaj pomysł był taki, że dzieciakom i tak się spodoba, więc nie ma co przesadzać...
Podczas gdy ja byłem zajęty patrzeniem co jeszcze nie odpowiada mi technicznie, czego brakuje, co zrobiłbym inaczej, mój syn i pewnie jeszcze ponad setka innych dzieciaków na premierze mieli frajdę przez dobrych osiemdziesiąt minut, które trwa seans. Przeżywały, śmiały się, ciekawiło je co dalej. Kiedy zapytałem mojego młodego, jak mu się podobała "Emma Odważna", odparł, że dałby jej "tak z 7.5/10". Jeśli więc zamierzasz wybrać się z bardzo młodym dzieckiem do kina, możesz potraktować tę jego wypowiedź jako referencję. Jeżeli natomiast masz już nastolatki lub chciałbyś po prostu sam wybrać się do kina na coś lekkiego, raczej zalecam szukać dalej. To całkiem nieszkodliwa (choć też leniwie opowiedziana) historia z ładnym morałem i paroma udanymi żartami, ale dla mnie te kwestie techniczne są nie do przeskoczenia i sam nie dałbym filmowi więcej jak 3/10 za te dwa pozytywne elementy. Dlatego powstrzymam się od wystawiania wielkiego numerka na koniec. Rozstrzał między dorosłym widzem, a dzieckiem, do którego film jest kierowany jest tak olbrzymi, że lepiej, aby tu na dole były dwie oceny końcowe i każdy mógł sobie zdecydować na podstawie samego tekstu, czy warto się z Emmą zapoznać, czy nie.
Przeczytaj również
Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych