Tomb Raider IV-VI - kolektyw Lary rośnie w siłę

Tomb Raider IV-VI - kolektyw Lary rośnie w siłę

Krzysztof Grabarczyk | Dzisiaj, 17:00

To wcale nie miała być Lara Croft. Jej pierwsze nazwisko brzmiało Cruz. Laura Cruz. Miała być najemniczką latynoskiego pochodzenia. Oryginalny zespół Core Design uczynił bohaterkę Brytyjką nadając angielskie nazwisko, Croft. O pomyłce Toby'ego Garda napisałem już tyle razy, że pewnie znacie ją na wylot. Dodam, że Gard nigdy nie chciał czynić z pani archeolog obiektu westchnień. Oznaczałoby to wówczas, że gra zawdzięcza popularność nie jakości, lecz postaci Lary. Jak było naprawdę? Można się spierać. Wydana na początku roku trylogia odniosła sukces, więc obawy Garda dzisiaj wydają się bezpodstawne. Sam sięgnąłem po kolekcję przygotowaną dzięki współpracy Crystal Dynamics i Aspyr. To wciąż trudne i znakomite produkcje, które otrzymały szereg wizualnych usprawnień. Lary wkrótce przybędzie, bo wydawca zapowiedział kolejny pakiet odświeżeń. Poinformujcie zatem drugą połówkę, bo w święto zakochanych Wasze plany mogą ulec zmianie. 

Tomb Raider IV-VI Remastered trafi do sprzedaży 14 lutego. Nietypowa data, ale w końcu panna Croft była pierwszą miłością niejednego gracza. Oczywiście w kategorii pasji do gier wideo. Jako pierwsza postać ze świata elektronicznej rozrywki zjechała do Polski w 1999 roku promując Tomb Raider IV: The Last Revelation. Zrobiła to na wiele lat przed pewnym zabójcą potworów z Rivii. Wydarzenie transmitowano w telewizji Polsat, a Larę, a właściwie modelkę, Larę Weller przywitali fani. Wydarzenie zorganizowało Mirage Media, ówczesny dystrybutor gier Eidosu na Polskę. Było szumnie, gwarnie, a egzemplarz z grą w wersji PC sprzedawano za 159 zł. To historyczne wydarzenie, ponieważ nigdy przedtem polskie stacje telewizyjne nie relacjonowały imprez związanych ze światem gier w wieczornych wydaniach informacyjnych. Jeśli byliście wtedy jednymi z tych dzieciaków, które czekały na premierę The Last Revelations to wspomnienia powrócą w przyszłym roku

Dalsza część tekstu pod wideo

Pierwsza kolekcja przekroczyła milion sprzedanych egzemplarzy. Trudno potwierdzić konkretny elektorat, lecz po wydanie najpewniej sięgnęli weterani pamiętający Larę z czasów PlayStation. To bardzo restrykcyjne, wymagające cierpliwości i matematycznej precyzji tytuły. Aspyr poprawili responsywność postaci, lecz rdzeń rozgrywki został nietknięty. Przy tak surowej konstrukcji poziomów nie dało się zrobić inaczej. Gdyby zdecydowano się na "upłynnienie" animacji Lary to gdzieś uleciałby klimat starej trylogii. Pewne schematy muszą pozostać na wieczność. Siła Tomb Raider wciąż tkwi w niebagatelnym poziomie wyzwania. Fakt posiadania przez Larę dwóch pistoletów o nieograniczonej amunicji wcale nie czynił gry o wiele prostszej. Tomb Raider rzuca kłody pod nogi w trakcie odkrywania lokacji przy rozwiązywaniu zagadek wymagających zdecydowanej reakcji po stronie gracza. Wtedy kluczowe jest zrozumienie kontroli w grze. 

Mroczna Lara 

undefined

Zacznijmy od Tomb Raider: The Last Revelation. Wydana w 1999 roku stała się przedmiotem mocne debaty wśród graczy. Zakończenie sugerowało, że Lara Croft przepadła na wieki. Grę oceniono bardzo wskazując nienaganną szatę graficzną i pomysłowe poziomy. Szkoda, że wspomniana odsłona zdawała się wyczerpać kreatywność dewelopera, o czym za moment. Pracę rozpoczęły się w połowie 1998 roku, gdy trwały ostatnie szlify przy Tomb Raider III. Producentom kończyły się pomysły na dalszy rozwój serii. Koniecznie chcieli uczynić z The Last Revelation coś odkrywczego, zgodnie z podtytułem gry. Trwały rozmowy nad definitywnym zakończeniem przygód Lary. Zespół faktycznie chciał uśmiercić tę legendarną postać. Nowym CEO Core Design niebawem został Jeremy Heath-Smith. Dowiedziawszy się o planie twórców odrzucił plan śmierci Lary. Zakończenie gry, choć sugerowało kres życia bohaterki, nie kończyło serii. W następnym roku opracowano Tomb Raider: Chronicles. W rzeczywistości grę tę można nawet z dzisiejszej perspektywy określić "skokiem na kasę" - ta produkcja kumulowała fragmenty ze wszystkich przygód panny Croft i niejako była formą kroniki, co zresztą sugerował tytuł. 

Chronicles było efektem nacisków ze strony wydawcy, Eidosu. Zarząd wymusił kontynuację marki. Core Design podzieliło się na dwie grupy: jedna pracowała nad Chronicles,a zadaniem drugiej było przygotowanie (nie)sławnej Tomb Raider: Angel of Darkness. Nad kronikarską odsłoną czuwali w większości weterani serii, podczas gdy świeża krew - czyli nowi pracownicy - popłynęła w stronę kreacji Angel of Darkness. Jeden z twórców Chronicles, Andy Sandham wyznał w 2016 roku, że nikt nie potraktował pracy nad Chronicles z taką pasją jak wcześniej. Dla autorów była to typowa, rzemieślnicza robot byleby zarobić na życie. Recenzenci chyba to dostrzegli, ponieważ tytuł odznaczył się wyraźnie gorzej w zakresie średniej ocen. Czy jakościowo odstawał? Nie, to kwestia recyklingu lokacji. Zdecydowana większość pochodziła z poprzedniczek, a twórcy głównie edytowali stworzone kilka lat wcześniej lokacje dodając tylko nowe elementy. Nie traktujmy jednak Chronicles w kategoriach remastera. Gra miała swoją fabułę, w której znajomi Lary zbierali się w rezydencji Croftów wspominając jej najsłynniejsze wyczyny. Wiele wyjaśniał również epilog Tomb Raider: Chronicles. Teraz grę znowu przypomni odświeżenie z ramienia studia Aspyr. 

Kompletna kolekcja

undefined

Tomb Raider IV-VI Remastered ciekawi mnie przede wszystkim dzięki ostatniej grze na liście, Tomb Raider: Angel of Darkness. Powstawała trzy lata pod roboczym tytuł Tomb Raide: Next Generation. To pierwsza gra z serii przygotowywana z myślą o PlayStation 2. Twórcy wykonali badanie rynku i zdecydowali się na zmiany w wyglądzie Lary oraz samej rozgrywce. Projekt miał naprawdę wytężyć "Czarnulę" do granic wytrzymałości. Zaimplementowano mechaniki rodem z Metal Gear, ponieważ Lara mogła się wychylić zza rogu niczym sam Solid Snake. Proces twórczy gry był skomplikowany. Po zakończeniu prac nad Chronicles, przydzieleni do Angel of Darkness weterani Core Design byli zdumieni. Nowy zespół ukończył tylko warstwę fabularną. Prace ruszyły z kopyta. Problem polegał również na tym, że nie wszyscy zdążyli zapoznać się ze specyfikacją PlayStation 2. Stąd do opracowania scen przerywnikowych zatrudniono oddzielną firmę, Attitude Studio. Fani, choć ucieszyli się z powortu Lary, to nie otrzymali wyjaśnienia jak wydostała się z potrzasku w The Last Revelation. Gra tego nie powiedziała. 

Kolejne Walentynki będą świętem zakochanych i fanów Lary, choć to oferta skierowana do ludzi znających serię od dawna. Każda z trzech gier to bogata, zakulisowa historia. Cała trójka uchodzi za dość kontrowersyjne rozdziały serii. The Last Revelation, choć świetne systemowo pozostawiło fanów w kropce, bo finalnie nikt nie wiedział, co stała się z Larą. Chronicles to pójście na łatwiznę, zmęczenie materiału, bo gra aż kipiała odtwórczością. Angel of Darkness chciało zmienić wszystko, lecz wewnętrzny, deweloperski chaos nie pozwolił na realizację wszystkich pomysłów. W omawianym zestawie będzie aż 150 pucharków do zdobycia, choć to wyzwanie dla prawdziwych purystów, zdecydowanie tych największych miłośników serii. Będzie tryb fotograficzny i opcja podglądu klasycznej oprawy. To rozwiązanie powinien posiadać każdy remaster klasyki. Pierwsze było w tej kwestii Halo: The Master Chief Collection. Tymczasem kolektyw Lary rośnie dalej, a na koniec zarzucę ciekawostkę. Aspyr w przeszłości współpracowało również z Eidosem w trakcie przeniesień wszystkich sześciu odsłon na komputery Mac. Zbiorcze wydanie również tutaj jest kwestią czasu. Kupicie? 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper