Astro Bot a przyszłość - co dalej z małym robotem w świecie gier?

Astro Bot a przyszłość - co dalej z małym robotem w świecie gier?

Kajetan Węsierski | 02.11, 14:00

Czasem zdarzają się takie gry, które nie tylko są w stanie sprostać oczekiwaniom odbiorcy, ale wręcz je przebić. Wiecie, nawet gdy liczymy na prawdziwy hit, to okazuje się, że mamy do czynienia z takim, który zapisze się dużymi literami w annałach gamingu. Ja w ostatnich kilku latach miałem kilka sytuacji, w których nowości oddziaływały na mnie właśnie w ten sposób, a jedna z nich zdarzyła się nawet w tym roku. 

Gdy jednak pojawia się ogromny hit, to zawsze później rodzi się ważne pytanie - co dalej? Jakie kroki podjąć? W którym kierunku iść, by wykorzystać popularność i ciepły odbiór, ale jednocześnie nie sprawić, by wszystko to zbrzydło, spowszedniało i zwyczajnie się znudziło. Takie zadanie będzie stało przed twórcami Astro Bota, ale… Cóż, zacznijmy od początku, by wszystko uporządkować. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Astro Bot

Nie spodziewam się, aby którykolwiek z Was, Drodzy Czytelnicy, wchodząc w ten tekst nie wiedział, czym jest omawiany Astro Bot, ale - tak z dziennikarskiego obowiązku - warto nakreślić podstawy. W praktyce jest to najnowszy hit od Team Asobi, który skupia się na tytułowym robocie podróżującym po różnych kolorowych i kreatywnie opracowanych światach. Ratujemy inne boty, zbieramy puzzle i rozwiązujemy kolejne zadania. 

A choć sam tytuł nie musi tego zdradzać, jest to w gruncie rzeczy trzecia już odsłona serii. Pierwsza debiutowała jeszcze w 2018 roku jako tytuł ekskluzywny na PlayStation VR. Zatytułowana Astro Bot: Rescue Mission platformówka pozwalała nam wspierać głównego bohatera w jego zadaniach, nieustannie przemierzając z nim kolejne lokacje - od słonecznych plaż, przez zacienione jaskinie. 

Z racji wyłączności na gogle, nie była to gra mogąca pochwalić się rekordowymi wynikami sprzedaży. Znacznie więcej osób usłyszało o robociku przy okazji premiery Astro's Playroom, a więc gry platformowej, która stanowiła coś na wzór technologicznego dema prezentującego możliwości PlayStation 5, a także - lub nawet przede wszystkim - kontrolera DualSense. A że do wspomnianej konsoli produkcję dorzucano za darmo, sporo osób mogło się z nią zmierzyć. 

Przyjęcie było natomiast tak pozytywne, że możemy wrócić do pierwszego akapitu tej części tekstu - gry Astro Bot. Twórcy, za namowami graczy, zdecydowali się podjąć bardzo odważne kroki i rozwinąć założenia oraz pomysły ze wspomnianego dema. Tym razem, zamiast zaledwie kilku godzin zabawy, dostaliśmy ich solidne kilkadziesiąt (chcąc zebrać wszystko, co możliwe). A wyniki sprzedażowe mówią same za siebie - mamy wielki hit. 

Na koniec świata i jeszcze dalej…

Jak jednak wspomniałem już na wstępie tekstu, w takim przypadku zawsze pojawia się pytanie o przyszłość. Jasne, jest to rzeczywiście trzecia część serii, ale dopiero pierwsza, którą można określić jako pełnoprawną grę dla mas. Nie jest ani ciekawostką w wirtualnej rzeczywistości, ani darmowym pokazem mocy sprzętu. Co więcej, wysoka sprzedaż i znakomite oceny sprawiły, że zainteresowanie marką jest tak duże, jak nigdy wcześniej. 

A wraz z zainteresowaniem, rosną oczywiście oczekiwania. Te rzeczywiście były spore jeszcze przed wrześniową premierą Astro Bota, ale dopiero w tym momencie poszybowały w górę. Poprzeczka wisi niewiarygodnie wysoko i prawdopodobnie Team Asobi zaczął już się zastanawiać nad tym, co dalej. Jaki kierunek może obrać robotyczne uniwersum, aby skutecznie oprzeć się powolnemu popadaniu w monotonię. 

Choć bowiem sama gra jest moim zdaniem wybitna i skrajnie dobrze zrealizowana pod względem kreatywności, to wydanie za kilka lat projektu, który będzie po prostu powielał znane schematy, może nie być najlepszym rozwiązaniem. Na szczęście wcale nie musi do tego dojść - a to choćby przez wzgląd na fakt, że te “kilka lat” może przynieść choćby PlayStation 6 z nowymi technologiami. Team Asobi na pewno będzie umiał je wykorzystać, nie mam cienia wątpliwości. 

Innym racjonalnym kierunkiem wydaje się ekspansja uniwersum - nie jednak w górę, a na boki. Zamiast tworzyć bezpośredni sequel, można zaryzykować z innymi gatunkami. Może tak ciekawie zrealizowana platformówka w 2D lub 2.5D? Albo wyścigi gokartów z pokazem kreatywności załogi studia? Zresztą, Mario pokazuje, że odważne rozwijanie pomysłów może być drogą do niebywałego sukcesu. 

Werdykt 

Finalnie do głowy nasuwa się jedno - kreatywność jest największym i najlepszym możliwym sprzymierzeńcem twórcy. Dopóki wyobraźnia i technologia nie są przeszkodą, każda kolejna produkcja ma ogromne szanse na sukces. A w przypadku ekipy z Team Asobi mamy do czynienia właśnie z taką sytuacją. 

Wierzę, że w przypadku bezpośredniej kontynuacji uda się wykorzystać nowe technologie, a sami deweloperzy nie zatrzymają się na produkcji w myśl “więcej tego samego”. I biorąc pod uwagę ich dotychczasowe projekty, możemy to zauważyć. Pozostaje wierzyć, że i tym razem utrzymają poziom, a może za dłuższy czas Astro Bot będzie kolejną wielką maskotką branży. Tego życzę twórcom, sobie i Wam. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do ASTRO BOT.

Źródło: Własne
Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper