Lioness (2023) - recenzja, opinia o 4 odc. 2. sezonu serialu [SkyShowtime]. Geopolityczne potęgi na froncie
„Lioness” wraca z nowym sezonem, oferując bardziej wyrazistą, choć nadal nieco kontrowersyjną wizję kobiecej siły w świecie militarnych starć.
W pierwszym sezonie, pomimo znakomitej obsady, serial spotkał się z krytyką, głównie za brutalność oraz przesadne akcentowanie patriotyzmu. Jednak po czasie historia zdobyła swoich zwolenników, a 2. sezon wydaje się być odpowiedzią, ale tylko na niektóre zarzuty.
Już od pierwszego odcinka Zoe Saldaña jako Joe wraca na ekran z siłą, która przyciąga jak magnes. Bohaterka ponownie balansuje między brutalnym światem operacji specjalnych a życiem rodzinnym, co tym razem będzie miało jeszcze bardziej dramatyczny wydźwięk.
Lioness (2023) - recenzja 4 odc. 2. sezonu serialu [SkyShowtime]. Walka mocarstw w cieniu
Nowa misja sprowadza Joe na granicę z Meksykiem, gdzie podejmuje się odnalezienia porwanej kongresmenki. Walka i całą ta rozgrywka z kartelami to esencja tego sezonu (co widać po 4 odcinkach, a w sumie będzie ich 8), ale pojawiają się nowe wątki, które nadają fabule międzynarodowego wymiaru. W tle słychać echa rywalizacji mocarstw, co wzbogaca akcję o aspekt polityczny.
Patrząc na „Lioness” przez pryzmat jego powrotu, można powiedzieć, że chociaż estetyka serialu przypomina pierwszą odsłonę, tempo i dynamika, głównie pod względem fabuły, zostały wyraźnie podkręcone. Spodziewam się pewnych wydarzeń, ale nie wiem jaki będzie koniec, choć mam swoją małą teorię. Jeśli kolejne odcinki będą tak dobre, to mamy naprawdę świetny serial akcji z elementami “lekkiego thrillera”.
Pod względem technicznym prezentuje wysoki poziom - nie mam zastrzeżeń. Zdjęcia są dynamiczne, a sceny akcji dobrze zrealizowane. Muzyka buduje napięcie, a montaż utrzymuje szybkie tempo narracji.
Lioness (2023) - recenzja 4 odc. 2. sezonu serialu [SkyShowtime]. Piękne kobiety na froncie
„Lioness” nie traci czasu na powolne wprowadzenie — akcja rozwija się błyskawicznie, stawiając postacie w coraz to trudniejszych sytuacjach. W drugim sezonie główną rolę odegrają silne, odważne bohaterki, które przekraczają granice tego, czego można oczekiwać od kobiecych ról w telewizji.
W świecie zdominowanym przez męską siłę to właśnie one wyróżniają się determinacją i nieustępliwością. Mimo to, można odnieść wrażenie, że fabuła nie zawsze podąża za emocjonalnym rozwojem postaci, co sprawia, że nawet najbardziej intensywne momenty mogą wydawać się nieco powierzchowne.
Nicole Kidman ponownie przyciąga uwagę swoją zimną elegancją i niezachwianą pewnością siebie. Wiele widzów może podzielić jej rolą, jednak jej charyzma bez wątpienia wnosi coś unikalnego do serii. W kontraście do męskich, twardych charakterów, jakie kreuje Taylor Sheridan, Kidman sprawia wrażenie, jakby naprawdę znała wszystkie te niezwykłe “tajniki” na najwyższym poziomie.
Postacie męskie grają raczej poboczne role, stanowiąc wsparcie dla głównych, żeńskich bohaterek. Mężczyźni, choć dobrze dobrani pod względem aktorskim i wpasowując się w fabularne tło, pełnią tu rolę nieco stereotypowe. Postacie takie jak Byron Westfield (Michael Kelly) w tej odsłonie wydają się mieć mniej przestrzeni (i czasu), aby rozwinąć swoją rolę. Mimo to grają na dobrym poziomie i jak narazie… nie wygląda to źle.
Lioness (2023) - recenzja 4 odc. 2. sezonu serialu [SkyShowtime]. Intensywnie, lecz czy wiarygodnie?
Drugi sezon „Lioness” nie oszczędza widza. Jest więcej brutalnych konfrontacji i zaskakujących zwrotów akcji. Podczas gdy pierwsze odcinki mogą oczarować, to dopiero po głębszej analizie całości odpowiem na pytanie - czy to jeden z lepszych seriali akcji, tudzież sezonów wydanych w 2024 roku?
Pomimo że akcja przyciąga wzrok, a bohaterki są bezkompromisowe, to brakuje antagonistów z wyraźnie zarysowanymi motywacjami. Konflikt jest nieco inny, bardziej polityczny, a na globalnej szachownicy pojawia się więcej graczy.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych