Titanfall 2 - takich kampanii powinno być więcej
Respawn Entertainment. Nazwa studia nie powstała przypadkiem. Właściwie przypominała scenariusz filmu sensacyjnego. Wszystko dzięki...Activison. Dacie wiarę? Jason West i Vince Zampella podarowali światu Medal of Honor: Allied Assault, czyli strzelaninę wspartą naprawdę filmową narracją. Opuścili EA i przyjęli się do pracy w firmie Kotticka. Po gigantycznym sukcesie Call of Duty: Modern Warfare 2 obaj zostali zwolnieni. Do biura Infinity Ward wpadła ochrona, poblokowała dostępy do komputerów a szefów studia wydalono z firmy. Na szczęście dla Westa i Zampelli z propozycją zjawił się John Riccitiello, ówczesny CEO Electronic Arts.
Firma założona w 1992 roku przez legendę przemysłu elektronicznej rozrywki, czyli samego Tripa Hawkins'a, a w rzeczywistości Williama Hawkins'a potrzebowała mocnej konkurencji dla Call of Duty. Seria Battlefield, choć rynkowo mocna, nie dawała sobie rady z hegemonią strzelanek od Activision. West i Zampella wspólnie powołali do życia Respawn Entertainment jako symbol odrodzenia w grze. Obaj panowie zresztą do tej gry wrócili i zabrali się do pracy. Na początku 2014 roku na konsoli Xbox One pojawiło się Titanfall. Była to strzelanina oparta na sieciowej rywalizacji. Gracze kierowali pilotami i potężnymi mechami. Kluczem była złożoność rozgrywki i jej przystępność. Postać biegała po ścianie, robiła wślizgi a wymiana ognia przypominała trochę intensywność znaną z Call of Duty.
Titanfall dołożyło jednak wiele od siebie. Kluczowy był ruch i jego wykorzystanie. Mapy skonstruowano, aby gracze cały czas pozostawali w ruchu. Płynność między sterowaniem robota a postaci pilota kupiła recenzentów. Grę przywitano z gromkim entuzjazmem a gameplay zachwycał od samego patrzenia. Powstanie sequela było kwestią czasu. Jesień 2016 roku była zresztą bardzo intensywna dla fanów strzelanin. Activision promowało nie do końca chciane Call of Duty: Infinite Warfare z akcją w kosmosie. Gracze twierdzili, że futurystyczny setting nie pasował do serii. Trochę inaczej było z Advanced Warfare, które wybiegło nieznacznie w przyszłość na względnie akceptowalnym poziomie. EA zbroiło premierę Battlefield 1. W odróżnieniu od gry Activision, szwedzkie DICE proponowało setting I Wojny Światowej co naturalnie wzbudzało zainteresowanie. Między młotem a kowadłem znalazł się sequel gry Respawn Entertainment.
BT-7274
Titanfall 2 miało pecha. Premierę gry zaplanowano tuż obok debiutu nowych gier z serii Battlefield oraz Call of Duty. Sprzedaż gry była słaba od samego początku. Powodem był niedostateczny marketing, ponieważ Electronic Arts poświęciło znaczne środki na skuteczną promocję Battlefield 1. Respawn Entertainment włożyło mnóstwo pracy w dopracowanie produkcji. Titanfall 2 promowało również możliwości PlayStation 4 Pro, ponieważ Sony wypuściło do sprzedaży ulepszony model konsoli. Niewiele to pomogło w sprzedaży. Wiemy, że kluczowe dla dewelopera oraz wydawcy są pierwsze tygodnie od wprowadzenia danego tytułu na rynek komercyjny. Tutaj było słabo. Gra zbierała świetne oceny, lecz zalegała na sklepowych półkach, bo uwagę publiczności zabrały Battlefield oraz Call of Duty. Marka Titanfall była też niedostatecznie znana posiadaczom PlayStation. Pierwsza część nigdy nie pojawiła się na platformie Sony. Nie był to jednak główny powód komercyjnego niepowodzenia tej świetnej przecież strzelaniny.
Siłą gry był nie tylko wyborny multiplayer. Respawn Entertainment napisali prześwietną kampanię dla pojedynczego gracza. Trwała ona w zgodzie ze standardem gatunku, czyli raptem sześć godzin, lecz wprowadziła całe mnóstwo atrakcji. Tryb fabularny sprawdził się jako dobre wprowadzenie do trybów sieciowych, ponieważ twórcy tak skonstruowali kampanię, aby korzystać ze wszystkich możliwości oferowanych przez system rozgrywki w Titanfall 2. Napisano historię o niezwykłej więzi człowieka z maszyną. Pilot, w którego wcielał się gracz pokonywał kolejne etapy wraz z BT-7274, a w pamięci zapadł mi słynny komunikat maszyny: "Zaufaj mi". Władanie czasem, pościgi na latających platformach, bieg przed oprawcami, chwile desperackich walki o przetrwanie - Titanfall 2 miał to wszystko i do tego rządził świetną rozgrywką. Do dzisiaj uważam go za jedną z najlepszych strzelanin ostatniego dziesięciolecia. Tytuł po latach doceniają również inni gracze. Tak złożonej i płynnej mechaniki próźno szukać gdzie indziej. Respawn wykorzystało assety tej produkcji przy Apex Legends.
Titanfall 3?
By ratować sytuację związaną ze słabą sprzedażą Titanfall 2, wydawca szybko obniżył cenę gry. Raptem dwa tygodnie po debiucie mogliśmy nabyć grę za jedyne 129 zł. Sam wtedy skorzystałem z obniżki i nie zawiodłem się. Gra dosłownie mnie porwała, a kampanię fabularną ukończyłem trzykrotnie, co bardzo rzadko zdarza mi się w strzelaninach FPP. Koniec Titanfall 2 był oczywistym cliffhangerem, więc spodziewałem się ogłoszenia kontynuacji. Po dziś dzień dalsze losy marki są wielką niewiadomą. Prawdopodobnie wydawca zraził się ówczesnymi problemami sprzedaży, lecz tytuł pojawił się w najgorszym dla twórców momencie. Gdyby odczekać te kilka miesięcy dłużej, może już dawno na rynku mielibyśmy Titanfall 2. Respawn przygotowało sequel w niecałe trzy lata i dostarczyło pomysłową strzelaninę. Obecnie tytuł jest do wyrwania dosłownie za grosze przy każdej promocji. Polecam.
Marka Titanfall prawie przepadła, lecz istnieje niemała grupa ludzi grających w nią. Sam czasem wracam do grania. Serwery wciąż są aktywne, więc jestem pod dużym wrażeniem, że wydawca jeszcze nie odciął gry od Sieci. Świadczy to więc, że chętnych do zmagań online wciąż nie brakuje. Titanfall 3 prawdopodobnie nigdy się nie pojawi. Wciąż pozostaje nam świetna, druga część, która oferuje wyborną, soczystą kampanią, i co najważniejsze - zróżnicowaną. A od lat jest z tym coraz gorzej, zwłaszcza w głośnych seriach strzelanin. Jeśli wciąż zwlekaliście, to czym prędzej sięgnijcie po Titanfall 2. Polubicie BT-7247 szybciej, niż mogłoby się wydawać.
Przeczytaj również
Komentarze (26)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych