Napęd do PS5 Pro to zły ruch, ale Nintendo i Sega również bawiły się przystawkami
Sony postanowiło zrobić kolejny krok wypuszczając konsolę PS5 Pro w zestawie bez czytnika płyt, który stał się osobnym akcesorium. Dla mnie jest to krok w tył. Pomysł ten przywołuje wspomnienia o podobnych eksperymentach z przeszłości, jak Sega Mega-CD czy Family Computer Disk System od Nintendo. Deja vu? Nie jest to zbyt pozytywne skojarzenie.
Napęd optyczny (odtwarzający płyty CD, DVD, HD-DVD, Blu-ray), czy inny czytnik (np. odczytujący dane z dyskietek lub kartridży), powinien być integralną częścią konsoli. Wraz z pojawieniem się na rynku większych i coraz tańszych dysków twardych, popularyzacji internetu oraz wejścia w erę cyfrową, giganci powoli zaczęli przyzwyczajać nas, że to co kiedyś było standardem dziś jest już tylko coraz droższą opcją - a wszystko w imię postępu i naszej wygody.
Sony, mimo nowoczesnych technologii i bogatej historii, zdaje się powtarzać błędy przeszłości, sprzedając napęd do PS5 Pro jako osobny produkt. Z punktu widzenia firmy to świetny pomysł, ale biorąc pod uwagę cenę konsoli i samego napędu, który trzeba dokupić osobno, decyzja ta wydaje się nie tylko niewłaściwa, ale wręcz nieuczciwa wobec użytkowników.
Zwłaszcza, że po oficjalnej zapowiedzi PS5 Pro cena napędu wzrosła, a jego dostępność znacząco się zmniejszyła. Skalperzy przejęli kontrolę nad rynkiem, a zwykły gracz musi borykać się z trudnościami zakupu po normalnej cenie. Przyjrzyjmy się jednak podobnym sytuacjom z przeszłości.
Sega i jej eksperymenty z przystawkami
W latach 90. Sega postanowiła rozszerzyć możliwości swojej popularnej konsoli Sega Mega Drive poprzez wprowadzenie dodatku Sega Mega-CD (znanego również jako Sega CD w Ameryce Północnej). Miało to na celu wykorzystanie nośników CD/CD-G, oferujących większą pojemność, lepszą jakość dźwięku, a nawet grafiki (poprzez podkręcony procesor). Jednakże, pomimo ambitnych planów, przystawka nie odniosła sukcesu.
Sega CD zadebiutowało w 1991 roku w Japonii. Wysoka cena urządzenia, brak wystarczającej liczby atrakcyjnych tytułów oraz konkurencja ze strony innych konsol sprawiły, że wielu graczy nie zdecydowało się na zakup przystawki (sprzedano około 2,24 mln sztuk). Sega próbowała ratować sytuację poprzez promocje i obniżki, ale było już za późno.
Historia Sega CD pokazuje, że wprowadzenie drogich przystawek/dodatków do obecnych na rynku konsol, nie zawsze jest przyjmowana z entuzjazmem użytkowników. Poza tym, wiele osób wolało poczekać na kolejną generację konsol niż inwestować w przystawkę o niepewnej przyszłości.
Nintendo i Famicom Disk System
Nintendo również przeszedł przez podobny rozdział w swojej historii. Family Computer Disk System (FDS) był japońską przystawką do Famicoma (NES-a), która wykorzystywała dyskietki zamiast kartridży. Pomysł był innowacyjny - nośnik był tańszy w produkcji, oferował większą pojemność, lepszy dźwięk i możliwość zapisu stanu gry.
W Japonii użytkownicy mogli zapisywać nowe gry na swoich dyskietkach (Disk Writer). To było rewolucyjne podejście do dystrybucji gier, wyprzedzające swoją epokę o dobre 20-30 lat. Jednak podobnie jak w przypadku Sega CD, rzeczywistość zweryfikowała te ambitne plany.
FDS nigdy nie wyszedł poza rynek japoński, głównie ze względu na problemy z niezawodnością przystawki i pojawiających się wówczas kartridży o większej pojemności. System ostatecznie stał się ciekawostką, choć przyczynił się do powstania kilku kultowych serii Nintendo, jak "The Legend of Zelda" (później przekonwertowana na kartridż) czy "Metroid".
Czy oddzielny napęd to dobry pomysł?
I tak dochodzimy do współczesności. Sony, wprowadzając PS5 Pro, powtarza błędy przeszłości, choć w nieco innym kontekście. Napęd optyczny, który powinien być standardowym elementem konsoli, stał się osobnym, drogim akcesorium. To nie tylko problem finansowy dla graczy, ale także logistyczno-produkcyjny.
Obserwuję, jak ceny napędów na rynku wtórnym osiągają absurdalny poziom, głównie przez działania skalperów. To zjawisko przypomina mi początkowe problemy z dostępnością samego PS5, ale tym razem dotyczy elementu, który powinien być integralną częścią konsoli.
W czasach, gdy gry AAA przekraczają już 100GB, a ceny cyfrowych wersji są wysokie, zmuszanie użytkowników (oczywiście nie wszystkich) do dodatkowego wydatku za napęd optyczny wydaje się krokiem wstecz. Szczególnie, że mówimy o konsoli “premium”, która z założenia ma oferować najlepsze możliwe doświadczenie dla graczy.
Podsumowanie
Historia dodatków, tudzież przystawek do konsol uczy nas, że nie wszystkie eksperymenty kończą się sukcesem. Sega CD i Family Computer Disk System były ambitnymi projektami, które wyprzedziły swoją epokę (zwłaszcza Nintendo), ale ostatecznie nie spełniły pokładanych w nich nadziei. W przypadku PS5 Pro sytuacja jest inna - napęd optyczny to sprawdzona technologia, której brak w podstawowym zestawie wydaje się być podyktowany wyłącznie względami biznesowymi.
Nie łudzę się, że producenci konsol wyciągną wnioski z przeszłości, bo żyjemy w innych czasach. Jednak dodatkowe akcesoria powinny rozszerzać możliwości konsoli, a nie być (dla niektórych niezbędnym) elementem do wykorzystania w pełni jej możliwości. To powtórzenie błędów, tym razem w znacznie mniej usprawiedliwionym kontekście. Gracze oczekują prostoty i kompletności, a nie dodatkowych wydatków i komplikacji.
Przeczytaj również
Komentarze (148)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych