Indiana Jones

Indiana Jones ostatnim zawodnikiem w ringu w tym roku - czy coś zmieni?

Mateusz Wróbel | Dzisiaj, 15:00

Kto by się spodziewał, że końcówka roku 2024 będzie należeć totalnie do Microsoftu. Phil Spencer po wielu miesiącach, niektórzy powiedzą że nawet latach (bo tak jak dla mnie, Starfield był dla nich ogromnym, negatywnym zaskoczeniem) w końcu wraca na szczyt i będzie oferował co kilka miesięcy jakiś hicior. Bo przecież od niedawna trwa ostrzejsza promocja nadchodzącego Avowed, a w zanadrzu na kolejne półrocza jest m.in. Perfect Dark, nowe Gearsy czy inne niespdozianki.

Kilka dni temu zadebiutował STALKER 2, który w wersji dla dziennikarzy działał okropnie. Wydawało mi się, że będzie to wielka kicha, wręcz niegrywalna. I o ile wersja na konsole Xbox Series X rzekomo wciąż zmaga się z wieloma bugami i problemami, tak na PC przy przyzwoitym komputerze można zwiedzać - swoją drogą przepiękną dzięki dynamicznie zmieniającym się warunkom atmosferycznym - Strefę Wykluczenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

STALKER 2 bije rekordy na Steamie, pomimo tego, że tytuł ukraińskiego studia GSC Game World jest dostępny od premiery w Xbox Game Pass czy PC Game Pass. Możemy mówić więc o komercyjnym hicie, a także dość ciepłym przyjęciu, bo na rzeczonej platformie PC-towej firmy Valve posiadacze gry pozytywnie wypowiadają się o przygodzie Skifa. Dowodzi tego średnia ocen wynosząca ponad 8/10.

Przygodówka, na którą wielu czeka

Indiana Jones i Wielki Krąg

Natomiast za kilkanaście dni zainteresowani zasiądą do Indiana Jones - ostatniego gracza na ringu o nazwie "2024". Tym razem otrzymamy od MachineGames mieszankę  skradanki, przygodowej eksploracji i walki, która odchodzi od typowego stylu serii Wolfenstein. Produkcja oferuje doświadczenie w dużej mierze skoncentrowane na immersji i oddaniu klimatu znanego z przygód tytułowej serii. Trafimy do takich miejsc, jak Watykan czy Giza, które ukażą różnorodność podejścia do eksploracji i zagadek. Gra nie prowadzi gracza za rękę, zachęcając do dokładnego obserwowania otoczenia. Na przykład w Marshall College gracz musi zidentyfikować skradziony eksponat, odstawiając na miejsca porozrzucane przedmioty. Giza zaś oferuje otwartą strukturę, pozwalając na dowolną kolejność eksploracji.

Brzmi na mieszankę Uncharted z Tomb Raiderem i powiem szczerze, że bardzo się z tego powodu cieszę. Na rynku brakuje ostatnio takich gier, które byłyby z jednej stronie odmóżdżaczem - bo powiedzmy sobie szczerze, Uncharted nie jest wymagające, a bardziej takim kinowym doświadczeniem -a z drugiej wkręciłyby nas w zagadki, wkładanie nosa w każdy zakątek mapy, a przy tym cieszenie się z odkrywania nowych mechanik, rozmów z postaciami czy brnięcia do przodu w wątku fabularnym.

Nie będzie też brakować mechaniki rozwoju postaci, gdzie w grę wchodzi zdobywanie punktów przygody za eksplorację czy wykonywanie zadań pobocznych. System nagradza ciekawość i pozwala graczom rozwijać zdolności bohatera zgodnie z własnymi preferencjami, np. zwiększając jego wytrzymałość czy skuteczność w walce. A będąc już przy niej, MachineGames stawia na niski poziom zdrowia wrogów, jak i samego bohatera, więc będziemy bacznie musieli uważać na to, w jaki sposób podchodzimy do grup oponentów.

Będzie wesoło!

Indiana Jones

Przy tym wszystkim pozostaje jedno pytanie - czy perspektywa pierwszej osoby to dobry wybór? Deweloperzy sporo zaryzykowali i obecnie tak naprawdę jest to jeden z nielicznych elementów, nad którymi głowią się gracze. Nie ulega wątpliwości, że w przygodówkach lepiej widzieć więcej wokół postaci, aniżeli tylko to przed sobą. Cyberpunk 2077 pokazał, że większe pozycje mogą dobrze wypadać w FPP, ale osobiście nie wyobrażam sobie Uncharted czy Tomb Raidera z perspektywy pierwszej osoby - z powodu ograniczenia swobody.

Jednakże na finalny werdykt z tym związany przyjdzie jeszcze czas. Uważam, że pod względem technicznym będzie to konkretny szpil, akurat ta ekipa Microsoftu potrafi dobrze optymalizować swoje projekty. Pod znakiem zapytania stoi wątek fabularny i jakość misji, aby wszystko nie sprowadzało się na rozwiązywaniu prostych zagadek, przenoszeniu rzeczy i dostarczaniu ich do NPC-ów. Taką sytuację mogliśmy zaobserwować w Final Fantasy XVI, gdzie prawie każdy quest polegał po prostu na walce i dyskusji. Liczę na to, że twórcy pójdą krok dalej, a materiały promocyjne, naciskające na humor i nie tylko, pozwalają uwierzyć, że będzie to konkretny szpil.

Byle do 9 grudnia!

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper