Nie tylko 28 dni później. Dziesięć nieco już zapomnianych postapokaliptycznych filmów
Już za kilka miesięcy, niemal 23 lata po premierze pierwszego filmu, w kinach powinien się pojawić zapowiadany od dłuższego czasu film “28 lat później”. Wspólne dzieło Danny’ego Boyle’a i Alexa Garlanda, które było dla wielu przełomową pozycją reprezentującą podgatunek post-apokaliptycznych horrorów, opowiadające o tym jak jednostki dają sobie radę w świecie dotkniętym katastrofą, praktycznie kończącą cywilizację ludzkę w znanym nam kształcie.
Choć wiele było - wcześniej i później - produkcji opowiadających o zombie-apokalipsie brytyjski duet podszedł do tematu w dość oryginalny sposób, starając się oddać nerwową atmosferę tuż po przejściu epidemii, zamieniającej większość ludzi w zombie. Mocno nietypowy format zdjęć już wtedy budził spory. Nie ulega jednak wątpliwości, że pozycja ta wpłynęła na wiele późniejszych dzieł z tego gatunku i wciąż wspomina się ją dobrze, o czym świadczy choćby duża popularność tematów związanych z najnowszą, już trzecią - po “28 tygodni później" Juana Carlosa Fresnadillo - częścią cyklu. Wybraliśmy dziesięć filmów postapokaliptycznych z różnych dekad, o których dziś rzadko się wspomina. Niektóre z nich wpłynęły na kształt pierwszego dzieła Boyle’a i Garlanda, inne podchodzą do tematu zupełnie inaczej niż w ich produkcji. Podczas gdy jedne skupiają się na pokazywaniu w jaki sposób cywilizacja odbudowuje się po katastrofie, inne podchodzą do dobrze znanych motywów w czysto rozrywkowy sposób.
Ostatni brzeg
Obraz Stanleya Kramera z 1959 roku może się pochwalić świetną obsadą, z Gregory’m Peckiem, Avą Gardner, Anthony’m Perkinsem i Fredem Astaire'em w pierwszej nie-musicalowej roli, a jego scenariusz został oparty na powieści Neville'a Shute’a, opowiadającej o świecie po katastrofie atomowej, w której bezpiecznym kontynentem okazuje się wyłącznie Australia. Do czasu jednak, bo i tam mieszkańcy przygotowują się do nadejścia nuklearnej chmury, a z kolei załoga amerykańskiej łodzi podwodnej odbiera sygnał, pochodzący z Kalifornii. W 2000 roku obraz doczekał się nowej wersji.
Dzień tryfidów
Scenariusz do obrazu z 1962 roku powstał na bazie powieści Johna Wyndhama i opowiada o jednej nocy, w trakcie której życie na naszej planecie uległo drastycznej przemianie. Promienie przelatujących na niebie tytułowych komet powodują oślepienie większej części populacji ludzkiej, która zaczyna zwracać się przeciwko tym, których nie dotknęła ta przypadłość. Podobnie jak poprzednik, tak i ten film doczekał się kilku remake’ów, a nad nowym pracuje od pewnego czasu Johan Renck.
Miasto cienia
Fabuła tego obrazu z 2009 roku może przypominać serial “Silos”, który w tym roku doczekał się drugiego sezonu. Jest to jednak familijna i mocno naiwna produkcja, zawierająca podobne wątki. Po ogromnym zanieczyszczeniu atmosfery na planecie, ludzkość udała się w jej głąb, by tam zbudować kolonie zdatne do zamieszkania. Jedną z nich zasila ogromny generator, który jednak nagle zaczyna się psuć. Dwoje nastolatków, przeczuwając co się święci, postanawia z niej uciec. Uwagę zwraca tu niezła obsada z Billem Murrayem, Saoirse Ronan i Timem Robbinsem na czele.
9
Film Shane’a Ackera jest rozwinięciem jego krótkometrażowej produkcji, którą zrobił będąc jeszcze studentem na UCLA. Ostatecznie została ona nominowana do Oscara, a choć nie wygrała dano jej szansę rozwinięcia w pełnometrażowej produkcji z 2009 roku, w której głosu postaciom użyczyli m.in. Jennifer Connely i Elijah Wood. Głównym bohaterem jest pewna szmaciana laleczka, z tytułowym numerem, która budzi się w postapokaliptycznym świecie po wojnie z maszynami, trzymając w garści klucz do przetrwania całego świata.
The Quiet Earth
Zac Hobson budzi się pewnego poranka, wkrótce dostrzegając, że jest jedynym mężczyzną na Ziemi. Wkrótce poznaje dwie kobiety, które również próbują znaleźć odpowiedzi na pytanie co się właściwie stało. Fabuła przypadnie więc do gustu przede wszystkim fanom serialu “Pozostawieni”, choć tu dywagacje krążą głównie wokół pewnego rządowego eksperymentu, który miałby stać za tym przedziwnym wydarzeniem. Co ciekawe jednak fabuła tego pierwszego filmu science fiction zrealizowanego w Nowej Zelandii została oparta na doświadczeniu pewnego turysty. Miejscowi w weekend mieli zwyczaj spania do późna, więc ów jegomość mocno się zdziwił, gdy będąc w Auckland wyszedł w niedzielę rano na rynek i nie zastał tam nikogo.
Plaga wampirów
Podgatunek zombie-apokalipsy jest reprezentowany przez liczne seriale i filmy, a wśród horrorów zdecydowanie brakuje podobnego zagrożenia ze strony wampirów, zapewne przez wzgląd na ich nocny tryb życia. Tę lukę postanowił jednak zapełnić Jim Mickle, opowiadając historię młodego chłopaka, który wraz z tajemniczym mężczyzną stara się przeżyć po przejściu wielkiego kryzysu gospodarczego, a następnie epidemii wampiryzmu.
Hell
O ile słynne “Sunshine” Danny’ego Boyle’a, próbowało straszyć ludzkość nagłym zgaśnięciem najważniejszej dla naszego planetarnego systemu gwiazdy, o tyle ten niemiecko-szwajcarski film opowiada o scenariuszu dokładnie odwrotnym. Ludzkości zaczyna tu bowiem zagrażać zbyt mocno świecące Słońce, które zmieniło powierzchnię Ziemi w jedną wielką pustynię, na której przetrwały wyłącznie ludzkie niedobitki. Nic wielkiego, ale ogląda się całkiem dobrze.
Bokeh
Podobnie jak i w “The Quiet Earth” tak i w tym wyjątkowo niskobudżetowym obrazie (ufundowanym za pieniądze z aukcji na Kickstarterze), z Maiką Monroe w roli głównej, para młodych ludzi, przebywających akurat na Islandii, pewnego dnia odkrywa, że nie ma wokół nich żadnych ludzi i od razu starają się dociec co właściwie się stało. Na dobrą sprawę jednak film można polecić wyłącznie amatorom tego niezwykłego kraju na wyspie, ze względu na ładne zdjęcia, bo sam pomysł, w przeciwieństwie do poprzednika, nie został tu należycie wykorzystany. Jest jednak na co popatrzeć.
Z jak Zachariasz
Film Craiga Zobela w gwiazdorskiej obsadzie opowiada o świecie przyszłości, w którym większość ludzi wyginęła po działaniu śmiertelnego promieniowania. Trójka głównych bohaterów, która przeżyła tę katastrofę, stara się przetrwać w bardzo trudnych warunkach, a także zapoczątkować odbudowę świata. Scenariusz oparto na wydanej pośmiertnie powieści Roberta O’Briena, która jednak - wbrew fabule filmowej - opowiadała o dwójce, a nie trójce postaci. Żadna rewelacja, ale jeśli ktoś lubi Margot Robbie, Chrisa Pine’a czy Chiwetela Ejiofora powinien zobaczyć.
Pogromcy korporacji
No dobra, skończmy z tym ponuractwem, posępnymi wizjami przyszłości i perspektywą odbudowy ludzkiej cywilizacji z patyków i kozich bobków. Bezpretensjonalny i niskobudżetowy film Henry’ego Saine’a traktuje motywy post-apokaliptyczne czysto rozrywkowo, z mniejszym (częściej!) lub większym wdziękiem sięgając po nawiązania do klasyków pokroju “Mad Maxa”. Nieustanne wojny przeróżnych korporacji doprowadziły do upadku cywilizacji, którą zarządza teraz Rada Dziewięciu, a ta postanawia wydać listy gończe za przestępcami w białych kołnierzykach. Wszelkie podobieństwa do wydarzeń sprzed zaledwie kilku dni są przypadkowe, bo jest to bezwstydnie komercyjny twór, bez pretensji do mówienia o czymkolwiek na poważnie.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych