Udar - wywiad z Michałem Majniczem. "Jednego dnia śmiejemy się z problemów, innego nie potrafimy z nich wyjść"

Udar - wywiad z Michałem Majniczem. "Jednego dnia śmiejemy się z problemów, innego nie potrafimy z nich wyjść"

Piotrek Kamiński | 19.12, 20:00

Na Viaplay wreszcie wskoczył ostatnio nowy, polski serial Pawła Demirskiego, pod tytułem "Udar". Z tej okazji, usiedliśmy z Michałem Majniczem, w serialu wcielającym się w postać psychiatry głównego bohatera, aby porozmawiać o procesie jego tworzenia, o bardzo ludzkich, ważnych momentach, którymi jest wypełniony i o gadającym, pluszowym misiu, w którego wcielił się Tomek Karolak. Miłego czytania, a z recenzją całego serialu wrócę jutro!

Piotrek Kamiński: Przeczytałem przedwczoraj taką informację, że doszło tu do ciekawej sytuacji, bo oto polski serial, który najpierw miał premierę w Australii, a dopiero teraz ląduje w Polsce. Możesz coś nam o tym opowiedzieć?

Dalsza część tekstu pod wideo

Michał Majnicz: Przyznam, że jestem zaskoczony. Kiedy jeszcze kręciliśmy, mówiło się tylko o Viaplay. Przedstawiciele firmy przyjechali, zrobili nam sesję zdjęciową, naprawdę fajnie wszystko wyglądało. To było jakoś dwa lata temu. A teraz serial można oglądać na Viaplay w ramach usługi Prime Video Channels.

P: Tak, dawno temu to kręciliście?! Może stąd to przesunięcie... Serial nosi tytuł „Udar”, ale ten udar postaci Jacka Poniedziałka nie jest tak właściwie tematem serialu. Może jest motorem napędowym fabuły, ale nie jest jej clou.

M: Zanim odpowiem na to pytanie, nawiążę do pewnego wywiadu, którego udzieliłem jakiś czas temu. Ja jestem ze Śląska i u mnie zawsze obowiązywał mocny, silny model rodziny, ale opierał się on na patriarchacie, z czym ostatnio dyskutujemy na forach publicznych. Ale dzisiaj model rodziny się zmienia, czasy się zmieniają. Ludzie mają kłopot z własną tożsamością, szczególnie mówię tu o młodych. I ja myślę, że nasz serial jest troszkę też o tej konfrontacji nas, takich czterdziestolatków, którzy jeszcze pamiętają lata dziewięćdziesiąte i osiemdziesiąte, gdzie to wszystko było jakieś takie... „stałe”, powiedziałbym. Natomiast teraz wszystko zaczyna się zmieniać. Jest to również serial o konfrontacji nas z tymi młodymi, którzy wchodzą w dojrzałość z nowymi problemami. Byłem mile zaskoczony, kiedy zobaczyłem, że „Udar” porusza tak wiele spraw, miałem poczucie, że zrobiliśmy naprawdę fajną rzecz, że nie było jeszcze takiego serialu w Polsce. Do tego ta lekko tragikomiczna forma. Bo życie takie jest: jednego dnia śmiejemy się z problemów, a drugiego nie potrafimy z nich wyjść. Nie mamy rozwiązania, nie wiemy, jak pomóc sobie czy innym.

P: Twoja postać w serialu nazywa się po prostu Psychiatra. Ale to nie jest taki tam, przypadkowy lekarz, ale postać związana dosyć mocno i z postacią Jacka i z szerszą fabułą. Możesz coś o nim opowiedzieć? W Twojej głowie ma ona jakieś imię? Może po prostu twoje?

M: Moja postać to profesor Michał Czarnecki. Paweł [Demirski, reżyser – przyp. red.] postaci Jacka dał na imię Jacek, a postaci Marty [Malikowskiej] Marta, a ja nazywam się Michał. Kiedy poznajemy tę postać, od razu widzimy ją pod kątem tego, że oni się znali jeszcze w liceum z Jackiem, że coś się między nimi kiedyś wydarzyło i to nie było dobre. Potem, w miarę rozwoju wydarzeń widzimy, że ten psychiatra jest troszkę zafascynowany tym światem, że wchodzi do niego. Co więcej, zaczyna się w nim, że tak powiem, odnajdywać. Oczywiście, do pewnego momentu.

Profesor Michał Czarnecki

P: A ty odczytujesz go jako postać bardziej pozytywną, negatywną? Lubiłbyś go w prawdziwym życiu?

M: Mnie ogólnie ciekawią takie postacie, które na początku wydają się negatywne i czujemy do nich, nazwijmy to „wstręt”, a później dochodzi do przełamania. Sytuacja się odwraca i nagle zaczynamy w dziwny sposób rozumieć postępowanie tej postaci. Jest to zasługa naszego scenariusza, bo trzeba przyznać, że bardzo ciekawie to wszystko Paweł napisał.

P: To jest projekt wyłącznie jego, czyli on i reżyserował i napisał, wszystkie odcinki?

M: Z reżyserią pomagali Rafał Skalski i Antonio Galdamez Munoz, ale jeśli chodzi o tekst, to całość napisał Paweł Demirski.

P: Główny bohater nosi to samo imię, co odgrywający go aktor. Czy cały serial jest czymś w rodzaju nieoficjalnej, może lekko metaforycznej biografii Jacka Poniedziałka?

M: Serial opowiada o człowieku, który w pewnym odcinku pojawia się przez moment, a podpisany jest jako „babcia”. I „Udar” to jest serial oparty na prawdziwej historii tego człowieka, ale nie będę zdradzał o kogo chodzi. Na pewno jest to były krytyk kulinarny. Ta osoba żyje. I ma się całkiem dobrze.

P: W pewnym momencie w serialu pojawia się taki dosyć specyficzny wątek... Misia, granego przez Tomasza Karolaka. O co z tym misiem chodzi, bo czasami mam wrażenie, że ten miś rozmawia tylko z Jackiem, ale czasami, tak jakby, egzystuje sobie trochę niezależnie od wszystkich. Zastanawiam się czym lub kim ten miś jest?

artyści

M: Kiedy kręciliśmy te sceny, to ten miś się zawsze gdzieś tam pojawiał fizycznie, ale żaden z reżyserów nie chciał tak do końca zdradzić jego funkcji. Jest taka jedna scena, kiedy ja wchodzę do Jacka do pokoju i ten miś leży, a właściwie to siedzi na fotelu, na którym ja potem siadam i ja go przekładam. Ale w związku z tym, że biorę go w ręce, dochodzi do krótkiej konfrontacji wzrokowej z Jackiem. Wiesz: tyle lat na karku, a ty z misiem siedzisz w pokoju? I myślę, że ten pomysł z tym, że oni nie zdradzili nam do końca o co chodzi był trafiony, bo każdy z nas ma jakiś stosunek do zabawek. Jeden przytuli, drugi nie zwróci uwagi i tak dalej. Miś jest łącznikiem przeszłości z teraźniejszością, reprezentuje wszystkie traumy z dzieciństwa, które nosimy i których często nie chcemy się pozbyć, chociażby przez to, że nie wyrzucamy naszych starych zabawek. One są nam bliskie, mimo tego, że opowiadają albo przypominają nam jakieś traumatyczne historie, to jednak nie potrafimy się ich pozbyć.

P: Zanim się tego dosłuchałem, zastanawiałem się, czy ten miś, to nie jest jakaś wersja ciebie, psychiatry, czy to przypadkiem nie twój głos z niego dobiega...

M: To akurat bardzo miłe, bo ja bardzo lubię Tomka Karolaka, znamy się jeszcze z czasów szkolnych. Jak usłyszałem, że to będzie Tomek, no to miałem poczucie, że to będzie bardzo fajny pomysł.

P: Ponieważ to jest serial o przyjaźni, o miłości, o rodzinie, o potrzebie bycia zaakceptowanym, bycia częścią wspólnoty, o środowiskach LGBT. Myślisz, że potrzeba nam więcej tego typu produkcji, żeby ludzie wreszcie trochę zaczęli się z tymi tematami oswajać, nie demonizować ich tak, jak ma to wciąż miejsce?

M: Moim zdaniem ten temat już od kilku dobrych lat funkcjonuje. Przypomniał mi się odcinek, oczywiście nie będę go spojlerował, ale bardzo się na nim wzruszyłem. Chłopiec, który chce być dziewczyną, idzie do terapeutki, bo jest pewien proces, który on musi przejść i z nim idzie dwóch chłopaków. Z nią. Przepraszam. I to jest naprawdę potężnie wzruszające, ponieważ oni jako niemi świadkowie, mogli też skonfrontować się sami ze sobą wobec nowej dla nich wszystkich sytuacji. Jeden jest heteroseksualny, drugi nie - to też jest ciekawe, że siedzą obok siebie i widzą jak młody człowiek po raz pierwszy szczerze się uśmiecha, jest szczęśliwy. Widzimy, że wreszcie rozmawia z kimś, kto próbuje go zrozumieć, z terapeutką, którą świetnie zagrała Gosia Zawadzka. Nawet teraz, jak o tym mówię, to się wzruszam. Myślę, że właśnie to jest fajne w tym serialu, że tu się śmiejemy, a tutaj nagle otwiera się ta „puszka”, w której znajdują się te ich wszystkie problemy, traumy i nagle możemy się im przyjrzeć. To o tym, tak naprawdę, chcemy opowiedzieć tym serialem.

P: Bardzo dziękuję Ci za poświęcony czas i za rozmowę. Do zobaczenia!

M: Dzięki. Do zobaczenia.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper