Reklama
 Astro Bot na szczycie Game Awards. Ta wygrana mu się po prostu należała!

Astro Bot na szczycie Game Awards. Ta wygrana mu się po prostu należała!

Krzysztof Grabarczyk | 22.12, 17:00

Dzieje się sporo, prawda? Atro nokautuje wszystkich jak leci. Niektórzy nawet się popłakali jak szefostwo studia, które wykuło Black Myth: Wukong. Rozumiem, że chińskie zespoły chcą się wykazywać a twórczość traktują jak świętość, która powinna zostać wyniesiona na salony gdzie tylko się da. The Game Awards ma jednak amerykański rodowód. A Amerykanie kochają autopromocję. Wyjątkowo akceptują Japonię i raz zdarzyło się, że na tron wpuścili polskiego Wiedźmina. Tylko raz.

Napadło mnie natchnienie. Muszę skumulować i podsumować ten miesiąc bowiem dzieje się więcej niż w ciągu tego roku. Dla branży wyjątkowo trudnego, dla graczy nudnego w porównaniu z szumnym 2023. Trafiło się kilka dobrych rakiet jak Stellar Blade, Wukong, siódmy Fajnal (już „drugi” remake). Wydawcy częstowali remasterami, a ostatnio na ruszt wrzucono Legacy of Kain dzięki studiu Aspyr, czyli weteranów w dziedzinie sprowadzania legend na współczesne platformy. Potwierdzam: Raziel żyje i wciąż ma się całkiem dobrze, zaś Nosgoth nigdy nie wyglądało lepiej. Więcej dowiecie się z portalowej recenzji. Czas na zwycięzcę, małego, białego robocika Astro. Zwyczajowo powinienem Wam naświetlić historyjkę o jego narodzinach. Jak każdy bohater gry wpierw został zrodzony wyobraźnią, by z deski kreślarskiej znalazł się w świecie zer i jedynek.  Z Astro znamy się od czasu PlayStation 4, a konkretniej – od pierwszych gogli VR. Odkryłem tę serię o dobrego znajomego i od razu pomyślałem: „Mario-killer?”

Dalsza część tekstu pod wideo

Braci Mario przegonić się jednak nie da, choć próbować dotrzymać kroku zawsze warto. Astro Playroom stało się takim współczesnym odpowiednikiem Super Mario 64 z 1996 roku. Produkcja od Team Asobi towarzyszyła każdej nabytej PlayStation 5 w listopadzie, 2020 roku, gdy konsola ruszyła w świat. Okoliczności tej premiery nie były łatwe przez pandemiczne obostrzenia, przez co sklepy prowadziły sprzedaż online. Decyzja ta leżała po stronie producenta, Sony. Wracając do małego, białego bocika, gra wykorzystała możliwości kontrolera jak tylko się dało. Każdy poziom gwarantował unikalną zabawę wynikającą z pomysłowości autorów gry. W kontekście zabawy oferowanej przez Nintendo – Team Asobi było bardzo blisko. Do tego bawiła się w grze cała rodzina PlayStation z obowiązkowym bossem zwizualizowanym jako dana konsola – od Szaraka po Piątaka. 

Astro-kot

undefined

Teraz najlepsze: Team Asobi brali pod uwagę następną grę z Astro ulokowaną w otwartym świecie. Niby nic groźnego, lecz gdy tworzysz jeden złączony kilkoma lokacjami świat – ulatuje gdzieś ta kreatywność i unikalność danego poziomu. Astro zaprogramowano jako platformówkę. Sztandarową zasadą w gatunku jest podział na levele  - od dekad. Z podobnego założenia wyszedł Nicolas Doucet, dyrektor kreatywny Astro Bot. W 2022 roku Team Asobi stanowiło 60-osobowy skład. W ciągu dwóch minionych lat liczba uległa niemal podwojeniu. Decyzja o pozostaniu przy tradycyjnej formule gry platformowej wynikała z „chęci pozostawienia różnorodności w konstrukcji samej gry” – co Doucet przekazał redakcji ostrego jak brzytwa Edge’a. Magazyn ten słynie z surowości i właściwie na tym zbudował swoją reputację w branży. Otwarty świat tego nie zapewni i wprowadza generyczność.

Wybór poziomu z jednego centrum (HUB) pozwala na doświadczenie jakby odrębnego świata, co warunkuje zróżnicowaną i skuteczną zabawę dla odbiorcy. A przecież w Astro zagrać może każdy. Platformówki, choć przeznaczone są dla wszystkich, od lat słabły z przebiciem do masowego odbiorcy – poza Nintendo. Zwycięstwo Astro Bota może nagle nie spowoduje, że samych platformówek drastycznie przybędzie, lecz więcej graczy zwróci uwagę na gatunkową ofertę.Team Asobi w ciekawy sposób opracowywali grę. Oto główny zespół zajmował się aspektami związanymi z implementacją gotowych, przyprawionych już pomysłów podczas gdy mniejszy team parał się koncepcjami poziomów. Tutaj dla artystów koncepcyjnych i projektantów należy się growy Oscar.

Skromny zwycięzca

undefined

Astro Bot prześciga się pomysłami, bo levele nie dość, że zostały okraszone cudną grafiką, to penetrują już chyba wszystkie zakamarki kreatywności studia. Od ciągłego myślenia i przekształcania własnej twórczości naprawdę może rozboleć mózgownica. Na szczęście multum niewykorzystanych pomysłów przejdzie w kolejnych przygodach Astro – w formie sequela lub DLC. Tylko nie wiem co oni jeszcze wycisną z tego Dual Sense’a. Nieważne, byleby z sensem, heh. I tym sposobem mały bocik przezwyciężył dużo groźniejszych rywali. Odgonił małpiego króla, który ma chyba o to wszystko największe pretensje. Złośliwi napiszą, że Astro zwyczajnie wygrał „przetarg” i został grą roku nie dzięki jakości, pomysłowości i grywalności a adoracji PlayStation po stronie organizatorów gali. A gdyby jednak trzymać się scenariusza, w którym zwyciężyła tradycja w nowoczesnym wydaniu? Jedno jest pewne – to nie Astro Bot – to Astro Kot – bo znokautował każdego. Bez wyjątku. Oto zwycięstwo jakiego nie spodziewaliby się twórcy fabuły do następnego Rocky’ego.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do ASTRO BOT.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper