Reklama
Przypomnijmy klasyczną Onimushę

Przypomnijmy klasyczną Onimushę

Krzysztof Grabarczyk | 28.12.2024, 16:20

Po starcie PlayStation 2 jedną z firm, które aktywnie wspierały nową konsolę Sony świeżymi IP był Capcom. Najpierw projekt Hidekiego Kamiyi w uniwersum Resident Evil przeforsowano na Devil May Cry w czym pomógł zespół reżysera, Team Little Devil. W gąszczu produkcji czwartej gry z tej serii w sąsiednich studiach powstała gra osadzona w realiach feudalnej Japonii. Obok DMC stanowiła zupełnie nową markę. Onimusha doczekała się interesującej trylogii. To jednak nie był koniec, ponieważ ostatnia gra z tej serii pojawiła się w 2006 roku. Zanim jednak dobrniemy do ostatniej produkcji pora napisać o tym, jak to się wszystko zaczęło. 

Kilka lat wstecz pisałem o produkcji oryginalnego Resident Evil 3: Nemesis (1999, PlayStation). Ze spin-offu gra stała się pełnokrwistym, numerycznym sequelem. Decyzję tę podjął Yoshiki Okamoto, istotny bohater poniższej opowieści. Capcom był w potrzebie. Trudny deweloping Resident Evil 2 spowodował, że wielu pracowników odeszło z firmy. Na rozmowie o pracę w 1998 roku stawił się niejaki Yasuhisa Kawamura. Stanął on przed obliczem Shinjiego Mikami i Okamoto. Mikami spytał go o wizję gry spod znaku Resident Evil. Kawamura odpowiedział, że widziałby coś w stylu Yakuzy, z katanami zamiast pistoletów. Ironia polega na tym, że nie był pierwszym człowiekiem z takim pomysłem. W 1997 roku przywołany już Yoshiki Okamoto wpadł na pomysł zrealizowania Sengoku Biohazard

Dalsza część tekstu pod wideo

Ten projekt miał opierać się na założeniach klasycznego Resident Evil. Akcja działaby się w niełatwym dla Kraju Kwitnącej Wiśni okresie Sengoku. Bohater, ninja, stawiałby czoła zagrożeniom i pułapkom zamknięty w jednym domostwie. Okamoto zdradził ten pomysł redakcji Dengeki Nintendo 64. W 2003 roku Keiji Inafune odniósł się do tamtej wypowiedzi. Faktycznie, Okamoto tak nazwał grę na jednym z zebrań. Finalnie produkcję gry uruchomiono z myślą o PlayStation. Inafune został wyznaczony na prowadzące prace nad Onimushę. Przekazano mu kod od Resident Evil 1.5 (niedoszła wersja RE2) i na tej podstawie rozpoczęto budowanie zupełnie nowej marki. Trudno mi wskazać właściwą datę startu prac nad Onimushą, lecz Inafune przyznał już w 1999 roku, że pracuje właśnie nad takim tytułem. 

Więcej niż gra 

undefined

Onimusha to jedna z pierwszych gier w historii Capcomu, w której twórcy jednocześnie prowadzili sesje nagraniowe i motion-capture z udziałem żywych aktorów. Po tym jak padła idea przeniesienia Resident Evil do feudalnej Japonii stało się jasnym, że należy wybrać nowego protagonistę. Jak widzicie, sukces Rezydującego Zła wywołał w firmie efekt domina. Wszystkie ówczesne pomysły bazowały na systemowych fundamentach legendarnego survival-horroru. Onimusha nawet w swojej finalnej wersji przypomina kultowy tytuł Capcomu. Kamera wciąż pozostawała statyczna, choć sama rozgrywka była o wiele szybsza i znacznie bliżej było jej do slashera niż horroru. Scenarzyści rozważali umieszczenie w roli głównej historycznej postaci, Ody Nobunagi. Zwyciężyła jednak fikcja. Bohaterem Onimusha: Warlords (2001, PlayStation 2) został Samonosuke. Wyglądał za to i mówił jak Takeshi Kaneshiro, legenda kina azjatyckiego. Był to początek angażowanie znanych aktorów do świata gry. W trzeciej części wydanej w 2004 roku występuje m.in. Jean Reno. 

Wstępnie zaplanowano trylogię. Inafune nie poprzestał na tym, by raz jeszcze wydać Onimusha: Dawn of Dreams. W założeniu gra miała być początkiem nowej trylogii. Dopiero teraz Capcom wybudził markę z długiego letargu. Kiedy zdawało się, że cykl już nie powróci - wydawca ściął publikę zapowiedzią Onimusha: Way of the Sword. Dla wielu graczy to świetna okazja, aby zainteresować się serią, a weterani powrócą do czasów świetności cyklu na PlayStation 2. Minie jeszcze trochę czasu nim zagramy w zapowiedzianą produkcję, więc powróćmy do czasów, gdy na świat przyszła Onimusha: Warlords. Fani Resident Evil błyskawicznie odnaleźli się w nowej grze. Prerenderowane tła i jedno miejsce akcji: masywne zamczysko Inabayama, co oczywiście kojarzyło się z rezydencją Spencera z klasycznego RE. Sterowanie bohaterem przypominało również system tank control z nieco szybszą walką. W Onimusha: Warlords pojedynki traktowano esencjonalnie. 

Zabójca demonów 

undefined

Głównym przeciwnikiem w grze są demony. Twórcy nazwali je Genma. Bestiariusz przewidywał kilka rodzajów upiorów. Kluczem do zwycięstwa było opanowanie mechaniki i przedmioty lecznice. Nie brakowało zagadek, a niektóre dosłownie zrywały skalp. Jako Samonosuke Akechi ratowaliśmy księżniczkę Yuki z demonicznych okowów. W roli antagonisty obsadzono wskrzeszonego przez złe moce Nobunagę. Główny bohater nie był sam. Towarzyszył mu ninja, Kaede, grywalny w kilku fragmentach produkcji. Razem należeli do klanu Oni dysponującym narzędziami do skutecznej walki przeciw demonicznym bytom. W grze nie brakowało nawiązań do historii samej Japonii. Capcom przedstawił ciekawą interpretacją samego Nobunagi. Możecie go znać jako jednego z władcy Wysp Japońskich podczas okresu Sengoku. Jego przybocznym według podań miał być czarnoskóry samuraj, Yasuke. 

Onimusha: Warlords doczekało się odświeżonej wersji. Siadłem do gry po latach i choć trudno nie dostrzec w niej archaizmów - produkcja nadal broni się stylistyką. Robiła ogromne wrażenie w okresie premiery i warunkowała zakup PlayStation 2 dla niezdecydowanych. Niektórzy twierdzili, że marka ta zastąpi z czasem Resident Evil. Finalnie nic takiego nie miało jednak miejsca. Czy warto dzisiaj zainteresować się Onimusha: Warlords? Jak najbardziej. To fuzja rozwiązań znanych z Resident Evil do tego przyprawiona japońską demonologią i nienaganną rozgrywką. Gdyby tylko w RE wymachiwanie ostrzem było tak precyzyjne jak tutaj. To właśnie zrobiła Onimusha. Rozwinęłą tamtą mechanikę i wdrożyła na stałe. Marka niebawem powróci. Warto jej się przyjrzeć. Dla ciekawskich: na klasycznym Xbox wydano roszszerzoną edycję gry, Genma Onimusha, a w zasadzie był to remake. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper