LOL: Kto się śmieje ostatni (2023) - recenzja 3. sezonu programu [Amazon]. Cyrk przyjechał

LOL: Kto się śmieje ostatni (2023) - recenzja, opinia o 3. sezonie programu [Amazon]. Cyrk przyjechał

Piotrek Kamiński | Wczoraj, 21:00

Wujek Czarek Pazura zaprasza na trzeci sezon najbardziej żenującego i jednocześnie zabawnego programu w Polsce! Dziesięciu nowych uczestników daje się zamknąć w studiu, gdzie przez sześć godzin będą starali się pozostać ostatnim na placu boju, aby wygrać sto tysięcy złotych na dowolną, wybraną przez siebie organizację charytatywną.

Kiedy Roger napisał mi, że ma dla mnie do recenzji nowy sezon amazonowego "LOLa", trochę zbaraniałem (bardziej niż zwykle). Bo jak i to recenzować?! Przecież to nawet nie jest film czy serial, a dosłownie program rozrywkowy. To jakby recenzować kolejne odcinki "Milionerów" czy innej "Awantury o Kasę". No ale to tylko sześć, raczej niedługich odcinków, więc postanowiłem dać im uczciwą szansę, bo czemu i nie. Widziałeś kiedyś któryś sezon polskiej albo może na przykład oryginalnej, japońskiej wersji programu? Ciężko się na to patrzy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dlaczego? Z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że spora część tego, co oglądamy jest boleśnie wręcz nieśmieszna. Ale tak okrutnie. Można zastanawiać się, czemu tak się dzieje, przecież zaproszono (w większości) profesjonalistów, ludzi którzy na komedii zjedli zęby albo chociaż dogłębnie ją studiowali. Rzecz w tym, że tutaj muszą z grubsza improwizować, co jednym wychodzi lepiej, a innym gorzej, a i nie pomaga na pewno fakt, że każdy stara się jak najprędzej i najbardziej skutecznie rozśmieszyć resztę, a więc wymusza teksty i sytuacje. Druga sprawa, z powodu której ciężko się tego "LOLa" ogląda, to że miejscami sytuacja eskaluje tak szybko i nieoczekiwanie, że naprawdę trudno nie wybuchnąć (czasem lekko panicznym) śmiechem. Być może zastanawiasz się, których momentów zobaczymy w trzecim sezonie więcej? Cóż...

LOL: Kto się śmieje ostatni (2023) - recenzja, opinia o 3. sezonie programu [Amazon]. Dziki koktajl z uczestników

Zosia Zborowska Wrona

Do nowej paczki odcinków udało się zdobyć kilka naprawdę ciekawych i garść niecodziennych nazwisk. I kilka, których nie znałem i w sumie nie żałuję. Największym zaskoczeniem zdecydowanie jest Andrzej Seweryn, uznany aktor, reżyser i dyrektor Teatru Polskiego. Nie spodziewałem się zobaczyć artysty tego kalibru w tak niemądrym programie, acz zdecydowanie intrygowało mnie, co uda mu się zdziałać. No i co mogę powiedzieć? Lepszymi tekstami rzucał w komentarzu po fakcie niż w trakcie samej zabawy. Równie nieoczekiwaną uczestniczką programu była Iza Kuna, która, choć nie do końca zabawna, dawała radę jako królowa poker face'a. Basia Kurdej-Szatan za wiele nie pokazuje w temacie komedii, ale nadrabia uroczym usposobieniem. Michał Czernecki wciąż kojarzy mi się przede wszystkim z rolą prowadzącego w "Algorytmie miłości", mimo że gra raczej dużo, ale niech to Cię nie zrazi - facet jest szczerze zabawny i sympatyczny. Stawkę "aktorską" zamyka natomiast Ignacy Liss, bardzo ciekawy aktor młodego pokolenia (jeden z niewielu jasnych punktów niedawnego "Idź pod prąd"), który, przyznać muszę, ubawił mnie setnie, ale nie dlatego, że rzucał takimi niesamowitymi tekstami, a ponieważ... Próbował nie śmiać się poprzez robienie min jakby najadł się jakichś naprawdę mocnych, wykrzywiających twarz dragów. Kolega opowiadał, że tak to właśnie wtedy wygląda.

Z bardziej oczywistych wyborów na uczestników zobaczymy również Igora Kwiatkowskiego, przez którego ja zapewne przegrałbym w tej samej sekundzie, w której bym go zobaczył, Piotrka Szumowskiego i Rafała Rutkowskiego. Tego pierwszego bardzo lubię - totalnie niekulturalnie przeszkadzałem mu kiedyś w występie dodając swoje trzy grosze co kilka zdań po wypiciu kilku piw za dużo. Wybaczył mi, jak powiedziałem, że to mój pierwszy stand-up ever, zbiliśmy piąteczkę i takie tam, ale lekko wstydzę się tego do dziś. O Rutkowskim do tej pory nie słyszałem i patrząc na to, co zaprezentował w programie, nie jest mi z tym jakoś bardzo źle. Aż zerknąłem później na jakieś YouTube shorts z jego programów, ale i tam kompletnie do mnie nie trafił. Zaimponowało mi za to z jak sztywną miną przyjmował na klatę kolejne próby rozśmieszania go, zwłaszcza, kiedy do akcji wkroczył sam Pazura - w tym jednym momencie pan Rutkowski pokazał klasę jako komik, odbijając Czarkowi piłeczkę tak celnie, że widz przed telewizorem śmieje się właściwie non stop. Piszę o tym, głównie po to, aby wiadomo było, co mnie bawi, a co nie - można sobie wtedy gdzieś tam, jakoś wywnioskować, czy Kamiński ma podobny humor do mojego czy jednak mnie może to nawet rozbawić.

LOL: Kto się śmieje ostatni (2023) - recenzja, opinia o 3. sezonie programu [Amazon]. Nie mam pojęcia, co robię 

Ekipa lola

Ostatnie dwie uczestniczki, ponieważ takie mamy teraz czasy, wzięto... Z YouTube'a. Żeby nie było - nie twierdzę, że w internecie nie ma zabawnych ludzi. Ja przecież jestem szalenie zabawny. Użytkownicy regularnie piszą w komentarzach, że beka z moich recenzji. W każdym razie! W trzecim "LOLu" zobaczymy niejaką Agę Grzelak, zajmującą się, z tego, co udało mi się ustalić, testowaniem kosmetyków i podróżowaniem oraz Barbarę Cichocką-Mruk, znaną szerzej (tak mówią), jako "Ta Typiara". Najbardziej z ich kolektywnego występu ubawiły mnie powtarzające się komentarze Basi. Ale ja też miałbym problem z opisaniem większości tych sytuacji w jakikolwiek inny sposób, żeby przy okazji nie urazić kolegów z planu, więc gdzieś tam ją rozumiem.

Jak "LOL", to oczywiście i występy gościnne! Dwa razy na plan wpada Sebastian Stankiewicz, a za część muzyczną odpowiada grupa "Dowbory". Przyznam, że gdybym był tam na miejscu, to pewnie pękłbym przez sam fakt, że kompletnie się ich nie spodziewałem. Nie jest to zły materiał. Choć myślę, że bardziej skuteczne byłoby po prostu przebranie Stankiego w jego strój z "Akademii Pana Kleksa" i postawienie go na środku salonu. Może nie chcieli być złośliwi wobec Maćka Kawulskiego?

Podsumowując... Wciąż nie mam bladego pojęcia, jak napisać sensowną recenzję programu rozrywkowego. Ale starałem się. Uczestnicy "LOLa" też się starali, co nierzadko było kompletnie kontrproduktywne do ich zamiarów. Za to, kiedy żarty działają, to działają naprawdę dobrze. No i jak często można zobaczyć jednego z najlepszych polskich aktorów opowiadającego o waginach, byle tylko wywołać uśmiech na twarzy kolegów? Pewnie dosyć często, jeśli się go zna osobiście. Dla reszty świata pozostaje "LOL". 

P.S. Zdjęcia pochodzą z wcześniejszych edycji, bo nie znalazłem aktualnych. "Haha".

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper