Rozdzielenie (2022) – recenzja premiery 2. sezonu serialu [Apple]. Pokłosie

Rozdzielenie (2022) – recenzja, opinia o premierze 2. sezonu serialu [Apple]. Pokłosie

Piotrek Kamiński | Wczoraj, 20:00

Ekipa działu rafinacji makrodanych ujawniła nieludzkie warunki, w których przyszło im pracować, wbijając bardzo nieprzyjemną zadrę w ciało Lumon i jej zarządu. Świat rozdzielonych musi ewoluować, jeśli projekt ma zostać kontynuowany. Firmę czeka niemała restrukturyzacja, której celem jest utrzymanie niezadowolonych pracowników. Przynajmniej... tak sytuację przedstawia sam korporacja.

O tym, jak świetnym kawałkiem telewizji jest „Rozdzielenie” słuchałem regularnie praktycznie od samej premiery. Jeden kolega (pozdro, Rychu) nakręcał mi hype na serial Bena Stillera i Dana Ericksona praktycznie od jego premiery, przy każdym jednym spotkaniu przypominając mi, że to najlepszy serial, jaki widział w ostatnich latach i żebym absolutnie nic o nim nie czytał, tylko po prostu zaczął oglądać. Tak też zrobiłem i absolutnie nie żałuję. Tak więc, jeśli zaplątałeś się tutaj jakimś cudem, mimo że nie znasz pierwszego sezonu... uciekaj. Będą spoilery, a to ostatnie, czego chcesz, jeśli chodzi o ten konkretny serial.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pierwszy sezon rozegrany został po mistrzowsku. Od pierwszej sceny, która natychmiast zalewa widzów dziesiątkami pytań, przez cofnięcie czasu, za sprawą którego wprowadzony zostaje drugi główny bohater, to, jak podzielona jest fabuła i jak ostatecznie wątki bohaterów zostają niejako odwrócone, przez niebanalną stronę audiowizualną, na stopniowym odkrywaniu kolejnych wątków, płynnie zmierzających do finału, który tak naprawdę jedynie rekontekstualizuje całą opowieść, pozostawiając widzów z jeszcze większą ilością pytań kończąc. Jasne, w paru miejscach wybitnie niespieszne tempo opowieści trochę działało mi na nerwy i odnoszę wrażenie, że scenarzyści w paru miejscach już trochę przegięli z enigmatycznością (baranki, serio?), ale jako całość był to piekielnie imponujący sezon, z więcej niż satysfakcjonującym zakończeniem. Czy kontynuacja ma szansę osiągnąć podobny sukces?

Rozdzielenie (2022) – recenzja, opinia o premierze 2. sezonu serialu [Apple]. Coraz więcej pytań, coraz mniej odpowiedzi

Milchick

Rozpoczęcie drugiego sezonu pięć miesięcy później, w dodatku od wnętrza siódmego piętra, czyli zasadniczo w pełnym odcięciu od reszty świata, było jednocześnie genialnym i cholernie denerwującym pomysłem. Zasadniczo znajdujemy się ponownie w sytuacji podobnej do tej z początku pierwszego sezonu – nie wiemy nic. Jak świat zareagował na wypowiedź Helly (Britt Lower)? Czy słowa Marka (Adam Scott) zostały prawidłowo odebrane przez jego siostrę, Devon (Jen Tullock)? Dlaczego Irving (John Turturro) poświęca cały swój wolny czas na słuchanie „Ace of Spades” i malowanie w kółko tego samego obrazu? Co stało się z panną Cobel (Patricia Arquette)? Myślałby kto, że drugi sezon od razu ruszy z kopyta i zacznie odpowiadać nam na te i inne pytania. Zamiast tego trzymają nas „po ciemku”, każąc czekać na jakiekolwiek informacje i mnożąc tylko kolejne pytania. Cała premiera rozgrywa się wyłącznie wewnątrz Lumon, a nowe twarze i reguły tylko jeszcze bardziej mieszają nam w głowach.

To, że to Milchick (Tramell Tillman) jest nowym kierownikiem siódmego piętra nie zdziwiło mnie ani trochę, ale już jego zastępstwo, niejaka panna Huang (Sarah Bock), trochę tak. Dlaczego dziecko (aktorka miała podczas zdjęć 18 lat, choć wygląda bardziej na 13) dostało tak odpowiedzialną pracę? Czy jej obecność oznacza, że teoria o klonowaniu, wedle której Lumon pracuje nad technologią pozwalającą „przywracać zmarłych do życia” jest prawdziwa? Zdecydowanie miałoby to sens, zwłaszcza w kontekście tego, czego dowiedzieliśmy się o pannie Casey (Dichen Lachman). Gorzej, jeśli scenarzyści, upojeni swoim sukcesem, postanowili pójść w „dziwność dla samej dziwności”, co również nie jest wcale niemożliwe. Spójrzmy na takich choćby nowych pracowników Marka, którzy na ten moment wyglądają jak wątek wprowadzony tylko po to, żeby widz przez pierwszych piętnaście minut drapał się po głowie. Chyba że jeszcze wrócą i wszystko to ma sens, a nie jest tylko kolejnym mystery boxem, jak u J.J. Abramsa.

Rozdzielenie (2022) – recenzja, opinia o premierze 2. sezonu serialu [Apple]. Restrukturyzacja firmy

Mark i Helly

W temacie nowości w Lumon, też nie jestem do końca przekonany, czy podoba mi się ten nowy kierunek. Weźmy taką choćby salę spotkań z rodziną, o której Milchick informuje pod koniec Dylana (Zach Cherry). Z tego, co rozumiem, rozdzielenie jest potrzebne, aby tajne dane firmy nie wypłynęły przypadkiem na powierzchnię. Jaki jest więc sens umożliwiać pracownikom kontakt z rodziną w trakcie pracy? Czy może ich też po prostu rozdzielą, choć nie miałoby to chyba za bardzo sensu, biorąc pod uwagę, że spotkałyby się ze sobą kompletnie obce sobie osoby – po obu stronach. Wszystko to jednak zakłada, że piękny scenariusz, zafundowany naszym bohaterom przez firmę, jest prawdą. Na tym właśnie polega piękno tego serialu: w tym momencie absolutnie nie da się tego stwierdzić. Chowanie zwrotów akcji i tajemnic poszczególnych postaci jest tak łatwe, kiedy w zależności od miejsca są oni zupełnie różnymi ludźmi, o zupełnie innych osobowościach i wspomnieniach.

Procedura rozdzielenia tworzy bardzo żyzny grunt pod niedorzecznie skomplikowane relacje międzyludzkie. Już pierwszy sezon działał intrygująco w tym temacie, dając nam romans Irvinga i Burta (Christopher Walken), który rozwijał się tam na dole, podczas gdy kompletną niewiadomą było, jak ich życie wygląda na zewnątrz. Osobiście teoretyzowałem, że na zewnątrz również okażą się być parą, co byłoby całkiem uroczym zwrotem i afirmacją, że nawet jeśli o tym nie pamiętamy, nasze uczucia wciąż pozostają niezmienione. Tak się ostatecznie nie stało, ale teraz drugi sezon również szykuje kilka ciekawych sytuacji, z których najbardziej intryguje mnie rozwijająca się powoli w stronę romansu relacja Marka i Helly. Rzecz w tym, że Mark wie, że był (jest?) żonaty i zostaje w Lumon głównie po to, aby dowiedzieć się, co się stało z panną Casey, choć niezaprzeczalnie żywi też jakieś tam uczucia do koleżanki z pracy. Ona natomiast kompletnie odcina się od swojego zewnętrznego ja i wyraźnie leci na swojego szefa. Co z tego wyniknie? Czy da się to jakoś pogodzić? Ich wspólna scena w korytarzu, bliżej końca odcinka, jest wręcz bolesna w odbiorze przez to, jak bardzo ona jest niesubtelna, a on kompletnie nieogarnięty. Nie mogę się doczekać co dalej.

Wnętrza Lumon i muzyka autorstwa Theodore'a Shapiro wciąż robią wrażenie i tworzą niepowtarzalny klimat tego serialu, choć mam nadzieję, że obietnica nowości w firmie oznacza również wprowadzenie paru nowości, zanim sterylne, puste, białe korytarze kompletnie się nam przejedzą. Obsada serialu powróciła do swoich ról bez mrugnięcia okiem, jakby naprawdę przed chwilą rozgrywali wydarzenia finału pierwszego sezonu, jakby wcale nie minęły już blisko trzy lata. Pierwszy odcinek drugiego sezonu „Rozdzielenia” ponownie intryguje, niespiesznie rozwijając historię, dokładając nowe cegiełki, gmatwając i tak już solidnie pokręconą fabułę. Stresuje mnie trochę, czy scenarzyści na pewno mają wszystko zaplanowane, bo część z nowości tego odcinka, na ten moment, wydaje się nie pasować do reszty układanki. Trzeba jednak przyznać, że potrafią przyciągnąć uwagę widza, bo najchętniej już teraz przekonałbym się, co dalej. Niestety... na ciąg dalszy trzeba czekać aż do piątku. I kolejnego. I kolejnego. Gdybym tylko mógł rozdzielić się i aktywować swoje drugie ja wyłącznie w piątki...

P.S. Keanu Reeves jako głos z spotu reklamowego to absolutny strzał w dychę!

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper