Doom: The Dark Ages wygląda piekielnie! Wrażenia po pokazie

Doom: The Dark Ages wygląda piekielnie! Wrażenia po pokazie

Roger Żochowski | Wczoraj, 19:49

Miałem okazję wziąć udział w pokazie Doom: The Dark Ages i wiem jedno. To będzie nie tylko święto dla fanów Dooma, ale i wielbicieli szeroko pojętych strzelanin. A z racji tego, że będzie to prequel ostatnich dwóch odsłon serii, przyciągnie również nowych graczy, bo znajomość historii nie jest niezbędna.

Doom: The Dark Ages zabierze nas do najbardziej odległych zakątków uniwersum. Przez gotyckie ruiny opowiadające o nieznanej wcześniej przeszłości Slayera przez mroczne lasy i podziemne, starożytne lochy po piekielne scenerie oraz tereny naznaczone wielkimi wojnami wyglądające jak demoniczny poligon. Znacznie bardziej otwarty świat pozwala na eksplorację i odnajdywanie całej masy sekretów, zasobów, przedmiotów kolekcjonerskich oraz rozwijanie umiejętności Slayera podzielonych na bazowe skille jak i różne drzewka skupione na poszczególnych broniach.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jako że na potrzeby gry stworzono największe i najbardziej rozbudowane mapy sami będziemy kontrolować tempo gry, Zamiast od razu realizować cele misji możemy skupić się na zwiedzaniu świata i zaglądaniu do okolicznych jaskiń i lochów wypełnionych hordami demonów oraz prostymi zagadkami terenowymi. To wciąż produkcja skupiona na doświadczeniu dla pojedynczego gracza, ale tym razem historia ma urosnąć do miana blockbustera. Slayer zostanie uwięziony a równowaga między dobrem a złem zostanie zakłócona. Zamiast opowiadania fabuły z pomocą kodeksu, twórcy zastąpili tę formę narracji wstawkami filmowymi. Pojawią się zarówno zupełnie nowe postaci, jak i znani sojusznicy i złoczyńcy. A cała opowieść ostatecznie pozwoli nam poznać jak doszło do wydarzeń, które miały miejsce w powrocie Dooma z 2016 roku.

Tarczą i maczugą go

 Doom: The Dark Ages

Jedną z największych nowości w gameplayu będzie... piłotarcza. Działa dokładnie tak jak brzmi. Wygląda trochę jak połączenie tarczy z piłą spalinową uruchamianą linką. Tarcza ma kilka funkcji - możemy nią zablokować ataki wrogów, rzucać by zadawać obrażenia, uruchamiać różne mechanizmy, skakać z jej pomocą nad przepaściami, ale również niczym w Soulsach parować i odbijać ataki zachowując odpowiedni timing. Wygląda to w praniu rewelacyjnie i co ciekawe, wszystkie te czynności wykonamy tym samym przyciskiem, bo wszystko zależy od kontekstu i tego co dzieje się na polu walki.

Gra wraca też do swoich korzeni. O ile w Doom Eternal sporo czasu poświeciliśmy na skakanie, w Doom: The Dark Ages mapy będą bardziej poziome niż pionowe, a gameplay skupi się przede wszystkim na walce w miejscu, bez wpychania na siłę elementów platformowych. „Jeśli byłeś myśliwcem F22 w Doom Eternal, tym razem chcieliśmy, żebyś poczuł się jak czołg Abrams" - mówią twórcy gry. Tym samym w lewej ręce trzymamy tarcze, w prawej zaś śmiercionośną broń (odpowiadają temu dwa wskaźniki widoczne na ekranie – niebieski i zielony).

Dodajmy, że ważnym elementem zabawy będzie system walki wręcz, który pozwoli nam w zależności od tego co dzieje się na ekranie, użyć jednej z trzech broni - żelaznego kiścienia, elektryfikującej rękawicy czy kolczastej maczugi. Ponownie zrobimy to jednym przyciskiem, bo wszystko jest tu kontekstowe, a trzeba również wspomnieć, że dostępne będą różne kombinacje i ulepszenia dla narzędzi zagłady. Oczywiście nowy Doom nie zapomniał o zabójstwach chwały, czyli możliwości efektownego eliminowania ciosami kończącymi podświetlanych wrogów. Krew leje się tu strumieniami, a flaki latają aż miło, ale jeśli graliście w ostatnie dwie części serii, wiecie jak to smakuje.

Mechem i na smoku przez piekło

 Doom: The Dark Ages

Wszystko co wyżej opisałem dostępne będzie pod dwoma przyciskami, ale Doom to przecież, a może przede wszystkim, strzelanie. Bronie palne zaprojektowane dla Doom: The Dark Ages wyglądają na absurdalnie wręcz potężne i "kipią testosteronem", jeśli wiecie, co mam na myśli. Przypominają krzyżówki karabinów i strzelb ze starożytnymi maszynami tortur. Ekipa na specjalnym pokazie chwaliła się też, że stworzyła największe i najbardziej przerażające demony w historii serii. Gdy w pewnym momencie Doom Slayer ściągnął z siodła jeżdżca i w akompaniamencie rockowych brzmień (za ścieżkę dźwiękową odpowiada zespół "Finishing Move") i tryskającej krwi zajął się demonem służącym jako ogromny, demoniczny środek transportu, można było poczuć się jak wspomniany Abrams. Zwłaszcza, że animacje poszczególnych broni i masowego wypluwania ołowiu wyglądają fenomenalnie.

Dość ryzykowne, choć pozwalające dostosować stopień wyzwania do własnych preferencji, jest udostępnienie całej masy opcji wpływających na poziom trudności. Poza standardowymi opcjami mamy też sporo modyfikatorów określających agresję i szybkość wrogów, dynamikę gry, obrażenia zadawane przez nas i wrogów czy nawet takie szczegóły jak długość okna na parowanie czy częstotliwość pojawiania się zasobów na mapach. Jeśli wciąż mało Wam nowości, musicie wiedzieć, że w trakcie zabawy trafimy na sekcje, w których Slayer zasiądzie za sterami ogromnego mecha - stumetrowego atlana. Poziomy, w których walczymy z tytanami, rozwalając pięściami okoliczne budynki wyglądają niczym starcia kaiju. A gdy chwytamy za ogromnego mini-guna epickość nabiera nowego wymiaru. To jednak nie wszystkie atrakcje, bo pojawią się też fragmenty gry, w którym zasiądziemy na grzbiecie ziejącego ogniem i strzelającego z karabinu cybernetycznego smoka.

Doom: The Dark Ages nie zrewolucjonizuje gatunku, ale jestem pewien, że dostarczy nam po prostu masę radochy w akompaniamencie mrocznego brzmienia i latających flaków demonów. Czy trzeba nam czegoś więcej? Premiera już 15 maja.

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper