
Czy warto czekać na Killing Floor 3? Graliśmy w grę przepełnioną dziką, kooperacyjną akcją
Tripwire Interactive powraca ze swoją najbardziej docenioną serią z dosłownie potrojoną siłą. Co oferuje i jak się gra w Killing Floor 3? Poznajcie nasze wrażenia.
Więcej, mocniej, bardziej krwawo… ale czy lepiej? Killing Floor powraca i pierwsze materiały zwiastowały znaną koncepcję. W trakcie rozgrywki szybko się jednak przekonałem, że deweloperzy zdecydowali się na zmiany, które mogą ubarwić grę i zaoferować znacznie lepszą zabawę – nawet jeśli rdzeń nie został w większy sposób odświeżony.
Znany szkielet





Killing Floor 3 to kooperacyjna strzelanka, w której maksymalnie sześcioosobowe grupy wcielają się w przedstawicieli Nightfall i ich zadaniem jest powstrzymanie potwornej armii zetów od megakorporacji Horzine. Akcja rozgrywa się w 2091 roku i w tym czasie ludzie zostali niemal zdominowani przez bestie – założenia historii nie są specjalnie skomplikowane, ale też raczej nikt nie będzie grał w ten tytuł dla opowieści.
Twórcy podczas pokazu wspominali, że do Killing Floor 3 bez problemu mogą podejść także soliści, ale szczerze mówiąc nie widzę tego. Ten gameplay jest w 100% nastawiony na współpracę, ponieważ tylko w takich okolicznościach możemy liczyć na pomocną rękę – szczerze mówiąc ja uwielbiam strzelać do najróżniejszych hord ze znajomymi, gdy jednocześnie mogę pogadać o szarej codzienności. W trakcie testów wymienialiśmy się uwagami, wspieraliśmy się radami lub po prostu pytaliśmy jednego z deweloperów, jak grać i co możemy zrobić, by przetrwać następną rundę. To właśnie w takiej rozgrywce Killing Floor 3 oferuje najlepszą zabawę i szczerze mówiąc raczej nie grałbym w ten tytuł bez odpowiedniego wsparcia – nawet w postaci nieznajomych...
Rozgrywka w Killing Floor 3 na pierwszy rzut oka nie różni się znacząco od wielu przedstawicieli gatunku. Wpadamy grupą graczy na lokację, wykonujemy bardzo proste, wręcz powtarzalne misje polegające na klasycznym „idź, kliknij”, a w międzyczasie odbijamy kolejne fale wrogów. W schemacie Tripwire Interactive za wiele się nie zmienia, ale szczerze mówiąc – ten system wciąż się sprawdza, więc nie dziwie się, że deweloperzy nie zdecydowali się na większą rewolucję.

Deweloperzy jednak nie odcięli kuponu od znanej serii, ponieważ Killing Floor 3 stawia na znacznie większą progresję. Każda z 6 specjalizacji może zdobyć aż 30 poziomów i wykorzystuje punkty w trzech drzewkach zdolności – gracz może zmieniać skille, wymieniać gadżety, a zarazem umiejętności można rozwijać tworząc bardzo rozbudowane i coraz to potężniejsze zestawy. W trakcie testów miałem okazję sprawdzić kilku bohaterów i umiejętności postaci mogą w naprawdę dobry sposób wpłynąć na powodzenie misji.
Gracze mogą wcielić się w strzelca wyborowego, ninję, sanitariusza, inżyniera, podpalacza oraz komandosa. Każdy z bohaterów oferuje trochę inne doświadczenie – łatwo dostrzec, które ze specjalizacji są nastawione na pomoc drużynie, jednak w Killing Floor 3 wszyscy muszą tak naprawdę atakować. W tej grze nie ma miejsca i czasu na spokojną rozgrywkę.
Personalizacja nie jest związana wyłącznie z postacią. W Killing Floor 3 bardzo ważna jest zbrojownia, ponieważ gracze mogą stworzyć ponad 150 modyfikacji do różnorodnych broni. Twórcy na szczęście kolejny raz nie blokują nam dostępu do oręża, więc każdy specjalista wskakując do sklepu może sięgnąć po różnorodny sprzęt, ale gracze zbierając następne surowce i odblokowując schematy otrzymują dostęp do gigantycznego zestawu najróżniejszych zabawek.

Przedstawiciel Tripwire Interactive, który oprowadzał dziennikarzy za rączkę podczas testów zapowiedział mnóstwo opcji personalizacji bohaterów oraz broni. Te dwa elementy mają bardzo pozytywnie wpłynąć na regrywalność, bo choć w Sieci szybko pojawią się „jak najlepsze schematy działania”, to jednak twórcy chcą stale rozbudowywać grę i na pewno zadbają o nową zawartość, która powinna pozytywnie wpływać na gameplay.
W samej regrywalności mają pomagać także modyfikacje, dzięki którym gracze będą mierzyć się z przykładowo wrogami zadającymi dwukrotnie większe obrażenia od ognia lub bohaterowie otrzymają znacznie mniejsze paski zdrowia. Standardowo wykonywanie podobnych wyzwań będzie odpowiednio nagradzane – choć oczywiście sporo zależy od samych zainteresowanych, którzy muszą z przyjemnością wracać do potencjalnie podobnej rozgrywki. W Killing Floor 3 nie zabraknie także najróżniejszych wyzwań – dzienne, tygodniowe, kamienie milowe czy też ewoluujące zadania mają stale zachęcać graczy do wracania do produkcji i zdobywania kolejnych postępów w sezonach. Pod tym względem gra zapewni wrażenia znane z wielu podobnych, kooperacyjnych produkcji – twórcy aktualnie nie wymyślają koła na nowo.
Killing Floor 3 to po prostu krwawa sieczka

Gameplay w Killing Floor 3 rozpoczyna się bardzo spokojnie: gracze z lobby znajdują się w bazie wypadowej, gdzie mogą ustawić szczegóły misji, wybierają odpowiedni sprzęt, decydują się na kolejne zdolności. Gdy wszyscy są gotowi, wystarczy wskoczyć do helikoptera, który dostarcza śmiałków na miejsce akcji.
Później? Krwawa klasyka. Killing Floor 3 nadal opiera się na turach, a żołnierze Nightfall wpadają na mapę, gdzie muszą przykładowo aktywować wybrane urządzenia – po kliknięciu przycisku rozpoczyna się atak hordy, a po wyeliminowaniu wrogów biegniemy do nowego punktu, po drodze wybierając się na zakupy. 6 fala to starcie z bossem, który standardowo jest ogromną bestią, a zadaniem śmiałków jest strzelanie w wybrane miejsca na jego cielsku – tylko w taki sposób możemy zadbać o większe obrażenia.
Zróżnicowany zestaw wrogów w bardzo ciekawy sposób wpływa na element „adaptacji” do pojedynków, ponieważ teraz gracze mają większe możliwości dostosowania postaci pod odpowiednich wrogów. Bestie otrzymały lepsze SI i mogą nawet chodzić po ścianach oraz suficie – nic nie robi takiego wrażenia, jak atakująca horda, gdy przeciwnicy dosłownie biegną w Twoją stronę z trzech płaszczyzn. Trudno zdecydować się, którego wroga ubić na początek, a tak naprawdę nie ma czasu nawet na głębsze zastanowienie się... tutaj po prostu trzeba działać.

Świetne wrażenie w Killing Floor 3 robi jeszcze dopracowany system MEAT – Massive Evisceration and Trauma powraca i ponownie oferuje krwawą rzeź. Gracze mogą miażdżyć wrogów, patrzeć na ich odpadające ciała i całość wygląda bardzo efektownie. Z jednej strony trudno mówić o rewolucji, ale dobrze, że Tripwire Interactive zdecydowało się na rozwój tej koncepcji. Twórcy oczywiście poprawili także grafikę, co naprawdę dobrze współgra z rozwojem MEAT.
W trakcie rozgrywki Killing Floor 3 dzieje się naprawdę dużo – sanitariusz dba o zdrowie ekipy, z drugiej strony podpalacz wykorzystuje miotacz, by pozbyć się wrogów, a jednocześnie ninja może wskakiwać w sam środek akcji i zadawać potężne obrażenia. Bardzo ważna w grze jest dobra znajomość map, ponieważ w każdej lokacji znajdują się specjalne miejsca, które możemy wykorzystać do walki z kolejnymi hordami – genialnie prezentuje się wielki wiatrak, który po włączeniu może wciągać bestie i robić z nich prawdziwą sieczkę. To nie tylko wygląda dobrze, ale jest bardzo skuteczne... choć przeciwnicy mogą zniszczyć sprzęt. Podobnie sytuacja wygląda z wieżyczkami strażniczymi – czasami warto nawet biegać po całej mapie, by szukać najlepszych rozwiązań na nadciągające lub trwające fale. W Killing Floor 3 najlepiej nie stać w jednym miejscu, a po prostu żywo reagować na wydarzenia na ekranie.
Akcja w Killing Floor 3 wydaje się bardziej dynamiczna względem poprzedniej części, co jest oczywiście związane z większymi możliwościami postaci. Bohaterowie poruszają się trochę szybciej oraz płynnie wykorzystują ślizg, ale zdecydowanie ważniejsze od samego poruszania jest oczywiście współpraca. Bronie w tytule Tripwire Interactive nie są większym problemem, ponieważ mając budżet możemy wyposażyć się w każdą giwerę, ale znacznie ważniejsze jest dobieranie dobrych umiejętności i skuteczne wykorzystanie ich w trakcie walki. I to nie jest łatwa zabawa, gdy jednocześnie w naszą stronę nadciąga gigantyczna horda wrogów.
Spora zawartość od premiery kluczem do sukcesu?

Czy Killing Floor 3 odniesie sukces? Na to pytanie jeszcze nie mogę odpowiedzieć, jednak twórcy od premiery chcą zapewnić naprawdę sporą zawartość, co ostatecznie może zostać bardzo dobrze odebrane przez graczy – jak wiadomo im więcej osób na serwerach, tym pojawia się większa szansa, że tytuł nie zostanie zakopany przez deweloperów po pół roku wsparcia.
Tripwire Interactive ma jednak bardzo dobry plan, ponieważ Killing Floor 3 od premiery zaoferuje 7 map, 3 poziomy trudności, 6 specjalizacji z 30 poziomami i 3 drzewkami rozwoju (+30 zdolności), 14 klas przeciwników, 3 pojedynki z bossami oraz 36 broni. W przypadku zabawek to dokładnie 24 głównych narzędzi destrukcji, 6 dodatkowych, 6 granatów, 6 ostatecznych gadżetów oraz 6 narzędzi. Twórcy przygotowali także ponad 150 modyfikacji, które pozwalają dostosować oręż pod własne preferencje... oraz sam rozwój bohaterów.
A co dalej? Standardowo. Rozwój gry przez sezony ma sprawić, że w kolejnych miesiącach do produkcji trafi znacznie więcej atrakcji. Twórcy chcą oferować kolejne mapy, bronie czy też przeciwników, ale mogę podejrzewać, że w tym wypadku będziemy świadkami klasycznej sytuacji – im więcej graczy pojawi się na serwerach, tym deweloperzy będą mogli w lepszy sposób rozwijać projekt.
Czy warto czekać na Killing Floor 3?
Tripwire Interactive dosłownie nie wymyśla koła na nowo. Deweloperzy postawili na rozwój wcześniej opracowanego i dobrze przyjętego doświadczenia. Jeśli dobrze bawiliście się w Killing Floor 2, to będziecie z dużą przyjemnością grać w kontynuację.
Killing Floor 3 nie oferuje rewolucyjnych zmian w systemach, a nawet nie wychodzi przed szereg w przypadku całego gatunku. To raczej bardzo spokojna ewolucja wcześniej zrealizowanych mechanik, by trafić w gust wiernej publiki. Gra się świetnie, a mając u boku odpowiedni zespół, będziecie naprawdę dobrze się bawić.
Przeczytaj również






Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych