The Darkness - zapomniana adaptacja zapomnianego komiksu

The Darkness - zapomniana adaptacja zapomnianego komiksu

Krzysztof Grabarczyk | 09.03, 17:45

Historia mściciela, Jackiego Estacado została już prawie zapomniana. Zaczęło się od komiksu. Potem przyszła gra. Opracowana przez studia Starbreeze strzelanina FPP emanowała klimatem. Była to historia mroczna, w której eksplorowało się obskurne zakamarki miasta. Bohater w wieku 21 lat stał się nosicielem dla tytułowej Ciemności. Na ulicach Nowego Jorku eliminowaliśmy kolejnych oprychów. Na drodze zemsty Jackie dowiadywał się więcej nt. dziejów istoty siedzącej wewnątrz jego duszy. Gra doczekała się sequela i niestety na tym poprzestano. Szkoda, ponieważ marka miała potencjał na coś więcej. 

W 2005 roku amerykańskie Majesco Entertainment nabyło prawa do produkcji gry bazującej na komiksach The Darkness. Postać głównego bohatera stworzył Marc Silvestri w 1992 roku. Jackie nigdy nie dorównał sławy takim tuzom jak choćby Punisher. Historia w kolejnych zeszytach była mocno autentyczna pomimo potworności związanych z naturą protagonisty. Jackiego nie przedstawiano jednak w kategoriach antybohatera. Dbał o bliskich, zwłaszcza o swoją dziewczynę, Jenny. Kierowany żądzą zemsty Jackie dawał upust agresji. Wewnętrzny demon stopniowo przejmował kontrolę. 

Dalsza część tekstu pod wideo

The Darkness wydano w 2007 roku. Gra pojawiła się już na PlayStation 3/Xbox 360. Zapamiętałem tytuł ze względu na klimat i ciekawe patenty. Jackie mógł swobodnie korzystać z podziemnego metra dzięki czemu programiści maskowali niezbędne ekrany ładowania. Grywałem w dużo lepsze strzelaniny pod kątem technicznym. Opisywany tytuł cenię jednak za całokształt. Począwszy od narracji z genialnym voice-actingiem. W The Darkness chwilami mogłem poczuć się jak w prawdziwym życiu. 

Młody gniewny 

undefined

Postaci Jackiego trudno nie polubić. W The Darkness dopiero wszedł on w gangsterską rzeczywistość Nowego Jorku. Miasto przedstawiono jako ponurą aglomerację z przytłaczającym krajobrazem. Z każdej alejki, pomieszczenia i dworca wylewał się suspens. Nie musiałem czytać żadnego z zeszytów, aby dostrzec potencjał twórczy. Aby było ciekawiej za grę odpowiada ten sam deweloper, który za życia klasycznego Xboxa podarował nam cenione Chronicles of Riddick: Escape from Butcher Bay. Twórcy zabierając się do prac nad The Darkness opracowali najpierw prototyp korzystający z silnika graficznego tamtej strzelaniny. Efekt? Studio szybko progresowało z produkcją gry. 

The Darkness dzieliło się na różne etapy. Jackie spędzał wieczór z Jenny, aby po godzinie wyrównywać rachunki w imię zemsty. W grze poruszaliśmy się pomiędzy wymiarami. Bohater trafiał do czegoś w rodzaju zaświatów. Gunplay nie był wyborny. Udało się natomiast napisać świetny dialog pomiędzy bohaterem a Ciemnością. W tej roli sprawdził się Mike Patton. Wielka szkoda, że dotychczas nie ukazała się zremasterowana wersja tej produkcji. Gra systemowo wydaje się być archaiczna, lecz np. przejście na współczesny silnik graficzny zapewne wpłynęłoby na lepszy odbiór The Darkness po latach. Sequel z kolei odszedł zupełnie od estetyki oryginału. 

Jackie powraca

undefined

W The Darkness II mieliśmy już bardziej linearną konstrukcję poziomów. Sequel postawił na intensywną akcję. W użyciu nadal pozostawały monstrualne macki, którymi Jackie rozdzierał opryszków na pół. Szkoda, że zadbano o niewielki zakres tych animacji. Oglądając po raz setny jak monstrum odgryza głowę czy przerywa nieszczęśników wpół czułem mocną odtwórczość. Co druga część zrobiła lepiej? Model walki. Tutaj po prostu był o jeden poziom wyżej. Węższa struktura nakazywała zresztą dopracowanie bazowej mechaniki. Część pierwsza była grą jeszcze mocno zakorzenioną w 2004 roku, i faktycznie przypominała Riddicka, gdy bohater wchodził w konwersacje z innymi NPC. Brakowało już chyba tylko swobody znanej z immersive simów. The Darkness II natomiast ruszyło za obowiązującymi w 2012 roku trendami. Od tamtej pory słuch o marce zaginął. Czy kiedykowiek zagramy w The Darkness? Mam nadzieję, że z czasem pojawi się w ramach oferty abonamentowej. Na nic innego już nie liczę. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper