
Słyszałem o tym serialu same dobre opinie, więc musiałem spróbować i…
Czasem trafia się na serial, o którym wszyscy mówią w samych superlatywach - znajomi polecają, internet pełen jest zachwytów, a każda kolejna recenzja sugeruje, że to "pozycja obowiązkowa" i "must-watch". W takich sytuacjach trudno nie zastanawiać się, czy rzeczywiście jest aż tak dobrze, czy może to tylko efekt zbiorowej ekscytacji, która rozmyje się po kilku odcinkach. Sam niejednokrotnie przekonałem się, że hype nie zawsze idzie w parze z jakością, ale…
Kiedy jakiś tytuł zbiera niemal wyłącznie pozytywne opinie, ciekawość w końcu bierze górę. Tak było ostatnio w moim przypadku - serial, o którym słyszałem same dobre rzeczy, w końcu trafił na moją listę i postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie zasługuje na cały ten kult, który wokół niego urósł. Dziś podzielę się swoimi wrażeniami - co mnie zaskoczyło, co faktycznie wypadło świetnie i czy są może elementy, które nie do końca mnie przekonały. Nie przedłużając - chodzi o…
Szoguna!




Historyczny dramat, o którym chciałbym dziś napisać, zadebiutował 27 lutego 2024 roku na Disney+ i jest adaptacją powieści Jamesa Clavella z 1975 roku o tym samym tytule. Choć może bliżej prawdy będzie, że jest "odświeżeniem" kultowej ekranizacji wspomnianej książki z 1980 roku. Tym razem twórcy postanowili opowiedzieć historię na nowo, sięgając po jeszcze większy budżet, mocniejszy realizm historyczny i bardziej współczesne podejście.
Fabuła “Szoguna” rozgrywa się w Japonii na przełomie XVI i XVII wieku, a więc w burzliwym okresie poprzedzającym epokę Edo. Głównym bohaterem jest John Blackthorne - angielski nawigator, który rozbija się u wybrzeży Japonii i zostaje wplątany w walkę o władzę pomiędzy lokalnymi władcami. Serial przedstawia dodatkowo napięcia między rdzenną kulturą Japonii a zachodnimi wpływami, ukazując różnice w religii, strategii i podejściu do życia.
Produkcja od samego początku spotkała się z entuzjastycznym odbiorem. Krytycy chwalili ją za wierność historycznym realiom, imponującą stronę wizualną oraz wielowymiarowe postacie. Szczególne uznanie zdobyła kreacja Hiroyukiego Sanady w roli Toranagi, który swoim występem wniósł ogromną charyzmę i autentyczność do opowieści. "Szoguna" porównywano do takich produkcji jak “Gra o tron” czy “Ostatni samuraj”, co - moim zdaniem - nie jest przesadą.
Co ciekawe, większość dialogów jest prowadzona w języku japońskim, co dodaje historii jeszcze większej immersji. Dzięki świetnemu scenariuszowi, mocnym kreacjom aktorskim i bogactwu detali "Szogun" szybko zyskał miano jednego z najważniejszych seriali 2024 roku, przyciągając zarówno fanów historycznych widowisk, jak i widzów poszukujących epickiej, angażującej opowieści. Więc, kurczę, trzeba było go obejrzeć!
Jestem zauroczony
Nie mając żadnych wspomnień związanych z pierwowzorem, do “Szoguna” podchodziłem bez nostalgii i porównań. Serial na start nie rzuca widza na głęboką wodę efektownymi scenami czy dynamiczną akcją, lecz stopniowo buduje napięcie, odsłaniając intrygi, zależności między bohaterami i skomplikowane realia polityczne feudalnej Japonii. Fabuła nie tylko angażuje, ale wręcz wciąga w świat, w którym każde słowo, gest czy najmniejsza decyzja mogą stanowić różnicę między życiem a śmiercią.
Jednak to, co sprawia, że ten świat wydaje się tak autentyczny, to nie tylko historia, ale sposób, w jaki została przedstawiona. “Szogun” zachwyca pieczołowicie odtworzonymi sceneriami i dbałością o detale, które pozwalają poczuć atmosferę XVII-wiecznej Japonii. Od rozległych zamków po ulice miast i spokojne ogrody - wszystko tu wydaje się przemyślane i dopracowane tak, by widz niemal mógł poczuć zapach kadzideł i usłyszeć odległe odgłosy bębnów wojennych. Pierwsze spotkanie z Osaką zrobiło na mnie wrażenie prawdopodobnie tak wielkie, jak na Pilocie.
Nie sposób też nie docenić tego, jak świetnie napisani są bohaterowie. Nawet John Blackthorne, który w wielu innych dziełach mógłby być typowym „białym człowiekiem wrzuconym w obcą kulturę”, jest postacią złożoną, a jego rola w historii nie sprowadza się do bycia biernym obserwatorem. Każda interakcja, każdy dialog ma tu znaczenie, a to, jak postacie stopniowo się zmieniają, sprawia, że ich losy śledzi się z zapartym tchem. Mało tego - nie ma tu mowy o bohaterach rodem z kina akcji końcówki minionego wieku. Śmierć zagląda w oczy niezwykle często.
Ostatecznie to właśnie ta misterna sieć relacji, politycznych rozgrywek i honorowych starć sprawia, że projekt nie jest jedynie dobrze zrealizowaną historyczną produkcją - to serial, który żyje i oddycha własnym tempem. Twórcy nie spieszą się, pozwalają widzowi zatopić się w świecie, w którym napięcie czai się w każdym spojrzeniu i najmniejszym skinieniu głowy. To opowieść, która wymaga skupienia i uwagi, ale nagradza zaangażowanie historią. Dawno nie widziałem czegoś tak dobrego pod względem realizacji i zabawy dynamiką.
Reasumując…
To jedna z tych produkcji, które udowadniają, że w odpowiednich rękach klasyczna historia może otrzymać nowe życie i zachwycić kolejne pokolenie widzów. Dzięki świetnie napisanym postaciom, rozbudowanemu światu i precyzyjnie budowanemu napięciu serial nie tylko angażuje, ale wręcz pochłania, sprawiając, że każda kolejna scena wydaje się jeszcze bardziej intensywna.
Dla kogoś, kto nie znał wcześniejszych adaptacji, “Szogun” okazał się fascynującą podróżą, w której każdy szczegół - od scenografii po relacje między bohaterami - buduje niepowtarzalną atmosferę. To serial, który wymaga uwagi, ale wynagradza ją po stokroć, oferując historię pełną napięcia, dramatyzmu i pięknie skonstruowanych momentów. Jeśli szukacie produkcji, która wciągnie Was bez reszty i przeniesie do świata pełnego intryg, wiecie, co odpalić. A ja chyba sięgnę po pierwowzór sprzed 45 lat.
Przeczytaj również






Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych