
Fenomen gier relaksacyjnych. Dlaczego tak bardzo kręci nas spokojne życie
W dzisiejszym świecie nie ma już ani miejsca ani czasu na to, aby prowadzić takie typowe spokojne wiejskie życie, na jakie szansę mieli nasi dziadkowie czy rodzice. Dziś zasuwamy ile się tylko da, aby potem móc na chwilę odetchnąć przy konsoli czy dobrym serialu.
Aktualnie coraz więcej mówi się o problematyce wypalenia zawodowego, wyścigu szczurów i ślepego pędu ku czemuś, co ma dać nam mityczne spełnienie i szczęście, a czego w wielu przypadkach sami nie potrafimy odkryć i odnaleźć. Wieczna praca, ciągle doskwierający brak czasu, dojazdy tu, dojazdy tam i masa innych nawarstwiających się spraw - to realne problemy znacznej części społeczeństwa.
Jak to się coraz częściej mówi, powinniśmy pracować żeby żyć, a obecnie żyjemy żeby pracować. Jest to oczywiście przytłaczające, dlatego tak wiele osób w grach wideo swego rodzaju ucieczki od tego wszystkiego i spełnienia kłębiącej się w głowie fantazji o spokojnym i nieco nawet nudnawym życiu. Co zatem stanowi o sukcesie takich produkcji i dlaczego wykonywanie potencjalnie nudnych czynności może dać nam sporo frajdy? Sprawdźmy to!




Cozy Games - co to w ogóle za gatunek?
Mimo, że takie gry jak Harvest Moon były w naszej branży od bardzo dawna, hasło "cozy games" pojawiło się w mediach i branżowej nomenklaturze stosunkowo niedawno. Te 30 lat temu nazywaliśmy takie lajtowe gierki life-simami albo RPG-ami, które to często z jakimkolwiek systemem RPG miały tyle wspólnego co ja z baletem i marcepanem. Jednakże, gdy zaczęło się pojawiać coraz więcej takich tytułów, do czego przyczyniły się sukcesy takich produkcji jak Minecraft, Terraria czy Stardew Valley, musiało powstać nowe określenie, które odpowiednio skategoryzuje ten nowopowstały sektor gier. Wiadomo, że to nie mogły być po prostu "life-simy", bo takie siedzenie w kopalni w My Time at Sandrock nie ma za dużego związku z realizacją a'la Simsowej symulacji życia.
Gry relaksacyjne, bo tak można by w sumie po polsku nazwać ten gatunek, łączą w sobie jeden bardzo ważny aspekt, który jest moim zdaniem kluczowym czynnikiem decydującym o ich sukcesie - znikome ryzyko porażki. Zarówno w Stardew Valley, My Time at Portia, Disney Dreamlight Valley, czy Animal Crossing, naprawdę ciężko jest zrobić coś, aby w tej przygodzie po prostu "przegrać". Co jednak nie znaczy, że nierozważne granie będzie pozbawione jakichkolwiek kar, bo te jakieś tam muszą być.
Sam przyznam szczerze, spędziłem w zeszłym roku blisko 120 godzin z Disney Dreamlight Valley i bawiłem się wręcz doskonale. Dlaczego? Pomijając już sam klimat i motywy z kultowych animacji, bardzo wciągające okazało się wykonywanie takich naprawdę prostych czynności. Wyrywanie magicznych korzeni, zbieranie roślinek, owoców, kwiatów, rozbijanie skałek, wykopywanie rzeczy z gleby, sadzenie warzyw, gotowanie, czy w końcu rozbudowa wioski. Nie było żadnej presji czasu, nie było przysłowiowego kata z batem, który by mnie poganiał, gdy jednego questa wykonywałem tydzień. Był za to czysty relaks wynikający z faktu, że mogłem wszystko robić tak jakby, po swojemu. To czy odkryłem strój dla Elsy wykonując jej fabularne misje, czy rozbudowywałem stragany Goofy'ego, czy też prowadziłem plantację marchewek, zależało tylko i wyłącznie ode mnie.
Czy grind może być relaksujący? A owszem!
Niekiedy taka zabawa wymagała sporego grindowania - na przykład miesiąca grania po te kilkadziesiąt minut, tylko po to, aby zdobyć jakąś pierdołę, jakiej potrzebował szalony Merlin, albo złowienie konkretnego gatunku ryby ileś tam razy. To właśnie w tej prostocie, powtarzalności i braku presji leży cała ta frajda, jaką dają nam gry relaksacyjne. Nawet gdy zaniedbałem swój magiczny zakątek przez kilka tygodni, jedyną "karą" było to, że pojawiło się więcej korzeni do wyrwania, a jak zapomniałem o swojej wyspie w Animal Crossing przez kilka tygodni, sąsiadom mogło być co najwyżej smutno, że ich opuściłem. To też sprawia, że angażujemy się w te światy i autentycznie chcemy w nich uczestniczyć, nawet te 15 minut dziennie na daily questa czy po to, aby podlać uprawy w Stardew Valley, ale ta regularność pozwala połączyć się z odwiedzanym światem.
Stąd też sukcesy takich mechanik jak budowanie przyjaźni, zawieranie ślubów czy też zakładanie rodziny, które wymagają dziesiątek godzin rozgrywki oraz wykonywania tych samych czynności w kółko. Zaangażowanie, to jest klucz do sukcesu. Przy okazji w końcu w mojej głowie "zatrybiło" to, dlaczego tak bardzo popularnym i lubianym aspektem jRPG-ów jest grindowanie. Bo to autentycznie taka forma lajtowej "pracy" w świecie takiego Final Fantasy, Dragon Questa czy innego Tales - idziemy w teren, klepiemy te same, proste i lecące na strzała stworki, odnajdując w tym swoisty relaks wynikający z zerowego poziomu trudności takich starć.
Oranie pola w Farming Simulator, szukanie diamentów w Minecrafcie, rozbudowa domku w Animal Crossing, czy też ślęczenie z kilofem w kopalniach My Time at Sandrock jest swego rodzaju formą jakieś "pracy", którą wykonuje się z czystą przyjemnością, o ile mamy w tym zdrowy umiar i robimy tylko tyle, na ile mamy ochotę. Wiecie, to nie jest jak w typowej pracy, gdzie trzeba odbębnić te 8 czy 12 godzin, przez dobre 40 lat zanim odejdziemy na emeryturkę. Cozy gierki dają nam taką iluzję "kontroli" nad swoim wirtualnym życiem, jakiej brakuje nam na co dzień - gdybyście mogli jako pracownicy posiedzieć na kasie w Biedronce pół dnia, przerzucać paczki na magazynie 30 minut, czy pisać kod przez 2 dni w tygodniu, pracowalibyście z uśmiechem na mordzie, jak nigdy w życiu.
Spełnienie najskrytszej fantazji o zwyczajnym życiu
Podsumowując, takie gry relaksacyjne są coraz większym fenomenem dlatego, że pozwalają nam jako graczom na to, abyśmy mogli spełnić swoje małe fantazje o zwyczajnym, prostym życiu. Sam nie mam ogródka, to posadzenie 400 marchewek w Disney Dreamlight Valley było całkiem fajną alternatywą. Samo to, że pracujemy w takiej gierce na coś swojego, we własnym nieprzymuszonym tempie, jest najlepszą formą "ucieczki" od przytłaczającego nas na co dzień życia. Kredyt na 30 lat, chorujący kot, dzieciak z naganą, czy rozpadający się samochód odchodzą w zapomnienie, gdy wbijamy na swoją wysepkę w Animal Crossing, witamy się z sąsiadami, bierzemy udział w jakimś festynie i podziwiamy piękny domek, na który "pracowaliśmy" ostatni rok. A co Wy sądzicie o gatunku Cozy Games?
Przeczytaj również






Komentarze (15)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych