Gwiazdy Holywood, które wcieliły się w Spider-Mana i jego wrogów

Gwiazdy Holywood, które wcieliły się w Spider-Mana i jego wrogów

Rozbo | 17.02.2018, 18:00

Superbohaterskie filmy są obecnie doskonale naoliwioną, holywoodzką machiną, która przyprowadza widzów do kin i przynosi dochody. Są też skupiskiem gwiazd światowego formatu, które na potrzeby roli stają się uwielbianymi przez nas herosami. Postanowiłem zebrać najsłynniejsze postaci ze świata Marvela oraz DC i prześledzić, jak prezentują się ich kinowe odpowiedniki. Oto pierwsza część cyklu.

W zasadzie trudno nam dzisiaj wyobrazić sobie naszych ulubionych komiksowych bohaterów inaczej niż przez pryzmat konkretnego aktora. Disney, Warner Bros oraz kilka innych wytwórni dzierżących najważniejsze komiksowe licencje dzięki współczesnej technologii, rozbuchanym budżetom i posklejanym w patchwork scenariuszom (ups!) dostarczają nam co roku rozrywkę najwyższej próby. Ale nie byłaby ona być może możliwa dzięki znanym twarzom, które tak idealnie zostały dopasowane do komiksowych odpowiedników (albo wręcz same nadały im charakter).

Dalsza część tekstu pod wideo

Z ciekawości zebrałem w jednym miejscu najsłynniejszych komiksowych bohaterów by sprawdzić którzy aktorzy się w nich wcielili i jak im to wyszło/wychodzi. Ze względu na rozmiar materiału przedstawię tylko najważniejsze postaci (łącznie z kilkoma superłotrami). Ponadto podzieliłem artykuł na cztery części. W ten weekend bohaterowie samych filmów ze Spider-Manem, których jest przecież tak wielu. Za tydzień przyjdzie czas dla całe MCU, potem Batman a po nim całe DC. Na koniec pozostawię sobie całą plejadę X-Menów. Wprawdzie to nadal Marvel (tyle że ogarniany przez inną wytwórnię), ale mutantów jest tak wielu, że nie sposób im skąpić miejsca. Co więcej przyjąłem sobie arbitralnie ograniczenie czasowe. Za początkowy punkt obrałem sobie „Batmana” Tima Burtona z 1989 roku, ponieważ to obraz, który w pewnym sensie zapoczątkował okres, w którym zaczęto w kinie brać na poważnie ekranizacje komiksowe (niekoniecznie w sensie tematycznym, ale bardziej w sensie skali projektu oraz środków).

Na potrzeby artykułu wprowadziłem kategorię o nazwie "dopasowanie". Nie koniecznie oznacza to, że dana postać/odtwórca roli jest dobra, ale bardziej jej wizualne podobieństwo z komiksowym oryginałem.

Zacznijmy więc:

Spider-Man

Tobey Maguire

W ilu filmach wystąpił: 3 (2002-2007) 

Dopasowanie: 3/5

Jeden z najpopularniejszych superbohaterów Marvela w 2002 roku dzięki filmowi Sama Raimiego na dobre rozpoczął erę komiksów Stana Lee w kinie. Po raz pierwszy Człowiek Pająk nie wyglądał jak debil w przyciasnym gumowym stroju. Po raz pierwszy dzięki połączeniu współczesnych rozwiązań speców od kostiumów oraz grafiki komputerowej, Spider-Man nie tylko wyglądał przekonująco, ale na dodatek odstawiał akrobatyczne sztuczki rodem z kart komiksów. Przede wszystkim jednak miał twarz Tobey Maguire’a, dobrodusznego chłopaka z sąsiedztwa. Młody Tobey przed rolą Petera Parkera przewijał się w kinie kilkukrotnie (m.in. w dobrych „Cudownych chłopcach”), ale nie wyróżnił się niczym szczególnym. Tymczasem fani pokochali go jako Spider-Mana. Dla mnie Tobey był jednak nieco zbyt grzeczny w porównaniu do swojego komiksowego odpowiednika. Jego postaci brakowało bezczelności młodego Spidey’a sypiącego ciętymi one-linerami oraz ripostami. Poza tym rolę przemiany w „złego siebie” koncertowo spieprzył w trzeciej części filmowego cyklu Raimiego. Niemniej jednak wciąż przez wielu uważany jest za najlepszą filmową inkarnację Pajęczaka, zwłaszcza po pewnej kultowej już scenie w Spider-Man 2…

Andrew Garfield

W ilu filmach wystąpił: 2 (2012-2014)

Dopasowanie: 4/5

Po klapie trzeciej części Spider-Mana Sama Raimiego jasnym stało się, że trzeba wszystko zacząć od nowa. Miał być reset. Historia opowiedziana od początku, nowy reżyser oraz nowy Człowiek Pająk. Wybór padł na Andrew Garfielda, młodego aktora, który już zabłysnął w poruszającym "Nie opuszczaj mnie" oraz całkiem dobrze poradził sobie w drugoplanowej roli w "The Social Network". Na pierwszy rzut oka był to wybór zaskakujący, zwłaszcza że aktor wyróżniał się dość nietypową jak na Holywood urodą. Ostatecznie jednak najlepiej poradził sobie własnie w roli samego Petera, człowieka pod maską Spider-Mana, który równocześnie przechodził inicjację superbohatera oraz drogę z życia nastolatka w dorosłość. Garfield był świetnym Parkerem, o wiele lepszym niż Tobey "Ciepłe Kluchy" Maguire. Nie brakowało mu jednak też charakteru w roli Pajęczaka, gdzie sypał gagami równie często co miotał siecią. Niestety fatalny "Niesamowity Spider-Man 2" przekreślił jego dalszą przyszłość w czerwono-niebieskim stroju.

Tom Holland

W ilu filmach wystąpił: 2 (2016- )

Dopasowanie: 3/5

Pojawienie się po raz pierwszy na ekranie Spider-Mana w wykonaniu Toma Hollanda było podwójnie ważne. Po pierwsze zwiastowało wielkie wejście Pajęczaka do filmowego uniwersum MCU (które ze względu na posiadanie przez Sony praw do filmowego wizerunku tego bohatera nie było wcześniej możliwe), po drugie było kolejną okazją do odświeżenia jego wizerunku. I kolejnego odmłodzenia. Tom Holland (wcześniej dobre występy w "Niemożliwe" i "W samym sercu morza" u boku filmowego.... Thora) jest jeszcze młodszy od Garfielda, co nie wszystkim fanom Spideya się podobało. To jednak celowe działanie MCU, które ma wobec tego bohatera długoterminowe plany (zwłaszcza w obliczu tego, że po czwartej części Avengers większości aktorów z MCU skończą się kontrakty, zresztą są już za starzy). Holland miał zresztą wielkie wejście, nawet pomimo tego, że wystąpił gościnnie w "Kapitanie Ameryka: Wojnie Bohaterów". Jego pojawienie się na ekranie było zasygnalizowane odpowiednim zwiastunem, do tego w momencie gdy przechwycił tarczę Kapitana Ameryki. To zresztą moment dość symboliczny - przekazanie pałeczki starszych bohaterów nowemu pokoleniu, które poprowadzi Marvela w tzw. Czwartą Fazę filmowego uniwersum. Po dobrym występie gościnnym przyszedł czas na własny film, który na szczęście nie był kolejnym "origin story", ale który dość asekuracyjnie (i niepotrzebnie) marketingowo wsparty został postacią Iron Mana. Ostatecznie film wyszedł dobrze, zaś Tom Holland udźwignął rolę Petera Parkera/Spider-Mana. Wciąż jednak fani są podzieleni jeśli chodzi o jego osobę. Ja sam nie do końca jestem do niego przekonany, choć daję mu kredyt zaufania i czekam na kolejne filmy z jego udziałem.

 

Green Goblin / Norman Osborn

Willem Defoe

W ilu filmach wystąpił: 2 (2002-2004)

Dopasowanie: 2/5

Pierwszy superłotr w filmowej wersji przygód Człowieka Pająka i zarazem jeden z jego największych i najstarszych nemezis. Charakterystyczny Willem Defoe, jako bogaty przemysłowiec Norman Osborn, który ma szalone zamiary, wypadł wyśmienicie i przekonująco. Charyzma Defoe jako bogatego, nieobliczalnego socjopaty wypadła tu (jak na standardy komiksowych adaptacji) nadzwyczaj przekonująco i nie wydawała się ani trochę przerysowana. Zdecydowanie gorzej wypadła postać Green Goblina. Kostium przygotowany na potrzeby filmu był okropny i ani trochę nie wyrażał osobowości Defoe (zresztą w scenach akcji w Goblina wcielał się inny aktor, bo przez tą okropną maskę i tak nie miało to znaczenia). Koniec końców ta ludzka część Osborna na ekranie błyszczała dzięki występowi gwiazdy takich filmów jak "Pluton" czy "Ostatnie kuszenie Chrystusa".

Green Goblin / Harry Osborn

James Franco

W ilu filmach wystąpił: 3 (2002-2007)

Dopasowanie: 3/5

Superłotry w filmach nie mają łatwego życia... i długiego czasu ekranowego. W konkretnym filmie zostają zazwyczaj wprowadzani tylko po to, by jeszcze w tym samym obrazie zostać zabitymi lub przynajmniej pokonanymi i wtrąconymi do więzienia. Tym bardziej cieszy to, co z postacią Harry'ego Osborna, syna pierwszego Green Goblina zrobił Sam Raimi na przestrzeni trzech części Spider-Mana. Fabularnie przyjaciel Petera Parkera, będący jednak pod zgubnym wpływem swego szalonego ojca, przeistacza się powoli w nowego Goblina i walczy z Pająkiem. I tu wkracza świetny James Franco, aktor jeszcze wtedy młody (2002) i bez spektakularnych osiągnięć. Harry w jego wykonaniu to postać z krwi i kości, która ewoluuje wraz z głównym bohaterem i jej motywy stopniowo się zmieniają. Widać przemianę psychologiczną chłopaka, dzięki czemu unika wizerunku jednowymiarowego złoczyńcy, co doskonale widać w "Spider-Man 3". Mam wrażenie, że bez wkładu Jamesa Franco w tę rolę, nie byłoby to możliwe. 

Dane DeHaan

W ilu filmach wystąpił: 1 (2014)

Dopasowanie: 2/5

DeHaan niekoniecznie jest gorszym Goblinem niż Franco, problem w tym, że w tym scenariuszowym bałaganie jakim był "Niesamowity Spider-Man 2", nie dostał wystarczająco dużo miejsca by rozwinąć się tak, jak to zrobił James na przestrzeni trzech filmów. Jako nastolatek ze skomplikowaną osobowością wypadł zresztą dość przekonująco, jednak jego wizerunek Green Goblina był okropny, jeśli chodzi o sam strój (o tragicznej fryzurze nawet nie wspominając). Koniec końców można odnieść wrażenie, że kreacja DeHaana to jeden z wielu przypadków zmarnowanego materiału na fajną postać w kinie superbohaterskim.

Vulture

Michael Keaton

W ilu filmach wystąpił: 1 (2017)

Dopasowanie: 2/5

Doskonały przykład na to, że czasami w filmowych ekranizacjach to charyzma aktora narzuca wizerunek komiksowej postaci, a nie na odwrót. To dlatego Vulture Michaela Keatona nie jest idealnym "podręcznikowym" przykładem przeniesienia postaci z kolorowej kartki na celuloidową taśmę. Pod względem aparycji z pierwowzorem łączą go zaledwie detale, a jego strój oraz skrzydła w ogóle nie przypominają tego, jak wyglądał Adrian Toomes w swoim sępim wcieleniu. Jest poza tym handlarzem bronią i... zwykłym facetem zmuszonym przez okoliczności do sprzedawania towaru na czarnym rynku. To miła odskocznia od szalonych naukowców czy kosmicznego pomiotu. Keaton, wyśmienity przecież aktor z ciążącą mu zawsze na karku rolą Batmana, wydobywa z tej postaci to, co potrzeba, przede wszystkim jednak wzbogaca swoją osobowością i szelmowskim urokiem. Tak właśnie powinno się kreować postacie z komiksów.

Electro

Jamie Foxx

W ilu filmach wystąpił: 1 (2014)

Dopasowanie: 1/5

Jamie Foxx to dość dobry aktor. Postać, jaką zagrał w "Niesamowitym Spider-Manie 2" nie da się jednak obronić w żaden sposób. Jego Elektro nie tylko w żadnym, nawet najmniejszym szczególe (no, może poza elektrycznością) nie przypomina komiksowego pierwowzoru, ale - jak dowodzi postać Vulture'a - nie jest to koniecznie wada. Gorzej, że jego bohater jest fatalnie napisany i równie źle zagrany. To slapstickowa, żałosna wersja superłotra, którym Foxx mógłby się stać, gdyby być może reżyser i scenarzyści dali mu ku temu okazję. Przed swoją przemianą odgrywa fajtłapowatego, nerdowatego naukowca, zaś po przemianie, przerysowanego, groteskowego złoczyńcę. 

 

Dr Octopus

Alfed Molina

W ilu filmach wystąpił: 1 (2004)

Dopasowanie: 5/5

Jedna z najlepszych ról czarnych charakterów w historii filmów ze Spider-Manem. Alfred Molina, utalentowany brytyjski aktor znany chociażby z takich obrazów jak "Frida" czy "Czekolada" nie tylko idealnie pasował do roli Doc Ocka pod względem fizjonomii. Udało mu się wykreować autentyczną, tragiczną postać, której motywy są jasne i z którymi do pewnego stopnia można się identyfikować. Oczywiście spora w tym zasługa scenarzystów, którzy napisali tę postać z polotem. Między innymi właśnie dzięki roli Moliny jako jednego z największych adwersarzy Petera Parkera "Spider-Man 2" jest uważany przez wielu fanów za najlepszy film o przygodach Pajęczaka.

Sandman

Thomas Haden Church

W ilu filmach wystąpił: 1 (2007)

Dopasowanie: 5/5

Kolejny przykład idealnie dopasowanego do roli aktora, a przy okazji przekonującej kreacji. Co jest tym bardziej trudne zważywszy na fakt, że Sandman to przecież facet z piasku i w komiksach pełnił rolę pomniejszego worka do bicia przez Spideya. W trzecim Spider-Manie też miał pełnić taką rolę, ale nie tylko został postacią dobrze napisaną, przekonująco zagraną (kolejny złoczyńca, którego motywy rozumiemy i po części mu współczujemy), ale w obliczu fatalnego występu głównych bohaterów - kluczową dla uratowania resztek godności "trójki". Wcielający się w Sandmana Thomas Haden Church to raczej aktor mało znany, obsadzający przede wszystkim role drugoplanowe oraz serialowe. Tym razem jednak wspiął się na wyżyny przekazując twarzą targające nim emocje, nawet pomimo faktu, że jego postać w scenach akcji była zastępowana średniej jakości CGI.

Venom

Topher Grace

W ilu filmach wystąpił: 1 (2007)

Dopasowanie: 1/5

A tu z kolei przykład jak fatalna decyzja odnośnie obsadzenia roli może zniszczyć nie tylko film ("Spider-Man 3"), ale i karierę aktora. Wprawdzie Topher Grace zepsuł film na spółkę z Tobey Maguirem (który udając złego Petera Parkera robił z siebie pajaca) i dalej występuje w filmach, ale nie da się ukryć, że jego przyszłość w Hollywood mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Nic dziwnego - młody Topher, kojarzony głównie z rolą sympatycznego Erica Formana z "Różowych lat 70." nie pasował w żaden sposób do roli napakowanego mięśniami Eddiego Brocka aka. Venoma. No mimo najszczerszych chęci nijak nie mogę sobie wyobrazić go jako groźnego, szalonego reportera, który przyjął moc kosmicznego symbiota. Topher na planie szarżował i robił co mógł, niestety nie udźwignął roli. To smutne tym bardziej, że przecież Venom to jedna z najważniejszych postaci w uniwersum Spider-Mana, której zdecydowanie należał się lepszy debiut na srebrnym ekranie...

Tom Hardy

W ilu filmach wystąpił: -

Dopasowanie: -

Wszystkich zelektryzowała wieść o tym, że do nowego filmu o Venomie Sony zaangażowało samego Toma Hardy'ego. To doskonały aktor, dodatkowo pod względem aparycji i postury o wiele lepiej nadający się do postaci Eddiego Brocka. Film będzie miał premierę dopiero w październiku 2018 i wciąż wiąże się z nim wiele wątpliwości, m.in. główna związana z tym, że w obrazie ze względów licencyjnych może zabraknąć Spider-Mana, postaci przecież kluczowej dla egzystencji Venoma. Możemy mieć jednak nadzieję, że Hardy jak mało kto będzie w stanie wyciągnąć z tej postaci coś głębszego, coś na pograniczy szaleństwa, mroku i zagubienia. Oby mu się udało.

 

 

 

 

cropper