Reklama
Apex Legends – graliśmy w Battle Royale od twórców Titanfall. To może się udać

Apex Legends – graliśmy w Battle Royale od twórców Titanfall. To może się udać

Wojciech Gruszczyk | 05.02.2019, 15:57

Kilka przecieków, szybka premiera i pierwszy milion. Apex Legends niespodziewanie wskoczyło na rynek i produkcja Respawn Entertainment pozytywnie zaskakuje. Pierwsze pojedynki na serwerach zwiastują kawał dobrego Battle Royale.

Nie wszyscy są przekonani do zmagań Battle Royale, jednak sukces Fortnite, Playerunknown's Battlegrounds, czy też Blackout pokazują, że wielu narzeka a miliony grają. To właśnie z tego powodu kolejne studia decydują się na zaoferowanie swojej propozycji w tym gatunku. Respawn Entertainment nie rewolucjonizuje rozgrywki, ale oferuje ciekawe odświeżenie, które ma szansę zdetronizować „wielką trójkę”.

Dalsza część tekstu pod wideo

Aktualnie spędziłem na serwerach kilka godzin i jest to mój dopiero początek ogrywania produkcji, ale już teraz postanowiłem podzielić się pierwszymi spostrzeżeniami.

Nie gramy w betę

Dosłownie w ubiegłym tygodniu załączyłem Playerunknown's Battlegrounds, ponieważ chciałem sprawdzić nową mapę i... Chwyciłem się za głowę. Niby tytuł działa już dużo lepiej względem swoich początków na Xboksie One, ale doczytywanie tekstur, przenikanie przez ściany, czy też najróżniejsze błędy sprawiły, że po trzech meczach zmieniłem produkcję. Apex Legends pozytywnie zaskakuje, ponieważ tutaj czuć, że jest to skończony produkt – może i twórcy nie oferują jeszcze ogromnej zawartości, będą stale rozbudowywać pozycję, ale na te kilkanaście pierwszych spotkań nie natrafiłem na jakikolwiek błąd. Jest to fantastyczna sprawa, ponieważ na rynku zdecydowanie za często pojawiają się koszmarki, które choć oferują ciekawą koncepcję, to jednak deweloperzy za szybko mówią „sprawdźcie nas”.

To nie jest PUBG i Fortnite

Rywalizacja z Fortnite oraz Playerunknown's Battlegrounds jest trudna. Obie produkcje angażują miliony graczy z całego świata, więc deweloperzy z Respawn musieli zdecydować się na pewne urozmaicenie rozgrywki. Apex Legends skupia się na trzyosobowych zespołach, które muszą ze sobą współpracować, powalenie na ziemię lub nawet śmierć nie kończy rozgrywki (znajomy może nas wskrzesić), a bohaterowie posiadają ciekawe zdolności, które wpływają na wydarzenia na ekranie. To są niby małe detale, ale właśnie takie elementy sprawiają, że podczas gry – choć jest to Battle Royale – poczułem oczekiwany powiew świeżości.

Twórcy odrobili zadanie domowe

Respawn Entertainment przy tym wszystkim nie zapomniało o podstawach – szybkie podnoszenie sprzętu, łatwe zarządzanie ekwipunkiem (dodatki montują się automatycznie), możliwość oznaczania broni, przeciwników lub punktów na mapie, dokładne informacje przedstawione na ekranie, a nawet opcja wspólnego lotu. To są niby banały, które w mniejszym lub większym stopniu posiadają inne produkcje, ale w tym wypadku nie czekaliśmy na kolejną aktualizację. Deweloperzy zadbali o fundamenty, na których mogą budować tytuł.

Odpowiedni (aktualnie?) system rozwoju

Apex Legends jest dostępne za darmo, jednak tytuł posiada szereg małych płatności. Twórcy jednak korzystają z systemów znanych z właśnie Fortnite oraz Playerunknown's Battlegrounds i gracze mogą nabyć wyłącznie elementy do personalizacji bohaterów lub nowych herosów. W tym drugim przypadku (identycznie jak w Rainbow Six Siege) postacie odblokujemy również za walutę w grze – przynajmniej aktualnie tytuł nie posiada jakichkolwiek elementów wpływających na balans. Deweloperzy zaznaczają, że nie zamierzają niszczyć rozgrywki przez dodatkowe przedmioty.

Są sezony, jest impreza

Fortnite, Playerunknown's Battlegrounds i Blackout korzystają z systemu sezonów i na szczęście Respawn Entertainment nie zrezygnował z tej propozycji. Gracze mogą zgarniać maksymalnie 100 poziom doświadczenia, a jednocześnie mają okazję uczestniczyć w trzymiesięcznych wydarzeniach. Niektórzy kupią Przepustki Bojowe, ale nawet w tej sytuacji zainteresowani nie zgarną przewagi – nawet nie otrzymają legendarnych skórek. Ta mechanika sprawdza się już w innych tytułach, więc pewnie i w tym wypadku odniesie oczekiwany sukces.

To jest ten system strzelania

Titanfall 2 przegrał w 2016 roku z Battlefield 1 i Call of Duty: Infinite Warfare, ale dla mnie to Respawn Entertainment zaoferowało w tamtym czasie najlepszy shooter. Gra przesiąknięta fantastycznym systemem strzelania, który sprawiał, że nie chciałem wyłączać konsoli w zasadzie powrócił. Twórcy przenieśli cały feeling broni oraz postaci do nowego świata i... Tutaj naprawdę czuć, że z tego mogłoby powstać Titanfall 3. Magicy-deweloperzy pewnie nie musieli się mocno napracować, bo gunplay z tytanów jest nadal wyśmienity, ale właśnie ten element sprawia, że w Apex Legends gra się bardzo przyjemnie.

Trudno tak naprawdę powiedzieć, jaki los czeka Apex Legends, ale pierwsze chwile na serwerach napawają mnie optymizmem. Jasne, że wolałbym w listopadzie zagrać w nowy Titanfall, jednak wierzę w powrót tej marki. Respawn musi zarobić, wrzucić do kieszeni EA kilka kontenerów dolarów i pewnie w kolejnym kroku usłyszymy o tytanach. Ta sytuacja nie wydarzy się już na aktualnej generacji, ale może jest to dobra wiadomość?

A jak Wasze wrażenia z Apex Legends?

Warto przeczytać:

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Apex Legends.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper