Miłość, śmierć i roboty – recenzja serialu. Przegląd gatunków i animacji

Miłość, śmierć i roboty – recenzja serialu. Przegląd gatunków i animacji

Jędrzej Dudkiewicz | 16.03.2019, 20:41

Netflixowi nie zawsze się wszystko udaje – dobrze o tym wiemy. Nie znaczy to jednak, że serwis ten nie ma nic do zaoferowania. Tym razem w jego zasobach możemy znaleźć złożoną z osiemnastu krótkometrażowych filmów antologię animacji, nad którą pieczę trzymali David Fincher i reżyser Deadpoola, Tim Miller. Wyszło świetnie, choć nie idealnie.

Miłość, śmierć i roboty – gatunkowa i animowana jazda bez trzymanki

Dalsza część tekstu pod wideo

Streszczenia jako takiego nie będzie, ponieważ odcinki nie są ze sobą w żaden sposób powiązane tematycznie. A często różnią się, jak dzień i noc. Fincher i Miller przenieśli na ekran najróżniejsze opowiadania autorów fantastycznych i science-fiction. I jest to prawdziwa zabawa gatunkami: od właśnie sci-fi i cyberpunk, przez czarną komedię, postapo, po horror i klimaty wojenne. Tonacje i tropy często mieszają się ze sobą, niekiedy tworząc autentycznie fascynujące kombinacje. Głównym jednak atutem serialu Miłość, śmierć i roboty jest forma – jest to bowiem przegląd najróżniejszych technik tworzenia animacji, pokazujący jak wiele ten sposób opowiadania ma do zaoferowania. Wygląda to wszystko obłędnie, zarówno wtedy, gdy kreska jest mocno uproszczona, jak i gdy to, co dzieje się na ekranie niemal przypomina rzeczywistość.

miłość śmierć roboty netflix recenzja 1

miłość śmierć roboty netflix recenzja 2

Miłość, śmierć i roboty – trochę gorzej, jeśli chodzi o fabułę

Serial liczy sobie aż osiemnaście odcinków, z których większość trwa mniej więcej dziesięć minut. Sprawia to, że momentami wygląda na to, jakby twórców interesowało przede wszystkim zaprezentowanie najróżniejszych technik animacji, a mniej opowiadane historie. Niestety sporo z nich sprowadza się do bardzo prostej historyjki, która nic sobą nie przekazuje. Ot, ktoś z kimś walczy, jest dużo akcji i za chwilę rzecz się kończy. Nie znaczy to oczywiście, że pod kątem fabularnym nie ma tu nic ciekawego. Jest kilka odcinków, które poza tym, że wyglądają fantastycznie, intrygują i zmuszają do myślenia; przykładem może być Za szczeliną orła, czy Pomocna dłoń, która udowadnia, jak wiele człowiek jest w stanie zrobić, by przetrwać (inna sprawa, że nie mam pewności, czy to, co się dzieje w tym epizodzie ma sens i naukowe podstawy, ale mniejsza z tym). Bardzo podobały mi się też odcinki, które odwoływały się w jakiś sposób do naszej rzeczywistości, czy historii. Tutaj na wyróżnienie zasługują Zmiennokształtni, których akcja rozgrywa się w Afganistanie oraz Tajna wojna dziejąca się podczas II wojny światowej. Oba odcinki są zresztą niesamowicie klimatyczne. Są też takie, które brak większej fabuły nadrabiają inteligentnym, interesującym lub zwyczajnie absurdalnym pomysłem. Tak jest w Gdy zapanował jogurt, który – jak sam tytuł wskazuje – mówi o tym, że władzę nad naszym światem przejął jogurt. Świetna jest też Epoka lodowcowa, w której nowi lokatorzy mieszkania odkrywają, że ich zamrażarka jest miejscem rozwoju ludzkiej cywilizacji, którą mogą podglądać. Jednak odcinkiem, który podobał mi się chyba najbardziej były Trzy roboty, w którym tytułowe postacie zwiedzały zniszczoną Ziemię, zachwycając się tym, co wytworzył człowiek, jednocześnie komentując jego głupotę. Nie mówiąc już o tym, że finałowa przewrotka tłumacząca, co się stało, że doszło do apokalipsy jest – tak, jak i cały epizod – bardzo zabawna. Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że o przynajmniej połowie odcinków zapomniałem natychmiast po obejrzeniu.

miłość śmierć roboty netflix recenzja 3

Chociaż trochę szkoda, że serial nie niesie ze sobą więcej treści, to i tak zdecydowanie warto się z nim zapoznać (nie zajmuje to zresztą zbyt wiele czasu). Jest tu mnóstwo doskonałej i bardzo różnej animacji, sporo klimatu oraz ciekawych pomysłów, jak również zabawy wieloma gatunkami. Ostatecznie Miłość, śmierć i roboty to bardzo przyjemny serialowy koktajl.

Atuty

  • Doskonały przegląd technik animacji;
  • Zabawa gatunkami;
  • Sporo klimatu i fajnych pomysłów

Wady

  • Trochę za mało w tym wszystkim treści, duża część fabuł jest bardzo miałka

Miłość, śmierć i roboty to kolejny serial Netflixa, z którym zdecydowanie warto się zapoznać.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper