Gra o Tron 8 – recenzja 5 odcinka. Na szczęście zaraz koniec
Trudno jest mi wyrazić, z jaki wielkimi obawami podchodziłem do piątego odcinka ósmego sezonu Gry o Tron. Po tym, co twórcy zaserwowali w trzecim i czwartym odcinku (obecnie mam wrażenie, że oba oceniłem za wysoko) coś we mnie nieodwracalnie umarło, jeśli chodzi o ten serial. Zastanawiałem się, czy Weiss i Benioff są jeszcze w stanie mnie zaskoczyć i zniszczyć kolejne postacie. Okazało się, że jak najbardziej.
Świętowanie zwycięstwa nad Nocnym Królem się skończyło, przyszedł w końcu czas, by Daenerys sięgnęła po Żelazny Tron. Innymi słowy przed nami oblężenie Królewskiej Przystani. Czy Cersei przyszykowała jakieś niespodzianki?
Gra o Tron – zero emocji, zero bohaterów
Wszystko wskazuje na to, że – nawet biorąc pod uwagę długość odcinków – decyzja o tym, by ósmy sezon Gry o Tron miał tylko sześć epizodów była błędna. Chodzi mi o to, że twórcy strasznie się spieszą, bez przerwy idą na skróty. Dobrze widać to w fatalnie poprowadzonych historiach takich postaci, jak Daenerys oraz Jamie, a nawet Arya. Bohaterowie zachowują się często w sposób absolutnie niezrozumiały, sprzeczny ze wszystkim, co widzieliśmy do tej pory. Zwłaszcza Jamie jest doskonałym przykładem tego, jak nie należy budować postaci. To jeden z wielu powodów, dla których piąty odcinek nie dostarczył mi żadnych pozytywnych emocji. Byłem z nich kompletnie wyprany i nawet już trudno mi było się irytować tym, co oglądam. Zwyczajnie zobojętniałem i żaden moment tego epizodu mnie nie poruszył. Niestety, Benioff i Weiss złożyli całą historię, wiarygodność postaci na ołtarzu spektaklu. Ten im wyszedł oczywiście całkiem nieźle, do efektów specjalnych i rozmachu nie można się przyczepić. Ale nie po to oglądało się ten serial. Twórcy uznali, że bardziej liczy się szok, efekt wow, a czy to wszystko ma jakikolwiek sens? Kogo to obchodzi? No cóż, mnie i jak sądzę mnóstwo innych widzów. Podsumowując bezspoilerową opinię – piąty odcinek niczego nie poprawia i utrzymuje fatalny poziom ostatniego sezonu niegdyś znakomitego serialu.
UWAGA, DALEJ ZACZYNAJĄ SIĘ SPOILERY Z 5 ODCINKA!
Gra o Tron – po co to wszystko
Prawdę mówiąc, nie bardzo mam nawet siłę, by dokładnie wszystko omawiać. Grę o Tron oglądam już wyłącznie z obowiązku (na szczęście został jeden odcinek) oraz po to, by poprawić sobie humor memami. Od czego by tu więc zacząć? Może od tych nieszczęsnych bohaterów. Daenerys zawsze miała szansę być szaloną, ale nie da się tego rozegrać na przestrzeni w zasadzie dwóch, może dwóch i pół odcinka. A mniej więcej tyle zajęła jej transformacja w zwariowaną kobietę, która mimo że miasto się poddało, postanawia spalić całą Królewską Przystań i zabić tysiące swoich nowych poddanych. Decyzja ta nie ma żadnego uzasadnienia, logicznego, strategicznego, charakterologicznego. Żadnego po prostu. Chodzi jak sądzę tylko o to, by iść w kliszę „na władzę najbardziej zasługuje ten, kto wcale jej nie chce”. A przynajmniej tak to wygląda, chociaż z drugiej strony wątpię, że to Jon zasiądzie na Żelaznym Tronie. Raczej zabije Daenerys (może zrobi to Arya), a potem uzna, że skoro złamał tysięczną już chyba przysięgę, to nie zasługuje na tron. Może pojedzie na północ, by odbudować Mur i Nocną Straż? Jeśli chodzi o Aryę, to jest to jakiś żart. Zepsuła ona już character arc jednej postaci (Jona), pojawiając się znikąd i zabijając Nocnego Króla. Teraz zniszczyła swój. Cały serial trenowała po to, by w końcu zrealizować zemstę. I co? Clegane powiedział jej, że zamieni się w niego, jeśli nie odpuści, więc Arya odpuściła i uznała, że jednak nie będzie chciała zabić Cersei. Po co to wszystko? Żartem natomiast nie jest już Jamie. Jest to wyłącznie żenujące. Okazało się, że jednak pojechał do Królewskiej Przystani, żeby ratować Cersei, bo tylko ona się liczy. Innymi słowy twórcy w jednym momencie wyrzucili do kosza całą przemianę, jaką przeszła ta postać przez poprzednie siedem sezonów. Nieważne, że Cersei wysłała Bronna, by zabił go i Tyriona. Nic nie jest ważne. Liczy się tylko siostra. I jeszcze Jamie mówi Tyrionowi, że nigdy nie dbał o zwykłych ludzi. Podczas gdy jedną z absolutnie najważniejszych jego scen w serialu jest ta, gdy mówi, dlaczego zabił Szalonego Króla – by ratować niewinnych mieszkańców, których ten chciał żywcem spalić. Benioff, Weiss: dzięki za zniszczenie bardzo ciekawej przemiany bohatera.
Zupełnie niewywołujące emocji są też pojedynki. Starcie Eurona z Jamiem jeszcze można przeżyć, bo na nie nikt nie czekał. Aczkolwiek też jest absurdalne, bierze się zwyczajnie znikąd i na dobrą sprawę nie wiadomo po co jest. Chyba tylko po to, żeby jakoś zakończyć wątek Eurona, na którą to postać twórcy nie mieli żadnego pomysłu. Strasznie rozczarowujące jest za to Cleganebowl, czyli starcie dwóch nienawidzących się braci. Nudne, pozbawione emocji i pomysłu. Ot, Sandor walczy z niezniszczalnym zombie i uznaje, że w takim razie obaj zginą w płomieniach. I tyle.
Długo można by jeszcze wymieniać idiotyzmy tego odcinka. Nagle okazało się, że skorpiony, które w poprzednim epizodzie siały takie zniszczenie nie stanowią żadnego zagrożenia. Nagle Daenerys umie latać na smoku, okrążyć przeciwnika i spalić jego wojska. Złota Kompania to po prostu jakiś żart i do niczego się nie przydała. Jest na ekranie dosłownie pięć sekund i dwadzieścia tysięcy chłopa znika. Swoją drogą twórcy z uporem godnym lepszej sprawy uwielbiają wystawiać wojska przed mury twierdzy na frontalne starcie. Wszak tak łatwiej się bronić, niż dzięki jakimś tam umocnieniom.
Nie mam już siły znęcać się nad Grą o Tron. Nie wywołuje ona we mnie już żadnych emocji. Tak jak jeszcze przy trzecim i czwartym odcinku byłem poirytowany tym, co oglądam, tak teraz jest mi już zwyczajnie wszystko jedno. Nie bardzo wiem nawet, jaką ocenę wystawić, bo to też nie ma żadnego znaczenia. Chcę już tylko obejrzeć finał i mieć to za sobą.
TUTAJ KOŃCZĄ SIĘ SPOILERY Z 5 ODCINKA!
Co warto przeczytać?
Atuty
- Jeśli kogoś obchodzi tylko spektakl i efekty specjalne, to będzie zadowolony
- Niezłe tempo?
Wady
- Fatalne zachowania bohaterów i prowadzenie ich historii
- Mnóstwo absurdów, głupot, idiotyzmów
- Zero emocji
Piąty odcinek ósmego sezonu Gry o Tron stoi na takim samym poziomie, jak większość tej serii – bardzo, bardzo rozczarowującym.
Przeczytaj również
Komentarze (148)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych