Ślicznotki – recenzja filmu. Z pieniędzmi im do twarzy
Nie oceniaj książki po okładce, głosi znane powiedzenie. Jak ulał mogłoby pasować do filmu Ślicznotki, który wiele osób odruchowo zapewne sklasyfikowałoby jako film, którego grupą docelową mają być głównie kobiety. Tymczasem dzieło w reżyserii Lorene Scafarii potrafi zaskoczyć, pokazując jak bezsensowne są stereotypy i tego typu kategoryzowanie kinowych produkcji.
Destiny poznajemy, gdy zaczyna pracę w jednym z nowojorskich klubów go-go. Robi to, by utrzymać siebie, a także babcię, z którą mieszka. Początkowo nieśmiała trafia pod skrzydła znacznie bardziej doświadczonej Ramony, która uczy ją wszystkiego, co trzeba, by osiągnąć sukces w tym biznesie. Kiedy jednak przychodzi wielki kryzys finansowy, wszystko ulega zmianie. Ramona, Destiny i kilka innych dziewczyn postanawia zacząć wykorzystywać bogatych mężczyzn.
Ślicznotki – ciekawa historia, choć trochę za długa i powtarzalna
Scenariusz do Ślicznotek został zresztą oparty na prawdziwej historii. Chociaż minęło jedenaście lat, pamięć o kryzysie finansowym z 2008 roku wciąż jest żywa, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie mnóstwo ludzi straciło oszczędności oraz domy, w których mieszkali. Film Scafarii pokazuje kobiety stojące nisko na drabinie społecznej, które postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i niejako zemścić się na tych, którzy doprowadzili do tej dramatycznej sytuacji. I prawdę mówiąc, mimo że odurzają wilki z Wall Street narkotykami i często mocno czyszczą ich konta, trochę trudno jest im nie kibicować. W końcu nikt z tych, co byli odpowiedzialni za wydarzenia z 2008 roku nie poniósł żadnych konsekwencji, a wszystko wskazuje, że karuzela kręci się dalej, zaś kolejny krach już majaczy na horyzoncie. Ślicznotki są też opowieścią o kobiecej solidarności, wspieraniu się w najróżniejszych sytuacjach. Grupa, do której należy Destiny jest dla niej substytutem rodziny, której – poza babcią – tak naprawdę nigdy nie miała. Produkcja ta jest wreszcie historią o tym, że jak już zacznie się jakąś wielką, zwłaszcza nielegalną, operację, to trzeba wiedzieć, w którym momencie przestać, gdzie wytyczyć granicę, której nie wolno przekraczać.
Nie jest to więc w żadnym wypadku film głupi. Wręcz przeciwnie, potrafi zmusić do myślenia. Szkoda tylko, że ma bardzo nierówne tempo i jest zwyczajnie za długi. Zanim właściwa historia na dobre się rozkręci mija za dużo czasu, potem zaś całość zaczyna być odrobinę powtarzalna. W końcu ile razy można patrzeć, jak trzy kobiety wchodzą do tego samego baru? Sprawia to, że Ślicznotki są momentami niestety dość nużące i przydałyby im się nożyczki w rękach sprawniejszej montażystki. Szkoda też, że ostatecznie to, iż cała amerykańska ekonomia w dużym stopniu przypomina klub go-go nie wybrzmiewa samo, tylko musi zostać mimochodem wypowiedziane przez Ramonę jako podsumowanie na sam koniec.
Ślicznotki – dobra obsada na czele z Jennifer Lopez
Ślicznotki mają jeszcze jeden bardzo wyraźny atut – obsadę. Najlepsza bez wątpienia jest grająca Ramonę Jennifer Lopez, która udowadnia, że po pierwsze, niezła z niej aktorka, po drugie, najciekawsze role prawdopodobnie dopiero przed nią. Wcielająca się w Destiny Constance Wu też jest dobra, zwłaszcza w pokazaniu transformacji jej bohaterki z nieśmiałej kobiety w pewną siebie, ale niepozbawioną skrupułów i wyrzutów sumienia bizneswoman. Bardzo podobała mi się też naturalna i obdarzona pięknym uśmiechem Lili Reinhart.
Ślicznotki są więc filmem, na który warto się wybrać. Nie jest to oczywiście wybitne dzieło, są znacznie lepsze produkcje dotyczące kryzysu z 2008 roku. Tym niemniej, mimo pewnych mankamentów, wyszedłem z kina zadowolony.
Atuty
- Ciekawa historia traktująca o różnych rzeczach;
- Bardzo dobra obsada;
- Kilka znakomicie nakręconych scen
Wady
- Trochę za długi i nierówny – przydałby się lepszy montaż;
- Momentami za bardzo powtarzalny
Ślicznotki to kolejny, całkiem ciekawy film dotykający kwestii związanych z kryzysem finansowym z 2008 roku i jego konsekwencji.
Przeczytaj również
Komentarze (23)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych