Harry Potter - która część była najlepsza? Na HBO Go pojawiły się wszystkie odsłony
Cykl filmowych adaptacji najznamienitszego cyklu od J.K. Rowling jest bez wątpienia jedną z perełek popkultury. Sagę można stawiać w jednym szeregu z Gwiezdnymi Wojnami i Władcą Pierścieni, choć nie obyło się bez upadków.
Ostatni miesiąc roku stoi pod znakiem batalii Netflixa oraz HBO Go. Hegemoni subskrypcyjnych usług filmowych chcą zakończyć 2019 z przytupem, więc wytoczone zostały najcięższe działa! O najważniejszych premierach z obu stron i naszych faworytach pojedynku pisaliśmy w specjalnym tekście, do którego lektury serdecznie Was zapraszam.
Podczas gdy Ci pierwsi (Netflix) stawiają na seriale (o ekranizacji prozy Andrzeja Sapkowskiego chyba nie trzeba przypominać), drudzy (HBO Go) postanowili zagwarantować pełnometrażowe obrazy najwyższej klasy. Wsród nich znalazły się takie hity jak najbardziej kasowy film w historii, „Avengers: Koniec gry”, oryginalny „Smętarz dla zwierzaków” oraz, dla mnie przede wszystkim, cała seria o najsłynniejszym czarodzieju świata, Harrym Potterze, na podstawie sagi od J.K. Rowling.
Obiecujące początki
Pierwsza część, za której reżyserię odpowiadał wielokrotnie nagradzany Chris Columbus, była bardzo mocno wyczekiwana. Produkcję od samego początku reklamowano jako ekranizację brytyjskiego bestselleru. Film zadebiutował na początku bieżącej dekady, w 2001 roku i zanotował zadowalający wynik box office, który przekroczył 317 milionów dolarów.
Dalej, pod kątem finansowym, było już tylko lepiej. Wszystko rozrosło się do poziomu, gdzie więcej ludzi zaczęło kojarzyć filmowe adaptacje, niż oryginalne książki. Ciężko znaleźć dziś osobę, która nie słyszała nigdy o Potterze, albo Voldemorcie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że gdyby pokazać zdjęcie Radcliffe’a, więcej osób nazwałaby go Harry’m, a nie Danielem. Cóż, taki minus bycia uwiązanym do ikonicznej roli. Wiele gwiazd próbuje od tego uciec, a najlepszym przykładem jest Robert Downey Jr., który postanowił „odpocząć” od Tony’ego Starka. Ale to, tak w formie małej dygresji.
HBO Go, dziękujemy!
Wracając do sedna, cała seria ośmiu filmów trafiła na platformę HBO GO i jest to idealny moment, aby przypomnieć sobie każdy z nich. Te przygody są magiczne nie tylko z opisu i nie bez powodu wpisały się w popkulturę jak mało co wcześniej. Zaczęły przejmować kolejne jej gałęzie- komiksy, animacje, a nawet gry! Spokojnie można stawiać je obok ekranizacji Władcy Pierścieni i Gwiezdnych Wojen.
Jak to jednak bywa w życiu, nie wszystko wyszło tak, jak powinno. Ciężko jest utrzymać poziom trylogii filmowych, a co dopiero, gdy mówimy o prawie 10 (a nawet dokładnie tylu, gdyby doliczyć dwa spin-offy [swoją drogą, te również wylądują na platformie w połowie miesiąca])! I choć całokształt jest najwyższych lotów, to postanowiliśmy uszeregować je od najgorszego, do najlepszego. Lista jest oczywiście dość mocno subiektywna, więc czekamy również na Wasze komentarze z rankingami. Dajcie znać, dlaczego taka hierarchia i skąd wybór konkretnego, na najlepszy!
8. Harry Potter i Kamień Filozoficzny (2001)
Nieczęsto zdarza się sytuacja, gdzie kontynuacje filmów wypadają lepiej niż ich debiutancka część. Tak właśnie było, moim zdaniem, w przypadku Harry’ego Pottera. Oglądając pierwszą część bardzo wyraźnie widać niepewność, którą musieli odczuwać twórcy przy przenoszeniu kartek książki na ekrany. W premierowej części chciano nam opowiedzieć sporo, ale kończąc seans, wciąż pozostaje wrażenie, że nie wiemy właściwie nic. Całkiem sporo wątków i próba otwarcia ich wszystkich dla widzów kinowych sprawiły razem, iż jest to prawdopodobnie najsłabsza ze wszystkich części. Choć wciąż bardzo dobra!
7. Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 1 (2010)
Przeskakując do kolejnej pozycji, musimy jednocześnie skoczyć o kilka lat naprzód. Drugim najgorszym filmem ponownie jest ten, który miał robić za swoiste otwarcie czegoś większego. Tak, jak w przypadku „Kamienia Filozoficznego” mieliśmy rozpoczęcie sagi, tak tu- wielkiego jej finału. Produkcja cierpiała na syndrom „pocięcia”. Fani potraktowali zagrywkę Warner Bros. jako jawny skok na pieniążki z ich portfeli. Wiele głosów przekonywało po seansach (i muszę się z nimi zgodzić), że produkcja pozostawiła ogromny niesmak emocjonalny, a także fabularny.
6. Harry Potter i Komnata Tajemnic (2002)
Druga część serii wypadła nieco lepiej od premierowej. Choć wciąż można było odnieść wrażenie wielowątkowości, to twórcy dużo większą wagę przywiązali do jednego, konkretnego elementu fabularnego. Motyw Voldemorta zaczął być rozwiązywany, a my mogliśmy poznać nieco genezy naszego głównego bohatera z błyskawicą na czole. Jeśli spróbować krótko opisać „Komnatę Tajemnic”, to najlepiej będzie to zrobić w sposób: mocniejsza, lepsza i bardziej magiczna od poprzedniczki.
5. Harry Potter i Zakon Feniksa (2007)
Piąta część nie była bynajmniej produkcją złą. Ucierpiała jednak na polu, na którym obrywa się większości ekranizacji książek- nie dała rady przedstawić wielu aspektów, które znalazły się w książce. Nie ma w tym nic dziwnego. Trzeba przyznać, że J.K. Rowling musiała mieć ogromne natchnienia podczas pisania pierwowzoru (prawie 900 stron!). Nie można kierować większych pretensji do twórców, albowiem stawiając na rozwiązanie z "Insygni Śmierci", najpewniej także naraziliby się fanom. Tak źle i tak nie dobrze- prawdą jest natomiast, że pomimo okrojenia, dostaliśmy naprawdę dobry film.
4. Harry Potter i Czara Ognia (2005)
Choć teoretycznie produkcja z połowy pierwszej dekady XXI wieku plasuje się tu lekko za podium, to praktycznie umieściłbym ją ex aequo na trzeciej lokacie. Głównym motywem był Turniej Trójmagiczny i na szczęście świetnie oddano to, jak został opisany w książce. Ta liczyła przecież blisko 800 stron, więc nawet przekazując w ręce widzów 2.5-godzinny film, trzeba było pozbyć się sporej liczby elementów. Choć wielu traktuje tę część jako przerywnik od głównej fabuły (co, nie ukrywam, jest dla mnie lekko niezrozumiałe), to jednak mało kto zaprzeczy, iż była to wyjątkowo wciągająca produkcja.
3. Harry Potter i Książę Półkrwi (2009)
Podium zamyka produkcja, która miała być swoistym przedsmakiem tego, co czeka nas w finale opowieści (choć ten, jak wspomniałem, podzielony został ostatecznie na dwa epizody). Po emocjonującym pojedynku wieńczącym „Zakon Feniksa” wszyscy wiedzieli, że debiutująca w 2009 roku część będzie stała pod znakiem powrotu Lorda Voldemorta. Emocje towarzyszące oczekiwaniu nań były ogromne, a ku ogólnemu zadowoleniu David Yates zrobił kawał dobrej roboty i dostarczył świetny obraz, który na długo został w pamięci widzów.
2. Harry Potter i Więzień Azkabanu (2004)
Trzecia część przygód znanych już czarodziejów wypadła znacznie lepiej od poprzednich dwóch. Bardzo duża w tym zasługa postaci Syriusza Blacka, którą genialnie odegrał Gary Oldman. Przez długi czas to właśnie „Więzień Azkabanu” był uznawany przez ogół za najlepszy film z cyklu. I nie można się temu dziwić. Twórcy pierwszy raz skupili się na tym, czym przedstawiana magia jest, a nie tylko na fakcie jej istnienia w świecie. Pojawiło się wiele ciężkich moralnych decyzji i niejednoznacznych wyborów. Projekt, który wreszcie przedstawił drugie dno serii, za które lwia część ceniła książki J.K. Rowling.
1. Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 2 (2011)
Myślę, że nie mogło być innego wyboru... Jeśli ktoś zapyta mnie kiedyś o podręcznikowy przykład finału sagi, to podam właśnie tę produkcję. Reżyser, David Yates, doskonale zobrazował to, co chciała przekazać oryginalnie J.K. Rowling. Dostaliśmy zwieńczenie, które świetnie domykało rozpoczęte wątki, a przy tym nie pozwalało nawet na chwilę wytchnienia w kinie- wypakowane było akcją po same brzegi. Od pierwszej do ostatniej minuty! Najlepsze zostawiono na koniec i bez dwóch zdań było to perfekcyjne domknięcie dekady spędzonej w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Dobrze, że możemy to przeżyć ponownie!
Przeczytaj również
Komentarze (21)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych