Dwóch papieży – recenzja filmu. Stare kontra nowe
Netflix najwyraźniej pozazdrościł HBO produkcji związanej z papieżem. Oczywiście piszę to z dużym przymrużeniem oka, bo serial Młody papież i Dwóch papieży, film w reżyserii Fernando Meirellesa w gruncie rzeczy łączy niewiele. Tym bardziej, że ten drugi oparty jest na jak najbardziej prawdziwych wydarzeniach.
Źle się dzieje w Watykanie. Najbliższy współpracownik papieża Benedykta XVI zostaje zatrzymany przez policję, w banku watykańskim dochodzi do różnorakich przekrętów finansowych, a i sam zwierzchnik Kościoła nie jest w najlepszej formie. W tym właśnie czasie odwiedza go arcybiskup Buenos Aires, Jorge Bergoglio, który planuje przejść na emeryturę. Okaże się, że papież ma jednak dla niego nieco inne zadanie…
Dwóch papieży – ciekawa historia z przestojami
Jak cała historia się zakończy, wie chyba każdy, a jeśli nie, to prawdopodobnie i tak tu nie zajrzy, bo pewnie nie ma dostępu do internetu i jakichkolwiek mediów. Meirelles postanowił skupić się na dwóch, skrajnie różnych charakterach, a tym samym podejściach do religii i Kościoła. Trochę mniej interesuje go kontekst. To w pewnym stopniu wada, bo informacje o tym, o co chodziło w skandalu związanym z bankiem watykańskim są ledwie szczątkowe, zaś tło wydarzeń, czyli stan instytucji, targające nią konflikty i sami wierni pojawiają się właściwie mimochodem (są i inne wątki, które zostały nie wiedzieć czemu mocno zmarginalizowane, jak chociażby kwestia pedofilii w Kościele). Trochę szkoda, ale rozumiem, że mogło braknąć czasu i nie o to chodziło twórcom. Rodzi to jednak pewien problem, a mianowicie wciąż nie do końca wiadomo – lub też średnio mnie przekonuje – jakie dokładnie były powody, dla których Benedykt XVI zdecydował się abdykować. A tym bardziej, czemu chciał, żeby to Bergoglio go zastąpił, skoro nie zgadzał się z nim w niemal żadnej istotnej kwestii.
Tym niemniej Dwóch papieży oferuje naprawdę ciekawą historię, rozpisany na dwa dni rozmowy tak zwany (i bardzo specyficzny) buddy movie. Benedykt i (późniejszy) Franciszek prezentują dwie skrajnie odmienne wizje Kościoła i jego przyszłości. Pierwszy to twardy konserwatysta, działający trochę w myśl oblężonej twierdzy (to wszystko wina zgniłego liberalizmu i relatywizmu, etc.), drugi otwarty na ludzi i ich wątpliwości liberał, rozumiejący, że życie jest o wiele bardziej skomplikowane. Dialog, jaki między sobą prowadzą bohaterowie, bywa porywający, zwłaszcza pierwsze starcie, gdy obaj są od siebie bardzo daleko w tym, co myślą mocno zapada w pamięć. Z jednej strony powstaje pytanie, czy Dwóch papieży nie jest zbyt wyraziste i jednostronne, to znaczy, czy nie chce za bardzo pokazać Benedykta XVI jako „tego złego” i Franciszka jako „tego dobrego”. Z drugiej jest w tym całkiem szczera wiara w potęgę rozmowy, wzajemny szacunek i możliwość zmiany na lepsze. Tym bardziej szkoda, że momentami film łapie zadyszkę i trochę się ciągnie, ma to miejsce głównie wtedy, gdy bohaterowie nie przebywają w swoim towarzystwie.
Dwóch papieży – aktorski koncert
Netflix ma ostatnio duże szczęście do wybitnych występów aktorskich. Wpierw Irlandczyk Scorsese, potem Historia małżeńska Baumbacha odznaczały się świetną grą, a teraz Dwóch papieży. O tym, że Jonathan Pryce byłby świetnym papieżem Franciszkiem wiadomo od czasu, gdy zagrał High Sparrowa w Grze o Tron. I rzeczywiście jest on znakomity, pokazując również ciemniejsze strony Bergoglio – poznajemy bowiem dość dokładnie jego, niekiedy mocno kontrowersyjną, przeszłość. Jego postać jest więc nie tylko głęboko wierząca i pewna swoich przekonań, ale też cały czas mocno cierpiąca na skutek podjętych kiedyś decyzji i konsekwencji, z którymi cały czas musi żyć. Doskonały jest również (żadne zaskoczenie!) Anthony Hopkins jako Benedykt XVI. Niby arogancki, uważający się za nieomylnego i bardzo stanowczo prezentujący swoje poglądy, a jednak potrafiący być też bardzo ludzki. Hopkins bezbłędnie pokazuje Benedykta XVI w sposób, który momentami budzi wobec tego bohatera współczucie. Tych dwóch znakomitych aktorów ma wiele świetnych scen, w trakcie ich wymian zdań sypią się iskry i ogląda się to trochę, jak mecz wybitnych tenisistów, z tymże obaj grają w tej samej drużynie, na rzecz wspólnego celu. Jeśli nie interesuje Was nic innego, to chociażby tylko po to warto obejrzeć Dwóch papieży.
Atuty
- Ciekawa historia;
- Wybitne aktorstwo
Wady
- Trochę za mało kontekstu, niektóre wątki potraktowane po macoszemu;
- Zdarzają się przestoje
Z ostatnich głośnych filmów Netflixa Dwóch papieży jest produkcją najsłabszą, co jednak nie znaczy, że złą i że nie warto jej obejrzeć.
Przeczytaj również
Komentarze (33)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych