Psy 3 - wywiad z Sebastianem Fabijańskim. "Jestem psychofanem From Software"
Psy 3 to jedna z największych premier filmowych tego roku jeśli chodzi o rynek polski i powrót bohaterów, których teksty są do dziś cytowane. Mieliśmy okazję porozmawiać z Sebastianem Fabijańskim, który jak się okazuje jest również wielkim fanem gier. I to nie tych dla niedzielnych graczy.
Piotrek Kamiński: W Psach 3 grasz postać imieniem Damian. Możesz mi coś o niej powiedzieć, kim ten Damian jest?
Sebastian Fabijański: Damian jest informatykiem z przeszłością, która w filmie się dopiero ujawnia. Na początku widzimy gościa w okularach, który pomaga...
Piotrek: On jest bardziej z Franzem, czy raczej przeciwko?
Sebastian: Tego nie mogę powiedzieć.
Piotrek: Próbowałem domyślić się na podstawie trailera, ale nie szło. No nic. Czyli informatyk. Masz całkiem spory zakres ról. Grałeś już żołnierza, mafiosa, nauczyciela, nawet kosmicznego żołnierza/rebelianta. Masz jakiś typ ról, które najbardziej Cię interesują?
Sebastian: To jest tak zróżnicowane i tak ciężko to określić, jakie role najbardziej mi pasują, ponieważ, w każdej z tych, które zagrałem było coś fascynującego, dla mnie. Tak staram się prowadzić tę moją drogę - żeby każda rola była czymś innym, żeby ludzie chodzili do kina i nie wiedzieli co dostaną. Boję się przewidywalności, że stanę się [aktorem -przyp.red.] który zawsze wiadomo co, wiadomo jak, wiadomo gdzie zagra. Staram się szukać nowych wyzwań.
Piotrek: Pierwsze dwie części Psów to filmy, które poza dostarczaniem publiczności rozrywki, pewnym ludziom, zwłaszcza na poziomie państwowym i politycznym, dosyć mocno stawały ością w gardle. Trójka też taka będzie?
Sebastian: Trochę zmieniły się już czasy. Psy dlatego też były tak niepoprawne politycznie, bo zdradzały wiele i obnażały wiele. Co moglibyśmy teraz obnażyć? Dzisiaj są twórcy, którzy robią filmy na tak zwanych faktach i rzekomo obnażają prawdę, wiesz o kogo chodzi. Nie uważam, że to jest potrzebna funkcja w tym momencie w kinie. Jak komuś będzie chciało coś stanąć w gardle to i tak stanie.
Piotrek: Czyli co, po prostu fajny sensacyjniak?
Sebastian: Wiesz co, ja mam poczucie, że to jest taki trochę współczesny western. Film o dinozaurach, o ludziach którzy mają kręgosłupy moralne, że dla nich honor, lojalność... W imię przyjaźni są w stanie zrobić bardzo wiele. Myślę, że to taki klimat trochę westernowy.
Piotrek: Ciekawe spojrzenie. Będę musiał spróbować go pod takim kątem obejrzeć, skoro tak to zagrałeś.
Sebastian: To takie moje poczucie. Franz jest takim Clintem Eastwoodem. Jeżeli chodzi o samą grę, to zawsze się skupiam na tym co się może wydarzyć i co będzie w służbie filmu, co będzie najciekawsze. Bo ja mogę zagrać tak, tak i, za przeproszeniem, srak. Cały wic polega na tym żeby zrobić to z tą rolą, co będzie najbardziej korzystne dla dzieła. Skoro podpisuję umowę o dzieło, to niech to dzieło będzie priorytetem.
Piotrek: A wracając jeszcze na chwilę do stawania ością... Zagrałeś ostatnio w filmie, który dosyć mocno stanął wielu osobom w gardle - Mowa Ptaków. Nie został zakwalifikowany do festiwalu filmowego w Gdyni, ileś osób złożyło rezygnację, w końcu jednak go przyjęli...
Sebastian: No, taki mamy klimat. Zacytowałbym tutaj Andrzeja Żuławskiego: "Kiedy staję naprzeciw jakiejś niemoralnej siły, staram się wszelkimi sposobami jej przeciwdziałać". Czy ta siła jest moralna, czy nie, to już każdy z tych, którzy podejmują decyzje, albo wykonują polecenia niech odpowie sobie sam.
Piotrek: Bolało cię to jako aktora, twórcę, kiedy po wykonaniu jak najlepiej swojej pracy dowiedziałeś się o tej sytuacji?
Sebastian: To ci daje takie, niestety, poczucie braku wolności. Robisz film bez celu... Bo generalnie kino, zwykle, ma cel - zróbmy film który zarobi, zróbmy film który zaszokuje. W tym przypadku nie mieliśmy żadnego celu, to była wolność po prostu.
Piotrek: Więc czemu [Mowa Ptaków] powstała?
Sebastian: Czemu? Bo ktoś chciał ją zrobić. Żadna idea za tym nie stała. Ciężko o tym gadać, bo wiesz przecież jak jest. Powiem tak: W dzisiejszym świecie, jeżeli próbujesz coś zablokować, to moim zdaniem musisz wybiegać myślą tak daleko, żeby przewidzieć następne ruchy [twórcy - przyp.red.], co moim zdaniem jest prawie niemożliwe. Ten film można było zablokować, ale cwaniej, czyli dać go do konkursu bez żadnej awantury, nie dać mu żadnych nagród i żeby sobie tak przemknął.
Piotrek: W dzisiejszych czasach im bardziej próbujesz coś zablokować, tym bardziej odwrotny efekt uzyskujesz.
Sebastian: Tym bardziej, że w ogóle ciężko jest coś zablokować w dzisiejszych czasach. W czasach gdzie Instagram jest głównym medium i nośnikiem informacji. W momencie, kiedy coś zostało zablokowane i ktoś się nie boi i daje wpis w mediach społecznościowych, że coś zostało zablokowane, a mamy do czynienia nie z Kowalskim, którym się mało kto zainteresuje, tylko z nazwiskami typu Andrzej i Ksawery Żuławski, Andrzej Chyra, Daniel Olbrychski, Borys Szyc, czy ja, to idzie jak viral. Bardzo ciężko jest o cenzurę w dzisiejszych czasach, ale oczywiście ona obowiązuje - patrz jak pracują w stacji, której nazwy nie wypowiem.
Piotrek: Widziałem jakiś czas temu wywiad z Tobą na YouTube'ie, w którym powiedziałeś nawet nie 'jeśli', tylko 'kiedy' wylecisz za ocean...
Sebastian: Nie planuję tam wyjechać jakoś szczególnie.
Piotrek: Dobrze się składa, bo to nie jest szczególnie poważne pytanie. Gdybyś mógł wybrać sobie jakiegoś twórcę zza oceanu, u którego mógłbyś dostać rolę, to kto by to był?
Sebastian: Jest cała masa reżyserów, którzy mnie fascynują, na których filmy czekam. Na pewno szalenie interesujący mózg ma Christopher Nolan. Nawet nie o to chodzi, że jego filmy to blockbustery, ale o ten jego mózg. Na przykład takie Memento. David Fincher też jest gościem z którym z chęcią bym coś zrobił. Quentin Tarantino, oczywiście. Wes Anderson.
Piotrek: Dobry masz gust, szanuję. Ponieważ nasza rozmowa będzie do przeczytania na PPE, które jest w znacznej mierze portalem growym, to nie wypada żebym nie zapytał - grasz w gry?
Sebastian: Oczywiście.
Piotrek: Posiadasz którąś konsolę?
Sebastian: Obie. No i Nintendo Switcha też.
Piotrek: Masz jakiś ulubiony tytuł, albo serię?
Sebastian: Wiesz co, ja jestem psychofanem From Software - Soulsy, Bloodborne, teraz Sekiro. To są świetne gry. Mają strasznie bogaty świat. Nie jestem fanem klasycznych erpegów, czyli, że mam otwarty, wielki świat i muszę go zwiedzać. No ile można? Prześcigają się tylko twórcy, kto ma większy. Przecież to jest nudne. Bardzo szanuję Red Dead Redemption jedynkę i dwójkę, ale myślę, że wszyscy trochę się zachłysnęli tym jak to było w GTA - to był spektakularny sukces, połączenie wątku fabularnego z otwartym światem. Ale najciekawsza, moim zdaniem, w grach jest tajemnica. Nie mam otwartego świata, który po prostu sobie zwiedzam. Na przykład w Soulsach przemierzasz ten świat i z każdej strony może cię dopaść jakieś zagrożenie - nie wiesz czego się spodziewać. Cały czas jesteś w trybie niepokoju.
Piotrek: Czyli wolisz bardziej linowe produkcje?
Sebastian: Tak. W ogóle, slashery są też ciekawe. Ale nie takie klasyczne slashery, tylko właśnie połączenie erpega ze slasherem. Ale to też różnie, bo na przykład nowy God of War już mi nie siedzi. Zbyt ograniczony. A w soulsach wszystko - zbieranie dusz żeby ulepszyć postać, wyczekiwanie na ognisko, wiesz, biegniesz z wszystkimi tymi duszami, które natrzaskałeś i nagle spotykasz jakiegoś przeciwka, który wyskoczył gdzieś zza krzaka i cię zabił - to wszystko jest bardzo dobrze wymyślone, bardzo ciekawe. A w innych grach, które oczywiście graficznie są świetne, typu Red Dead Redemption, Wiedźmin, Far Cry, Horizon, albo Monster Hunter...
Piotrek: A grałeś już w Death Stranding, od Hideo Kojimy?
Sebastian: Jeszcze nie. A na co teraz w ogóle czekamy, na jaki tytuł?
Piotrek: Teraz w marcu wychodzi remake Final Fantasy VII, no i niedługo po nim mój faworyt do gry roku, The Last of Us 2.
Sebastian: Dla mnie The Last of Us jest troszkę za bardzo filmowy.
Piotrek: Wolisz gry z większym naciskiem położonym na granie?
Sebastian: Coś pomiędzy. Dla mnie From Software jest taką referencją gier, które po prostu kocham od momentu, kiedy w nie zagrałem. Oczywiście kocham też na przykład Batmana, serię Arkham. Pamiętam, że kiedyś, jak studiowałem w szkole teatralnej i namiętnie tłukłem w Batmana, to zostawiałem konsolę włączoną i wyłączałem tylko telewizor, żeby jak wrócę nie tracić czasu na uruchamianie konsoli. To już można było z nałogiem porównać.
Piotrek: Student musiał sobie jakoś radzić z małą ilością wolnego czasu! Dobrze, że dzisiaj już tak nie musisz. Dzięki za rozmowę.
Przeczytaj również
Komentarze (26)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych