Yakuza: Like a Dragon (PS4). Najważniejsze informacje o grze
Ostatnie trzy lata to dobry okres dla serii Yakuza. Udana passa, która rozpoczęła się wraz z premierą Yakuza 0, trwa do dziś i przyczyniła się do zdobycia nowych przyczółków nie tylko w Japonii, ale i na Zachodzie, gdzie do pewnego momentu cykl miał status bardzo niszowego. Tym bardziej zaskakująca była zapowiedź z sierpnia zeszłego roku, gdy Sega poinformowała, że nowa część Yakuzy przyniesie radykalną zmianę dotychczasowej formuły.
Premiera
Premiera Yakuza: Like a Dragon ma się odbyć na Zachodzie w tym roku. Sega nie podała jak na razie więcej konkretów na ten temat.
Japońska premiera, gdzie gra znana jest jako Ryu Ga Gotoku 7: Hikari to Yami no Yukue, odbyła się natomiast 16 stycznia.
Demo
Grywalne demo japońskiej wersji Yakuza: Like a Dragon jest dostępne do pobrania od listopada. Można je znaleźć pod tym linkiem.
Fabuła
Yakuza: Like a Dragon to ósma (główna) odsłona serii Ryu Ga Gotoku/Yakuza. Jednocześnie jest to także swoisty reboot cyklu, który względem poprzedników dokonuje szeregu fundamentalnych zmian: przedstawia zupełnie nowego bohatera Ichibana Kasugę, przenosi akcję w nowe miejsce i całkowicie zmienia system walki ze zręcznościowego na turowy przypominający bardziej klasyczne japońskie RPG.
Opowieść koncentruje się tym razem na losach wspomnianego Ichiban Kasuga - sieroty, później szeregowego żołnierz yakuzy, a prywatnie wielkiego fana serii Dragon Quest. Wszystko rozpoczyna się w 2001 roku. Patriarcha mafijnej rodziny Masumi Arakawa prosi Ichibana, by ten wziął na siebie winę za morderstwo popełnione przez wyżej stojącego w hierarchii Jo Sawashiro, na co Ichiban -- kierowany szacunkiem do swojego klanu i bossa -- przystaje bez szemrania. W efekcie trafia na 18 lat za kraty.
Po odbębnieniu kary nikt jednak nie rozkłada przed nim czerwonych dywanów. W Kamurocho sporo się bowiem zmieniło. Klan Tojo upadł w wyniku zakrojonej na szeroką skalę akcji policji, a na jego miejsce wszedł sojusz Omi z Kansai. Architektem tych nowych porządków okazuje się być Masumi Arakawa we własnej osobie, w co Ichiban nie chce początkowo uwierzyć. Chcąc poznać prawdę, postanawia osobiście wyjaśnić wątpliwości z patriarchą, ale spotkanie z człowiekiem, którego przez lata uważał za wzór, okazuje się być gorzkim doświadczeniem. Arakawa podejmuje próbę zabicia namolnego Ichibana, a jego pomagierzy pozbywają się ciała wywożąc je do Isezaki Ichinjo, dzielnicy Yokohamy, i wyrzucają na śmietnik.
Okazuje się jednak, że Ichiban wcale nie wyzionął ducha. Cudownym zrządzeniem losu przeżywa incydent w jaskini lwa i rozpoczyna swój długi marsz do świata żywych, który rozpocznie właśnie na wysypiskach śmieci Yokohamy.
Ze względu na zmianę protagonisty fabuła Yakuza: Like a Dragon stara się rozkładać akcenty nieco inaczej niż wcześniejsze części serii. O ile w nich mieliśmy do czynienia z klasycznymi historiami opowiadającymi o yakuzie, tak tym razem ważną rolę odgrywają motywy przygodowe. Wiąże się to z osobowością Ichibana Kasugi, który jest bardziej prostolinijny, cechuje go czasami ocierający się o naiwność idealizm i nie potrafi wszystkiego załatwić w pojedynkę, tylko ze względu na swoje deficyty musi współpracować z innymi. Scenarzyści, jak sami tłumaczyli, dokładali starań, by ulepić z tej gliny kogoś, kto nie będzie po prostu uboższą wersją Kiryu.
Tę różnicę między starym a nowym podejściem zdaje się dobrze podsumowywać opinia jednego z japońskich recenzentów, który napisał, że jeśli Kiryu jest w mafijnym świecie figurą ojca, to Ichiban jest dzieckiem, i nie chodzi tu bynajmniej o jego wiek mentalny czy infantylne zachowane.
Rozgrywka
W Yakuza: Like a Dragon sporo nowego przynosi też ze sobą rozgrywka. Największa nowość to oczywiście turowy system walki, który łączy cechy klasycznych japońskich RPG-ów i poprzednich odsłon serii Yakuza. Decyzję o zmianie gatunku podjęto, wyjaśniali twórcy, by gameplay współgrał z motywami obecnymi w opowieści, a przede wszystkim z obecnością towarzyszy Ichibana, którzy walczą z nim ramię w ramię.
Nowy system walki przypomina ten z serii Dragon Quest czy Persona (z ostatnią Personą budzi skojarzenia też interfejs). Czynności wybieramy z listy komend (niektóre przypisane są konkretnym przyciskom), mając do dyspozycji szereg możliwości: ataki zwykłe, specjalne, przyzywanie ‘summonów’ (jak homar) itd. Nasi podopieczni nie stoją przy tym w miejscu, tylko poruszają się po polu walki, a pozycja ich lub ich przeciwników miewa czasem znaczenie dla przebiegu starcia, np. jeśli chcemy wyeliminować jednego zakapiora, drugi -- stojący nam na drodze -- może to utrudnić. Wzorem poprzedników jesteśmy też w stanie korzystać z najrozmaitszych elementów otoczenia.
Gra nie jest przy tym jednak całkowicie pozbawiona elementów zręcznościowych. Przy wykonywaniu technik specjalnych będziemy musieli bowiem wklepywać pojawiające się na ekranie przyciski, podobnie rzecz wygląda w przypadku systemów Just Action i Just Guard (ten drugi został dodany po Tokyo Game Show ‘19), dzięki którym zwiększymy siłę zadawanych ciosów lub zmniejszymy otrzymywane obrażenia, jeżeli w odpowiednim momencie wciśniemy stosowny przycisk/i (w praniu przypomina to zatem serię Paper Mario).
Ichiban, jak już wspomniano, nie walczy sam. Na różnych etapach opowieści dołączają do niego inne barwne postacie, np. były pracownik szpitala Namba, który po konflikcie z pracodawcą wylądował pod mostem (to on znalazł Ichibana i go opatrzył), była menedżerka klubu z hostessami Saeko czy były policjant Koichi Adachi. Generalnie - drużyna underdogów w pełnym tego słowa znaczeniu.
Umiejętności naszych podopiecznych powiązane są z ich profesjami, które można zmieniać w agencji pracy Hello Work. Kilka z nich to tancerz, wróżbiarz, funkcjonariusz policji, ochroniarz czy idolka. Co więcej, niektórych profesji mogą używać tylko konkretne postacie, dla przykładu Yuusha (bohater) dostępny jest jedynie dla Ichibana. Joby posiadają przy tym własne poziomy doświadczenia, a wskakując na wyższe odblokowujemy nowe zdolności.
Sceną dla perypetii Ichibana Kasugi i jego kompanów jest tym razem Isezaki Ichinjo, fikcyjna dzielnica Yokohamy będąca w istocie amalgamatem trzech prawdziwych dzielnic tego miasta - Hinode-cho, Sakuragi-cho i Isezaki-cho. Według deklaracji developerów jest ona trzy-cztery raz większa od Kamurocho i oferuje szereg zróżnicowanych obszarów mających budzić skojarzenia z grami RPG, gdzie w czasie trwania przygody odwiedzamy różne miasta. Jak wynika jednak z innych wypowiedzi, nie wszędzie dostaniemy się z marszu. Niektórych rejonów chronić będą mianowicie przeciwnicy na znacznie wyższym od nas poziomie doświadczenia. W grze odwiedzimy ponadto lokacje w stylu dungeonów.
Yakuza: Like a Dragon nie byłaby też Yakuzą, gdyby nie mnogość zadań pobocznych (funkcję reżysera pełni po raz pierwszy Ryosuke Horii, za którego sprawą minigry stawały się z czasem coraz istotniejszą częścią kolejnych odsłon serii). W Isezaki Ichinjo znajdziemy moc atrakcji: wyścigi gokartów, zbieranie puszek na rowerze (w ten sposób pozbawiony początkowo grosza przy duszy Ichiban zarabia pieniądze), łapanie sujimonów (niebezpiecznych ludzi), hodowanie roślin, karaoke, oglądanie filmów w kinie (próbujemy wówczas nie zasnąć), battle arena, zarządzanie firmą etc. Dostępna jest też m.in. opcja pogłębiania relacji z kompanami i “party chat” - konwersacje między członkami ‘drużyny’ trochę w stylu skitsów z Tales of.
Na marginesie warto także dodać, że gra nie jest pozbawiona fanserwisu. Gościnnie wystąpią w niej chociażby postacie znane z poprzednich części Yakuzy, jak Kazuma Kiryu czy Goro Majima.
Video
Przeczytaj również
Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych