Mały zgon – opinia po dwóch odcinkach serialu. Bliźniak
A więc i Juliusz Machulski postanowił zrobić coś na małym ekranie (a raczej powrócić, bo kiedyś reżyserował odcinki serialu Matki, żony i kochanki).W tym celu wziął na warsztat scenariusz napisany przez aż trzech autorów – Filipa Syczyńskiego, Macieja Kawalskiego i Piotra Domalewskiego, który ma z nich najwięcej doświadczenia, bo nakręcił między innymi Cichą noc. Tak powstał Mały zgon.
Marek i Ryszard są bardzo różnymi ludźmi. Pierwszy pracował dla zorganizowanej grupy przestępczej i obecnie jest świadkiem koronnym, drugi to uzależniony od hazardu dyrektor więzienia. Co ich łączy? Ano to, że wyglądają dokładnie tak samo. W wyniku zbiegu okoliczności zamieniają się miejscami, co wywołuje przeróżne komplikacje.
Idąc na pokaz pierwszych dwóch odcinków Małego zgonu nie miałem zielonego pojęcia, o czym będzie ta produkcja. W związku z tym nie miałem też zupełnie żadnych oczekiwań względem niej, zastanawiałem się tylko, czy Machulski wejdzie na swój wysoki poziom, czy nie. No i niestety nie udało się to za bardzo. Historia ma całkiem ciekawy punkt wyjścia, który daje sporo możliwości. Problem w tym, że nie do końca wiem, w co celują twórcy serialu. Czy ma to być kryminał z wciągającą intrygą, a może bardziej komedia omyłek, w której dwóch różnych bohaterów musi odnaleźć się w zupełnie innej sytuacji, niż do tej pory, a może jakaś kombinacja obu tych rzeczy? Myślę, że jak najbardziej dałoby się to zrobić, ale konwencja jest tu mocno niestabilna, niektóre sceny całkowicie nie pasują do siebie tonem i sprawiają wręcz wrażenie, jakby pochodziły z innej serialu. Oglądało mi się te odcinki w sumie nieźle, ale daleki byłem nie tylko od zachwytu, ale też teraz, gdy piszę tę opinię, zupełnie nie mam potrzeby, by jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie działo się dalej.
Jako plus Małego zgonu na pewno można zaliczyć podwójną rolę Piotra Grabowskiego, który potrafi w przekonujący sposób pokazać dwie różne osoby o takim samym wyglądzie oraz ich stopniowe przyzwyczajanie się do nowych warunków. Jednak z obsady aktorskiej on jeden broni się całkowicie, reszta wykonawców gra nierówno, mając zarówno dobre momenty, jak i takie, w których wyraźnie reżyser ich nie przypilnował. Muszę też przyznać, że wiem, w jaki typ postaci celuje Julia Wyszyńska, jednak robi to w taki sposób, że jej bohaterka jest niesamowicie wręcz irytująca.
Dodajcie do tego sporo absurdów (okej, niektóre mają szanse jeszcze zostać zniwelowane w kolejnych odcinkach), bardzo nierówny humor – czasem zdarza się coś rzeczywiście śmiesznego, ale też niektóre sceny budzą chyba niezamierzony śmiech, a otrzymacie coś, co trudno jednoznacznie sklasyfikować. Myślę, że nieprzypadkowo dwa razy użyłem słowa nierówny, bo dobrze opisuje ono poziom dwóch odcinków Małego zgonu, które miałem okazję zobaczyć. Co będzie dalej, przekonamy się już niedługo.
PS Serial będzie można oglądać w Canal+.
Ocena: Brak (pojawi się po całym sezonie)
Plusy: Ciekawy punkt wyjścia; Rola Piotra Grabowskiego; Mimo wszystko ogląda się nieźle
Minusy: Nierówne aktorstwo; Nierówny humor; Sporo absurdów
Przeczytaj również
Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych