Emma. – recenzja filmu. Wichry namiętności

Emma. – recenzja filmu. Wichry namiętności

Jędrzej Dudkiewicz | 28.02.2020, 20:30

2020 jest dobrym rokiem dla książek napisanych przez kobiety w XIX wieku. Dopiero co w kinach można było podziwiać znakomite Małe kobietki Grety Gerwig, a teraz widzowie będą oglądać Emmę. w reżyserii Autumn de Wilde, na podstawie powieści Jane Austen. Chociaż, czy rzeczywiście będą, trudno powiedzieć, bo Emma. jest filmem o wiele gorszym od pierwszego wymienionego tytułu.

Tytułowa Emma Woodhouse pochodzi z bogatej rodziny, dzięki czemu znajduje się na samym szczycie hierarchii społecznej. Zwłaszcza w niewielkiej mieścinie, w której żyje i w której nikt nie jest w stanie jej utemperować, może poza przyjacielem, Georgem. Dziewczyna uwielbia swatać ze sobą ludzi, sama jednak nie zamierza w najbliższym czasie wychodzić za mąż…

Dalsza część tekstu pod wideo

Emma. – recenzja filmu. Wichry namiętności

Emma. – zdecydowanie za długa historia

Emma. trochę nie ma szczęścia. Gdyby nie to, że jeszcze przed chwilą w kinach były Małe kobietki, które były znakomitym filmem, być może produkcja wyreżyserowana przez Autumn de Wilde spodobałaby mi się bardziej. Oczywiście wiadomo, że obu tych dziełach chodzi o coś innego, jednak trochę podobieństw też jest. Emma. miała być satyryczną opowieścią o społeczeństwie klasowym, w którym o wszystkim decyduje urodzenie i na dobrą sprawę nikt nie ma szans zmienić swojej sytuacji. Tym bardziej więc niemożliwe są porywy serca, które mogłyby wywołać skandal, a przynajmniej kolejną serię plotek. Problem w tym, że w tej wersji satyra ta jest ledwo widoczna, zaś całość koncentruje się na Emmie, która jest dość antypatyczną bohaterką. Arogancka, zadufana w sobie, przekonana, że świat kręci się wokół niej i wszyscy ją uwielbiają, ona z kolei może dowolnie obdarzać innych swoją łaską. Trochę trudno jest ją polubić, a jednym z najbardziej satysfakcjonujących momentów to ten, gdy George nie przebierając w słowach wyrzuca jej, że po raz kolejny zachowała się paskudnie. Cała reszta jest do tego niesamowicie nudna i ciągnie się niemożebnie. Przykład? Gdyby tylko trzy postacie porozmawiały ze sobą przez minutę, spokojnie można by skrócić film o… czterdzieści minut. Wszystko jest też tu oczywiste, nawet ktoś, kto nie zna książki Jane Austen, bez trudu będzie w stanie się domyślić, kto z kim skończy w związku. Nie ma zatem w Emmie. nic specjalnego, ani wciągającego i widać, że jest to debiut reżyserski Autumn de Wilde.

Emma. – jest i garść zalet

Z drugiej strony widać też, że jej podstawowym zajęciem jest fotografia, bowiem Emma. to film, w którym bardzo mocno postarano się, by zdjęcia były jak najlepsze. I rzeczywiście są one świetnie skomponowane, zarówno wtedy, gdy mają pokazać przepych wnętrz domów należących do bogaczy, jak i wtedy, gdy w oku kamery znajdują się krajobrazy. W połączeniu z porządnymi kostiumami, charakteryzacją i rekwizytami tworzą wiarygodnie wyglądający świat. Po stronie plusów można zaliczyć też pasującą do tego wszystkiego muzykę. No i całkiem niezłe aktorstwo. Wspomniałem, że Emma jest dość antypatyczną postacią, ale jeśli takie było założenie, to grająca ją Anya Taylor-Joy wywiązała się z tego zadania bez zarzutu. Tym bardziej, że udaje jej się dodać swojej postaci mimo wszystko odrobinę uroku. Taylor-Joy ma też dobrą chemię z solidnie grającym George’a Johnnym Flynnem. Nic zarzucić nie można Mii Goth oraz Joshowi O’Connorowi. I tylko nie bardzo wiem, co tutaj robi pojawiający się na dobrą sprawę ledwie w kilku scenach Bill Nighy, z którego talentu reżyserka w ogóle nie korzysta.

To, że Emma. ma trochę zalet nie zmienia niestety tego, że przez większość seansu spoglądałem na zegarek i zastanawiałem się, ile jeszcze zostało do końca projekcji. A w końcu nie chodzi się do kina po to, by się nudzić, prawda?

Źródło: własne

Atuty

  • Zdjęcia i muzyka;
  • Charakteryzacja, kostiumy, rekwizyty;
  • Solidne aktorstwo

Wady

  • Zdecydowanie za długi;
  • Mnóstwo nudy;
  • Historia pozbawiona ciekawych wątków

Emma. to film, który spodoba się raczej tylko wiernym fanom Jane Austen. A i to nie jest całkowicie pewne.

5,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper