Reklama
The Walking Dead, 2 połowa 10 sezonu – recenzja serialu. Wirus wciąż aktywny

The Walking Dead, 2 połowa 10 sezonu – recenzja serialu. Wirus wciąż aktywny

Jędrzej Dudkiewicz | 10.04.2020, 21:00

Wydawało się, że The Walking Dead będzie jednym z seriali, które nie ucierpią przez pandemię koronawirusa. A jednak – postprodukcja finału 10 sezonu nie mogła zostać dokończona, więc twórcy zdecydowali się zakończyć go po 15, a nie – jak zwykle – 16 epizodach. Brakujący odcinek ma się pojawić prawdopodobnie dopiero pod koniec roku. Czy wpłynęło to mocno na historię?

Do naszych bohaterów wracamy tam, gdzie ich zostawiliśmy, czyli w jaskini pełnej żywych trupów. Poradzenie sobie z tą sytuacją szybko okaże się niezbyt wielkim wyzwaniem, ponieważ wojna z grupą nazywającą się Szeptacze właśnie się rozpoczyna. Rozproszeni mieszkańcy trzech osad będą musieli wykazać się nie lada umiejętnościami, żeby wyjść cało z tych opałów.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Walking Dead, 2 połowa 10 sezonu – recenzja serialu. Wirus wciąż aktywny

The Walking Dead – sporo zmian na plus

Druga połowa dziesiątego sezonu The Walking Dead pokazuje, jak wiele zależy od zdolności producenta wykonawczego, czyli osoby, która trzyma pieczę nad całością wydarzeń w serialu. Po kilku fatalnie poprowadzonych sezonach, poziom produkcji zaczął stopniowo rosnąć i tak samo jest w najnowszych odcinkach. Jest to chyba jedno z najbardziej zaskakujących zmartwychwstań w historii telewizji, bo – przyznam szczerze – nie spodziewałem się, że seanse epizodów The Walking Dead będą jeszcze kiedyś dostarczać mi pozytywnych wrażeń. Po pierwsze, jest tu sporo naprawdę dobrych scen, w których twórcy stawiają nie tylko na akcję, ale też zaczynają się ponownie zastanawiać nad człowieczeństwem w czasach po apokalipsie. Podobne próby były podejmowane oczywiście i wcześniej, ale zwykle wychodziło to co najmniej pretensjonalnie i sztywno. Tymczasem teraz kilka rozmów, na przykład ta, którą przeprowadza w lesie Daryl z Judith są o wiele głębsze i pozbawione podniosłych stwierdzeń. Fabuła jest znacznie lepiej przemyślana niż było to chociażby w sezonie ósmym, który co jakiś czas ratował wyłącznie Negan. Oczywiście można narzekać, że i tak zmienia się niewiele – wciąż tkwimy w schemacie polegającym na tym, że nasi bohaterowie próbują zbudować świetlaną przyszłość, ale zawsze dziwnym trafem natrafiają na ludzi, z którymi wchodzą w konflikt, co kończy się rozlewem krwi. Tym bardziej jednak należy docenić, że twórcy próbują dodać coś więcej. Tym czymś mogą być na przykład zwroty akcji – w drugiej połowie dziesiątego sezonu jest przynajmniej jeden, który dla wielu może być mocno szokujący.

Nie znaczy to jednak, że The Walking Dead można nazwać wybitnym pod kątem scenariusza. Ba, nawet do bardzo wysokiego poziomu sporo brakuje. Jest lepiej, to fakt, ale wciąż obecnych jest tu mnóstwo absurdów. Idealnym tego przykładem niech będzie to, że kiedy postać, której nikt nie chce uśmiercić (bo producenci boją się reakcji ludzi) znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, prawie bez wyjścia, następuje… cięcie do innego wątku, a kiedy wracamy, to dany bohater jest już zupełnie gdzieś indziej. Rozwiązanie to pojawia się w nowych odcinkach przynajmniej dwa razy i jest dość irytujące. Podobnie jak zachowania bohaterów, którzy podejmują idiotyczne decyzje i nie wykorzystują oczywistych szans: pewien wysoko postawiony członek Szeptaczy już dawno powinien gryźć ziemię (ewentualnie próbować gryźć innych ludzi).

The Walking Dead – nierówni bohaterowie

Najlepszym podsumowaniem drugiej połowy dziesiątego sezonu The Walking Dead byłoby: jest lepiej, ale wciąż nierówno. Idealnie to widać na przykładzie bohaterów. Ot, chociażby Carol, na którą nikt nie ma już żadnego pomysłu (od bardzo, bardzo dawna) i która miota się między dwoma stanami: albo jest w całkowitej depresji i rozsypce, albo zamienia się niepowstrzymaną wersję Rambo. Obecnie mamy do czynienia z opcją pierwszą i jest to niesamowicie wkurzające, tym bardziej, że Carol co chwila podejmuje tak skrajnie głupie decyzje, że aż dziw bierze, że ktokolwiek jeszcze chce z nią rozmawiać. The Walking Dead wciąż też cierpi na problem związany z tym, że zwyczajnie jest tu za dużo postaci. Tym bardziej, że większość z nich jest zupełnie nijaka i raczej nikogo nie interesuje, co się z nimi stanie. Zabierają one jednak czas potrzebny innym bohaterom, przez co tu i ówdzie wkrada się nuda.

Na całe szczęście są tu i takie osoby, których losy warto śledzić. Jednym z nich z pewnością jest Negan, zwłaszcza, że wcielający się w niego Jeffrey Dean Morgan wciąż doskonale wywiązuje się ze swoich obowiązków. Tym razem przede wszystkim uwiarygodnia ogromną przemianą, jaka zaszła w tej postaci na przestrzeni sezonów: Negan z czasów, kiedy go poznaliśmy i Negan obecny to pod wieloma względami dwaj różni ludzie, co na szczęście nie znaczy, że przy okazji postać ta utraciła swoją charyzmę. Wręcz przeciwnie, Negan wciąż jest magnetyczny, potrafi budzić grozę, ale też jest wyluzowany i ma poczucie humoru (scena, w której próbuje bawić się w Szeptacza i nakłonić zombie do tego, by za nim podążali jest bardzo zabawna). Dobrze radzi sobie też Daryl, który ponownie bardzo dużo mówi, co zdecydowanie jest zmianą na lepsze. No i grupa ma ciekawego przeciwnika, bo Alfa, przywódczyni Szeptaczy, udanie sportretowana przez Samanthę Morton, jest intrygująca, bezwzględna i stanowi rzeczywiste zagrożenie.

Tak więc The Walking Dead idzie generalnie w dobrym kierunku. To wciąż nie jest świetny serial, ale też chyba na to już zwyczajnie nie ma szans. Szkoda za to, że dziesiąty sezon został zakończony w takim, a nie innym momencie, bo ostatni odcinek mógłby być bardzo emocjonujący. Obejrzymy go jednak dopiero za jakiś czas. Póki co należy się cieszyć, że The Walking Dead podniosło poziom i człowiek nie ma już ochoty wydłubać sobie oczu po każdym odcinku.

Atuty

  • Lepiej prowadzona fabuła;
  • Niektóre zwroty akcji;
  • Ciekawy rozwój części bohaterów;
  • Charakteryzacja jak zwykle stoi na wysokim poziomie

Wady

  • Wciąż mnóstwo absurdów i idiotycznych zachowań bohaterów;
  • Za dużo postaci, a niektóre z nich są bardzo irytujące (np. Carol);
  • Powtarzalność schematów

Druga połowa dziesiątego sezonu The Walking Dead trzyma generalnie solidny poziom, na który nieoczekiwanie udało się wrócić temu serialowi.

6,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper