Osądzeni przez media – recenzja serialu. Rozprawa sądowa to nie reality show

Osądzeni przez media – recenzja serialu. Rozprawa sądowa to nie reality show

Jędrzej Dudkiewicz | 12.05.2020, 21:00

Kwestie związane z wymiarem sprawiedliwości w Stanach Zjednoczonych są ostatnio często poruszane w serwisie Netflix. Wpierw był dziewięcioodcinkowy serial dokumentalny Projekt Niewinność, przybliżający sprawy, w których popełniono rażące błędy i skazano niewłaściwych ludzi. Teraz zaś obejrzeć można sześcioodcinkową produkcję Osądzeni przez media

Twórcy serialu skupiają się – przynajmniej w założeniu (więcej o tym za chwilę) – na sprawach sądowych, w których obecność mediów w najróżniejszy sposób mogła wpłynąć na ostateczny werdykt, podjęty przez ławę przysięgłych i sędziego.

Dalsza część tekstu pod wideo

Osądzeni przez media – recenzja serialu. Rozprawa sądowa to nie reality show

Co mam na myśli pisząc, że w założeniu? Cóż, chociaż media faktycznie są obecne we wszystkich odcinkach, które skupiają się na różnych sprawach, to jednak wydaje mi się, że zapowiedzi twórców nie do końca zostały zrealizowane. Każdy epizod trwa koło godziny i często jest tak, że aspekt medialny zajmuje jakieś pięć minut, a reszta to dość typowe odtworzenie kontekstu, przebiegu procesu, przyjrzenie się ludziom, którzy brali w nim udział, etc. Po prostu po takiej zapowiedzi spodziewałem się, że to jednak telewizja, prasa i radio będą głównym „bohaterem” serialu. A jest tak co najwyżej w połowie odcinków.

Nie znaczy to jednak, że nie warto obejrzeć Osądzonych przez media. To kawał porządnego i ciekawego serialu dokumentalnego, poruszającego bardzo wiele kwestii. Zacznijmy od tych związanych z mediami. Pod tym względem najciekawszy jest chyba pierwszy epizod, w którym przyglądamy się sprawie programowi The Jenny Jones Show. To produkcja tego typu, w której ludzie przed publicznością przyznają się do najróżniejszych rzeczy, co ma stanowić dla wszystkich rozrywkę. Jednak jeden z gości poczuł się na tyle urażony przez swojego znajomego, że kilka dni później go zabił. W zasadzie więc mamy tu do czynienia nie tyle ze sprawą, w której obecność mediów wpłynęła na wyrok, co z sądzeniem samych mediów. A także nas samych, bo przecież gdyby ludzie nie oglądali tego typu programów, gdyby nie potrzebowali rozrywki polegającej na wyśmiewaniu się z innych (dzięki czemu człowiek czuje się lepiej sam ze sobą), wielu krzywd można by było uniknąć. Kwestia mediów jest też bardzo ciekawa w ostatnim odcinku, w którym oskarżony o korupcję gubernator Illinois postanowił zrobić wycieczkę po wszystkich wieczornych talk-show, a także wziąć udział w prowadzonym przez Donalda Trumpa programie Celebrity Apprentice, by zyskać popularność i przychylność ludzi. Tutaj fajnie zostało pokazane, do czego można wykorzystać media, dla których najważniejsza jest oglądalność (a niekoniecznie moralność), ale też, że może to być miecz obosieczny.

Bardzo ważnym i może najbardziej intrygującym wątkiem Osądzonych przed media jest tworzenie opowieści. Na przestrzeni kolejnych odcinków możemy posłuchać zarówno prokuratorów, jak i adwokatów, którzy brali udział w omawianych sprawach. Dzielą się oni swoimi sztuczkami, sposobami na pokazanie czy to oskarżonego, czy swojego klienta w gorszym lub lepszym świetle (zależnie oczywiście, po której stronie stali). W tym sensie rozprawa sądowa jest przedstawieniem, w którym bardzo łatwo jest stracić z oczu fakty i sprawiedliwość, bo ważniejsze jest to, czym coś się wydaje, jak się o tym mówi, jakich obrazów się używa i jakie skojarzenia zaszczepia się w odbiorcach, którymi w tym przypadku są głównie przysięgli. W tym też oczywiście udział biorą media, w końcu każda relacja i artykuł też jest formą snucia opowieści, której kierunek i wydźwięk zależy od autora materiału.

Sporo jest też w tym serialu przyglądania się – często zaskakującym – cechom amerykańskiego systemu sprawiedliwości. Pisałem o tym już w recenzji Projektu Niewinność: jest tu wciąż wiele wypaczeń, które powodują, że jeśli tylko ma się po swojej stronie utalentowanych prawników, wszystko może ujść na sucho, a ofiarami nikt się nie będzie przejmować. W grę do tego wchodzą oczywiście stereotypy, rasizm, seksizm i różne inne uprzedzenia. To zresztą kolejny powód, dla którego warto obejrzeć Osądzonych przez media – przybliżone przez twórców sprawy rozgrywają się na przestrzeni wielu lat. Ciekawie jest zobaczyć, jak kiedyś wyglądał ten kraj, jak (i czym) żyli ludzie i ile od tego czasu się zmieniło (niekiedy mnóstwo, niekiedy niewiele). Poza wszystkim historie przedstawione w tych sześciu odcinkach są naprawdę intrygujące, często bardzo skomplikowane, a bywa, że i zwyczajnie wstrząsające (najbardziej epizod piąty, który dotyczy grupowego gwałtu). Chociaż można było oczekiwać, że media będą tu grały o wiele większą rolę, nie zmienia to faktu, że Osądzeni przez media to bardzo porządny serial dokumentalny.

Atuty

  • Ciekawe, intrygujące historie procesów sądowych;
  • Porusza mnóstwo interesujących kwestii, o których warto dłużej pomyśleć

Wady

  • Trochę nie spełnia zapowiedzi – powinno być tu znacznie więcej wątków związanych z mediami

Osądzeni przez media to kolejny bardzo dobry serial dokumentalny Netflixa dotyczący amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper