Oppo Reno 3 Pro – test smartfona. Średniak chińskiego Oppo to godna uwagi alternatywa?
Ciekawe to czasy nastały, że średniakiem nazywamy dziś telefon kosztujący ponad 2500 zł. Technicznie na to patrząc, testowany przez nas model jest dość zagadkowy.
Chińska firma Oppo nie zdecydowała się na wprowadzenie do sprzedaży w Polsce flagowych modeli „Find X2/X2 Pro” dlatego musimy zadowolić się Oppo Reno 3 Pro. Smartfonem, który jest pełen niespodzianek. Z jednej strony 90Hz wyświetlacz AMOLED, z drugiej przeciętne podzespoły. Sprawdźcie, jak wypada w praktyce.
Specyfikacja:
Ekran: AMOLED 6,5”, 2400 x 1080 pikseli, 402 ppi
Procesor: ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 765G
SO: Android 10, ColorOS 7
GPU: Adreno 620
RAM: 12 GB
Pamięć: 256 GB
Bateria: 4025 mAh
Wymiary: 72,4 x 159,4 x 7,7 mm
Waga: 171 g
Aparat tył: 48MP F1.7, 8MP F2.2, 13MP F2.4 i 2MP F2.4
Aparat przód: 32MP
Porty i funkcje: 4G+ VoLTE, Wi-Fi 802.11 ac, Dual-Band, dual-SIM, Bluetooth 5.1, A-GPS, Akcelerometr, żyroskop, czujnik grawitacji, czujnik geomagnetyczny, czytnik linii papilarnych, USB typu C, NFC, OTG,
Słyszeliście o takich markach jak Huawei czy Xiaomi, które na dobre zadomowiły się na polskim rynku. Nikogo nie zaskakującą już modele tych producentów, niektóre są lepsze czy gorsze, ale mają swoje stałe miejsce w światowych mediach. Sytuacja z firmą Oppo wygląda nieco inaczej. To chińska marka powstała w 2001 roku, która w Polsce zadebiutowała dopiero półtora roku temu. Wiedzieliście, że w tym momencie to największy dostawca telefonów komórkowych w całych Chinach? Skoro mamy do czynienia z takim potentatem, to chyba jasne jest, że model Oppo Reno 3 Pro musi zachwycać od pierwszego dotknięcia, prawda? Moje odczucia były początkowo dość mieszane.
Zacznijmy jednak od pozytywów, bo tych niewątpliwie znajdziemy tutaj dużo. Oppo Reno 3 Pro to nie jest smartfon flagowy, ale znajduje się w półce cenowej niewiele niżej od najlepszych smartfonów na rynku. Do testów otrzymaliśmy śliczny, niebieski model wyposażony w oszałamiające 12GB pamięci RAM i pojemność 256GB, niestety bez możliwości rozszerzenia za pomocą kart pamięci. W zestawie znajdziemy też niskiej jakości silikonowy przezroczysty pokrowiec (ale plus dla producenta, że dorzuca takie gadżety gratis), przeciętne słuchawki oraz szybką i dość dużą ładowarkę 30W.
Wygląd zewnętrzny
Po wyjęciu urządzenia z opakowania dostrzegamy kilka pozytywów. Od samego początku byłem zachwycony jego obudową. Gradientowy, niebieski odcień przechodzący z jasnego błękitu do kobaltu zachwyca za każdym razem, gdy chwytamy ten telefon bez pokrowca. Całość okala również gradientowa, aluminiowa ramka. Wyświetlacz został zakrzywiony z dwóch stron, przez co pięknie współgra ze smukłą sylwetką smartfonu. Do jego jakości przejdziemy za chwilę. Kolor tego telefonu w pierwszym momencie skutecznie odciąga uwagę od pozostałych elementów. Brakuje wejścia słuchawkowego (które jest w zwykłym Oppo Reno 3), a wyspa z czterema aparatami wygląda jak sklejona naprędce w fabryce tuż przed złożeniem telefonu. Obiektywy ułożono nierównomiernie, krzywo w dwóch płaszczyznach, całość mocno wystaje poza obudowę i prezentuje się… chińsko. Bardzo nieelegancko. Jak dla mnie to jest właściwie jedyny, ale dość poważny mankament designerski.
Drugim zaskakującym odczuciem jest lekkość tego telefonu. Miałem wrażenie, że nic nie waży (a jednak – 171g) i brakuje mu trochę podzespołów w środku. Porównując do testowanego równolegle Xiaomi Mi 10 wyczuwamy znaczną różnicę i niestety – początkowo nie jest to wcale pozytywne wrażenie. Wydawało mi się, że mam do czynienia z jakimś wybrakowanym modelem, chociaż niczego tu przecież nie brakowało. Po czasie jednak, obejrzeniu filmu na Netfliksie i graniu w kilka gier doceniłem te lekkość. Moje ręce mogły w końcu odetchnąć.
Telefon jest dość smukły, ma 6,5” 90Hz wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości 2400x1080 px (402 PPI) o maksymalnej jasności do 500 nitów (producent na stronie twierdzi, że może osiągnąć nawet 800 nitów ze wspomagaczem systemowym), mierzy prawie 16 cm długości, 7,2 szerokości, oraz 7,7 mm grubości. Ramki wokół ekranu znajdują się na górze i na dole, ale prawie ich nie dostrzegamy. Producent zdecydował się także, wzorem najnowszego Xiaomi czy wielu innych, tegorocznych smartfonów, na jedno oczko aparatu wbudowane w ekran. Znajduje się po lewej stronie i jest ledwo dostrzegalne. Gdybym oceniał tylko design, prawdopodobnie „kupiłby” mnie ten niebieski, przepiękny gradient. Tył telefonu pokryto matowym tworzywem, które w dotyku jest bardzo przyjemne i nie zbiera zbyt mocno odcisków palców. Za to duży plus! Przód z kolei korzysta oczywiście z niezastąpionego Gorilla Glass. Co ciekawe, smartfon fabrycznie przyjeżdża do nas z nałożoną folią ochronną na ekran, którą zauważyłem dopiero po jakimś czasie. Nie musimy jej wcale zdejmować, a z pewnością pomoże utrzymać urządzenie w nienagannym stanie.
Wydajność i podzespoły – co w środku siedzi?
Wewnątrz zamontowano procesor Qualcomm Snapdragon 765G o przeciętnej wydajności i układ graficzny Adreno 620. Do tego wspomniane już wcześniej 12GB RAM. Miałem pewne obawy co do działania tego urządzenia, szczególnie pod obciążeniem, ale zostały szybko rozwiane. Telefon korzysta z Androida w wersji 10 i nakładki ColorOS 7. Muszę przyznać, że tak sprawnie i szybko działającego Androida dawno już nie widziałem, na pewno nie w tej klasie smartfona. Całość chodzi bardzo sprawnie, nawet po ściągnięciu wielu aplikacji i programów, które potem odpaliłem w tle, nie było żadnych spadków wydajności podczas codziennych czynności (to pewnie zasługa aż 12GB pamięci RAM). Każda z aplikacji doskonale się spisała, dlatego nie odnotowałem żadnych zwiech, ani powrotów do „menu”, ani też nieprzyjemności które mogłyby mi skutecznie zapaskudzić odbiór tego modelu. Tutaj duży plus dla producenta.
Nakładka systemowa nie jest przeładowana i to się chwali. Nie podobają mi się fabryczne ikony. Do tego od samego początku mamy doinstalowanych kilka aplikacji, jak choćby Soloop, Opera czy Oppo Relax. Oprócz nich, znajdziemy podstawowy pakiet – YouTube, GMail, Mapy, Filmy Play czy Duo. Jak widzicie na zdjęciach, jest bardzo zachowawczo i dobrze. Wrażenie robi też, powoli stający się standardem, 90Hz wyświetlacz. Nie muszę chyba dodawać, że po przeskoczeniu z 60Hz poczujecie jeszcze większą płynność, a Oppo chwali się do tego 180Hz czułością dotyku. To widać, ani razu nie miałem problemu by coś nacisnąć, przesunąć czy zrobić. W ogóle cały ten wyświetlacz jest bardzo dobry. Jak możecie się domyślać – AMOLED oznacza perfekcyjną czerń i świetne odwzorowanie kolorów. Dokładnie tak jest – w nocy to sama przyjemność cokolwiek na tym oglądać. Oczywiście piksele są niedostrzegalne, ostrość wystarczająca (FHD+), a w opcjach w razie konieczności możemy dostosować temperaturę barwną. Nic mi więcej nie potrzeba, oprócz błękitnego nieba.
Ale wracając do wydajności – przeprowadziłem kilka testów w najpopularniejszych programach – AnTuTu, 3D Mark czy Geekbench 5. Wyniki nie są zadowalające na współczesne standardy – 318 tysięcy punktów w AnTuTu nawet nie stało obok flagowców, które potrafią wykrzesać prawie 600 tysięcy. To czuć w bardziej wymagających produkcjach. 3D Mark również nie zachwycał, solidnie zwalniając, ale dzięki zastosowaniu takiego procesora i układu graficznego, Oppo Reno 3 Pro prawie w ogóle się nie nagrzewa. Jest delikatnie cieplejszy i ma dobrze zaprojektowany układ chłodzenia. Powinien również długo trzymać na baterii, ale do tego przejdziemy w kolejnych akapitach. Jasne, porównywanie średniaka do flagowych modeli nie ma żadnego sensu, ale pozwala Wam uświadomić sobie potencjalną wydajność. Oppo Reno 3 Pro notuje prawie o połowę gorsze wyniki od Xiaomi Mi 10 (w 3DMarku). W Geekbench 5 bohater naszego testu wygenerował 603 punkty jednego rdzenia i 1805 w teście wielordzeniowości. Konkurencyjna, flagowa Mi 10 miała odpowiednio 932 punkty i 3412.
Zastosowany w Oppo procesor Qualcomm Snapdragon 765G jest 8-rdzeniowy, pracując z częstotliwością 1,80GHz dla 6 rdzeni, 2,21 GHz dla 7 rdzenia i 2,40 GHz dla 8. Taktowanie procesora jest dość często obniżane nawet do 800 MHz, by urządzenie dłużej działało na baterii. Rezultaty szybkości działania wbudowanej pamięci – 256GB nie są powalające, ale w pełni wystarczają. Dysk w sekwencji odczytu wygenerował 929 MB/s, w sekwencji zapisu 470 MB/s. To plasuje ten telefon w środku stawki, jak zresztą wszystko tutaj z technicznego punktu widzenia. Pograłem dużo w Call of Duty, GTA San Andreas i Forze Street. W żadnej z tych gier nie mogłem ustawić najwyższych wartości detali, bo odczuwalne były wyraźne spadki. Pytanie, czy jakość tej grafiki robi wielką różnicę, bo nie wiem jak Wy, ale ja na telefonie gram z doskoku, w komunikacji miejskiej, w kolejce do sklepu czy wieczorami, przed pójściem spać. Muszę to jednak odnotować. Co może być interesujące dla graczy, w Oppo Reno 3 Pro znajdziemy specjalne oprogramowanie nazwane „Przestrzeń gier” które po odpaleniu jakiejś produkcji wycisza nam powiadomienia i nieznacznie podkręca zegary, by wydajność była możliwie jak najwyższa. Aplikacja nie ma szczególnie przyjaznego interfejsu, ale „bajerem” jest to, że możemy podejrzeć liczbę klatek na sekundę czy procentowe wykorzystanie CPU i GPU.
Codzienność, czytnik linii papilarnych, głośniki, czas działania na baterii
Smartfon wyposażono we wbudowany pod wyświetlaczem czytnik linii papilarnych, ale możliwe jest także zdjęcie blokady za pomocą twarzy. Tutaj nastąpił u mnie mały zgrzyt. Ten cały czytnik linii papilarnych działa bardzo wolno, co nieco kłóci się z opiniami redakcji z całego świata. Odblokowanie telefonu następuje dopiero po zakończeniu 2 sekundowej animacji, a jeśli palec zdejmiemy wcześniej, to… dalej zobaczymy blokadę. Nie zawsze też czytnik mnie wykrywał, czasem musiałem przyłożyć palucha ponownie by dostać się do urządzenia. Tutaj poczułem spory zawód, dlatego aktywowałem odblokowanie twarzą i nastąpiła całkowita odmiana. W ciągu dnia działa to rewelacyjnie, natychmiastowo i bardzo skutecznie. Jest także dużo wygodniejsze (chociaż mniej bezpieczne) od czytnika linii papilarnych i ma zasadniczo jedną, ogromną wadę. Nie odblokuje telefonu w zaciemnionym pomieszczeniu, bo nie ma tu żadnego skanera podczerwieni. Niestety, ale to jest uzasadnione technologicznie.
Nie brakowało mi już wejścia jack na słuchawki, bo przyzwyczaiłem się do współczesnych trendów, ale bardzo odczułem, że Oppo Reno 3 Pro nie jest wodoodporny i nie wspiera ładowania bezprzewodowego. Nie wiem jak Wy, ale ja dość często podczas wyjazdów czy kąpieli w jeziorze czy termach lubię robić zdjęcia czy to znajomym czy sobie. Tego telefonu nie mógłbym ze sobą zabrać. A ponieważ w pracy korzystam z ładowarki bezprzewodowej, również nie mogłem go naładować. Nie są to co prawda uciążliwe problemy, ale dały mi się we znaki podczas codzienności. Telefon ładuje się bardzo szybko (port USB-C) za sprawą technologii VOOC 4.0 i zamieszczonej w zestawie 30W ładowarce. Dzięki temu 50% miałem już w ok. 30 minut, a do 100% telefon ładował się w nieco ponad 70 minut. Wbudowana bateria ma 4025 mAh i nie jest to szczególnie zachwycająca wielkość, ale bez żadnego problemu urządzenie wytrzymywało jeden pełny dzień pracy, nawet zdarzyło mi się, że na następny dzień zostało ponad 20%. Czas pracy przed ekranem przekracza 5h co jest niezłym wynikiem.
Oppo Reno 3 Pro ma dwa wbudowane głośniki stereo, na górze i na dole smartfona, co w teorii powinno zagwarantować poczucie głębi. Niestety, podczas testów nie odczułem takiej jakości. Niektóre brzmienia są bardzo płaskie, płytkie – gdy oglądałem film na Netfliksie z dużą ilością wybuchów, to basy były niemal niesłyszalne, niektóre świsty zbyt przenikliwe, a całościowo sprawiało to marne wrażenie. Tyle dobrego, że te głośniki potrafią zagrać dość głośno, ale słuchając muzyki na pełen regulator krzywiłem się co jakiś czas. Do obejrzenia filmu na YouTube w pełni wystarczą. Na szczęście podczas rozmów telefonicznych nie mogłem mieć żadnych zastrzeżeń, ale dziś chyba byłoby koszmarem, gdyby którykolwiek z telefonów zrywał połączenia lub oferował nieprzyzwoitą jakość rozmowy, prawda? Co warte odnotowania, Oppo Reno 3 Pro ma zaskakująco wygodną i dobrze działającą klawiaturę. Nie dość, że popełniałem na niej bardzo mało błędów, to akceptowała i w pełni przenosiła moje szybkie pisanie. W niektórych flagowcach, gdy pędziłem zbyt szybko - gubiły litery, a Oppo ani razu się to nie zdarzyło. Jak na średniaka to bardzo wygodne urządzenie. Do codzienności jest w pełni wystarczające – jeżeli szukacie telefonu, który nie wiesza się, nie zacina i zagwarantuje płynną i przyjemną pracę w… akceptowalnych pieniądzach, warto takie Oppo rozważyć.
Aparat i jego funkcje
Wyspa z aparatami przedstawia nam cztery obiektywy. Główny 48MP, teleobiektyw 13MP, ultraszerokokątny 8MP i monochromatyczny 2MP. Do jakości zdjęć w ciągu dnia robionych głównym aparatem nie mogę mieć większych zastrzeżeń. Jest bardzo dobrze, zdjęcia mają wysoką szczegółowość i na komputerze można je oglądać bez żadnych kompleksów. Co więcej, mamy tutaj dostęp do 2-krotnego przybliżenia optycznego i 5-krotnego zoomu hybrydowego, których działanie możecie sprawdzić poniżej. Jest także 20-krotne przybliżenie programowe, ale jego jakość wolałbym przemilczeć. Równie dobrze sprawdza się obiektyw szerokokątny, chociaż ten „szeroki kąt” mógłby być nieco większy (to odpowiednik jakiegoś 0,6-0,7x). Niemniej, za dnia nie tracimy wielu szczegółów, ale zdjęcie ma zauważalnie niższą jakość od głównego aparatu.
Przedni obiektyw jest 32MP i twórcy chwalą go, jako idealny do robienia zdjęć portretowych. Cóż, zrobiłem sporo takich zdjęć i nie byłem powalony jakością. Owszem, nie ma tutaj może żadnych nieprzyjemnych artefaktów, albo co gorsza, programowych filtrów i wygładzeń, ale zdjęcia są po prostu dobre. Rozmycie w tle nie urzeka, nie ma efektu „wow” – jest dobrze, chociaż domyślam się, że o to chodzi. Nagrywane wideo jest tylko przyzwoite – przedni aparat pod tym względem niczym szczególnym nie zachwyca.
Zachwyca za to jakość zdjęć robionych w nocy z trybem „Ultra Night”. Jak możecie zauważyć na poniższym porównaniu, bez tego trybu mamy znacznie mniej szczegółów, zdjęcie jest rozmazane, podświetlone punkty zauważalnie przejaskrawione, a ostrość zagubiona. To było jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń podczas obcowania z tym aparatem jakiego doświadczyłem.
Niestety, obiektyw szerokokątny w nocy nie radzi sobie za dobrze. Drugim, pozytywnym zaskoczeniem było wykorzystanie teleobiektywu do tworzenia zdjęć w trybie makro, który zaoferował mi ogromną liczbę szczegółów. Poniższy mleczyk w dwóch wydaniach powstał z głównego obiektywu i teleobiektywu właśnie. Różnicę widać gołym okiem.
W przypadku wideo poczułem jednak duży zawód. Możemy nagrywać filmy w rozdzielczości 720p w 30, 60 i 120 klatkach, w 1080p w 30 i 60 klatkach lub 4K w 30 klatkach. Dlaczego nie w 60 klatkach? Co więcej, stabilizacja obrazu chyba nie radzi sobie najlepiej w 4K, a jej pełnie możliwości wykorzystamy tylko w 1080p. Czy tego oczekujemy od smartfona za 2599 zł? Niekoniecznie, chociaż w tym przedziale „klasowym” jest to standard, to jednak nagrania wideo nie są szczególnie zachwycające, co możecie sprawdzić poniżej podczas krótkiego marszu po moim osiedlu.
Oppo Reno 3 Pro to smartfon do robienia zdjęć w ciągu dnia i świetnych zdjęć w ciągu nocy. Aparat nie ma też wielu dodatkowych „bajerów” – standardowy pakiet ustawień, tryb portretowy, zdjęcia, panoramy, pro i w zasadzie tyle.
Czy Oppo Reno 3 Pro polecam każdemu?
Niekoniecznie. Na samym początku wspominałem, że testowany dzisiaj smartfon pełen jest niespodzianek. Mam takie poczucie, że tutaj bardzo dobre elementy przeplatają się ze słabymi. Zaskakująco dobre wykonanie, piękny kolor i świetny wyświetlacz AMOLED o szybkości 90Hz zderzają się z przeciętnymi podzespołami, ale smartfon działa zaskakująco dobrze i płynnie, co w tej półce cenowej stawia go na samym szczycie. Niezły czas działania na baterii i szybkie ładowanie to niewątpliwe atuty, które kłócą się trochę z brakiem wodoszczelności i wyciętym ładowaniem bezprzewodowym. Bardzo dobry aparat i zaskakująco ładne zdjęcia nocne rywalizują natomiast z przeciętnymi możliwościami w trybie wideo i marną stabilizacją obrazu w trybie 4K. To jak walka dobra ze złem, albo fanatykami PlayStation i Xboxa. Wybierając Oppo Reno 3 Pro dostajemy w zestawie pokrowiec i folie na ekranie, ale korzystamy też z przeciętnych słuchawek. Głośniki w tym smartfonie nie są niestety z najwyższej półki, a jego lekkość sprawia, że mamy poczucie obcowania z chińczykiem, któremu nieco brakuje. Tak jest w istocie – to smartfon który możemy kupić jeśli nie zdołamy dopłacić do zeszłorocznego flagowca, tegorocznego flagowca lub dowolnego modelu iPhone’a. A majaczące na horyzoncie iPhone XR czy iPhone 11 kosztują poniżej 3000 zł. To moje pierwsze doświadczenia z telefonami marki Oppo i z pewnością będę uważnie śledzić dalsze podboje tego producenta, ale na chwilę obecną nie czuje się zachwycony. Podejrzewam, że znacznie lepszym i bardziej adekwatnym cenowo wyborem jest Oppo Reno 3, kosztujący 1599 zł. Mamy 1000 zł mniej, za niewiele mniej w samym telefonie. Taki zakup warto rozważyć.
Na początku lekki zawód, a potem delikatna poprawa oceny. Oppo Reno 3 Pro to smartfon, który jest pełen kompromisów i mam poczucie, że za 2600 zł znajdziemy na rynku przynajmniej kilka bardziej kompletnych propozycji. Co nie znaczy, że to smartfon zły, wręcz przeciwnie. Zdjęcia nocne miodzio!
Zalety:
• Piękny, gradientowy niebieski kolor
• Dobra jakość wykonania, aluminiowe, gradientowe ramki i fajne, matowe wykończenie na którym nie widać za bardzo odcisków palców
• 90Hz wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości FHD+
• Niezły czas pracy na baterii
• Dobre zdjęcia w ciągu dnia, bardzo fajny tryb makro i zaskakująco ładne zdjęcia w trybie nocnym
• Znakomita prędkość działania i przyjemna w odbiorze nakładka systemowa
• Szybka ładowarka, folia i pokrowiec w zestawie
• Telefon nie nagrzewa się podczas obciążenia
• Świetnie działające odblokowanie za pomocą twarzy
Wady:
• Brak wodoszczelności, kurzoszczelności i ładowania bezprzewodowego
• Bardzo przeciętna jakość nagrań i mała liczba opcji ustawień wideo
• Przeciętne głośniki
• Brak złącza mini-jack (tylko czy to jeszcze wada?)
• Przeciętne podzespoły i wydajność w grach
• Przeciętny czytnik linii papilarnych
• Nieco zbyt wysoka cena
• Sprawia wrażenie takiego typowego „Chińczyka” i trzeba z nim spędzić trochę czasu, żeby docenić atuty
• Wygląd, który niczym się nie wyróżnia, smartfon wygląda jak kopia wszystkich pozostałych smartfonów z Androidem, które przyjechały do nas z Chin
OCENA: 7/10
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (43)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych