222 polskie gry, które warto znać – recenzja książki Marcina Kosmana
Na początku czerwca na rynku zadebiutowała nowa książka polskiego autora, o którym zapewne już nieraz słyszeliście. „222 polskie gry, które warto znać” to pozycja nieco inna od tych do jakich zdążyli się przyzwyczaić czytelnicy często sięgający po książki o branży gier. Jak wypada najnowsza praca Marcina Kosmana i czy warto po nią sięgać? Zapraszam do recenzji.
Z twórczością Marcina Kosmana na pewno niejednokrotnie się zetknęliście – czy to na łamach Polygamii, Gamezilli, czy PSX Extreme. To gracz, dziennikarz i twórca, który obecnie zasila szeregi better.gaming agency. Nie są mu obce meandry polskiej i zagranicznej branży gier od przeszło 20 lat. Po bardzo pozytywnym przyjęciu „Nie tylko Wiedźmin. Historia polskich gier komputerowych" nadszedł czas na kolejne efekty prac autora, który tym razem czytelnikom pragnącym zapoznać się z historią polskich gier, serwuje sporo różniące się od swojej pierwszej książki wydanie. Z czym dokładnie mamy do czynienia w przypadku „222 polskie gry, które warto znać”? Sprawdźmy.
„222 polskie gry, które warto znać” - Kosman, „you did it again”
Już po pierwszym uchwyceniu w łapy „222 polskie gry, które warto znać” spotkały się w moim pozytywnym odbiorem. Całkiem okazałe tomisko zamknięte w twardej oprawie to 464 strony porządnego, kredowego papieru, a każdej z produkcji zostały poświęcone dwie strony. Przeczesując kolejne stronice będziecie podążać drogą polskiej historii gier, gdzie nie zapomniano o najbardziej znanych tytułach, które współcześnie na trwale zapisały się w sercach graczy na całym świecie (jak chociażby Dying Light, Wiedźmin 3: Dziki Gon, Painkiller czy This War of Mine), produkcjach wiekowych, tworzonych przez mniejsze zespoły, ale i takich, które znane są przede wszystkim polskim sympatykom gier konsolowych i pecetowych. W albumie będziecie mogli również zobaczyć takie retro brylanty jak Robbo, Franko: The Crazy Revenge, Teenagent, Kajko i Kokosz, Polanie, Książę i tchórz, które ja sama dobrze kojarzę, bo swoje gierkowe wojaże, jako dziewczynka z przykrótkimi warkoczykami, rozpoczynałam właśnie od nich.
Twórca nie ukrywa, że po „Nie tylko Wiedźmin...” przyszedł czas na nieco inne wydanie, będące albumem pieczołowicie zebranych ponad 200 polskich gier z krótkimi opisami oraz ciekawostkami zebranymi od deweloperów. To subiektywne zestawienie produkcji od rodzimych twórców: nie tylko popularnych na całym świecie i kasowych hitów, lecz również takich, które mają znaczenie dla autora i większych społeczności graczy. W głównej mierze są to tytuły, które polski gracz powinien znać. Nie ukrywajmy, obecne sukcesy IP, które powstają w rodzimych studiach i ich coraz większa popularność oraz uznanie na całym świecie, są efektem przeczesania szlaków przez polskich deweloperów w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. W latach 80. czy 90. były to produkcje powstające w warunkach odmiennych od tych, których dzisiaj jesteśmy świadkami, tworzone przez kilkuosobowe zespoły zapaleńców na prywatnym sprzęcie i w specyficzny sposób, gdzie nie brakowało batalii o prawa autorskie, korzystania ze znanych marek czy elementów piractwa (i takich smakowitych kąsków jak wzmianki o późniejszej ich sprzedaży na giełdach).
W książce dominują ręcznie uchwycone grafiki, nie uświadczycie tutaj oficjalnych zdjęć od wydawców czy artworków, co stanowi swego rodzaju perełkę i niespodziankę wśród tego typu zestawień książkowych. Możecie więc przyjrzeć się zrzutom, gdzie dostrzeżecie każdy pojedynczy piksel jak i scenom, które będziecie bardzo dobrze kojarzyć, jeśli przy tych grach spędzaliście godziny. Tutaj należą się autorowi słowa uznania – nie tylko pochwalając pomysł i formę na przedstawienie swojego zestawienia, ale i za ogrom pracy, która została włożona w zebranie ilustracji poprzedzone kontaktem z dziesiątkami deweloperów, wydawców i samych sympatyków gier. Jak Marcin Kosman podkreślił – „222 polskie gry, które warto znać” miało być albumem, w którym znajdziemy więcej ilustracji gier niż w przypadku jego wcześniejszej książki. Mam tu jednak małe zastrzeżenie: jedna grafika na produkcję to chyba troszkę zbyt mało, by zawrzeć jej całkowity klimat i osobiście jako czytelniczka, której ten album przypadł do gustu, chciałabym jednak więcej screenshotów.
„222 polskie gry, które warto znać” to kawał historii polskiej branży
W wolnej chwili, raz na jakiś czas, zdarza mi się zagrać w polskie gry – kilka z nich darzę ogromnym sentymentem i powracam do nich. Jak też wspominałam, niektóre z produkcji z lat 90. zasiały we mnie ziarenko pasji, która towarzyszy mi do dziś. Nie mogę określić się mianem fanki retro, jednak zapoznając się z najnowszą książką, a właściwie lepiej by było powiedzieć albumem, Marcina Kosmana, przeczesywałam każdą ze stron z niemałym uśmiechem na twarzy. Autor zebrał 222 polskie gry debiutujące od 1983 do 2019 roku, ich esencję ujmując w kilkuzdaniowych opisach i dodając do tego niejednokrotnie zakulisowe informacje uzyskane wprost od polskich deweloperów. Moje serce skradła ciekawostka dotycząca historii powstania jednej z gier, w której część wydarzeń zawierało wiele prywatnych momentów, a inspiracją do powstania jednej z bohaterek była ukochana twórcy.
Czy chciałoby się więcej tekstu? Jak najbardziej. Marcin Kosman ma ogromną wiedzę o polskiej branży gier, w trakcie prac nad najnowszą książką korzystał on również z pomocy dziennikarzy i autorów, którym nieobce jest nasze najbliższe poletko. Muszę przyznać szczerze, że o powstaniu takich hitów jak Chłopaki nie płaczą czy Detektyw Rutkowski – Is Back! bladego pojęcia nie miałam, a o niektórych produkcjach słyszałam niewiele. Nie ukrywam, że zawarte informacje są jedynie zalążkiem tego co chciałoby się przeczytać, a uchwycone ciekawostki są swego rodzaju przynętą na czytelnika. Zdecydowanie byłam żądna więcej zawartości – może zamiast 222 lepiej byłoby poświęcić czas 111 produkcjom naszych rodaków, ale zawrzeć nieco więcej zakulisowych informacji? Jeżeli więc nacieszycie oczy sprytnie uchwyconymi zdjęciami i krótkimi opisami, najpewniej tak jak ja, sięgniecie do wujka Google'a czy innych publikacji, żeby nieco więcej doczytać. Album jednak spełnia swoje zadanie, służy przede wszystkim do oglądania, będąc scharakteryzowany określeniem używanym przez Anglosasów jako coffee table book.
„222 polskie gry, które warto znać” - solidny wstęp do dłuższej lektury
Dla kogo więc jest ta pozycja? Dla entuzjastów polskich produkcji – jak najbardziej tak. Dla graczy, którzy obserwują rozwój branży od dobrych kilkunastu lat – oczywiście. Tak naprawdę to album, którego widok mógłby zrodzić w oku błysk ekscytacji nawet młodszego gracza, któremu tytuły sprzed 2010 roku są obce. „Zobacz chłopcze/ dziewczyno, jakie kiedyś powstawały i jak zmieniają się polskie gry” aż chciałoby się powiedzieć, przytaczając historie naszych znanych zespołów, które zaczynały od zupełnie odmiennych tytułów niż te, za sprawą których są obecnie najbardziej kojarzone.
Nie mogę jednak ukryć, że wielu graczy ucieszyłoby się z takiego prezentu. „222 polskie gry, które warto znać” to nie tylko album, który będzie zdobił Wasze półki tuż obok kolekcjonerskich figurek, pudełkowych wydań gier czy specjalnych padów. To książka, do której nie raz, nie dwa będziecie powracać, najpewniej wspominając czasy, kiedy to za dzieciaka zagrywaliście się na Atari, Commodore czy współczesnych już pecetach, PlayStation, Xboksie One lub Nintendo Switchu. Dzięki tej pozycji załapałam bakcyla i od kilku dni siedzę już nad „Nie tylko Wiedźmin...”, którego wcześniej nie miałam okazji czytać. Z uwzględnieniem wszelkich atutów i wad książki, z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić. Ja tymczasem ponownie zasiadam do kolejnej lektury poświęconej polskim grom. Dzięki za poszerzenie horyzontów, Kosman ;)
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (45)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych