Enola Holmes (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Zadziorna, młodsza siostra Sherlocka Holmesa
Członkowie rodziny Holmes to specyficzne bestie. Po genialnym Sherlocku, opanowanym i przedsiębiorczym Mycrofcie, nadszedł czas na błyskotliwą, młodszą siostrę Enolę Holmes. Jak przedstawia się adaptacja popularnej serii książek dla nastolatek, w której nie brakuje zagmatwanych spraw? Zapraszamy Was do recenzji filmu „Enola Holmes” dostępnego obecnie na Netflixie.
Nancy Springer wzięła na warsztat historię genialnego, angielskiego detektywa, którego pokochał niemal cały świat – bawiąc się nieco formą i uniwersum stworzonym przez Sir Arthura Conana Doyle'a, rozwinęła drzewo genealogiczne Holmesów o jeszcze jedną postać, równie interesującą i charyzmatyczną, co jej brat. Tak oto zrodziła się „Enola Holmes”, która w 2006 roku zadebiutowała w księgarniach, od razu zdobywając sympatię wielu czytelników uwielbiających zagmatwane sprawy i zagadki. W 2019 roku świat obiegła wieść, że oto Warner Bros. Pictures i Legendary Pictures tworzą ekranizację znanej powieści, do której prawa emisji na początku 2020 roku nabył Netflix. Witajcie w świecie Enoli Holmes!
Enola Holmes (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Genialna siostrzyczka
Enola Holmes to młodsza siostra Sherlocka i Mycrofta Holmesów. Ponieważ rodzeństwo dzieli spora różnica wieku, kiedy bracia ruszyli już w świat i zadbali o własne kariery, zyskując popularność i poklask, Enola dorastała pod czujnym okiem matki. Musicie wiedzieć, że Eudoria Holmes to specyficzna dama, która samodzielnie ucząc córkę nie tylko wtłoczyła jej zapał do nauki i eksperymentowania, ale również nie zapomniała o walkach wręcz, czy znajomości najbardziej kontrowersyjnych dzieł literackich. W Anglii epoki wiktoriańskiej dziewczyna jest niczym biały kruk – potrafi się bić, jest wyzwolona, nie brakuje jej sprytu oraz błyskotliwości do rozwiązywania łamigłówek i szyfrów, a przy tym obce jej są niuanse trapiące jej rówieśniczki, takie jak chociażby konieczność dobrego wyjścia za mąż. Kiedy z dnia na dzień i w niejasnych okolicznościach znika ukochana matka Enoli, a bracia mają własną wizję rozwiązania owej sprawy i pokierowania przyszłymi losami siostry, główna bohaterka z zapałem, którego nie powstydziłby się jej starszy, sławny krewny, rusza na poszukiwania. Przy okazji na jej drodze staje osoba, której losy mogą zaważyć na historii ówczesnej Anglii...
W czasach epoki wiktoriańskiej Anglia umocniła swoją pozycję na mapie świata, co czuje się również na ulicach Londynu, w którym zawitała Enola. Stolica Anglii to metropolia pełna różnorodności, głośna, tętniąca życiem i niezwykle brudna – atmosferę miejsca odczuwa się nie tylko dzięki oddanej szczegółowości miasta, które jest bardzo klimatyczne, ale i charakteryzacji, dopracowaniu strojów bohaterów. Opozycję do tego obrazu stanowi szkoła dla młodych dziewcząt, w której od drzwi czuje się zamiłowanie do tradycji i jedynej słusznej roli, jaką kobieta powinna pełnić w społeczeństwie. „Enola Holmes” to jednak film o zmianach. Trzymana pod kloszem młoda bohaterka, w której zasiane zostało ziarnko indywidualności i niezależności, powoli odkrywa swój talent i zawierza własnym umiejętnościom. Podobnie rzecz ma się z przedstawioną Anglią, w której coraz śmielej do głosu dochodzi feminizm i kobiety, sufrażystki, pragnące zmian. „Nie mogłam znieść tego, jaka przyszłość czeka cię na tym świecie” - mówi Eudoria Holmes i ma rację, że przyszłość dzieje się na naszych oczach, ale na jej kształt ma wpływ każdy z nas, co tak dobitnie prezentuje osoba najmłodszej z rodziny Holmesów.
Nieco inaczej uchwyceni zostali mężczyźni, z Sherlockiem i Mycroftem na czele. Pomimo iż zdecydowanie to Enola w kreacji Millie Bobby Brown gra tutaj pierwsze skrzypce, postać genialnego detektywa w kreacji Henry'ego Cavilla jest całkiem intrygująca i różni się od jego wcześniejszych reprezentacji. W recenzowanej „Enoli Holmes” Sherlock Holmes to typ wycofany, mający problem w kontaktach międzyludzkich, który skupiony jest wyłącznie na zagadkach i sprawach do rozwiązania. Nawiązuje on jednak nić porozumienia z młodszą siostrą, która pod wieloma względami go przypomina, a twórcy nieco usilnie pragną pokazać, że jest wręcz genialniejsza od niego. Mycroft natomiast to jegomość z „zupełnie innej bajki” - pokładając wszelkie nadzieje i wierząc w zasadność tradycyjnego układu społecznego, uważa on Enolę za dziką dziewuchę, a ich wyzwoloną matkę za wariatkę. Postaci granej przez Sama Claflina nie można polubić, ale dodaje on sporo charakteru do całego filmu. Muszę jednak podkreślić, że w powieściach Nancy Springer bracia głównej bohaterki są dobitnie zrzucani na dalszy plan, określani całkiem sporą ilością przywar czy wad – recenzowana „Enola Holmes” nie podąża aż tak mocno kreśloną przez pisarkę drogą, co jest sporą zaletą.
Enola Holmes (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Za pan brat z widzem
Harry Bradbeer lubi bawić się z widzem, nie może więc dziwić fakt, że już po raz kolejny wykorzystał efekt złamania czwartej ściany w reżyserowanej przez siebie produkcji. Millie Bobby Brown już od pierwszych minut filmu nawiązuje bezpośredni kontakt z widzem i trzeba przyznać, że wychodzi jej to fantastycznie – jest niezwykle naturalna i charyzmatyczna, nie zważając więc na wydarzenia dziejące się za jej plecami, mówi, zadaje pytania, a jej reakcje i spojrzenia skierowane w stronę widza w trakcie niespodziewanych sytuacji są całkiem urocze. Recenzowana „Enola Holmes” jako film przeznaczony raczej dla nastoletnich widzów, pod tym względem zyskuje sporo zadziorności i lekkości w formie. I nie myślcie sobie, że młodej Holmesównie wszystko idzie aż tak gładko. Twórcy nie boją się nieco wymęczyć Brown, która bierze udział w kilku intensywniejszych scenach i niejako udowadnia, że po „Stranger Things” i obecnej kreacji może jeszcze sporo namieszać w branży filmowej.
Recenzując obraz „Enola Holmes” nie mogę nie odnieść się do opisywanego już jakiś czas temu przeze mnie „Artemisa Fowla”, którego moim zdaniem Enola miała być konkurentką, a który również wylądował na platformie streamingowej, tyle że w HBO GO – otóż film z Millie Bobby Brown w roli głównej miażdży przedstawione losy młodego i cynicznego geniusza zła. Produkcji stworzonej przez Warner Bros. nie można odmówić bardzo sprytnie stworzonego scenariusza, w którym nie brakuje dynamicznej akcji i umiejętnego połączenia wątków. Co prawda, można było się spodziewać większej ilości zagadek, niespodziewanych splotów akcji czy mocniejszego stężenia szyfrów oraz gier logicznych, otrzymaliśmy natomiast film przygodowy z nieco wymieszanymi elementami romansu, kryminału, a wszystko to okraszone zostało szczyptą humoru i akcji. „Enola Holmes” jest jednak całkiem przyzwoitym filmem, który nie powinni od razu skreślać starsi widzowie.
Enola Holmes (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Podaj kod!
Powiedzmy sobie szczerze - „Enola Holmes” to film przeznaczony przede wszystkim dla nastoletnich widzów i to na nich ma wywierać najlepsze wrażenie. Ekranizacja momentami jest nieco infantylna, a główna bohaterka, pomimo swej błyskotliwości, potrafi być naiwna i zbytnio kierować się uczuciami. Drażni również łatwość, z jaką para bohaterów potrafi „wystrychnąć na dudka” wszystkich dorosłych wokół, a sceny z czarnym charakterem są nieco kiczowate. Pomimo iż fabuła niekoniecznie splata się w spójną całość, historię o młodszej siostrze Holmesa ogląda się naprawdę przyjemnie, a dwie godziny mijają całkiem szybko.
Oczywiście, w filmie o rodzinie Holmes może nieco drażnić zrzucenie Sherlocka na dalszy plan, czy mała ilość skomplikowanych zagadek, dzięki którym sympatycy enigmatycznego detektywa zawiesiliby oko na dłużej – a czerpanie garściami ze świata Sir Arthura Conana Doyle'a mogłoby być jeszcze bardziej dosadne. Dla mnie jednak recenzowana „Enola Holmes” była preludium, odkryciem naturalnego daru drzemiącego w młodej dziewczynie i zapowiedzią, że z Enolą spotkamy się jeszcze nie raz... Ja czekam z niecierpliwością, bo muszę Wam przyznać, że ten seans sprawił mi całkiem dużo przyjemności – choć przymykałam oko na kilka nieścisłości. Sprawdźcie jednak sami, czy młoda detektyw przypadnie Wam do gustu: jak dla mnie to interesująca propozycja na lekki, jesienny wieczór spędzony przed ekranem.
Atuty
- Gra aktorska Millie Bobby Brown, Henry'ego Cavilla i Sama Claflina
- Klimat Anglii z końca XIX wieku
- Ukazanie się rodzącej zmiany społecznej z wyczuciem i smakiem
- To całkiem przyjemna opowieść dla nastoletnich widzów
- Znakomite wprowadzenie do nowego świata
Wady
- Mało zagadek detektywistycznych
- Rozwiązywana sprawa wydała mi się potraktowana zbyt pobieżnie
- Sherlock Holmes został bardzo zrzucony na drugi plan
- Helena Bonham Carter nieco niknie wśród całej obsady, a szkoda!
Enola Holmes rozpoczęła swoją przygodę na wielkim ekranie w całkiem dobrym stylu. Choć adaptacja skupia się przede wszystkim na Millie Bobby Brown, a filmowi brakuje nieco nuty detektywistycznych wątków i tajemnicy, cieszę się, że go zobaczyłam.
Przeczytaj również
Komentarze (51)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych