The Last of Us: Part III - czy Naughty Dog przebiją samych siebie?
Istnieją na rynku wydawniczym zespoły, których produkcje zasadniczo biorę w ciemno. Mają u mnie ogromny kredyt zaufania wynikający z wartościowego dorobku przez lata działalności. Jednym z takich studiów jest Naughty Dog. Kojarzony z marką PlayStation, odpowiada za jedną z perełek ostatnich lat, cykl The Last of Us.
W czerwcu do sprzedaży trafiła druga część tej historii, pełnej emocjonalnych ładunków. The Last of Us Part II okazał się tytułem znacznie trudniejszym w odbiorze niż poprzednik. Całkowicie odmienny charakter scenariusza spowodował, że z tym tworem należy się po prostu skonfrontować. Nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady. Tym razem nie będzie to dywagacja o słuszności fabularnej części drugiej. Spróbujmy zajrzeć w przyszłość i zastanowić się w jakim kierunku pójdzie studio. Od ponad dekady główną dewizą Naughty Dog jest stwierdzenie "przebijmy samych siebie". Bo chyba nikt z nas nie ma wątpliwości co do powstania finału trylogii? Tekst zawiera częściowe spojlery, więc zainteresowanych ukończeniem obu historii zapraszamy po zapoznaniu się z całością. Warto.
Ludzie się nie zmieniają
Neil Druckmann niedługo po wydaniu The Last of Us Part II stwierdził, że kolejna odsłona cyklu będzie prawdziwym wyzwaniem dla zespołu. Interpretując słowa reżysera pod kątem finalnej jakości sequela, ciężko nie wyjść z podziwu dla ambicji Naughty Dog. Kreacja niejednoznacznych postaci, ukazywanie wywoływanych emocji oraz powstające relacje to sztuka, którą studio opanowało na poziomie niemal arcymistrzowskim. Ciężko z mojej perspektywy wskazać produkcję, która pod kątem reprezentacji odczuwanych wskutek określonych sytuacji emocji, mogłaby się zrównać z warsztatem Naughty Dog. Czasem to po prostu emocjonalny nokaut dla odbiorcy, czego przykładem jest wydane latem The Last of Us: Part II. Wspominaliśmy już kilkukrotnie na łamach portalu, że ten bezapelacyjnie dosadny środek przekazu, swoją treścią dokonał niemałego podziału wśród graczy.
Nie można jednak odmówić twórcom odwagi podjętych w grze tematów, które szczególnie dzisiaj są politycznym i społecznym tłem wielu dyskusji. Czego zatem można się spodziewać w fabularnym kontekście części trzeciej? Historia kontynuowana w Part II tak naprawdę w dość brutalnym stylu wizualizuje konsekwencje wyborów podjętych przez głównych bohaterów w części pierwszej. Joel ratujący odporną Ellie z rąk Świetlików to przykład wręcz ojcowskiego poświęcenia. I dokładnie w takim tonie przedstawiono The Last of Us (2013, PlayStation 3). Kontynuator tej opowieści to treść znacznie bardziej dosadna, bezpośrednia i w pewnym stopniu, nawet bezsensowna. Jeśli macie sequel za sobą to przypomnijcie sobie finałowe starcie Ellie z Abby, przepełnione wręcz smutkiem. Ellie ostatecznie musiała zmierzyć ze swoich największym z lęków, czyli pozostaniem samej.
W końcu tak sugeruje zakończenie, jednocześnie pozostając otwartym. Jak mogą wykorzystać to twórcy? Możliwości poprowadzenia dalszego wątku Ellie jest bardzo dużo. Tym razem motywem przewodnim zamiast zemsty może być odkupienie, prawda? Częściowo na taki kreowano scenariusz dla Abigail. "Nie jesteście na to gotowi" - tak w jednym zdaniu grę opisał Troy Baker. Po tym jak scenariusz potraktował Joela, w trzeciej części musimy być przygotowani dosłownie na wszystko. Jeśli historia wokół Ellie miałaby zamknąć się na trylogii, Naughty Dog powinno dostarczyć znów odmienną historię, bez motywu zemsty, gdyż ten jest tłem Part II. Ale odzyskanie utraconego zaufania wobec bliskich? Z drugiej strony, The Last of Us: Part II dostarczyło zupełnie nowych protagonistów w drugiej połowie przygody. Zatem opcji fabularnych jest nieskończenie wiele.
Brutalna rzeczywistość
Świetliki, Front Wyzwolenia Waszyngtonu, Serafici czy obecne w Santa Barbara Grzechotniki to jedne z ugrupowań w trwającym ćwierć wieku nowym świecie. Druga część kładzie duży nacisk na spory między frakcjami i zasady, jakimi kierują się ich przywódcy. Sądzę, że ten element historii ulegnie jeszcze znacznemu rozszerzeniu w Part III. Możemy być pewni powrotu Świetlików, ponieważ mniej więcej pod koniec części drugiej pojawiają się ku temu wskazówki. Pozostaje jeszcze kwestia hrabstwa Jackson, do którego być może zdecydowała się powrócić Ellie. No właśnie, czy Neil Druckmann jako reżyser zdecyduje o posunięciu akcji kilka lat do przodu? The Last of Us: Part II często skacze między kilkuletniemi okresami w kontekście scenariusza zarówno Ellie jak i Abby. Pierwowzór był niemal pozbawiony takich fabularnych podróży w czasie.
Wynikało to zapewne z innego charakteru opowieści. Pozostaje jeszcze jeden bardzo istotny motyw - odporność Ellie. Pierwsze The Last of Us ukazywało tę przypadłość jako nadzieję na lepsze jutro, natomiast scenariusz drugiego rozdziału klasyfikuje ten "dar" jako przekleństwo. Producenci mają tutaj ogromne pole manewru jeśli zdecydują o obsadzeniu Ellie w roli głównej. Co raczej wydaje się pewne. Ale kto wie czy to nie będzie ostatnia część z jej udziałem, jednocześnie zamykająca trylogię? The Last of Us od samego początku tworzenia kreowano na fabularny rollercoaster. Cykl w istocie taki właśnie jest. Oprócz tego zadbano o świetny model rozgrywki. The Last of Us 2 rozwija w mocarnym kierunku wszelkie survivalowe aspekty gameplay'u oferując kilka nowości. Pływanie, czołganie się czy uniki. Te elementy znacząco wpłynęły na jeszcze lepszą niż w oryginale rozgrywkę.
Czego zatem oczekiwać od kolejnej odsłony serii? Opcja umownej wspinaczki po skalnych lub chropowatych powierzchniach mogłaby znaleźć zastosowanie w terenach górskich, jeśli takowe wystąpią. W kontekście poruszania się pod wodą, dobrym pomysłem byłoby zaimplementowanie możliwości eliminacji spod wody. Schodząc już na temat pozbywania się wrogów, trzeba wspomnieć o brutalnym realizmie podczas egzekucji w części drugiej. Realizm zabijania ludzkich przeciwników, z których uchodzi życie to moralny cios w świadomość odbiorcy. A gdyby tak dało się jedynie ogłuszać wrogów, bez konieczności zabijania - dając nam w tej kwestii wybór? Myślę, że zespół już wcześniej brał pod uwagę zastosowanie tego typu rozwiązań. Wiele w tej materii zależy tak naprawdę od podjętej warstwy fabularnej. W świecie The Last of Us wszystko ma swoje uzasadnienie.
Piękno zarażonego świata
Kordyceps. W świetle koncepcyjnym to główny winowajca wszystkich najgorszych zdarzeń mających miejsce w obu grach cyklu. Zarażeni w określonej fazie rozwoju infekcji (MZM - Maczużnikowe Zapalenie Mózgu) to nadal główne niebezpieczeństwo. Jakie nowe typy zarażeń mogłyby się pojawić? Wiele zależy od ewentualnego przeskoku w czasie, w końcu kordyceps postępuje na drodze rozwoju infekcji. Dlatego bardzo podobały mi się w sequelu etapy z Czyhaczami, niezwykle wymagającymi zainfekowanymi wykazującymi zwierzęcą inteligencję. Nie pogardzilibyśmy w końcu zarażonymi drapieżnikami, prawda?
Przedsmak intensywności starć fundują już psy w Part II. Odnieśmy się jeszcze do możliwej konstrukcji świata gry. Jestem zdania, że w tej dziedzinie twórcy nie powinni specjalnie kombinować. Pół-otwartość lokacji to nadal motor napędowy dla swobodnej eksploracji, która jest jednym z filarów sukcesu marki. O jakość techniczną w przypadku Naughty Dog nigdy nie musieliśmy się martwić. Studio na tym polu zawsze zaskakuje. Ogrom pracy włożony w każdy jeden element otaczającego bohaterów świata to przewodnik dla obecnych i przyszłych twórców gier pod kątem projektowania i wykonania. Każdy szczegół jest na swoim miejscu, jednocześnie opowiadając historię odwiedzanego miejsca. Wykorzystanie pełni mocy oferowanej przez zasoby PlayStation 5 i szybkiej przepustowości pamięci to bardzo duże możliwości dla talentów studia.
The Last of Us działa na silniku opartym o trylogię Uncharted, Part II korzysta z ulepszonej wersji silnika Uncharted 4: Kres Złodzieja (2016). Jaka technologia zasili część trzecią? Zanim na rynek trafi The Last of Us: Part III sądzę, że zdążymy jeszcze zagrać w kolejne Uncharted, które działać będzie na nowym silniku. Ta sama technologia w jeszcze lepiej zoptymalizowanej wersji stanie się podwalinami dla części trzeciej. Zatem nastąpi analogiczna sytuacja jak teraz. Kiedy zagramy? Odstęp między pierwszym a drugim rozdziałem to całe siedem lat. Czy ponownie musimy zaczekać aż tyle? Jeśli ma to być gra kolejnej generacji to może jednak będzie warto tyle wytrzymać?
Przeczytaj również
Komentarze (100)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych