Batman: Ostatni rycerz na Ziemi - recenzja komiksu. Mroczny Rycerz łączy siły z... głową Jokera
Batman i Joker to odwieczni wrogowie, ale w historii opowiedzianej przez Scotta Snydera i narysowanej przez Grega Capullo łączą siły. A co powiecie na to, że areną ich przygód jest postapokaliptyczny świat rodem z Mad Maxa? Zaintrygowani?
Duet Snyder & Capullo mogliśmy już poznać czytając choćby „Batman – Trybunał Sów” i „Batman Metal”, a więc historie – przynajmniej w mojej opinii - naprawdę udane. Początek całej opowieści w "Batman: Ostatni rycerz na Ziemi" ocieka mrokiem i jest naprawdę mocny stawiając przed nami masę, naprawdę masę pytań. Oto bowiem Bruce Wayne budzi się pewnego niepięknego dnia w Azylu Arkham dowiadując się… że nigdy nie był Batmanem. Wokół krząta się personel przypominający do złudzenia jego arcywrogów. Czy to możliwe, że wszystkie wspomnienia nietoperza to jedno wielkie złudzenie chorego psychicznie miliardera?
Dalej jest jednak tylko lepiej. Batman musi wyruszyć w podróż szlakiem tajemniczych pustkowi mając za towarzysza jedynie Jokera. A dokładnie – jego gadającą głowę zamkniętą w słoju. A co z tym wszystkim ma wspólnego trup dziecka odnaleziony w alejce, w której zabito rodziców Wayne’a? Nie chcę zdradzać szczegółów, bo im dalej w las tym zwrotów akcji i zaskoczeń jest coraz więcej. Jedne mają ręce i nogi inne są strasznie naciągane. Czasami wręcz musiałem przeczytać dwa razy to co się wydarzyło, by nie zgubić się w pędzącym na złamanie karku scenariuszu.
Niektóre pomysły, jak na Snydera przystało, są bardzo szalone, ale o dziwo na większość pytań wcześniej czy później poznajemy odpowiedź. Sęk w tym, że po naprawdę mocnym początku i bardzo ciekawym podejściu do przedstawionego świata ma się czasami wrażenie, że nie zawsze wykorzystuje się potencjał, jaki miała ta historia. Jakby zabrakło pomysłu, aby puenta była równie mocna, co trzęsienie ziemi na początku komiksu.
Etykieta DC Black Label jednak zobowiązuje. Mamy tu do czynienia z mroczną opowieścią, w której krew leje się dość często, a atmosferę napięcia rozładowuje wspomniany Joker rzucając różne komentarze i złośliwości. Kilka razy naprawdę zdrowo się uśmiałem i tylko czekałem na kolejne złote myśli słynnego złoczyńcy. Przewijające się w historii postacie i nawiązania do niektórych wydarzeń sprawiają, że jest to też komiks, który najlepiej wejdzie osobom obeznanym ze współczesnym uniwersum Batmana. I nie tylko. Bo przewija się tu również cała plejada bohaterów DC. A ich nowe wersje są czasami naprawdę zaskakujące. Snyder pokazał ich czasami z zupełnie innej strony.
Album nie byłby tak dobry gdyby nie rysunki Capullo. Tu naprawdę ciężko się do czegoś przyczepić. Świetne kadrowanie, wyrazista kreska, mroczny klimat wylewający się z kolejnych stron i zachwycające krajobrazy postapokaliptycznego świata. Zwłaszcza te większe ilustracje potrafią oddać kunszt i przywiązanie do detali. A i rysunki, na których sporo się dzieje są czytelne i nie raz zatrzymacie się na chwilę, by podziwiać jak dobrze udało się ukazać wszelkie emocje i sceny akcji.
Scenariusz ma swoje mocne i słabe strony, ale jednego czego nie można mu zarzucić to sztampy. To naprawdę porywająca historia, w której po prostu zabrakło kogoś, kto pokazałby Snyderowi znak stop w momentach, gdy już za bardzo ponosi go fantazja.
Wydawnictwo: Egmont
Scenariusz: Scott Snyder
Rysunki: Greg Capullo
Oprawa: twarda
Objętość: 184 strony
Format: 170×260
Cena: 69,99
Atuty
- Znakomite rysunki
- Szalone pomysły
- Mroczny i intrygujący świat
- Żarty Jokera
- Nowe spojrzenie na znanych bohaterów
Wady
- Niektóre wątki mocno naciągane
- Końcówka pozostawia niedosyt
Jeśli nie dla szalonej historii Snydera, to dla rysunków Capullo po prostu warto zapoznać się z "Ostatnim rycerzem na Ziemi".
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych