Little Nightmares 2 – recenzja gry. Tak powinien straszyć współczesny Silent Hill

Little Nightmares 2 – recenzja gry. Tak powinien straszyć współczesny Silent Hill

Wojciech Gruszczyk | 09.02.2021, 16:00

Cztery lata temu Tarsier Studios zaskoczyło, zapraszając graczy na przerażającą historię, która pomimo małej skali zyskała wielu fanów. Twórcy, ucząc się na błędach, przedstawiają kolejną przygodę, która w wielu miejscach potrafi przerazić. Zespół czerpie garściami z pierwotnej koncepcji, ale kontynuacja w każdym aspekcie jest lepszą produkcją. Jaki jest Little Nightmares 2? Zapraszamy na recenzję.

Little Nightmares było niespodzianką, która pomimo okrojonej skali zaprosiła graczy do mrocznego świata i pokazała gigantyczny potencjał Tarsier Studios. Sukces gry skłonił autorów do prac nad następną odsłoną, która pod niemal każdym względem rozwija koncepcję pierwowzoru, by ponownie wrzucić fanów grozy w sam środek niezwykle wymagającego doświadczenia. Jeśli przygoda małej bohaterki w żółtym płaszczyku skradła Wasze serca, to najnowszą historią musicie się zainteresować. Deweloperzy korzystają z jednego schematu, ale potrafią oczarować otoczką – światem, mechanikami i niezwykle przerażającymi postaciami.

Dalsza część tekstu pod wideo

Little Nightmares 2 ponownie stawia na minimalizm

Little Nightmares 2 – recenzja gry. Tak powinien straszyć współczesny Silent Hill

Niezależny szwedzki zespół nie zmienia reguł, ponownie zapraszając graczy do nad wyraz tajemniczego świata, w którym główny bohater budzi się w lesie i po sekundzie rozpoczyna przygodę. Kim on jest, gdzie podąża i jaki jest jego cel? W Little Nightmares II nikt nie przedstawia szczegółów, w trakcie rozgrywki nie natraficie na notatki, tutaj nikt z nikim nie rozmawia – wszystkie szczegóły wydarzeń poznajemy na własnej skórze, a przedstawione sceny oraz miejsca pozwalają odkrywać kolejne fragmenty układanki. Opowieść nie należy do specjalnie rozbudowanych, a jej zakończenie jest w pewien sposób przewidywalne, jednak klimatyczna realizacja sprawiła, że trudno mi było odejść od telewizora.

Nie chcę zdradzać za wiele, by nie zepsuć zabawy, ale wspomnę jedynie, że już na samym początku Little Nightmares 2 główny bohater, Mono, spotyka drugą postać i duet wspólnie stara się przedrzeć przez kolejne lokacje. Jeśli mieliście okazję zapoznać się z pierwszą odsłoną pozycji Tarsier Studios, to na pewno z większym zainteresowaniem będziecie śledzić wydarzenia, ponieważ na drodze chłopca staje Szóstka. Bohaterowie próbują uciec przed kolejnymi monstrami, ale systematycznie wpadają niczym w klasyku z deszczu pod rynnę. Cała opowieść jest podzielona na pięć rozdziałów i choć nie są one oznaczone jakimkolwiek graficznym znakiem lub konkretnym sygnałem, to prezentacja wymownie oddziela etapy i pozwala wyczuć, że nadszedł czas na następny ułamek historii. Za każdym razem protagoniści trafiają do innej lokacji, w której mierzą się z nowymi zagadkami, korzystają z odświeżonych mechanik, ale również stają oko w oko z kolejnymi niebezpieczeństwami. Muszę jednocześnie przyznać, że pod koniec gry czułem pewne zmęczenie przyjętym schematem – twórcy od początku do końca korzystają z jednej koncepcji prowadzenia wydarzeń, przez co produkcja stała się w pewnym momencie przewidywalna.

Deweloperom udało się jednak naprawić największy mankament pierwszej odsłony. Little Nightmares 2 oferuje znacznie dłuższą opowieść od swojego poprzednika, a ukończenie gry zajęło mi 8-9 godzin. To wyraźny progres względem 3 godzin pierwowzoru, a musimy również pamiętać, że najnowsza pozycja jest ponownie dostępna w niższej cenie (124 zł) i w następnych miesiącach zostanie wydana bezpłatna aktualizacja do nowej generacji. Studio Tarsier zapowiedziało wykorzystanie możliwości nowych konsol, jednak w tym wypadku raczej powinniśmy się spodziewać drobnych poprawek związanych z szybszym wczytywaniem czy też wykorzystaniem DualSense. Już teraz na PS5 (wsteczna kompatybilność) nie odczułem najmniejszych spadków animacji, a w trakcie przygody tylko raz musiałem zresetować punkt zapisu, ponieważ bohater zablokował się podczas skoku – na szczęście gra cały czas wykonuje automatyczny save.

Little Nightmares 2 oferuje genialną atmosferę. Ten świat przeraża, ale chcesz go poznawać

Little Nightmares 2 – recenzja gry. Tak powinien straszyć współczesny Silent Hill

Celem Mono i Szóstki jest dotarcie do tajemniczej wieży sygnałowej, ale ich podróż komplikuje się z każdą kolejną godziną za sprawą piętrzących się zagrożeń. Gra od samego początku jest przesiąknięta fantastyczną atmosferą – w całej historii nie natraficie na choćby jeden jump-scare, choć pozycja prezentuje niezwykle wymowne sceny, przez które czuje się wewnętrzny niepokój. Uwielbiam to uczucie, gdy twórcy (niezależnie, czy jest to gra, film lub książka) potrafią zbudować atmosferę tajemniczości napędzaną przez pewną dozę przerażenia – w recenzowanym Little Nightmares 2 udało się to wyśmienicie, ponieważ dosłownie na każdym kroku zachwycałem się zniszczonym, strasznym światem, ale chciałem go poznać jeszcze bardziej. Propozycja Tarsier Studios jest jedną z nielicznych produkcji w ostatnich latach, w której wyraźnie czułem ekscytujące zagrożenie, a podczas sekwencji ucieczki grałem na jednym wdechu, mając nadzieję, że po chwili nastąpi przerwa. Gra potrafi przerazić, ale muszę to podkreślić – jestem osobą, której szczególnie pasuje właśnie taki styl horroru.

Akcja Little Nightmares 2 została umiejscowiona w świecie z pierwszej odsłony, więc ponownie na naszej drodze stają budzące grozę postacie – zawsze są one znacznie większe od głównego bohatera, więc Mono nie ma najmniejszych szans w bezpośredniej walce. W trakcie rozgrywki cały czas omijamy zagrożenie, szukamy dogodniejszego przejścia i choć łatwo wyczuć, gdzie trzeba się udać i jak najsprawniej ominąć przeciwników, to jednak podczas wielu sekwencji czułem sporą ekscytację. Gigantycznym atutem produkcji jest wygląd monstrów – nie zdradzę, na jakie „okazy” tym razem natrafiają Mono i Szóstka, ale aparycja poszczególnych kreatur sprawiła, że chciałem grać dalej, by sprawdzić, na jakie okazy będę miał jeszcze okazję natrafić. Twórcy doskonale wiedzą, że ten surrealistyczny, niepokojący design jest atutem pozycji, więc na każdym etapie natrafiamy na innych antagonistów, którzy charakteryzują się odstręczającą, efektowną prezencją.

Mam przy tym świadomość, że długość Little Nightmares 2 została dobrze przemyślana. Tytuł nie jest przesadnie krótki, natomiast pięć przeładowanych rozmaitą akcją rozdziałów sprawiło, że czułem satysfakcję po zobaczeniu napisów końcowych... Pod koniec miałem bowiem poczucie, że bardzo gęsta atmosfera jest lekko przytłaczająca, a zakończenie pojawiło się w idealnym momencie. Producenci wyczuli, kiedy wydarzenia mogą być zbyt obciążające i potrafili powiedzieć dość.

Little Nightmares 2 rozwija niemal każdą koncepcję poprzednika

Little Nightmares 2 – recenzja gry. Tak powinien straszyć współczesny Silent Hill

W recenzowanym Little Nightmares 2 ponownie operujemy bohaterem głównie w środowisku 2,5D, Tarsier Studios znacząco rozbudowało rozgrywkę. W trakcie przemierzania lokacji mierzymy się z sekwencjami platformowymi, musimy omijać pułapki, wskakiwać z rozbiegu w wyznaczone miejsca, a nawet pojawia się identyczna animacja usuwania drewnianych przeszkód, z którą mieliśmy do czynienia w pierwszej części. Wydłużając czas gry trzeba było zadbać o nowe elementy związane z rozgrywką.

Teraz Mono staje do walki z przeciwnikami swojego wzrostu, ma także okazję szukać specjalnych bezpieczników do prądu, wykorzystuje telewizory do teleportacji, natomiast najbardziej mroczna mechanika została przygotowana z myślą o fanach serii Silent Hill, ale nie będę za dużo wspominał – to trzeba przeżyć z padem w łapie. Autorzy z rozmysłem rozwinęli koncepcję pierwowzoru, ponieważ tak jak wspomniałem, gra jest podzielona na pięć wyraźnie różniących się od siebie rozdziałów, które w dodatku oferują rozmaite systemy. Zazwyczaj każdy wykorzystujemy tylko raz, ponieważ do rozgrywki niezbędny jest przedmiot, który posiadamy w odpowiednim momencie, ale właśnie dzięki temu gameplay jest urozmaicony – tutaj jest czas na sekwencje platformowe, zdarzają się pojedynki, często natrafiamy na łamigłówki. Mam jednak świadomość, że identycznie jak w przypadku pierwszej odsłony, w Little Nightmares 2 zdarzają się momenty, kiedy perspektywa lekko zawodzi, przez co można łatwo spaść lub źle wymierzyć skok – choć ten problem nie jest tak powszechny jak w przypadku pierwowzoru. Pod koniec pojawia się także pewna zagadka, która nie jest specjalnie dobrze przedstawiona, przez co gracz może spędzić w jednym pomieszczeniu nawet godzinę, a nie otrzyma żadnej, nawet najmniejszej podpowiedzi. Twórcom trochę brakuje konsekwencji, ponieważ podczas innych wyzwań pomocna dłoń przychodzi aż za szybko.

Co więcej, wykorzystany został fakt, że obok Mono przez większość gry podróżuje Szóstka. Bohaterowie mogą się wspierać, często podają sobie pomocną dłoń, krzyczą do siebie lub pomagają drugiej postaci dostać się do pozornie niedostępnej miejscówki. Jest to lekkie ożywienie rozgrywki, ale nie na tyle duże, by myśleć o kooperacji w Little Nightmares 2. Twórcy nie mają za dużo czasu na głębsze przedstawienie relacji małych bohaterów, choć przyznam, że chciałem pomagać dziewczynce, a jej los nie był mi obcy.

Little Nightmares 2 trzeba odkryć na własną rękę

Little Nightmares 2 – recenzja gry. Tak powinien straszyć współczesny Silent Hill

Little Nightmares 2 jest znacznie bardziej rozbudowane od swojego poprzednika, a elementami ubarwiającymi zabawę są czapki. Główny bohater znajduje na swojej drodze nowe nakrycia głowy i choć nie jest to nic nadzwyczajnego, to na pewno skłoni niektórych graczy do ponownego zapoznania się z pozycją – w menu produkcji znajduje się nawet możliwość przechodzenia do wybranych fragmentów, gdzie zostało zaznaczone, czy odnaleźliśmy wszystkie sekrety. Trudno w tej sytuacji mówić o gigantycznej regrywalności, ale jestem pewien, że część graczy skusi się na poznanie tego świata po raz drugi – warto czasami przystanąć, by obserwować zachowanie bestii lub docenić kunszt wykonania pozycji.

To właśnie mroczna oprawa połączona ze świetnym udźwiękowieniem może skłonić wielu śmiałków mrocznych klimatów, by ponownie zatopić się w tym bardzo ciekawym świecie. Na każdym kroku trafiamy do lokacji, w których Mono jest wyraźnie zbyt drobny, by samodzielnie otworzyć drzwi, ale wspinanie się po regałach, podciąganie na stole, przechodzenie pod łóżkami czy też bieganie w szybach wentylacji sprawia, że w nietypowy sposób odkrywamy miejsca. W trakcie rozgrywki często wykonujemy podobne czynności, a wspomniany wcześniej schemat wysuwa się na pierwszy plan, ale nawet w tej sytuacji recenzowany Little Nightmares 2 mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. To jedna z produkcji, o której najlepiej powiedzieć nieco mniej, by każdy gracz, który zainteresuje się tajemniczą kreacją, na własnej skórze odkrywał każdy pokój i jego mieszkańców.

Little Nightmares 2 to spore zaskoczenie

Jeszcze przed samym uruchomieniem Little Nightmares 2, miałem okazję odświeżyć sobie pierwszą część, dzięki czemu łatwo dostrzegłem, jak duży progres poczynili deweloperzy. Najnowsza produkcja na każdym kroku jest ciekawsza, bardziej rozbudowana i, jak dla mnie, potrafi zjeżyć włosy na głowie. Musicie jedynie pamiętać, że deweloperzy rozwijają stworzoną wcześniej formułę, więc jeśli pierwsze „Małe Koszmary” nie przypadły Wam do gustu, tutaj otrzymacie identyczne podstawy. Skorzystano z wypracowanych, solidnych schematów, jednak jestem przekonany, że propozycja Tarsier Studios będzie jedną z najciekawszych gier w gatunku horrorów w 2021 roku.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Little Nightmares II

Atuty

  • Gra jest w wielu miejscach niezwykle przerażająca
  • Bardzo dobre rozbudowanie pierwszej koncepcji
  • Zróżnicowane mechaniki, które odkrywamy w trakcie całej przygody
  • Tarsier Studios wrzuca nas w sam środek niezwykle mrocznego świata
  • Oprawa i udźwiękowienie budują gęstą atmosferę
  • Niższa cena od premiery

Wady

  • Tarsier Studios od początku do końca korzysta z jednego schematu budowania akcji
  • Podstawa gry jest bardzo podobna do pierwszej części
  • Deweloperzy pozostawiają wiele niedomówień

Włączając Little Nightmares 2 spodziewałem się krótkiej historii na 2-3 godziny, tymczasem przez dwa dni nie mogłem oderwać się od gry, chcąc poznać zakończenie historii. Twórcy nie zawiedli, rozbudowując koncepcję i oferując wiele mrożących krew w żyłach scen.
Graliśmy na: PS5

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper