Reklama
Recenzja gry: Sniper Elite III: Afrika

Recenzja gry: Sniper Elite III: Afrika

Wojciech Gruszczyk | 30.06.2014, 22:05

Wojna trwa. Oddziały niemieckie pozwalają sobie na coraz to śmielszą ekspansję. Walka odbywa się na wszystkich frontach. Ludzie umierają... Z tego powodu Karl Fairburne ponownie staje na czele armii, aby przechylić szalę zwycięstwa na stronę Ameryki.

Ciepło, cieplej, gorąco…

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Brytyjskie studio Rebellion przeniosło fabułę trzeciego Snajpera do malowniczej i niezwykle gorącej Afryki. Ta zaskakująca decyzja okazała się prawdziwym strzałem w dziesiątkę, ponieważ europejskie miasta, czy też dzikie lasy zostały zastąpione piaskami, oazami i małymi chatkami. Zmiana otoczenia pozwoliła autorom na wykonanie dużych i zarazem otwartych lokacji, w których każdy snajper czuje się wprost idealnie. Zaprezentowana swoboda jest podwójna, ponieważ wszystkie zadania możemy rozwiązywać na kilka sposobów – zaatakować bezpośrednio, wykorzystać elementy otoczenia lub po prostu zaczaić się na rywali niczym przyczajony tygrys. Nie można ukryć, że zmiana krajobrazu oraz brak skrępowania podczas wykonywania zadań świetnie nadaje się do tej serii – mam wrażenie, że dopiero teraz snajper otrzymał niezbędne narzędzia, które pozwalają wczuć się w prezentowaną rolę i przygotowane uniwersum.

 

Każdą misję możemy podzielić na kilka elementów – przygotowanie, gdzie wybieramy arsenał, rekonesans , który pozwala zapoznać się z terenem oraz samo wykonanie zadania. Dla mnie bez wątpienia ten drugi składnik prezentował się najlepiej. Duża otwarta przestrzeń, wyszukiwanie lornetką, zaznaczanie kolejnych ofiar i przygotowanie całego planu działania. Detale te, w połączeniu ze znanymi cechami snajpera, prezentują się naprawdę świetnie.

 

 

Nieocenionym atutem poznawanej historii jest możliwość przemierzania każdej misji wraz z przyjacielem... I to nie takim wirtualnym, czy tam w Sieci, a kumplem, który wpadnie z colą, kebabem i przez całą noc razem możecie miażdżyć nazistów. Wspólne planowanie prezentuje się naprawdę zacnie!  Dobrze, że Rebellion nie zrezygnował z tego elementu.

 

Trzeba jednak pamiętać, że zaprezentowana opowieść jest tylko pretekstem do wykonywania zadań – trudno się wciągnąć w tę historię i najlepiej traktować ją jako dobry powód eliminowania kolejnych hord nazistów. Problemem czasami jest zacinanie się zadań – kilka razy w trakcie poznawania przygody nie mogłem ukończyć misji lub musiałem ją powtarzać od ostatniego zapisu. Nie jest to nagminna sytuacja, ale potrafi zdenerwować, gdy akurat w idealny sposób wykonujemy cele, a na sam  koniec pojawia się błąd i jesteśmy zmuszeni rozpocząć męczarnie od początku.

 

Pozostając jeszcze w temacie samej Afryki należy docenić starania twórców, którzy przygotowali ładne pod względem oprawy wizualnej miejscówki. Jasne, że w większości przemierzamy pustynię, od czasu do czasu chowamy się za głazami lub w gąszczu niskich traw, ale całość pasuje do prezentowanego uniwersum i po prostu ta gra może się podobać. To kolejny przykład produkcji pomiędzy generacyjnej (wydawana na siódmą i ósmą generację), ale w przypadku nowych konsol graficy nie marnowali czasu. Miło patrzy się na zaprezentowane tereny.

 

 

Stara szkoła nie zawodzi...

 

Seria Sniper Elite jest rozpoznawalna dzięki efektownym i satysfakcjonującym X-Ray’om, które również pojawiły się w najnowszej edycji. Ten element został dopieszczony i zmianom możemy bardziej kunsztownie eliminować żołnierzy, a nawet unieszkodliwiać pojazdy (ciężarówki, czołgi).

 

Duży nacisk w rozgrywce został położony na wykorzystywanie otoczenia – dzięki głośnym wybuchom, działającym silnikom, czy też grającej muzyce możemy niepostrzeżenie dziurkować czaszki nazistów. Pociski służą również do rozpętania małego chaosu – najlepiej w tej sytuacji prezentuje się strzelanie do beczek lub kanistrów z ropą – za każdym razem wybuch wyrządza duże szkody, a dodatkowo powoduje zamęt w obozie przeciwników. Podczas misji należy odpowiednio zapoznać się z całą mapą, ponieważ wielokrotnie można odnaleźć rzeczy, które pomagają w łatwiejszej i bardziej efektownej realizacji celów.  

 

Strzelanie ze snajperki jest bardzo przyjemne i od samego początku, od pierwszej wystrzelonej kuli, mamy świadomość, że autorzy przyłożyli się w opracowywaniu tego elementu. Śmiałkowie, którzy spróbują swoich sił na trudniejszych poziomach muszą uwzględnić  podczas strzałów takie czynniki jak siłę wiatru oraz grawitację. Nie jest to wielką nowością serii, ale kolejny raz sama esencja została przygotowana w należyty sposób. Gorzej, gdy musimy odłożyć długą lufę i zmierzyć się z przeciwnikami na mniej otwartej przestrzeni – wykorzystywanie krótszego oręża wygląda co najmniej dziwnie i sztucznie. Autorzy nie zadbali o odpowiednie czucie tych broni i w wielu przypadkach starcie w zwarciu kończy się zgonem lub ucieczką do miejsca, gdzie ponownie możemy użyć podstawowej broni bohatera. Produkcję można wybronić dyskretną zabawą i eliminowaniem rywali bronią z tłumikiem, jednak różnica pomiędzy dzierżeniem w dłoni snajperki, a wszystkich innych zabawek jest znacząca.

 

 

Podobną niekonsekwencję można zauważyć w zachowaniu oponentów  – wielokrotnie dziwiłem się głupocie niemieckich żołnierzy, gdy zamiast strzelać do mnie z 2 metrów, patrzyli na piękną facjatę bohatera. Innym razem biegali po obozie wyczekując na moje kule lub po prostu widząc 10 trupów w obozie i wykonując mały rekonesans, stwierdzali „tutaj nic się nie dzieje”. Serio? Ja wiem, że ten  problem pojawia się w wielu grach, ale w „Elitarnym Snajperze” jest to dość komiczne. To niedorzeczne postępowanie oponentów przykrywa te lepsze momenty, gdy zamiast zachowywać się co najmniej głupio, żołnierze idealnie chowają się za przeszkodami, zachodzą z flanki lub po prostu rozdzielają się i atakują z kilku stron. Tę nieścisłość w zachowaniu Niemców moglibyśmy tłumaczyć mniej inteligentnymi ludźmi, czy też panującym upałem, ale niestety jest to tylko i wyłącznie niedopatrzenie lub lenistwo programistów.

 

Snajper nie jest sam!         

                                   

Ciekawym urozmaiceniem kampanii jest tryb sieciowy, w którym możemy zmierzyć się w kilku trybach. Jest typowy deadmatch, drużynówka, czy nawet  starcia na odległości – wygrywa ten, który ustrzeli rywali z jak największej odległości. Gra w Sieci nie jest nowością w tej serii i jeśli polubiliście ją w przypadku ostatniej odsłony, to tutaj będziecie się bawić równie dobrze. Jest to bardzo specyficzna zabawa –kilku graczy chowa się po kątach i próbuje ustrzelić pozostałych na dość sporych mapach. Trzeba przy tym pamiętać, że nie jest to typowa gra dla pojedynków w Sieci i już po kilku dniach od premiery czasami trudno znaleźć zainteresowanych zabawą.

 

Autorzy nie zapomnieli o wyzwaniach i w „trójce” możemy stanąć naprzeciwko rozpędzonych hord przeciwników. Ta rozgrywka jest ciekawa, gdy przy naszym boku znajduje się kompan, który pomaga, doradza i ochrania nasze plecy. Jest to bez wątpienia kolejna przynęta dla snajperów, dzięki której płytka pozostaje w czytniku na długie godziny.

 

Warto jeszcze wspomnieć o przygotowaniu ekwipunku – podczas każdego trybu zdobywamy punkty doświadczenia, które pozwalają podnosić umiejętności snajpera. Jednocześnie otrzymujemy różne dodatki do ulubionego orężu Karla i możemy zmniejszać drżenie karabinu, zwiększać szybkość wylotu, poprawiać przybliżenie, ograniczać odrzuć, czy po prostu zwiększać obrażenia. To pozwala na odpowiednie dobranie broni do własnych upodobań i miło, że z tego samego ekwipunku możemy korzystać podczas kampanii, wyzwań, a nawet w rozgrywce sieciowej.

 

 

Dobrze, ale nie rewolucyjnie

 

Nowa przygoda profesjonalnego snajpera nie zmieni Waszego spojrzenia na tę serię. Kolejny raz miło eliminuje się oponentów z dużych odległości, znowu problemem jest sztuczna inteligencja oponentów i ponownie musimy przełknąć niezbyt wciągającą fabułę. Mimo to przygoda w Afryce ma swój czar – zmiana miejsca otoczenia, duża swoboda podczas wykonywania zadań oraz spora liczba trybów rozgrywki pozwala pozostać przy tym tytule na długo.

 

Jeśli dobrze bawiliście się w przypadku wcześniejszych odsłon, to bez wątpienia docenicie pracę brytyjskich programistów. Musicie tylko zapomnieć o kilku niedociągnięciach i oddać się błogiemu, niezwykle satysfakcjonującemu strzelaniu do nazistów ze snajperki. Ten element ponownie nie zawodzi i bawi. Dużo gorzej będzie, gdy w poprzedniej historii Karla czegoś Wam brakowało. Tutaj to uczucie przez liczne niedociągnięcia może zostać nawet spotęgowane.

 

Gra recenzowana w wersji na PlayStation 4.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Sniper Elite III: Afrika

Atuty

  • Mięsiste rentgeny
  • Duża swoboda
  • Urokliwy Czarny Ląd
  • Kooperacja

Wady

  • Nikła fabuła
  • Głupie AI
  • Liczne błędy

Strzelanie pozwala na świetną zabawę, jednak ten tytuł ma widoczne braki. Dobry sposób na odstresowanie i zabawę w kooperacji, ale trzeba pamiętać o słabej fabule, błędach i głupich nazistach...

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper