Recenzja gry: Uncharted: Kolekcja Nathana Drake'a

Recenzja gry: Uncharted: Kolekcja Nathana Drake'a

Michał Włodarczyk | 09.10.2015, 21:32

Uncharted od Naughty Dog oraz Gears of War spod dłuta Epic, to dwie serie, które zdefiniowały poprzednią generację konsol. Nowe-stare przygody Marcusa Fenixa i jego ekipy na XOne wypadły bardzo dobrze. Czy trylogia wyciosana lata temu przez mistrzów kodu równie dobrze zniosła próbę czasu?

Kolekcja Nathana Drake'a, w skład której wchodzą trzy hity z PlayStation 3, to zdecydowanie nie jest remaster wykonany po linii najmniejszego oporu, co firmie Sony już się w przeszłości zdarzało. Twórcy oryginałów zajęci są obecnie szlifowaniem najnowszej odsłony cyklu, Kresu Złodzieja, a także planowaniem kolejnych projektów na PlayStation 4. W związku z tym wydawca zlecił odświeżenie klasyków najlepszym w branży, studiu Bluepoint Games, które ma w swoim portfolio m.in. kolekcje Metal Gear Solid, God of War czy Ico/Shadow of the Colossus. Talent deweloperów z Teksasu w połączeniu z pokaźnym budżetem przeznaczonym na odpicowanie trylogii zaowocowały drugim, po Metro: Redux, najlepszym remasterem na rynku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dzieci Niegrzecznych Psiaków

Gry z serii Uncharted to przygodowe akcyjniaki z widokiem zza pleców bohatera, które oprócz częstych wymian ognia, nieskomplikowanych zagadek oraz prostych sekcji platformowych, oferują także coś ekstra - pozwalają graczowi brać czynny udział w niesamowitych sekwencjach, które w innych produkcjach obejrzeć możemy co najwyżej na cutscenkach. Całość napędzana jest silnym scenariuszem, pełnym błyskotliwych dialogów, dorzucającym w pakiecie sympatycznych bohaterów i wyraziste czarne charaktery. I choć w tej materii nie ma mowy o poziomie The Last of Us, to każda z trzech numerycznych odsłon, inspirowana eskapistycznym kinem z przełomu lat 70. i 80., zdecydowanie daje radę. Im dalej w las, tym ciemniej. Fortuna Drake'a jest pierwszym tytułem studia zrealizowanym po kolorowych Crash Bandicoot i Jak & Daxter, co czuć w każdej minucie zabawy. Jedna z najwyżej ocenianych gier w historii, kultowa "dwójka", tematykę poszukiwaczy skarbów trakuje bardziej serio - Wśród Złodziei zostawia oryginał zdecydowanie w tyle, także jeśli chodzi o rys psychologiczny postaci i interakcje między bohaterami. Ostatnia odsłona z ery PS3, Oszustwo Drake'a, jest naturalną ewolucją sequela, nadając więcej głębi osobie Nathana. Opowieść o nieustraszonym awanturniku swój finał znajdzie w zapowiedzianym na marzec przyszłego roku Uncharted 4, ostatnim epizodzie cyklu tworzonym przez Naughty Dog.

Podobnie jak opowieść, z każdą kolejną częścią ewoluował również gameplay. W porównaniu do odrobinę surowej "jedynki", którą producent kończył w pośpiechu, Wśród Złodziei to wyższa półka. Gunplay, choć wciąż nie jest idealny, smakuje zdecydowanie lepiej, odrobinę rozbudowano do bólu liniowe poziomy, wprowadzono prostą mechanikę działania z ukrycia, powiększono zakres ruchów Drake'a w walce wręcz, dorzucono możliwość odsyłania granatów do adresata, rozgrywkę lepiej wyreżyserowano (wprowadzając więcej urozmaiceń, np. w postaci sekcji "na szynach" czy eskortowania rannego towarzysza) oraz zainscenizowano powodujące opad szczęki sceny, przenosząc akcję w kilka różnych tematycznie miejsc. Niejako przy okazji poziom oprawy graficznej poszybował w górę, deweloper zaimplementował także moduł zabawy wieloosobowej, na PS4 niestety nieobecny. Na tle rewelacyjnego sequela, "trójka" aż tak nie szokuje, proponując bardziej rozwinięcie znanych patentów (walka wręcz, stealth) niż kolejną małą rewolucję. Ta ostatecznie przyjdzie wraz z premierą Kresu Złodzieja, gdzie lokacje będą zdecydowanie większe, oferując kilka ścieżek do celu, Gameplay bazował będzie na tym z The Last of Us, a bohater otrzyma szereg przydatnych narzędzi oraz nauczy się kierować jeepem. Bardzo dobrze, że Naughty Dog znacznie rozwinęło formułę Uncharted, ponieważ na tle współczesnych przygodówek akcji liniowe poziomy z trylogii nie zachwycają. I jest to na dobrą sprawę jedyny element, w jakim te gry wyraźnie się postarzały.

Remaster przez wielkie "R"

Każdą z omawianych tutaj pozycji można odpalić na PS3 i bawić się bardzo dobrze, jednak Bluepoint Games dołożyło wszelkich starań, by po zagraniu w Kolekcję Nathana Drake'a na PlayStation 4 nikomu nie chciało się więcej wracać do oryginalnych wersji. Sterowanie oraz system strzelania we wszystkich odsłonach zapożyczono z najlepszej pod tym względem "trójki". Dzięki temu protagonistą w każdej części gra się tak samo, a przełączając się pomiędzy poziomami z różnych epizodów po gustownie zaprojektowanym menu, za każdym razem czujemy się jak w domu. Zmian i szlifów w rozgrywce jest zdecydowanie więcej. W "jedynce" zrezygnowano z żyroskopu w momentach przechodzenia nad przepaścią, zaadaptowano model rzucania granatami z Oszustwa Drake'a, a sterowanie - podobnie jak w sequelach - stało się bardziej responsywne.

[ciekawostka]

Drobnych modyfikatorów rozgrywki, jeśli wierzyć deweloperowi, znalazło się tutaj kilkadziesiąt, co bardzo pozytywnie wpłynęło na zabawę. W trylogię Uncharted nigdy wcześniej nie grało się tak przyjemnie także ze względu na nowy kontroler. DualShock 4 świetnie sprawdza się w strzelaninach - celowanie przypisano rzecz jasna pod L2, a strzał pod R2. Do roboty zagoniono również panel dotykowy, za pomocą którego przeglądamy notatki Nathana oraz znalezione wskazówki. Wzorem innych gier ze stajni Sony, zaimplementowano lubiane Photo Mode, wyrzucono trofea za wyniki online, zastępując je kilkoma świeżymi pucharkami, dodano też dwa nowe poziomy trudności: dla casuali i największych twardzieli. Znalazło się również coś ekstra dla graczy przechodzących gry na czas, a na deser - system porównujący nasze osiągnięcia z wyczynami znajomych (liczba headshotów, zabójstwa ze snajperki itp.).

Nie sposób nie zachwycić się zmianami, jakich dokonano na polu animacji, grafiki oraz dźwięku. Każde Uncharted działa teraz w płynnych sześćdziesięciu klatkach na sekundę, co przekłada się na lepsze doświadczenie, zwłaszcza podczas strzelanin. Modele postaci, faktura materiałów, tekstury na obiektach i oświetlenie przeszły porządny lifting lub dodano zupełnie nowe, dalekie plany są ostre jak żyleta, w zapomnienie poszły ząbkowane krawędzie, teraz gładkie niczym pupa niemowlęcia. Przejścia z rozgrywki do cutscenek są znacznie płynniejsze, kolory stały się bardziej soczyste, a zmiany na plus w przypadku "dwójki" oraz "trójki" widoczne są gołym okiem. Najwięcej pracy studio włożyć musiało w odnowienie Fortuny Drake'a, gry z 2007 roku - efekt końcowy robi spore wrażenie. Nathan otrzymał twarz z ostatniej odsłony, szereg ww. poprawek znacznie podniosło jakość oprawy, do kosza wyrzucono "grzybkowe" wybuchy z oryginału, zastępując je efektownymi eksplozjami okraszonymi efektem rozmycia ekranu, zmieniono wystrój niektórych miejscówek, znacznie lepiej prezentuje się też bujna roślinność. Jasne, pierwsze Uncharted w wielu momentach zdradza swój wiek (animacja śmierci, głupi przeciwnicy), mimo to prezentuje się nieporównywalnie lepiej niż ośmioletni pierwowzór. W Kolekcji... ulepszono nie tylko oprawę wizualną, ale także ścieżkę dźwiękową. Oryginalny voice-acting to wciąż wielka klasa, przygotowano szereg ustawień dźwięku w zależności od posiadanego sprzętu, z kolei "jedynka" - pierwotnie dostępna tylko w angielskiej wersji językowej - doczekała się spolszczenia, gdzie w rolę Drake'a tradycyjnie wcielił się Jarosław Boberek.I wykonał swoją robotę wzorcowo.

Naughty Dog + Bluepoint Games = jakość

Stosunkowo małe i liniowe poziomy oraz pewne felery leciwej Fortuny Drake'a to jasny sygnał dla nowych w temacie, że tytuły wchodzące w skład Uncharted: Kolekcja Nathana Drake'a nie powstawały z myślą o PlayStation 4, jednak pod każdym innym względem gry Naughty Dog mogą śmiało stawać w szranki ze współczesnymi blockbusterami. Brak trybów multiplayer w dwóch ostatnich odsłonach na PS4 niewątpliwie boli, na szczęście już na początku grudnia wszyscy posiadacze składanki będą mogli wziąć udział w becie Uncharted 4: Kres Złodzieja. Dzieła twórców The Last of Us w 2015 roku wciąż świetnie bawią, a biorąc pod uwagę fakt, z jaką starannością przeniesiono je na nową platformę, warto je sobie przypomnieć, a już prawdziwym grzechem byłoby nie zagrać po raz pierwszy.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Uncharted: Kolekcja Nathana Drake'a

Atuty

  • Trzy bardzo dobre tytuły na PS4 są jeszcze lepsze
  • Mnóstwo poprawek w rozgrywce i oprawie A/V
  • 1080p/60fps
  • Photo Mode i inne mniejsze dodatki
  • Beta Uncharted 4 dla posiadaczy kolekcji
  • Jedynka w polskiej wersji

Wady

  • Małe, liniowe poziomy
  • Brak trybów multi w "dwójce" i "trójce"

Trylogia Uncharted nie zestarzała się jak wino, mimo to w dzieła Naughty Dog warto zagrać ponownie, tym razem na PS4. Rewelacyjny remaster świetnych gier.
Graliśmy na: PS4

Michał Włodarczyk Strona autora
cropper