Recenzja gry: WWE 2K16

Recenzja gry: WWE 2K16

Arkadiusz Pawłowski | 05.11.2015, 20:59

Wrestlingowe pozycje na konsole to stały punkt na liście życzeń każdego fana tej nietuzinkowej rozrywki. Każdy kto kiedykolwiek jarał się współczesnymi gladiatorami i ma z tym związane pozytywne wspomnienia jest co najmniej zaciekawiony tym, jak by to było być supergwiazdą pro wrestlingu, uwielbianym przez fanów bohaterem, lub podstępnym czarnym charakterem. Są też tacy, którzy po prostu chcieliby przywdziać pstrokaty trykot zapaśniczy, bo uważają to za kierunek w modzie, który warto promować. Ale my nie o tym, nie o tym.

Co roku mamy do czynienia z premierą kolejnej części sagi WWE 2K, która jest zawsze reklamowana jako najlepsze, najbardziej rewolucyjne (i rewelacyjne, ma się rozumieć) i najbardziej wierne oddanie ekscytującego świata zawodowych zapasów. Barwne postaci, wciągająca fabuła i oczywiście danie główne, czyli mordobicie pełne nieprzewidywalnych zwrotów akcji, często lepszych niż w świecie kina. To wszystko określa zarówno hermetyczny światek pro wrestlingu jak i grę WWE 2K16, ale czy rzeczywiście mamy do czynienia z produktem wprowadzającym nową jakość do konsolowych zapasów?

Dalsza część tekstu pod wideo

Eat Your Vitamins and Say Your Prayers!

Do jedzenia witaminek i odmawiania modlitwy namawiał zawsze nieśmiertelny (chociaż obecnie usuwany z historii przez rasistowskie komentarze sprzed paru lat, które zostały ujawnione przez media) amerykański bohater - Hulk Hogan. I trzeba przyznać, że w grze zawodnicy wyglądają, jakby na witaminkach nie oszczędzali. Dbałość o detale jest naprawdę niesamowita, grafika powala, a odwzorowanie każdego szczegółu fizjonomii zawodników, ich strojów, charakterystycznych ruchów, jest po prostu niesamowite. WWE 2K16 jest grą, na którą patrzy się z wielką przyjemnością, a atmosfera wypełnionych po brzegi hal udziela się graczowi. Chce się być częścią tego świata, chce się podziwiać kolejne walki, zobaczyć co będzie dalej.

Ale gry mają to do siebie, że powinno się w nie grać, a nie je oglądać i tutaj sprawy nabierają nieco innego obrotu. Twórcy w tym roku skupili się na tym, żeby ich produkt był możliwie jak najbliżej symulacji prawdziwych poczynań wojowników WWE i dopracowywali system walki w najmniejszym szczególe tak, aby była to kompletna gra dla fana pro wrestlingu. W moim mniemaniu cel został osiągnięty połowicznie. Tak, najnowsze dzieło 2K Games jest niezwykle realistycznym oddaniem ringowych poczynań supergwiazd WWE, ale niestety gdzieś uciekła odrobina magii i przyjemność związana z walką. Pojedynki są długie i żmudne, momentami gracz czuje się, jakby wykonywał pracę zabawa nie jest tak dobra jak przy arcade'owych, ale niezwykle miodnych poprzedniczkach, nawet tych z czasów PlayStation 2. I tutaj pojawia się mój największy zarzut do tegorocznego wydania WWE 2K – kiedy gra przestaje dawać radość, a staje się obowiązkiem, to obrany kierunek nie wydaje się najlepszy.

Gimme a Hell Yeah!

Stone Cold Steve Austin, jedna z największych legend federacji lubił komunikować się z publicznością drogą różnorakich okrzyków. Czasami pytał ich: "WHAT?", czasami namawiał do mówienia: "HELL YEAH!", co doprowadzało ich do ekstazy. W najnowszej edycji gry Stefek jest jedną z wiodących postaci, co widzimy zarówno po okładce jak i zawartości trybów gry, które wyglądają zachęcająco.

Zachęcająco wygląda też roster, czyli skład zawodników, którymi przyjdzie nam kierować. Mamy do dyspozycji zakapiorów znanych zarówno z współczesnych gal, jak i legendy, zawodników odpowiedzialnych za tworzenie historii tej niezwykłej rozrywki sportowej. Razem ponad 120 chłopa (choć i babeczek nie braknie) plus to co sobie sami stworzymy lub ściągniemy od innych graczy. Możliwości jest multum, a każdy zawodnik wnosi ze sobą inny wygląd, osobowość, moveset i więcej. Szczególnie cieszy obecność zawodników NXT – rozwojówki WWE, która jest prawdziwą perłą w koronie federacji. Spora grupa zapaleńców ogląda gale NXT częściej i z większym przejęciem niż flagowe widowiska wychodzące spod ich strzechy i na pewno chętniej obejmą kontrolę nad Tylerem Breeze niż Bo Dallasem, który po przejściu do głównego rosteru WWE właśnie z NXT utonął w nijakości.

Fans, fans, fans!

Pro wrestling utrzymuje się z wiernych i oddanych fanów, którzy wspierają swoich ulubieńców i chcą zobaczyć, jak znienawidzone czarne charaktery otrzymują dokładnie to, na co zasłużyli. Łomot. Łomot możemy zapewnić przeciwnikom (albo i sobie, bo jak wspominałem gra jest trudna i pokonać oponenta, nawet wydawałoby się mało wymagającego, to nie łatwizna) na wiele różnych sposobów i w wielu różnych trybach.

Jeden z najbardziej interesujących to oczywiście tryb kariery, gdzie tworzymy od podstaw naszego wymiatacza, ustalamy mu wygląd, cechy osobowości i rozdzielamy małą liczbę dostępnych punktów na umiejętności, a później rzucamy go na głęboką wodę. Cel jest prosty – dostać się do Hali Sław WWE. Osiągnąć to można na wiele sposobów, co też jest bardzo ciekawe i daje wiele różnych dróg do obrania i wyzwań do pokonania. Oczywiście po drodze będziemy zdobywać punkty umożliwiające nam poprawę umiejętności (konieczność, bo na początku jesteśmy ciency niczym przysłowiowy cienki Bolek) i popularność wśród fanów, która pozwoli nam się bić o wyższe cele. Spotkamy na naszej drodze zawodników, z którymi się zakumplujemy, staną też na niej zaciekli wrogowie, którzy będą nam uprzykrzać życie na każdym kroku. Tryb daje dużo możliwości i wielotorowość wyborów, więc ogólnie in plus.

Powraca tryb WWE Universe, który możemy dowolnie skonfigurować i obserwować jak nasz własny wrestlingowy świat się rozwija. Możemy oglądać, grać, modyfikować, uczynić mistrzem kogo tylko chcemy, tryb nigdy się nie kończy i może dostarczyć wiele godzin rozrywki.

Była już mowa o Austinie i znaczącej roli jaką odgrywa w recenzowanym tytule, ale faktu, że ma też swój własny tryb nie da się przeoczyć. W 2K Showcase ożemy być świadkami narodzin legendy znanej pod pseudonimem Texas Rattlesnake (Teksański Grzechotnik) i napisać historię od nowa naszymi poczynaniami w ringu. Zmierzymy się z wieloma zawodnikami z przeszłości i dowiemy się (lub przypomnimy sobie, jeśli jesteśmy maniakami wrestlingu i przebieg kariery Austina możemy wyrecytować w nocy o północy) jak wyglądała jego droga na szczyt świata zawodowych zapasów. Warstwa fabularna stoi na wysokim poziomie, ale jeśli rzeczywiście znasz i śledziłeś karierę SCSA to nic cię nie zaskoczy – co może działać na niekorzyść, bo wielką siłą pro wrestlingu jest jego nieprzewidywalność.

Dwa kroki w przód, dwa kroki w tył...

WWE 2K16 jest pięknie wyglądającą grą, to już ustaliliśmy. Ma swoje problemy w kwestii mechaniki gry (system reversali nie jest idealny, a zakończenie walki dźwignią jest ciężkie do wykonania, nawet jeśli przeciwnik jest po totalnej anihilacji), które utrudniają rozgrywkę i sprawiają, że po paru meczach jest się zmęczonym. Pokaźny roster daje radę, tak samo jak fajne, zróżnicowane tryby i możliwość stworzenia swojego własnego superbohatera na miarę czasów (mój np. jest wymalowany od stóp do głów na niebiesko, ma wielkiego białego irokeza i ciemne okulary; stworzyłem potwora!), ale wciąż irytują bugi, które się pojawiają, rzadko, bo rzadko, ale jednak. Wydaje mi się, że oczekiwania rosną z roku na rok, bo możliwości są coraz większe i świadomy gracz oczekuje po prostu czegoś nowego, wyraźnie lepszego, a nie tylko wygładzania tego co jest, usuwanie jednego, dodawanie drugiego, żeby za rok usunąć to drugie i zastąpić trzecim, a w kolejnym roku powrócić do pierwszego. Mimo wszystko w moim mniemaniu seria stoi ciągle w miejscu i czekam na konkretne, mocne uderzenie, oby już za rok.

Autorem recenzji jest Arkadiusz Pawłowski – ring announcer i działacz polskiej federacji pro wrestlingu – Kombat Pro Wrestling. Więcej informacji na temat ich działalności (14 listopada w Gdańsku odbędzie się wielka gala KPW vs. The World!) możecie znaleźć na stronie www.kpwrestling.pl. Z autorem recenzji można się zapoznać i skontaktować na FaceBooku - https://www.facebook.com/MrPawlowski.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry WWE 2K16

Atuty

  • Pokaźna liczba zawodników
  • Odwzorowanie świata i otoczki WWE
  • Mnogość trybów rozgrywki

Wady

  • Trudny i żmudny gameplay
  • Mało rewolucyjnych zmian w stosunku do poprzednich części
  • Drobne bugi

Obowiązkowa pozycja dla fanów pro wrestlingu i świetny symulator zawodowych zapasów, chociaż potrafi zirytować.
Graliśmy na: PS4

Arkadiusz Pawłowski Strona autora
cropper