Just Cause 3 - recenzja gry
Rico nie bez powodu ma na nazwisko Rodriguez. Gdyby Robert wyreżyserował grę wideo, to prawdopodobnie nazywałaby się ona Just Cause.
Mam już trochę dość gier z otwartym światem. Piaskownic, w których mogę przemierzać rozległe tereny wzdłuż i wszerz mając na horyzoncie całe oceany możliwości. Wszelkie systemy craftingu bardzo szybko mnie nudzą i kompletnie nie czaję, czemu miałbym budować miasteczko w najnowszym Falloucie. Potrzebuję odpoczynku. Just Cause 3, to również sandbox. Tylko taki dla mniej grzecznych dzieci. Zamiast budowania i ratowania świata czeka nas jedynie totalna rozwałka. Wszystkie działania są usprawiedliwione, bo robimy to teoretycznie „dla dobra uciśnionych”. Nieważne, że zrównamy przy okazji ich miasto z ziemią. Grając w najnowszy tytuł Avalanche czułem się trochę jakbym rozdeptywał płaczącym dzieciom zamki z piasku. Niestety bardzo mi się to podobało.
Viva La Revolución!
Znany z poprzednich części serii Rico Rodriguez wyraźnie się postarzał. Nie stracił jednak nic ze swojego zaczepnego charakteru i nadal rzuca na lewo i prawo sucharami dyrygując podążającą w rytm jego kroków symfonią destrukcji. Bohater zjawia się tym razem w rodzinnych stronach wyspiarskiej prowincji Medici, która znalazła się pod rządami żelaznej ręki dyktatora Di Ravello. Spotyka starych znajomych, przyjaciół z dzieciństwa, ale to wszystko i tak nie ma znaczenia. Co prawda, po raz pierwszy w historii całej marki położono tu jakikolwiek mocniejszy nacisk na fabułę, ale jest ona jedynie pretekstem do kolejnych eksplozji . Tak jakby ktoś z deweloperów stwierdził nagle w połowie – „okej, mamy wybuchy, ale chodźcie napiszemy jeszcze do tego jakąś historię”. I tak się stało. Czy to źle? Nie. Zwłaszcza, że wielokrotnie przekonujemy się o tym, że nikt tutaj nie bierze niczego na poważnie.
Skoro już jesteśmy przy wybuchach, to warto zauważyć, że są to jedne z najpiękniejszych eksplozji, jakie zobaczycie w grach wideo. Otoczenie i roślinność również dają radę i w połączeniu z bardzo żywą kolorystyką stanowią prawdziwą ucztę dla oczu. Nieco niewspółcześnie wyglądają za to modele postaci, które wyraźnie tkwią nadal w poprzedniej generacji konsol. Ładne oświetlenie ma natomiast jakieś drobne problemy z załamywaniem się na niektórych budynkach, co skutkuje pokracznym migotaniem. To jednak drobny błąd i nie psuje ogólnego efektu. Just Cause 3 wygląda naprawdę dobrze.
Just Cause 3 ma najdalej wysunięty horyzont ze wszystkich gier wydanych na konsole. Najlepiej widać to zwłaszcza, gdy wzniesiemy się w powietrze helikopterem wojskowym
Własne 1000 (kilo)metrów
Tym pięknym otoczeniem będziecie cieszyć się na obszarze o wielkości 1000 kilometrów kwadratowych. Prowincja Medici podzielona jest na 3 wyspy – dwie mniejsze i jedną ogromną. Zaskakująco, nie ma tu czasu na nudę, nawet pomimo pewnej powtarzalności zadań. Oczywiście o ile kochacie nieskrępowaną rozwałkę. Poza głównymi misjami, które są mega szalone i zróżnicowane, zadaniem Rico jest odbijanie kolejnych miejscówek spod władzy dyktatora. Rozpętujemy w tym celu prawdziwe piekło na ulicach miast niszcząc bilbordy, posterunki policji, a także wysadzając w powietrze posągi miłościwie panującego. Przejmujemy również bazy i zamieniamy w proch stacje energetyczne . Bomba. Dosłownie i w przenośni.
Ponadto do naszej dyspozycji oddano cała masę różnorodnych wyzwań, począwszy od szybkiej jazdy samochodami, a na przelatywaniu przez obręcze skończywszy. Podchodzenie do nich nie jest może obowiązkowe, ale to gra warta świeczki. Za wykręcanie najlepszych wyników nagradzani jesteśmy specjalnymi zębatkami służącymi do odblokowywania perków. Just Cause 3 wyważone zostało w ten sposób, że zręczny gracz poradzi sobie z ukończeniem gry bez rozwijania postaci, jednak dodatkowe umiejętności bardzo ułatwiają ten proces.
Mamy haka na transport
Prowincję Medici przemierzać będziemy na lądzie, w powietrzu oraz na wodzie. Przyczepić się można nieco do sterowania samochodami, które nie należy do najwygodniejszych. Wręcz przeciwnie ma się za to sprawa z samolotami i helikopterami. Te prowadzi się doskonale. Łodzie mają za to fajny ciężar i suną majestatycznie po tafli morza. Zupełnie jak w życiu. W przeciwieństwie do życia jednak, zdecydowanie więcej czasu spędziłem szybując na spadochronie i kombinując przy użyciu sztandarowego dla Rico narzędzia – linki z hakiem. Fizyka tego urządzenia jest po prostu genialna i choć na początku korzystanie z niego bywało trudne i kłopotliwe, to rozpracowanie tej mechaniki owocuje satysfakcjonującą metodą pokonywania kolejnych kilometrów. Niczym Spider-Man, który jednak z jakiegoś dziwnego powodu łamie prawa fizyki przyczepiając się do ziemi. Maszynka strzelająca linką działa bowiem bardziej jak samozwijająca się miarka, niż jej rzeczywisty odpowiednik.
[ciekawostka]
Combo spadochron i linka to jednak nie wszystko. Rodriguez prawie na samym początku gry otrzymuje również kostium pozwalający na szybowanie z dużą prędkością. Nowa mechanika pasuje do tych wszystkich niedorzeczności jak ulał przyspieszając dodatkowo przemieszczanie się w stronę ziemi i minimalizując zagrożenie śmiercią. Po dwóch – trzech godzinach eksperymentowania, gdy nauczyłem się łączyć ze sobą funkcje wszystkich trzech gadżetów, kompletnie zrezygnowałem z innych sposobów na przemieszczanie się po Medici. Później jest już tylko lepiej. Po kilkunastu godzinach gry będziecie spinać ze sobą linką samoloty, by wykonywać podniebne akrobacje i miotać na odległość krowami obklejonymi ładunkami wybuchowymi . Powaga.
Odłamki
Na razie piszę jednak praktycznie w samych superlatywach, ale Just Cause 3 nie jest w żadnym wypadku grą idealną. Przede wszystkim, na tym etapie, gra boryka się z pewnymi kłopotami technicznymi. Proceduralnie generowana destrukcja zapiera dech w piersi, jednak nie wyrabiają przy niej bebechy naszych domowych konsolek. Grałem w wersję na PS4 i gra potrafi, wraz z eskalacją chaosu, zgubić sporo klatek. To już jest pewien problem. Dochodzą mnie jednak słuchy, że wersja na konkurencyjne urządzenie ma się jeszcze gorzej i zaczyna dostawać czkawki przy obracaniu kamery w lesie, gdzie jest dużo obiektów.
Ekrany ładowania są absolutnie przegięte i niewiele brakuje im do tych, które męczyły nas w Bloodborne przed pojawieniem się łatki. Odniosłem również nieprzyjemne wrażenie, że im dłużej gram, tym loadingi również zajmują konsoli więcej czasu. Przerywniki filmowe także oddzielone są od właściwej gry stosownym ekranem doczytywania. Sądziłem, że jest to już pewien relikt przeszłości w przypadku gier sandboksowych.
Na drugim planie możecie podziwiać głównego bohatera gry. Niestety jakiś Rico wcisnął się przed obiektyw i zepsuł ujęcie
Just Cause 3 uparcie próbuje również podłączyć się do serwerów Square Enix. Brak możliwości wyłączenia tej opcji jest sporym niedopatrzeniem. Zwłaszcza, że jeśli gra ma problem z wykonaniem tej operacji, to powrót do trybu offline trwa eony. W erze wszechobecnego internetu nie będzie to zapewne ogromny problem, ale gdy bawiłem się przed premierą i serwery nie były do końca stabilne, to czasami odechciewało się grać. Myślę, że podobne doświadczenia mogą mieć, powiedzmy, gracze mieszkający na wsiach z mniej wiarygodnym łączem. A wystarczy dodanie w opcjach przycisku zabraniającego grze łączyć się z siecią. Trybu multi nie ma i tak, a bez rankingów można żyć.
Status quo
Czy pomimo tych technicznych wpadek warto odbijać Medici z rąk dyktatora? No jasne! Musicie tylko zastanowić się czy szerzenie chaosu jest dla was dobrym sposobem na zabawę i czy nie znudzicie się czyszczeniem mapy. Jeżeli zdaliście ten krótki egzamin, to Just Cause 3 stanie się dla was źródłem fenomenalnej zabawy. To gra, w której głównym bohaterem jest eksplozja i nawet bohaterowie zdają sobie sprawę z tego, że wcale nie muszą się starać, a poza tym i tak pracują tylko za wpis do CV.
Ocena - recenzja gry Just Cause 3
Atuty
- Wybuchy
- Eksplozje
- Masa fenomenalnej zabawy
- Świetna oprawa graficzna
- Spektakularna destrukcja
Wady
- Problemy techniczne
- Okrutnie długie ekrany ładowania
Just Cause 3 to takie growy symulator słonia w składzie porcelany. Składem jest pewne fikcyjne państewko, którego system polityczny rozpada się pod naporem naszej wyrzutni rakiet. Nudzi was budowanie? To niszczcie! Zabawa na długie godziny.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (65)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych