Killer Instinct: Season 3 - recenzja gry
Dwa doskonałe sezony za nami. Killer Instinct rozrasta się w zastraszającym tempie, a twórcy podchodzą do kolejnych rozszerzeń niezwykle ambitnie. Poprzeczka podniesiona jest już bardzo wysoko, tylko czy udało się sprostać oczekiwaniom?
Osobie, która obserwuje rozwój tej gry z zewnątrz, może się wydawać, że tak naprawdę nie ma za bardzo o czym pisać. Kolejne sezony kończą się dla laika na garstce nowych postaci i nieco zaktualizowanym menu. Sęk w tym, że w rzeczywistości wygląda to zgoła inaczej i każde kolejne wydanie Killer Instinct wprowadza znaczące zmiany nawet u podstaw całego systemu walki.
Odcinek pilotażowy
Nie będę w tej recenzji rozwodził się nad szczegółową mechaniką gry, ponieważ minęło już sporo czasu od premiery „podstawki” i każdy, kto interesują się marką, zdążył się z nią zapoznać. Przypomnę tylko na wstępie, że nowe Killer Instinct, które pierwotnie przygotowane zostało przez zespół Double Helix, a aktualnie prace nad nim kontynuuje ekipa Iron Galaxy, okazało się najtrudniejszym i najbardziej wymagającym systemem na rynku. Jeśli jednak opanujemy tę bardzo specyficzną mechanikę, to czeka nas masa satysfakcji.
Dwie najważniejsze systemowo zmiany, które bardzo mocno wpływają na wypracowaną do tej pory przez gracza strategię walki, to prawdopodobnie tzw. stagger oraz flipout. Pierwsza nowa mechanika powoduje, że niektóre mocne ciosy wywołują u przeciwnika animację „utraty równowagi”. Wtedy przez moment staje się on wyjątkowo podatny na chwyt i wyrwać się z niego może jedynie dobrze wycelowanym tech-throwem. Flipout jest nieco bardziej skomplikowany. Niektóre uderzenia wywołują u znajdującego się w powietrzu przeciwnika (stan juggle) animację fikołka, po którym ląduje on na nogach otwierając przed nami możliwość kontynuowania naszego combo na ziemi. Jest to prawdopodobnie pierwsza gra, w której wprowadzono tego typu możliwość.
To są dwie główne nowości, ale lista pomniejszych, jednak mających na dłuższą metę ogromne znaczenie zmian, jest naprawdę długa i warto zapoznać się z nią zanim przejdziemy do zabawy. Odpalając kolejny sezon czuję się, jakbym powrócił do czasów automatowych, kiedy w salonach pojawiały się nowe wersje bijatyk, i wbrew pozorom, były one nie tylko debugowane , ale również opatrzone sporą liczbą zmian w mechanice.
Zaskakujące zwroty akcji
Zaskakująco, deweloperzy postanowili tym razem pogrzebać również w grafice. Ogólnie gra straciła mroczny i wyprany charakter. Do tej pory twórcy raczej unikali jaskrawych barw i starali się utrzymać bardzo stonowany wygląd krajobrazów. W trzecim sezonie nie tylko pojawiła się większa różnorodność kolorystyczna, ale również zmodyfikowano mocno system oświetlenia, który prezentuje się teraz o wiele bardziej naturalnie. Generalnie wszelkie modernizacje graficzne należy uznać za udane. Gra, która przed premierą wyglądałą bardzo efektownie, zdążyła się nam już nieco opatrzeć, ale dzięki zmianom wizualnym znowu imponuje.
"Odpalając kolejny sezon czuję się, jakbym powrócił do czasów automatowych"
Sezony Killer Instinct są dosyć trudnym materiałem do zrecenzowania. Gra będzie kompletna dopiero za parę miesięcy i nadal brakuje w niej kilku oczekiwanych funkcji. Jedną z większych niespodzianek jest zapowiedź nowego trybu gry o nazwie Shadow Lords. Ma on być, jak twierdzą twórcy, mieszanką trybów arcade, store i roguelike, w którym pokierujemy bohaterów do walki z zastępami Gargosa. W sumie, poza bardzo dużymi ogólnikami, nie wiemy o nim zbyt wiele. Iron Galaxy podpowiada, ze Shadow Lords będzie niekończącym się doświadczeniem single-player, które posiadać będzie również zaimplementowane elementy mulit. Pozostaje nam trzymać za słowo.
Nowi bohaterowie sezonu
Czekamy też na pełen zestaw postaci. Nie podoba mi się fakt, że wprowadzanych jest coraz więcej gości. Nigdy nie byłem fanem bohaterów z innych marek wplatanych na siłę do bijatyk, o ile z założenia nie był to crossover. Niestety spośród ośmiu zawodników wprowadzonych w kolejnym sezonie aż trójka to goście. Mimo wszystko, warto zauważyć, że potraktowani oni zostali z wyjątkową uwagą i nie stanowią jedynie prostego dodatku mającego przyciągnąć do gry fanów konkretnej marki. Iron Galaxy ponownie zawstydziło innych deweloperów ogromną różnorodnością w sposobie prowadzenia poszczególnych bohaterów. To niesamowite, że twórcy pozwalają sobie, by każda z postaci w Killer Instinct miała do dyspozycji unikalną mechanikę. Arbiter ma karabin z ograniczoną amunicją, granaty i tarczę, która pochłania pociski. Tusk jest nieziemsko ciężką i powolną postacią o imponującym zasięgu nawet najsłabszych ciosów. Kim Wu ma specjalny system Dragon Spirits, a Rash mimo swojej chaotyczności sprawia wrażenie najbardziej tradycyjnego pod względem mechaniki wojownika, mimo iż wizualnie jest dosyć chaotyczny.
Wybierając postać w Killer Instinct, nie tylko decydujemy się na styl walki i wklepywania przycisków, ale ze względu na ogromne różnice pomiędzy postaciami, dokładnie definiujemy nasz sposób zabawy.
Ciąg dalszy nastąpi
Czy warto nabyć kolejny sezon Killer Instinct? Wiem, że jeszcze nie otrzymaliśmy pełnego zestawu dodatków, które wchodzą w jego skład, ale zaryzykuję stwierdzenie, że jak najbardziej. To co otrzymujemy na starcie już teraz rokuje, że Iron Galaxy zamierza utrzymać bardzo wysoki poziom produkcji. Gra jest wzbogacana o kolejne, bardzo rozbudowane elementy rozgrywki, a mechanika ulega poważnym modyfikacjom pomiędzy poszczególnymi wersjami gry. Capcom może się wiele nauczyć od swoich młodszych kolegów.
Ocena - recenzja gry Killer Instinct: Season 3
Atuty
- Kolejny sezon, to kolejne znaczące zmiany
- Każdy, nawet gościnny bohater, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach
- Bardzo fajne zmiany pod względem wizualnym
Wady
- Za dużo gościnnych wojowników
Killer Instinct nadal pozostaje niepokonany w swojej lidze. Trzeci sezon ponownie rozbudowuje grę o masę zawartości, która ma znaczenie. Warto tylko mieć na uwadze wysoki próg wejścia, który wymaga od początkujących graczy sporo treningu.
Graliśmy na:
XONE
Przeczytaj również
Komentarze (28)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych