WipEout Omega Collection - recenzja gry
Pamiętam jak dziś gdy kumpel odpalił na Szaraku WipEouta a z głośników poleciał jeden z hitów Prodigy. Były to czasy, gdy dużo piłem, dużo grałem i mało chodziłem do szkoły. Futurystyczna seria jeszcze bardziej nagięła mój harmonogram wagarowicza.
WipEout to bez wątpienia wizytówka pierwszego PlayStation i jedna z flagowych produkcji definiujących gatunek futuracerów. Marka stała się w pewnych kręgach kultowa, ale w przeciwieństwie do takiego Gran Turismo nie mogliśmy w ostatnich latach liczyć na pełnoprawną kontynuację. Skoro jednak nie da się pójść w tę stronę, to może chociaż zremasterowana kolekcja zaspokoi nasz głód? Odpalając grę miałem małe wątpliwości. Po godzinie zabawy otworzyłem zimnego browara, podkręciłem głośniki ignorując ujadającego sąsiada i przepadłem na całą noc. Wykręcając coraz lepsze czasy na pokręconych trasach pełnych przepaści, wielopoziomowych konstrukcji, ostrych zakrętów i zapierających dech krajobrazów podziwianych w chwilach, gdy nasz "bolid" nie pędzi z prędkością, przy której Formuła 1 to zjazd przedszkolanek z Podkarpacia.
Omega Collection to pakiet pełną gębą, bowiem w jego skład weszły WipEout HD, WipEout HD Fury oraz WipEout 2048. W sumie mamy tu aż 26 tras, które możemy również pokonać od tyłu, oraz 46 pojazdów od doskonale znanych fanom teamów jak Feisar, Auricom, Mirage czy Pirahana. Jednym z nowych pojazdów niedostępnych wcześniej jest Tigron K-VSR, który pokochają wielbiciele wykręcania kosmicznych prędkości. Niestety podobnych nowości w składance jest jak na lekarstwo o świeżych trasach nie wspominając. Deweloper, Clever Beans, miał po prostu przenieść na PS4 znane z PS3 i PS Vita gry. I choć zmian w mechanice nie ma to zespół odpowiedzialny za remaster faktycznie spisał się na medal - niczego nie spieprzył :) Fakt, że wszystkie tytuły rzucono do jednego wora sprawił, że stworzono nowe menu główne, z którego odpalamy poszczególne części serii. Wszystko odbywa się błyskawicznie, nie ma problemu, by z jednej gry przeskoczyć na drugą i kontynuować progres. Co jednak najważniejsze – każda z trzech kampanii oferuje nieco inne doznania, tryby, trasy, powerupy (zarówno ofensywne jak defensywne) i pojazdy opisane statystykami (prędkość, zwrotność, wytrzymałość itd.), dzięki czemu nie ma mowy o znużeniu.
Co w menu?
Wipeout HD to produkcja, która znają doskonale użytkownicy PS3. Tytuł wydany w 2008 roku to tak naprawdę zbiór najlepszych elementów z dwóch wcześniejszych części - Wipeout Pure oraz Wipeout Pulse - znanych z PlayStation Portable. Tytuł skupia się przede wszystkim na klasycznych wyścigach i czasówkach oferując takie tryby gry jak Zone, Tournament, Speed Lap, Time Trial czy Single Race. Na specjalna uwagę zasługuje tu Zone, gdzie pojazd wraz z kolejnymi zaliczonymi sekcjami popyla coraz szybciej, a my staramy się utrzymać go na trasie na ile skill nam na to pozwala.
WipEout HD Fury, czyli druga część składanki, to rozszerzenie do WipEout HD, które zaoferowało swego czasu zupełnie nowe tryby zabawy i doznania z nich płynące. Zapomnijcie o odcinaniu kuponów - to jedno z lepszych rozszerzeń, jakich w czasach PS3 doczekali się gracze. 80 nowych zawodów to nic z możliwością zagrania w trzech kolejnych wariantach zabawy. W Eliminator zamiast ścigania mamy przede wszystkich za zadanie niszczenie bolidów konkurentów. Nic tak w końcu nie rajcuje jak puszczenie z dymem przeciwnika. W Detonator nasza prędkość wzrasta z każdą minutą, ale dodatkowo na trasie musimy radzić sobie z przeszkodami niczym w rasowej strzelaninie. W końcu Zone Battle to wariacja standardowego Zone tyle, że z przeciwnikami i możliwością przenoszenia się do kolejnych stref.
Z WipEout 2048, ostatnią częścią składanki, jest jeszcze ciekawsza sprawa. Produkcja była do tej pory dumą posiadaczy PS Vita i tak naprawdę po raz pierwszy trafia na duże konsole. Z racji tego, że wśród moich znajomych Vitę miało niewielu, a ci co mieli już dawno pogonili sprzęt na aukcji, dla części fanów będzie to pierwsze zetknięcie z tą odsłoną. A jest się z czego cieszyć, bo deweloper osadził jej akcję przed pierwszą częścią robiąc z 2048 prequela całej serii. Na pierwszy plan wychodzi tu tryb kariery rozgrywający się na przestrzeni trzech lat - od 2048 do 2050 roku. Produkcja charakteryzuje się unikalną stylistyką, bo świat dopiero wchodzi w futurystyczną erę i na wielu trasach współczesność łączy się z krajobrazami rodem z filmów science fiction. Osobiście bardzo cenię sobie właśnie tę część.
Dobrze wysmażony kotlet
No dobra, a jak w takim razie na PS4 wypada oprawa graficzna? Tekstury zyskały na ostrości, polepszono oświetlenie i dodano efekty graficzne a wszystko śmiga w natywnym 1080p i 60 klatkach na sekundę. WipEout HD, WipEout HD Fury mogły się poszczycić taką animacją już w czasach PS3, więc najwięcej zyskuje tu WipEout 2048. Gra na PS Vita działała w zaledwie 30 klatkach, więc różnica jest widoczna gołym okiem. Sterowanie w końcu jest czułe jak należy, trasy zyskały na szczegółowości a linia horyzontu została poprawiona. To wszystko sprawia, że grę poznajemy momentami na nowo. Swoje robi też DualShocka 4, który zapewnia znacznie większą precyzję niż analogi na PS Vita. Tytuł obsługuje też PS4 Pro, 4K i HDR - miałem okazję wypróbować takie combo i klękajcie narody. Gdyby ktoś w czasach Szaraka pokazał mi taki gameplay dostałbym zawału. Innymi słowy - wszystkie części składanki wyglądają na PS4 godnie i choć często są to kosmetyczne zmiany, gry zestrzały się naprawdę pięknie.
Część fanów może nieco krecich nosem na wyrzucenie niektórych kawałków ze ścieżki dźwiękowej, ale nie bójcie żaby. Soundtrack wciąż ma w sobie moc! Fani serii z radością powitają powrót Prodigy (Invaders Must Die) i The Chemical Brothers (C-h-e-m-i-c-a-l), a i kawałki młodych artystów idealnie wpisują się w klimat napędzając dynamiczną rozgrywkę elektronicznymi brzmieniami. W sumie na soundtracku znalazło się 28 bardzo dobrze dobranych utworów. Nie można też zapominać o tym, że WipEout znakomicie sprawdza się w multiplayerze. Grać możemy zarówno przez sieć wspinając się w rankingach jak i siedząc na kanapie. Wraca bowiem tak zaniedbywany przez wielu splitscreen i kanapowe granie. A że WipEout potrafi rozkręcić każdą imprezę wie każdy, kto choć raz wypróbował go na suto zakrapianej domówce.
Dokładkę proszę
Ukończenie wszystkich trzech kampanii w zależności od umiejętności i poziomu trudności może zająć nawet kilkadziesiąt godzin, ale to nie koniec, bo żyłowanie rekordów w WipEoucie, w których osiąga się prędkości przekraczające kilkaset kilometrów na godzinę, to drugie życie serii. Tym bardziej żałuję, że deweloper nie pokusił się o dodanie obsługi PS VR. To wręcz tytuł stworzony dla tego rodzaju doznań i z pewnością niejednemu graczowi zryłby ostro łepetynę. Cóż, może przy kolejnej części, w którą po wydaniu składanki mocno wierzę.
Ocena - recenzja gry WipEout Omega Collection
Atuty
- Kolekcja nie tylko z nazwy
- Wciąż bawi i wciąga
- Ścieżka dźwiękowa
- Znakomita w multiplayerze
- 4K i PS4 Pro to zabójcze combo
Wady
- Praktycznie brak nowości
- Ta gra prosi się o obsługę VR
Takie kolekcje lubimy. Wszystkie trzy części zremasterowano z klasą i choć trochę boli brak nowego contentu, to predkość wciąż urywa łeb przy samych kostkach.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (54)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych