Diablo III: Przebudzenie Nekromantów - recenzja gry

Diablo III: Przebudzenie Nekromantów - recenzja gry

Wojciech Gruszczyk | 12.07.2017, 23:37

Blizzard w ubiegłym roku rozbudził oczekiwania najwierniejszych fanów Diablo publikując zajawkę czegoś wielkiego. Gracze wyczekiwali na wielką zapowiedź czwartej odsłony, ale zamiast takich przyjemności przywitał ich kawał odgrzanego mięcha, czyli nekromatna. Stary-nowy bohater idealnie wpasował się do znanego świata, ale nietrudno w tym miejscu liczyć na więcej.

Tytułem wstępu na pewno warto wyjaśnić, że Diablo III: Przebudzenie Nekromantów jest tylko i wyłącznie dodatkiem do Diablo III i produkcja nie działa bez Diablo III: Reaper of Souls (PC) lub Diablo III: Ultimate Evil Edition (PlayStation 4 i Xbox One). Konsolowcy mogą jeszcze załapać się na Diablo III: Eternal Collection, czyli pakiet składający się z Ultimate Evil Edition i Przebudzenia Nekromantów. Niezależnie od wybranej wersji, głównym składnikiem rozszerzenia jest tytułowa klasa postaci, którą fani uniwersum mogą dobrze znać z drugiej odsłony serii.  

Dalsza część tekstu pod wideo

Zabawa z nekromantą

Kapłani Rathmy powracają do Diablo. Na dobry początek gracze mogą ponownie zapoznać się z pięcioaktową przygodą, która jest upiększona tworzeniem sporej armii. Bohater może korzystać wyłącznie z kościanych kolców wystających z ziemi, jednak po zaledwie kilku pierwszych minutach otrzymujemy możliwość kontrolowania umarlaków. Nie ukrywam, że wyczekując na dodatek miałem jeden plan – stworzyć hordę biegających truposzy - i pod tym względem Przebudzenie Nekromantów sprawdza się w każdym najmniejszym calu. Heros tworzy obok siebie szkielety, przywołuje magów, rozkazuje golemowi, a jeszcze mamy okazję przywołać prawdziwą armię wskrzeszając okoliczne truchło, czy też wysyłamy w eter ducha szukającego ofiar. Dzięki liczbie kompanów pierwsze przejście opowieści jest prawdziwą formalnością, jednak nie będzie to raczej specjalnym zaskoczeniem dla fanów uniwersum. Mimo to wskoczenie w buty nekromanty to błoga przyjemność, bo to postać dobrze wyglądająca, a przy tym posiadająca satysfakcjonujące umiejętności.

Przez sporą część opowieści korzystałem między innymi z wybuchających zwłok, bo efekt towarzyszący temu zaklęciu jest świetny. W walce przydają się również wszystkie klątwy, dzięki którym możemy przykładowo spowolnić oponentów, wyssać z nich życie, czy po prostu zmiażdżyć zranionych rywali. Heros może dla przykładu stworzyć jeszcze pancerz z kości wrogów, unikać za pomocą krwi ataków (dobre do ucieczki w skrajnych sytuacjach), stworzyć z juchy kopię bohatera, korzystać z kości niczym z włóczni, dzierżyć w łapach falę uderzeniową, wysysać życie z oponentów, czy też korzystać z wielkiej kosy.

Nie będę przy tym ukrywał, że nekromanta z miejsca stał się moją ulubioną klasą, bo z jego pomocą jestem w stanie dosłownie bawić się grą. Im więcej na ekranie przeciwników, tym Kapłani Rathmy czują się lepiej i tak samo jest ze mną, bo przygotowany zestaw umiejętności dodaje smaczku rozgrywce – rzucam klątwę, przywołuję kilku pomagierów, oni zabijąją pierwsze ofiary, wystrzeliwuję zwłoki, dorzucam kolejną klątwę, a jeszcze na deser wrzucę na ekran kilku magów. Euforia! A od pewnego momentu, mając pełną kontrolę nad bohaterem, po prostu systematycznie zmieniałem umiejętności, szukałem najlepszego układu i zawsze coś chciałem ulepszyć. Tego brakowało mi w krzyżowcu, a w dodatku mam świadomość, że mój nekros będzie świetnym uzupełnieniem drużyny w sieciowych podbojach ze znajomymi.

Wszyscy gracze kupujący rozszerzenie obok dodatkowej klasy, otrzymują również nie atakującego zwierzaka biegającego obok herosa, parę skrzydeł, dwa dodatkowe miejsca na postacie, ponadprogramowe zakładki w skrytce (PC), czy też mało istotne elementy pokroju sztandaru, symbolu, ramki, czy proporca w klimacie fana trupów. Na szczęście nie trzeba z tego korzystać, zwierzaka można nie przywoływać a skrzydełka wyłączyć.

Wypasiona łatka dla wszystkich

Właśnie w tym miejscu powinienem zakończyć recenzję samego rozszerzenia, bo Przebudzenie Nekromantów zawiera w zasadzie wyłącznie nową klasę oraz mało istotne, kosmetyczne dodatki, ale Blizzard postanowił jednocześnie rozbudować grę. Aktualizacja 2.6.0 przynosi sporo zmian, o których warto wspomnieć, bo dla których warto powrócić do tytułu. Muszę jednak zaznaczyć, że cała zawartość łatki jest bezpłatna, więc nie musicie kupować DLC chcąc przykładowo pobiegać po nowych, wcześniej niedostępnych lokacjach, czy wypróbować zupełnie nowy tryb rozgrywki.

Największą innowacją 2.6.0 są dla mnie Szczeliny Wyzwań. To wariant zabawy działający na zasadach Głębokich Szczelin, ale tym razem nie wcielamy się we wcześniej stworzoną postać, a możemy sprawdzić możliwości bohatera wykreowanego przez innego gracza. Wszystkie umiejętności, przedmioty, poziomy mistrzowskie są wcześniej wybrane, a my musimy po prostu wpaść do wyznaczonej miejscówki i zaprezentować jak najlepszą kontrolę wojaka – na początku otrzymujemy możliwość rozprostowania kości i wypróbowania wyselekcjonowanych gadżetów. Głównym zadaniem śmiałków jest oczywiście walka w rankingach, czyli jak najszybsze ukończenie misji i jest to szczególnie przyjemna zabawa. Może nie jestem największym fanem „gry na czas”, ale możliwość sprawdzenia nowych konfiguracji, czy po prostu zapoznania się z innymi zestawami, to spora przyjemność.

Autorzy nie zdecydowali się dodać do Przebudzenia Nekromantów szóstego aktu i będzie to bez wątpienia największe rozczarowanie dla wielu graczy. Na osłodę otrzymaliśmy kilka miejscówek w formie punktów nawigacyjnych w drugim oraz czwartym akcie – w obu przypadkach lokacje są ciekawe, bo znacząco różnią się od pozostałych terenów i potrafią przykuć do ekranu na kilkanaście minut. Szczególnie przypadła mi do gustu Świątynia Pierworodnych, ponieważ świetny klimat wylewa się w tym miejscu z ekranu – dobrze zrealizowane, mroczne korytarze i przerażające stwory pasują do całej produkcji.

Chcemy po prostu więcej

Diablo III: Przebudzenie Nekromantów to z jednej strony świetny, a z drugiej biedny dodatek. Trudno narzekać na nową postać, która nie dość, że wygląda świetnie (chudy, ale byk!), to jeszcze biega z własną armią, potrafi ubić przeciwników zwłokami ich znajomych, czy po prostu z nudów rzuca potężnymi klątwami. To jednak tylko i wyłącznie jedna postać, którą warto sprawdzić, a pieniędzmi w monitor powinni w pierwszej kolejności rzucać nowi gracze. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zagrać w trzecie diablątko, to raczej lepszej okazji przez długi czas nie będzie. Reszta może oczywiście spróbować, fani gry raczej nie będą zwlekać, bo stary-nowy bohater ponownie nie zawodzi. Głównej zawartości tutaj oczywiście brakuje, ale na osłodę otrzymujemy bezpłatną łatkę z kilkoma rozszerzeniami. Jedno jest pewne, Blizzard ponownie rozbudził oczekiwania, ale na konkretną zapowiedź znowu musimy czekać.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Diablo III: Rise of the Necromancer

Atuty

  • Mocna stara-nowa postać
  • Rozróba na ekranie i tworzenie armii
  • Angażujący tryb (dla wszystkich!)
  • Dodatkowe lokacje

Wady

  • A gdzie nowy akt?

Nekromanta nie zawodzi… Tylko gdzie jest nowa opowieść na te przynajmniej 3-5 godzin? Rozszerzenie dla największych fanów truposzy. Ale ostrzegam – będziecie chcieli więcej i więcej!
Graliśmy na: PS4

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper