Absolver - recenzja gry
W ostatnim czasie można odnieść bardzo miłe wrażenie, że swój mały renesans przeżywają gry klasy średniej, czyli takie, które są większe od pikselowych pierdółek i mniejsze od wielkich hitów segmentu AAA. Taką produkcją jest właśnie Absolver, który łączy w sobie elementy bijatyki, For Honor i Soulsów. Czy Francuzi zaserwowali nam dobrą mieszankę gatunkową? Sprawdźmy!
Absolver jest debiutanckim projektem zespołu Sloclap, czyli studia złożonego w sporej mierze z weteranów Ubisoftu. Na pierwszy rzut oka ich dzieło mechaniką przypomina niesławne For Honor, z którym to przede wszystkim dzieli styl systemu rozgrywki – lecz na tym podobieństwa się kończą. Gra przyjęła bowiem kierunek bardziej dalekowschodni, skupiając się tym samym na sztukach walki, garściami czerpiąc z kultur takich krajów jak na przykład Chiny.
W produkcji Francuzów jesteśmy świadkami pewnego bardzo tajemniczego rytuału inicjacji. Jedyne co widzimy, to że nasza postać podchodzi do świecącego jak lampki choinkowe „mistrza” i otrzymuje od niego naładowaną pewną magią maskę, a gdy ją zakłada przenosi się do świata Adal, gdzie rozpoczyna się nasza przygoda. O wspomnianej krainie nie wiemy praktycznie nic, a naszym zadaniem jest odnalezienie i pokonanie trójki głównych i kilkorga pomniejszych „naznaczonych”. Wtedy to dostaniemy dostęp do najważniejszego punktu świata – Wieży Adal. Czekać na was będzie tam „ostateczna” próba, w postaci pojedynku z piękną i niebezpieczną Risryn.
Wielkim atutem Absolvera jest to, że jego fabuła nie jest opowiedziana wprost. Wszystko musimy opierać na strzępkach dialogów, drobnych cut-scenkach, obserwacji otoczenia oraz przede wszystkim na naszych domysłach. Jeśli macie w tym momencie skojarzenia z serią Souls, to są one jak najbardziej na miejscu. Jednakże ekipa Sloclap nie wykazała się aż takim geniuszem jak zespół Hidetaki Miyazakiego. Dobrze zrobionym elementem całości jest opowieść przekazywana nam przez środowisko.
Możemy uświadczyć między innymi skamieniałych ludzi, którzy zamarli w mniej lub bardziej codziennych pozach – dla przykładu całkiem blisko siebie są zamyślony facet na schodach i kobieta zaglądająca ukradkiem zza filaru na drogę. Zaś same lokacje skrywają w sobie drobne detale, które mogą dostarczyć kolejnych poszlak – na przykład obraz zawieszony w zrujnowanym domu ukazujący scenę błogosławieństwa dwójki Absolverów.
Ponadto każdy z napotkanych przeciwników sterowanych przez system sztucznej inteligencji zachowuje się z daleka jak ktoś bardzo przerażony, zatracony w tym tajemniczym miejscu. Są to tak zwani „Prospekci”, którym nie udało się przejść postawionej przed nimi próby i utknęli w Adal. A przynajmniej do takiego wniosku doszedłem podczas swoich przemyśleń na ten temat. Mimo tego, że takich detali jest nawet sporo – włączając w to ukryte lokacje i napominane przez NPC wskazówki dotyczące lore Adal, wciąż dużo temu systemowi brakuje do perfekcji.
Przede wszystkim nie wykorzystano w pełni potencjału opisów. O ile spora część przedmiotów swoimi notkami wnosi co nieco do tej historii, to już same ciosy, których są setki nie korzystają z tego rozwiązania w ogóle. Walkom z bossami też czasem brakuje jakiegoś bardziej wyrazistego kontekstu, gdyż za każdym razem rywal rzuca w nas paroma tajemniczymi zdaniami i przez większość gry nic z tego nie wynika. Zmarnowano w tym miejscu także potencjał na opowiadanie muzyką – melodie przypisane do poszczególnych starć, miejsc czy sytuacji nie są w stanie nadać im kolejnego kontekstu, głębszego, ukrytego dna.
Tryb fabularny jest tu jedynie wstępem do całej zabawy, a jego ukończenie zajmuje z 4-5 godzin i nie gwarantuje poznania wszystkich smaczków – te gra otwiera nam dopiero wraz z postępami w rozwoju naszej postaci. Można by wręcz powiedzieć, że pierwsze podejście będzie swoistym samouczkiem, który zapozna was z mechaniką rozgrywki, łącznością online i lagami, jakie męczą serwery Sloclap.
Absolver gatunkowo można przypisać do bijatyki z elementami RPG i systemem online opartym na pokojach w stylu Destiny. Najważniejszym punktem produkcji jest oczywiście system walki, który autorzy skonstruowali tak, abyśmy mogli czerpać z niego radość i odkrywać jego tajniki długimi tygodniami. Przy tworzeniu swojej postaci, określanej na początku mianem prostego „Prospecta”, otrzymujemy opcję skromnej modyfikacji jej wyglądu oraz wybrania jednego z trzech dostępnych na starcie stylów walki.
Do dyspozycji mamy Windfalla, Khalta i najbardziej wymagającego Forsakena. Lecz nie martwcie się tym, że do końca świata będziecie uziemieni przy swoim pierwotnym wyborze. Autorzy gry umieścili w niej bowiem opcję późniejszego nauczenia się pozostałych stylów. Jeśli jednak nie chcecie tyle czekać, możecie sobie po prostu stworzyć kolejnego awatara. Dodatkowo ukryty jest czwarty styl znany jako Stagger, który odblokowywany jest poprzez pokonanie sekretnego bossa i dołączenie do szkoły mistrza Rakkio.
Gdy już zdecydujemy się kim chcemy zostać, witani jesteśmy prawdziwym mięsiwem tegoż dzieła. Co zatem jest takiego wyjątkowego w Absolverze? W standardowym mordobiciu każda postać ma z góry narzucony pewien zakres ruchów, którego nie da się w ogóle zmieniać. Ekipa Sloclap zauważyła w tym swoją szansę i perfekcyjnie ją wykorzystała, albowiem dała nam możliwość samodzielnego tworzenia sobie własne zestawów ataków, przejść i kombosów, którymi będziemy łoić swoich przeciwników. Wszystko przypomina nieco składanie bojowej talii kart. Z początku wachlarz zachowań jest stosunkowo ograniczony, lecz jest to podyktowane tym, że jeśli chcemy umieć więcej, musimy zacząć się uczyć.
Nauka zaś zachodzi poprzez parowanie, unikanie i absorbowanie poszczególnych zagrywek, co oznacza, że jeśli dla przykładu bardzo chcielibyście mieć w swoim decku niskie podcięcie z obrotu, musicie znaleźć rywala sterowanego przez komputer bądź żywego gracza, który z niego korzysta. Własne zestawy składamy medytując - mamy wtedy dostęp do edycji wszystkich czterech pozycji bojowych i przypisanych do nich akcji.
Daje to niesamowite spektrum możliwości, gdyż jeśli naprawdę kozacko ułożycie sekwencje i stosowne łączniki, będziecie mogli zasypać rywala gradem uderzeń. Jednakże musicie zrobić to mądrze, gdyż każdy cios ma osobne statystyki dzielące się na siłę, prędkość oraz zasięg, a także atrybuty dodatkowe jak moment w danej pozycji, w której jest wykonywany, czy też na przykład nieblokowalność. Aby tego było mało do zabawy dochodzą także sztuczki magiczne oraz bronie. Magia korzysta z tak zwanych shardów, czyli kryształków, które ładują nam się podczas walki – oczywiście każda z dostępnych sztuczek ma swój określony koszt. Do broni należą tylko miecze i naszpikowane rękawice również aktywowane shardami bądź podnoszone z ziemi.
Nie są to oczywiście jedyne przedmioty, jakie znajdziecie w świecie Adal. Do ekwipunku należy także ubiór. Nasza postać może też założyć maskę, bluzkę, okrycie wierzchnie, spodnie, buty i inne elementy zbroi. Te również mają swoje statystyki i w zależności od obranej klasy musimy zdecydować, czy bardziej opłaca nam się nosić rzeczy lekkie i słabe, czy ciężkie, ale dające dużo obrony. Tutaj też pojawia się trochę irytujący problem, gdyż nie można pozbyć się tego, co zdobędziemy, więc zdarzy się nie raz tak, że w kieszeni będziecie nosić po 5-10 takich samych tunik.
Kolejnym bardzo ciekawym elementem są Szkoły. Warto do nich dołączać, gdyż dają sporo dodatkowych opcji, jak na przykład czwarty slot na talię ciosów, nowe sztuczki magiczne, a nawet możliwość przyśpieszonej nauki ataków. Uczniem możemy zostać głównie dzięki zaproszeniom bądź też trochę na chama wprosić się do szkoły naszych znajomych. Po pewnym czasie sami będziemy mogli założyć własną!
Póki co gra ma potężne problemy z serwerami. Przede wszystkim Sloclap nieco oszukiwało przed premierą informując nas, że pokoje w sekcji otwartego świata będą mieścić od 2-6 graczy, okazuje się, że już po premierze opis zmodyfikowano i aktualnie po mapce mogą biegać maksymalnie trzy osoby! Dodatkowo wciąż istnieją gigantyczne lagi, przez co nawet pojedynki 1 na 1 okazują się być często niegrywalne. Ba, opóźnienia występują również w trybie eksploracyjnym. Na szczęście jeśli chcecie możecie przełączyć się na tryb offline. Na poniższym wideo możecie zobaczyć jakie lagi występowały, gdy system online był w "dobrej" kondycji.
Podsumowując Absolver jest zdecydowanie bardzo udanym tytułem, który łączy w sobie ambitne pomysły, odważne ruchy (w grze praktycznie nie ma mapy, więc wszystko musimy znaleźć samodzielnie!) oferuje bardzo soczysty end game, pozwala na wielokrotne odkrywanie tych samych zdarzeń na nowo, a do tego wprowadza małą rewolucję w postaci tworzenia własnych talii ciosów.
Niestety problemy z łącznością i małe oszustwo informacyjne sprawiają, że przyjemność czerpana z oklepywania masek przeciwników potrafi szybko zniknąć jak mydlana bańka. Miejmy nadzieję, że Sloclap będzie aktywnie wspierać swoje dzieło darmowymi DLC i być może w przyszłości wkroczy w delikatny e-sport, bo ma w tej kwestii gigantyczny potencjał!
PS. Wielkie dzięki graczom AstorianHS oraz Tlewand za wspólne przechodzenie gry i solidne wsparcie merytoryczne!
Ocena - recenzja gry Absolver
Atuty
- Świetny system walki
- Tworzenie własnych talii ciosów
- Sposób opowiadania historii
- Odważny design
- Przyjemny styl graficzny
- Zabawa w odkrywanie tajemnic Adal na długie godziny
- Szkoły
Wady
- Wielkie problemy z serwerami
- Trochę za krótki tryb fabularny
- Sposób zarządzania ekwipunkiem
- Stosunkowo niski frame-rate
Absovler jest swoistą bryzą świeżości dla gatunku bijatyk. Świetny system walki i możliwość składania własnych zestawów ciosów są największymi atutami gry. Szkoda tylko, że jak na razie serwery leżą i kwiczą.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych