Project CARS 2 - recenzja gry
Bardzo długo czekałem na ten moment. Gdy dla jednych rok małymi krokami odchodzi w zapomnienie, inni budzą się z długiego snu. Ja choć nie przespałem ostatnich dziewięciu miesięcy, to z wywieszonym jęzorem czekałem na tę chwilę – w końcu do głosu dochodzą oblepione szczegółami fury, a z każdym kolejnym tygodniem będziemy zaskakiwani emocjonującymi wyścigami. Złoty czas dla fanów czterech kółek właśnie wchodzi w decydującą fazę, a dla mnie sezon rozpoczyna się w tym roku od Project CARS 2. To piękna choć, obrzydliwie wymagająca i niepozbawiona wad przyjemność.
Rozpoczynając ten tekst staram się znaleźć odpowiednie trzy słowa, którymi mógłbym określić Project CARS 2. Tytuł nie wyróżnia się całkowicie z tłumu, ale świetnie pokazuje, że jego autorzy faktycznie znają się na rzeczy, wiedzą, w którym kierunku chcą zmierzać, a zarazem doskonale znają swoją produkcję. To nie jest rewolucja, a do bólu przemyślana ewolucja, która z jednej strony odrobinę ułatwia zabawę, by po chwili przycisnąć gracza do zimnego asfaltu i zaśmiać się z jego nieudolności. Tak, gra studia Slightly Mad to „kawał wymagającego potwora”.
Pierwszy raz zawsze boli
Doskonale pamiętam swój pierwszy totalnie spartaczony przejazd z 2015 roku. Wtedy to siadając do Project CARS nie wiedziałem, na co się tak naprawdę piszę, ale teraz mając znacznie więcej doświadczenia zrobiłem… Podobną głupotę. Zdecydowanie za dużo siły, trzeci zakręt i kręcę kółeczka niczym dziecko na placu zabaw. Totalna amatorszczyzna, która pokazała mi, że ponownie twórcy oferują zmagania na poziomie odstraszającym wielu. Na wstępie już teraz warto zaznaczyć, że rozgrywka na kontrolerze jest odrobinę lepiej dopracowana niż w przypadku pierwowzoru, jednak przez kilka nowych elementów w trakcie rozgrywki możecie dosłownie zderzyć się ze ścianą.
Rozgrywka nie wybacza najmniejszych błędów. Wprawdzie nietrudno poczuć, że autorzy w niektórych miejscach zdecydowali się na pewne ustępstwa – szczególnie czuć to w samochodach, które oferują zbliżony do siebie model jazdy. W trakcie zmagań nadal należy zwracać uwagę na najmniejsze detale torów, idealnie wchodzić w zakręty, dokładnie poznać zachowanie maszyny, ale mimo to odniosłem wrażenie, że taki typowy przejazd w ciągu dnia, przy dobrych warunkach atmosferycznych jest odrobinę łatwiejszy. Nie jest to jednak przypadek, bo deweloperzy stanowczo podkręcają dramaturgię, gdy do akcji wkroczy aura. Na przestrzeni ostatnich kilku lat zagrałem we wszystkie najważniejsze symulatory, ale dawno nie zostałem tak sponiewierany przez deszcz – w Project CARS 2 została zaimplementowana dynamiczna zmiana pogody, która oddziela największych fanów wyścigów od niedzielnych kierowców. Przy porządnej kierownicy, wyłączeniu wszystkich asyst, tytuł nie pozwala na najdrobniejszy błąd, bo jego konsekwencja jest wyjątkowo bolesna.
Deweloperzy jeszcze przed premierą głośno chwalili się systemem LiveTrack 3.0, który na papierze wyglądał ciekawe, a w rzeczywistości sterroryzuje niejednego fana gatunku – pogoda, temperatura nawierzchni, pozostawione przez samochody kawałki gumy… Tutaj wszystko ma znaczenie. Każdy z wymienionych elementów potrafi totalnie zmienić sytuację na torze, ale to pogodę docenia się najszybciej. Mała mżawka po kilku minutach przemienia się w wielką ulewę, która nie tylko zmniejsza widoczność, ale wpływa na zachowanie wszystkich samochodów na torze. Podobne wrażenia pojawiają się w przypadku mgły, śniegu, a gdy jeszcze mamy okazję doświadczyć zachodu słońca i jazdy w pełnym mroku, to… Poziom trudności rośnie i może odrzucić wielu graczy od dłuższej rozgrywki.
To właśnie z tego powodu nawet włączając wszystkie „wspomagacze” trudno polecić ten tytuł graczom z zielonym listkiem na szybie, bo nawet oni będą chcieli doświadczyć pełnej rozgrywki – także podczas śnieżycy, czy przy większej mgle – a w takich okolicznościach przyrody dość prędko przyjemna rozgrywka zamienia się w mały koszmar. To oczywiście nie jest wada, bo intencją deweloperów było stworzenie wymagającej symulacji, ale wolę to dokładnie podkreślić, bo do Project CARS 2 najlepiej podejść ze sporym bagażem doświadczeń. I gdy akurat należycie do tego zacnego grona, który potrafi przez dwanaście miesięcy w roku walczyć z kolejnymi rekordami, a w swojej kolekcji ma porządne „koło”, to możecie mieć pewność, że docenicie pracę deweloperów. Produkcja jest obładowana wyzwaniami, ale przy odpowiednim podejściu, może sprawić mnóstwo radości. Studio zdecydowanie bardziej dopracowało pogodę, która jeszcze mocniej wpływa na rozgrywkę, ale właśnie takie detale szanuje się najbardziej. Przy opanowaniu rozgrywki, z tytułu płynie naprawdę wielka przyjemność, bo człowiek ma świadomość, że wypracowany wynik nie jest kwestią przypadku, a prezentuje jego umiejętności.
Ucz się ucz, nauka to potęgi klucz!
Niestety, czasami takie smaczki umykają w momencie, gdy zamiast czystej i spokojnej rywalizacji, nasz tylny zderzak zostanie „pocałowany” przez samochód przeciwnika. Sztuczna inteligencja popełnia najróżniejsze błędy – i to jest świetne! – ale zdecydowanie za często zamiast przyjemnej walki o każdy zakręt, musiałem przejmować się tym, co tak naprawdę zrobi rywal. Przeciwnicy czasami zachowują się irracjonalnie, potrafią zaczepić nasz wóz nawet na prostej, by przez kolejne cztery okrążenia zachowywać się niczym wzorowy kierowca, który każdy zakręt pokonuje po jednej ścieżce. Na początku myślałem, że twórcy zdecydowali się na niekonwencjonalny pomysł tworząc bardzo agresywną SI, ale im więcej czasu spędzałem z tytułem, tym miałem większe wrażenie, że nie działa tutaj schemat, a po prostu pojawia się pewne niedopracowanie. Sytuacja ta jest kłopotliwa, ponieważ niedogodności nie pojawiają się zawsze – czasami mogłem przejechać trzy wyścigi bez problemów, by przy kolejnych dwóch powtarzać zabawę jeszcze przed ukończeniem pierwszego okrążenia. Wspominając jeszcze o pewnych niedociągnięciach, kilkukrotnie doświadczyłem problemów z pit-stopem – mechanicy czasami się blokowali, innym razem nie wykonywali powierzonych im zadań lub zacinała się sama animacja.
Na szczęście trudno w Project CARS 2 narzekać choć w najmniejszym stopniu na oprawę oraz udźwiękowienie. To aktualnie najpiękniejsze wyścigi w historii, które wyglądają fantastycznie pod względem najdrobniejszych detali – samochody zostały przygotowane z poszanowaniem ich tradycji, w ich wyglądzie moc i brzmią jeszcze lepiej. Zestaw ponad 180 maszyn na start mógłby zostać odrobinę poszerzony, ale bez wątpienia ta lista umili graczom przynajmniej kilka najbliższych miesięcy. Jaguar, Nissan, BMW, Porsche, Renault, Audi, Aston Martin, Ford, Bentley, Ferrari, McLaren, Marcedes i jeszcze kilku innych producentów dostarczyło do produkcji swoje skarby, które za każdym razem prezentują się perfekcyjnie – graficy wznieśli się na wyżyny i wykorzystując zmienną pogodę oferują niezapomniane widoki. Wschodzące słońce, które po chwili przeradza się a mały deszcz, by po chwili pojawić się na horyzoncie i oświetlić namoczony tor… Wygląda to iście rewelacyjnie.
Miejscówki również potrafią zawrócić w głowie. Ponad 60 tras rozlokowanych w Europie (m.in. Azure Circuit, Brno, Brands Hatch, Cadwell Park, Nürburgring, Silverstone, Red Bull Ring, Donington Park), Ameryce (Daytona, Indianapolis Motor Speedway, Texas Motor Speedawy, California Highway), czy Azji i Oceanii (Fuji, Dubai, Skitto, Zhuhai International Circuit), a co ważne – lokacje nie tylko odpowiednio wyglądają, ale również oferują inne wrażenia z jazdy. Twórcy poświęcili sporo czasu, by zaprezentować różnice w jeździe po asfalcie, błocie, szutrze, lodzie czy też śniegu, a każde nowa nawierzchnia wymaga pełnego dostosowania jazdy.
Szczególnie pozytywne wrażenia w przypadku oprawy są widoczne w momencie, gdy ręcznie ustawimy wszystkie detale wyścigu (zmieniamy dosłownie wszystko – od pory dnia, płynącego czasu, pogody, liczby samochodów, zasad, poziomu trudności i wiele, wiele więcej), bo w takich okolicznościach możemy bawić się tytułem. Ponownie w Project CARS 2 mamy dostęp do wszystkich tras oraz samochodów od samego początku – niepotrzebna jest walka o gotówkę, nie posiadamy garażu z dobytkiem i właśnie z tego powodu kilka akapitów wcześniej wspomniałem o „odpowiednim podejściu” do rozgrywki. Twórcy kolejny raz nie spędzili setek godzin na przygotowaniu faktycznych nagród, nie napędzają rozgrywki, nie sprawiają, że czujemy chęć wygrywania i ten sam problem pojawił się już w przypadku pierwszego Project CARS.
Głównym trybem ponownie jest kariera, w której wybieramy jedną z dostępnych kategorii, a później uczestniczymy w typowym schemacie – trening, eliminacje i wyścig. Na wstępie wybieramy samochód, możemy w pełni dostosować go do swoich potrzeb (sytuacja opcjonalna – możemy całość powierzyć mechanikom), a gdy zdobędziemy już złoto, przeskakujemy do kolejnej kategorii, od czasu do czasu bierzemy udział w specjalnych wydarzeniach, a później sprawdzamy kolejne klasy pojazdów i walczymy o następne złoto. To nie jest zła propozycja, ale deweloperzy powinni poświęcić więcej czasu na dopracowanie całej otoczki związanej ze świętem rywalizacji na torze.
Studio nie zaskoczyło w przypadku rozgrywki single-player, bo zdecydowało się skupić na sieciowych doznaniach. Tutaj ponownie możemy bez przeszkód stworzyć pokój, w którym ustalamy podstawowe informacje takie jak godzinę, pogodę, lokację, typ samochodów, zapraszamy znajomych, ale możemy również zająć się realistycznymi ustawieniami. Gracz może teraz dokładnie sprawdzać swoje statystyki, porównywać wyniki, a to dopiero początek. Twórcy zamierzają przygotowywać profesjonalne turnieje, organizować ligi, a mają nawet niezbędne narzędzia do transmitowania wydarzeń oraz prezentowania powtórek. Już teraz pojawiają się wydarzenia społecznościowe, w których musimy uzyskać najlepsze czasy wyznaczonymi furami, a studio przygotowało nawet zakładkę, gdzie będzie informować o imprezach. Infrastruktura na dobry początek nie zawodzi (brak lagów!) i w przyszłości będzie to na pewno ciekawa opcja spędzania wolnego czasu.
Małe kroczki, skromne sukcesy, wielka satysfakcja
Slightly Mad Studios przeszło bardzo długą drogę, by móc w 2017 roku zaproponować graczom drugą część „Projektu Samochodów”. Twórcom jeszcze kilka lat temu groziło bankructwo, odejście najważniejszych członków zespołu do konkurencji i porzucanie marzeń o wielkim sukcesie. Na szczęście się nie poddali, zrobili dwa kroki w tył i teraz mogą ponownie budować swoją markę. W Project CARS 2 nie wszystko prezentuje oczekiwany poziom, nie każdy element układanki jest perfekcyjny, a sztuczna inteligencja powinna zostać szybko dopracowana, ale mimo wszystko tytuł oferuje piekielnie wymagającą rozgrywkę, piękne samochody i potrafi przytrzymać przy konsoli. Z jednej strony szkoda kilku niedoróbek, ale bez wątpienia tytułem warto się zainteresować, bo trudno na rynku znaleźć grę, która tak bardzo uwypuklała umiejętności gracza. W Project CARS 2 zawodnik ma świadomość, że podnosi swoje umiejętności, dokładnie dostrzega słabości… I właśnie z tego powodu wierni fani gatunku spędzą przy grze setki godzin.
Ocena - recenzja gry Project CARS 2
Atuty
- Wymagający system jazdy
- Gracz uczy i pokazuje błędy
- Wyśmienita oprawa pokazująca charakter produkcji
- System Live Track 3.0 robi różnicę
- Pogoda zmienia wszystko
- Rozbudowane możliwości łapania zrzutów
- Przyzwoite zestawienie samochodów
Wady
- Problemy z SI
- Wciąż mało angażująca kariera
- Małe błędy w trakcie rozgrywki
Piękne i wymagające samochody. Studio z jednej strony ulepsza grę, ale z drugiej zapomina o podstawach. Bez wątpienia niezbędna jest pierwsza łatka, jednak tytuł zadowoli wąskie, choć bardzo doświadczone grono graczy.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (144)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych