Ruiner - recenzja gry
Po fantastycznym roku 2015, kiedy na konsolach obecnej generacji zadebiutowały Wiedźmin 3 oraz Dying Light, polscy deweloperzy nie zwalniają tempa. Niedawno mieliśmy okazję sprawdzić w akcji świetnego Observer czy Bulb Boya na Switcha. Warto też zwrócić uwagę na debiutancki tytuł polskiego studia - Reikon Games - pt. Ruiner.
Zespół, w skład którego wchodzą doświadczeni deweloperzy, mający w swoich portfolio m.in. trzecie przygody Geralta czy Dead Island: Riptide, nie mieli ambicji stworzenia gry jedynej w swoim rodzaju, zamiast tego dostarczyli na rynek wymagającą strzelaninę "na dwie gałki" w stylu produkcji studia Housemarque. Jeśli wiecie, na czym polega rozgrywka w takich pozycjach, jak Super Stardust, Dead Nation czy Alienation, to jesteśmy w domu. Już na wstępie chciałbym zaznaczyć, iż Ruiner jest pozycją znacznie słabszą od dzieł fińskich programistów, jednak w dalszym ciągu to kawałek niezłego twin-stick shootera.
Cyberpunk na ostro
Autorzy Ruinera pełnymi garściami czerpią ze stylistyki cyberpunku, akcję gry osadzając w fikcyjnym, chińskim mieście Rengkok roku 2091. Karty rozdaje tutaj chciwa korporacja Heaven, oferując bogatym klientom wyjątkowe doświadczenia w rzeczywistości wirtualnej, gdzie zainteresowani mogą fundować sobie najróżniejsze rodzaje wirtualnych doznań i rozrywek. Jeśli znacie klasykę gatunku, jak np. kinowe Blade Runner, Ghost in the Shell czy zerojedynkowe Deus Ex, zapewne domyślacie się, iż najwyższą cenę za zabawę bogaczy płacą przeciętni obywatele, muszący zmagać się z piekłem na ziemi, jakie przypomina skorumpowana i zepsuta metropolia. Głównym bohaterem tej historii jest tajemniczy mężczyzna w masce, który postanawia uratować swojego brata, mającego na pieńku z wpływowymi ludźmi. Pomaga mu tajemnicza hakerka Ona, podsyłając protagoniście wskazówki i rady w formie prostych komunikatów wyświetlających się na LED-owym ekranie wmontowanym w hełm. Mnie snuta przez scenarzystę historia nie wciągnęła, gdyż stanowi pretekst do eliminowania kolejnych fal przeciwników, poza tym opowiedziana została za pomocą suchego tekstu. Nie oszukujmy się jednak - akurat tej polskiej produkcji nikt nie kupił dla fabularnych uniesień.
Po szybkim prologu, po którym jasne staje się, iż akcję oberwujemy w rzucie izometrycznym, do poruszania się i eksterminacji adwersarzy używamy gałek analogowych, a walka wręcz odgrywa znacznie większą rolę niż w grach od Housemarque, bierzemy udział w wymagającej przygodzie, w której stajemy się lepsi wraz z każdym pokonanym etapem. Za zdobywane po drodze punkty doświadczenia systematycznie wzmacniamy naszą postać, zyskując dostęp do nowych umiejętności. Na samym początku potrafimy zaledwie wykonać szybki dash oraz wytworzyć barierę ochronną na krótki okres czasu, lecz im dalej w las, tym ciekawiej. Zwiększony zasięg ataków i wchłaniania apteczek z energią, możliwość hakowania przeciwników czy umiejętność spowalniania czasu to pierwsze z brzegu przykłady. W dodatku, dzięki dobremu game-designowi, Ruiner wymaga od nas zręcznego żonglowania dostępnymi opcjami. Dodaje to sporo głębi do - jakby nie patrzeć - dość standardowego oraz prostego (w rozumieniu mechaniki) shootera. Można wyczuć w tym ducha produkcji Housemarque czy Hotline Miami, jednakże zbyt często schemat zabawy ogranicza się do przemierzania podobnych korytarzy i walki z hordami wrogów na małych arenach. Ciekawiej robi się, gdy na scenę wchodzą bossowie, najczęściej bardzo wymagający.
Śmiej się albo giń
Ruiner wymaga od nas zarówno dobrego zrozumienia mechaniki oraz systemu rozwoju postaci, jak i dużych zdolności manualnych. Bogaty arsenał, spore zróżnicowanie szeregowych adwersarzy oraz potrafiący zaleźć za skórę bossowie tworzą udaną mieszankę, z poziomem wyzwania jest jednak pewien problem. Na Easy jest zdecydowanie zbyt łatwo, jednak na średnim (według producenta - optymalnym dla doświadczonych graczy) wiele sekcji zostało zaprojektowanych przez osoby, które za wszelką cenę chciały zniechęcić grających do swojego dzieła. Momentami jest absurdalnie trudno, nie pomaga nawet możliwość zrezygnowania z jednej umiejętności specjalnej na rzecz innej, co samo w sobie jest ciekawym rozwiązaniem. Innym problemem są oponenci, którzy zbyt wolno włączają się do walki, przez co ciężko jest utrzymać wysoki licznik combo. Zdolny gracz sobie poradzi, mimo wszystko element ten frustruje. Mroczna stylistyka gry to celowy zabieg stylistyczny, jednak czasami na ekranie jest po prostu zbyt ciemno, przez co nietrudno o tanie zgony. Projekt miasta Rengkok może się podobać, niestety następujące po sobie sekcje są do siebie zbyt podobne, dlatego łatwo zapomnieć o miejscu akcji gry już kilka godzin po odłożeniu pada. Tymczasem poszczególne levele z Super Stardust czy Resogun pamiętam do dziś...
Dużo dobrego mogę za to napisać na temat oprawy audio-wizualnej. Ciekawy art-style, komiksowa grafika czy wiele efektownych sztuczek z oświetleniem dowodzą, iż twórcy potafią zrobić dobry użytek z Unreal Engine 4. Kombinacja czerwonego oświetlenia i cieni ma także przełożenie na rozgrywkę, gdyż w ten sposób twórcy "poukrywali" większość znajdziek w grze, takich jak skrzynki czy specjalne monety. Ze swojego zadania bardzo dobrze wywiązała się też osoba odpowiedzialna za warstwę muzyczną Ruinera - mimo częstych skoków poziomu trudności, dynamiczny soundtrack nakręca do podejmowania kolejnych prób.
Nieźle... jak na początek
Po okołu siedmiu godzinach zabawy, chciałbym napisać, że polskie studio dostarczyło kolejną świetną pozycję na konsole, lecz nie byłoby to prawdą. Ruiner to niezły, ponadprzeciętny przedstawiciel gatunku twin-stick shooter, bardzo ciekawy stylistycznie i koncepcyjnie, lecz jednocześnie monotonny, frustrujący i pozbawiony trybu kooperacji. Gra pod każdym względem ustępuje wydanemu w tym roku Nex Machina: Death Machine na PS4/PC, choć jak na debiut - wyszło przyzwoicie.
Ocena - recenzja gry Ruiner
Atuty
- Stylistyka, klimat
- Solidna mechanika
- Elastyczny system rozwoju postaci
- Oprawa AV
- Zabawne momenty
Wady
- Monotonna
- Częste i nagłe skoki poziomu wyzwania
- Brak kooperacji
- Tanie zgony
- Podobne do siebie levele
Ruiner od debiutującego Reikon Games to niezła dwugałkowa strzelanina, jednak do poziomu gier Housemarque dzieli ją wiele.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych