Pokémon Ultra Sun/Ultra Moon - recenzja gry

Pokémon Ultra Sun/Ultra Moon - recenzja gry

Kryspin Kras | 28.12.2017, 23:21

Rok temu rozpływałem się w zachwytach nad Pokemon Sun/Moon chwaląc zmiany w skostniałej formule, nowy region, muzykę i inne. Suma summarum gra mi się spodobała, polecałem jej zakup i ogólnie byłem nastawiony pozytywnie do 7 generacji Pokemonów. Niestety, rok później jestem już mniej przychylny powrotu do Aloli.

Ulepszona wersja Pokemon Sun/Moon o nazwie Ultra Sun/Ultra Moon trafiła pod strzechy i jedyne co mi przychodzi do głowy myśląc o nich to... zniesmaczenie. To nadal dobre gry, ale bijące lenistwem twórców na kilometr. Jasne, można było się spodziewać, że jakiś czas po powstaniu oryginałów powstanie ich ulepszona wersja, ale tak szybko? Zaledwie rok po premierze? I to w dwóch różnych wersjach, by skubnąć jak najwięcej gotówki? Jasne, to nie pierwszyzna, trochę ponad rok po Pokemon Ruby/Sapphire pojawiło się Emerald, ale przynajmniej sporo namieszało w fabule i dodało dużo nowości. Dwie części również się zdarzyły w przypadku Black 2 i White 2, jednak, ponownie, te części sporo się zmieniły względem materiału źródłowego. Dlaczego więc jestem zniesmaczony Ultra Sun/Ultra Moon? Bo dodają zatrważająco mało nowości od siebie, zmiany ograniczają się raczej do czysto kosmetycznych, wyszły ledwo rok po premierze oryginałów i sprawiają wrażenie zrobionych tylko po to, by jeszcze chapnąć kawałek tortu 3DSem zwanym przed przejściem na Switcha.

Dalsza część tekstu pod wideo

Witamy ponownie

W zasadzie styczność z Ultra Sun/Ultra Moon nie zaczyna się źle. Już od pierwszych chwil widzimy delikatne zmiany w fabule, gdzie początkowe scenki i dialogi wyglądają trochę inaczej niż w wersjach sprzed roku. Szybciej i w innych okolicznościach dostajemy swojego pierwszego Pokemona, szybciej przechodzimy przez kolejne scenki i tutoriale, dzięki czemu finalnie – szybciej ukończymy najbardziej denerwujący aspekt Sun/Moon czyli nauczenie się tego co już dobrze znamy. Zmiana na plus. Poza tym? Niby do fabuły dochodzi wątek Necrozmy i Ultra Recon Squad, ale równie dobrze mogłoby go nie być bo przez większość gry fabuła praktycznie niczym się nie różni od oryginału. Czasem się nowi źli pojawią, coś pogadają, coś powalczymy, ale do prawie samego końca wątku fabularnego nie mamy zbyt wiele z nimi do czynienia. Muszę też niestety powiedzieć, że właściwie Ultra Sun/Ultra Moon są prawie identyczne z poprzednikami, nie licząc drobnych zmian tu i ówdzie.

Zmiany? No jakieś są.

Pozwólcie, że pokrótce opiszę kilka najważniejszych zmian, dodatków w „nowych” Pokemonach.

Zacznę może od najważniejszego: do Pokemon Ultra Sun/Ultra Moon dodano jakąś setkę dodatkowych Pokemonów do złapania zwiększając ich ilość z około 300 do jakichś 400 stworków, w tym cztery nowe (nie)lubiane Ultra Beasty. Będziecie więc mieli sporo więcej zwierzaków do złapania, jednak ograniczymy się do tej podstawowej ilości, w grze bowiem nadal brakuje National Dexa z resztą Pokemonów. 

Podobnie jak w Pokemon Omega Ruby i Alpha Sapphire, Gamefreak daje nam szansę na złapanie imponującej ilości legendarnych stworów. Tym razem dosiadając Solgaleo/Lunalę przemieszczać będziemy Ultra Wormhole zbierając kolorowe kule by pędzić jeszcze dalej przed siebie oddalając się od Aloli o całe lata świetlne. W końcu trafimy na portale do odległych światów w których mamy szansę spotkać jednego z wielu unikalnych Pokemonów, w tym legendarne. Pomysł całkiem sympatyczny jednak po kilku razach zaczął mnie nudzić.

Kolejną nowością i kolejną minigrą jest możliwość przemieszczania się między wyspami nie statkiem, a serwując na grzbiecie Mantine'a i wykonując różne triki na falach. Kolejna mała, prosta rzecz która przez pewien czas jara, by potem o niej zapomnieć i nie wrócić.

Z ostatnich rzeczy, które zauważyłem i są warte odnotowania, to teraz po świecie gry poukrywane jest sto naklejek Totemów. Po zebraniu odpowiedniej ilości, możemy wymienić je na Totemowego Pokemona, który przyłączy się do naszej drużyny. Dla przypomnienia, Totemowe Pokemony, to silniejsze i większe wersje stworków, które często były „bossami” na końcu wykonywanych triali. 

Te dwie niecnoty... to za mało

Pamiętacie Team Rocket? Ostatnio aktywnie widziani jeszcze w Johto drugiej generacji powracają jako Team Rainbow Rocket pod wodzą oczywiście niezastąpionego Giovanniego. Co ciekawe, do zespołu przyłączyli się praktycznie wszyscy źli z poprzednich generacji Pokemonów więc przebijając się przez kolejne szeregi podwładnych trafimy też i m.in. na Archiego, Maxiego, Cyrusa czy Lysandre. Całkiem fajny dodatek, który z pewnością docenią fani serii. 

Wybaczcie, że tak zwyczajnie wymieniłem nowości w grze i opisałem je dość szczątkowo ale tak po prawdzie to nie ma za bardzo o czym tu wiele więcej pisać. Poza tymi zmianami gra doczekała się jeszcze tylko kilku kosmetycznych zmian w stylu zmienionych występowań potworków czy Pokemonów w trialach ale to w zasadzie wszystko. Wizualnie i dźwiękowo to dokładnie ten sam poziom co Sun/Moon, fabularnie w większości też. Te powyższe dodatki to fajna rzecz, no ale właśnie – to tylko dodatki, bardzo małe na dodatek. Świat na niczym by nie stracił, gdyby te Pokemony w ogóle nie powstały. Ew. jakby developing oryginalnych Sun/Moon trwał parę miesięcy więcej i miał zaimplementowane już od początku te dodatki. 

Niby fajnie, ale jednak trochę słabo

Powiem tak: jeśli graliście już w Sun/Moon, to możecie śmiało Ultra Sun/Ultra Moon pominąć. Nic nie stracicie, a zaoszczędzicie sporo gotówki. Jeśli nigdy w Sun/Moon nie graliście, to tegoroczne edycje wydają się sensownym wyjściem, w końcu lepiej już kupić najlepszą wersję niż ciut gorszą. Fanom serii nie będę mówił co mają robić bo i tak pewnie kupią i będą się bawić jak zwykle dobrze przy ulubionej grze.

Słowem podsumowania, powtórzę to co napisałem na wstępie: Ultra Sun i Ultra Moon to nie są złe gry. Ba, są bardzo dobre, tak samo dobre jak oryginały sprzed roku, a nawet i ciut lepsze z powodu tych kilku zmian. Jednakże, nie mogę łaskawie spojrzeć na fakt, że takie coś nam zaserwowali rok po, wydawać by się mogło, wybrakowanych oryginałach. Gamefreak mógł albo bardziej dopracować Sun/Moon, albo spędzić więcej czasu nad Ultra Sun/Ultra Moon i dołożyć więcej rzeczy.

Tak więc: jest do dobra gra i warta sięgnięcia jeśli nie graliście w wersję sprzed roku. Ale jeśli graliście w  oryginały, nie warto, bo jest to nie aż tak istotne rozwinięcie.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Pokémon Ultra Sun/Ultra Moon

Atuty

  • Więcej Pokemonów do złapania
  • Rozwinięcie fabuły oryginału
  • Team Rainbow Rocket
  • Pomniejsze zmiany i dodatki

Wady

  • Za mało tych zmian
  • Czuć lenistwo deweloperów

Bardzo ciężko jest mi jednoznacznie ocenić tę pozycję. Z jednej strony jest to dobre rozwinięcie oryginału, ale z drugiej, za szybko wydane i za mało zmian. Dla nowych graczy: 9/10. Dla tych co ograli oryginał: 7/10. Stąd uśredniona ocena 8/10.
Graliśmy na: 3DS

Kryspin Kras Strona autora
cropper