Street Fighter V Arcade Edition - recenzja gry. Bijatyka bliska perfekcji
Capcom bardzo polubił w ostatnim czasie wydawać gry, które są niedokończone, nie spełniają naszych oczekiwań, czy też po prostu mijają się z własnym przeznaczeniem. Wszystko to tylko po to, by móc potem naprawić swoje błędy i wgnieść fanów w fotele. Czy Street Fighter V: Arcade Edition poprawia wszystkie błędy „Alpha Edition”?
Śmiało można powiedzieć, że Capcom bardzo słabo zaczyna, lecz jeśli jest do tego odpowiednio zdeterminowany, potrafi wziąć się w garść i zmazać niemalże wszystkie plamy na honorze, które sam sobie na nim napaćkał. Jak zapewne pamiętacie, premierowa wersja gry Street Fighter V powinna raczej nazywać się płatną wersją alpha, aniżeli pełnoprawną pudełkową grą za pełną cenę.
W chwili debiutu brakowało tam absolutnie wszystkiego. Od postaci, przez areny, po najbardziej podstawowe tryby rozgrywki, aż na uczciwym traktowaniu graczy skończywszy. Aby nieco przypomnieć sobie nastroje, jakie panowały te prawie 2 lata temu, odświeżyłem sobie recenzję naszego kolegi Gołębia, który to dobrze opisał to, co myśleli praktycznie wszyscy. To świetna gra, ale jednocześnie największe rozczarowanie dla fanów gatunku od lat.
Omawianie nowości, jakie wprowadzone zostały przez ten okres w Street Fighterze V, rozpocznijmy sobie od kampanii fabularnej. W dzisiejszych czasach, kiedy to gracze wymagają od bijatyk czegoś więcej niż możliwości zabawy z kolegami, piąta numerowana odsłona kultowej serii zawiodła pod tym względem na całej linii. W premierowej wersji mieliśmy do dyspozycji jedynie 16 zawodników i ich historyjki złożone z paru ładnie narysowanych obrazków i od 2 do 3 pojedynków. Całość do zrobienia nawet w półtorej godzinki.
Okazuje się jednak, że Capcom miał to wszystko przemyślane i wszystkie te krótkie opowiadanka w mniejszym bądź większym stopniu, łączą się z wypuszczonym później trybem fabuły właściwej – na przykład wyjaśniają jak osoba X znalazła się w danym zespole. Sama zaś historia główna wypełnia lukę powstałą pomiędzy Street Fighter IV a Street Fighter III i opowiada o ostatecznej walce pomiędzy organizacją Shadaloo a drużyną mistrzów sztuk walk, którzy postanowili przeciwstawić się jej złym zamiarom.
Cała zabawa kręci się wokół M. Bisona, jego przydupasa F.A.N.G-a (lizus psychopata), ożywionego Nasha, który pragnie zemsty oraz nowego w serii Rashida, któremu dano tutaj bardzo fajną, wyjątkową rolę. Kampania składa się z 5 dużych aktów po kilkanaście rozdziałów każdy, więc jej długość jest przyzwoita. Bardzo fajne jest zaś w niej to, że czasem gramy jako ci źli, a czasem jako dobrzy.
Street Fighter V na swoją premierę posiadał jeden z największych błędów jaki kiedykolwiek, ktokolwiek, mógł zrobić tworząc bijatykę – gra była wykastrowana z jakiegokolwiek trybu Arcade. Teraz na szczęście w Arcade Edition, tego babola naprawiono i oddano w nasze ręce aż 6 różnych trybów arkadowych. Zainteresowani przejdą się po ścieżce automatowej przygody wyciągniętej koncepcyjnie wprost z odsłon Street Fighter I, II, III, Alpha, IV oraz nową, przygotowaną specjalnie dla SFV. Oznacza to, że wybierając na przykład opcję SF Alpha, rozegracie taki sam tryb arcade, jaki był w tamtej grze – oczywiście na silniku „piątki”.
Postacie DLC: Marzec 2016 - Alex Kwiecień 2016 - Guile Maj 2016 - Ibuki Czerwiec 2016 - Balrog Lipiec 2016 - Juri Wrzesień 2016 - Urien Grudzień 2016 - Akuma Luty 2017 - Kolin Maj 2017 - Ed Lipiec 2017 - Abigail Sierpień 2017 - Menat Październik 2017 - Zeku Styczeń 2018 - Sakura (Sezon 3) Luty 2018 - Blanka (Sezon 3) |
Dwa lata temu Mateusz narzekał na niedorobiony samouczek jaki zaimplementowano w grze. Na szczęście Capcom i tu wziął się w garść, dzięki czemu spore braki tutoriala załatał w dosyć prosty, aczkolwiek pomysłowy sposób. W zakładce wyzwania znalazły się dwie ciekawe podstrony – Demonstracje oraz Próby – jedna z nich oferuje nam blisko 30 wyzwań dla każdej z postaci, dzięki czemu nauczymy się jej wielu combosów, zaś druga demonstruje zasady gry w formie wideo poradnika.
W sekcji wyzwań znalazły się także Misje, które to są po prostu czasowymi zadaniami dla graczy, którzy muszą wykonać jakąś czynność w terminie powiedzmy kilku dni, za co otrzymują skromne nagrody. Znacznie ciekawsze są zaś Walki Specjalne, czyli jak sama nazwa wskazuje, unikatowe pojedynki z SI, które mają jakieś drobne tło fabularne – na przykład walka z żołnierzem Shadaloo bądź skopanie tyłka Rashidowi przebranemu za Viewtiful Joe.
Jeśli zaś chodzi o tryb Przetrwanie, ten został zdjęty z głównemu menu i wrzucony jako jedna z zakładek Wyzwań. Tu względem wersji premierowej nie zmieniło się nic. Kończąc temat zawartości dla pojedynczego gracza, warto wspomnieć o tym, ze Capcom w końcu poszedł po rozum do głowy i przywrócił w trybie Versus możliwość walki gracza z przeciwnikami sterowanymi przez komputer – na premierę tej opcji nie było.
Jednakże najważniejszym powodem powstania w ogóle czegoś takiego jak Street Fighter V: Arcade Edition, nie są wyżej wspomniane usprawnienia, która i tak za darmo ma każdy posiadacz gry – AE kupuje się dla płatnej zawartości z pierwszych dwóch sezonów!
Japończycy dodali przez ten czas sporo, bo aż 12 nowych postaci oraz drugie tyle świeżych map. Niestety, gdzieś Capcom musiał dać ciała, więc postanowił, że zrobi to w tym miejscu. O ile wszyscy nowi wojownicy dostępni są w tej edycji od razu, o tyle nowe arenki musimy sobie dokupić za Fight Money bądź realne pieniądze – no, nie tak to miało wyglądać.
Wprowadzeni bohaterowie są naprawdę rewelacyjnie zaprojektowani, dzięki czemu zarówno weterani, jak i debiutanci potrafią zainteresować gracza już od pierwszego spojrzenia. Menat, Ibuki, Balrog, Juri, Urien oraz pozostali, na pewno znajdą tutaj swoich fanów. Jedną z najważniejszych nowości wprowadzonych w Arcade Edition są bez wątpienia nowe V-Triggery, które to dają nam pełen wachlarz świeżych zagrań, które to zmuszają do nauki nawet największych kozaków na serwerach.
A skoro już przy nich jesteśmy, tutaj muszę zwrócić na coś uwagę. Sam co prawda nie posiadam superszybkiego łącza, bo jedynie 20 Mbit/s, lecz zdarzyło mi się, że mecze online miały tak duże opóźnienie, że akcję na ekranie oglądałem w 1 klatce co 3 sekundy. Istny pokaz slajdów. Nie jestem zatem pewien, po której stronie leży wina – gry czy dostawcy.
Wraz z wejściem dopieszczonej edycji, Street Fighter V przeszedł mały remont interfejsu, motywu głównego oraz menusów, co po porównaniu z pierwotną wersją oceniam na spory plus i krok w dobrą stronę. Capcom zlitował się także nad graczami i poszerzył lobby w Salonie Walk, a także zwiększył ilość zdobywanych Fight Money – obecnie wbicie 100k potrzebnych na zakup postaci nie wiąże się z wygraniem tryliarda walk.
Reasumując Street Fighter V: Arcade Edition jest fantastycznym krokiem naprzód i dowodem na to, że Capcom gdy bardzo chce, potrafi ładnie przeprosić, posłuchać swoich fanów oraz naprawić swoje głupie błędy. Co prawda po drodze musi się coś zepsuć – konieczność dokupienia aren czy też brak DLC na płycie, lecz generalnie rzecz ujmując, w końcu zawartość dogoniła jakością mechanikę rozgrywki. Dzięki temu SFV jest obecnie prawdopodobnie najlepszą bijatyką dostępną na rynku.
Ocena - recenzja gry Street Fighter V Arcade Edition
Atuty
- Tryb Arcade
- Tryb fabularny
- Nowe V-Triggery
- Dostęp do wszystkich postaci (do sezonu 2)
- Całkowicie naprawiono błędy wersji premierowej
- Odświeżona oprawa menu i nowa muzyka
Wady
- Lagi na serwerach (opisane w tekście)
- Mapki wciąż trzeba "dokupić"
- Dla niektórych: brak nowych trofeów
- Brak DLC na płycie
Street Fighter V: Arcade Edition jest tym, czym ta gra powinna być od samego początku. To rewelacyjna, być może najlepsza dostępna obecnie bijatyka na rynku, której zawartość starczy Wam na setki godzin świetnej zabawy!
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (61)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych