Recenzja: Iron Man 2 (PS3)
Bardzo zawiodłem się na nowej odsłonie Iron Mana. Pierwsza część cyklu od początku do końca stanowiła co prawda pasmo niepowodzeń oraz marnych pomysłów, jednak fajnie zmontowane trailery kontynuacji dawały nadzieję na zdecydowanie wyższą jakość. Niestety, SEGA kolejny raz dała ciała na całej linii produkując crapa. Bo jak inaczej można nazwać sytuację, w której jedynym naprawdę udanym elementem gry okazuje się być jej licencjonowana oprawa muzyczna oraz dźwiękowa?
Bohaterów w Iron Man 2 mamy dwóch. Tytułowy Iron Man, czyli Anthony Stark (co za niespodzianka!) oraz War Machine. Pierwszym więcej poskaczemy i zręcznościowo pokąsamy oponentów. Drugi to powietrzny buldożer niszczący absolutnie wszystko w zasięgu widzenia. Historia kręci się wokół zaawansowanej sztucznej inteligencji wymyślonej przez Starka, której technologia w niewiadomych okolicznościach wykradziona zostaje przez tajemnicze bractwo. Po kilkunastu minutach na arenę wkracza dumna organizacja zwąca się S.H.I.E.L.D., Rosjanie oraz były współpracownik Starka. I to wystarczy, by historia zapętliła niezrozumiałe dla nas wszystkich koło. Produkcja oparta na kanwie filmu przeznaczonego głównie dla dzieciaków z oznaczeniem PEGI 16+ (głupota) jest tak pogmatwana, że dwudziestolatek będzie mieć ogromne trudności z jej ogarnięciem. Kpina.
Dalej mamy już tylko latanie w powietrzu, strzelanie do wszechobecnych robotów, cut-scenki wątpliwej jakości oraz horrendalnie niezbalansowane różnice między poziomami trudności. Rozgrywka Iron Manem oraz war Machine nie różni się w większym stopniu. Obaj potrafią latać, co momentami przywodzi na myśl całkiem niezłe Dark Void. Po chwili jednak czar pryska, a gracz raczony jest przez SEGĘ laserowymi pociskami, rakietami oraz nabojami z działek obrotowych prosto między oczy. Detekcja kolizji kuleje na każdym kroku, rozgrywka jest mało dynamiczna, a paleta naszych ruchów obejmuje co prawda kilka fajnych zagrań, tylko co z tego, skoro produkcję ukończyć można na normalnym poziomie trudności bez uczucia jakiegokolwiek wyzwania stawianego nam przez grę? Żeby nie było, w Iron Man 2 zaimplementowany został delikatny motyw RPG powiązany z ulepszaniem oraz modyfikowaniem broni oraz ciosów podczas walki wręcz, jednak brak miejscówek lub oponentów, w których odpalenie danych akcji byłoby wymagane od gracza skutecznie zniechęcają do jakiegokolwiek majsterkowania. Zresztą, gra jest tak krótka, że ani się obejrzymy, a już na ekranie ukażą się napisy końcowe. Szczerze? Nie obrażę się, jeśli większość z Was po pierwszym zdaniu następnego akapitu rzuci tą recenzją w mroczne odmęty Internetu.
Iron Man 2 to gra absurdalnie krótka. Pierwsze jej ukończenie zajęło mi 3 godziny oraz 26 minut i jest to fakt oburzający. Łącznie produkcja oferuje osiem misji, z których każda - w zależności od umiejętności gracza oraz ewentualnym oglądaniem przerywników filmowych - to zabawa na około 15-25 minut. Rozgrywka składa się z trzech kroków. Pierwszy: klikamy i przytrzymujemy przycisk R1, by zalokować się na przeciwniku. Drugi: kosimy roboty działkami nieustannie dusząc L2 oraz R2 do momentu, w którym na ekranie naszego telewizora ustanie jakikolwiek ruch. W międzyczasie zmuszeni będziemy do wciśnięcia "kółka", by uniknąć lub odbić nadlatujące pociski wysyłane w naszą stronę przez wrogie maszyny. I stanowi to krok numer trzy. To by było na tyle. Nowe ciosy oraz combosy możliwe do kupienia po ukończeniu każdego poziomu okazują się być zbędne, mało efektywne i momentami zbyt drogie jak na nikłe możliwości, które oferują. Mam wrażenie, że twórcy gry nie do końca przemyśleli mechanikę rządzącą wirtualnym światem wykreowanym na potrzeby drugiego Iron Mana. I niestety, ale ocena końcowa dramatycznie poleci za to w dół.
Oprawa graficzna tytułu prezentuje się na poziomie gier sprzed kilku lat. Zaliczyłbym to na jej ogromny minus, jednak od pierwszych trailerów wiedzieliśmy, że nie będziemy mieli do czynienia z bóstwem graficznym pokroju Uncharted 2 czy God of War III. Sam Iron Man biega pokracznie, mniej więcej tak, jakby miał ze cztery odciski na lewej, oraz pięć na prawej stopie. Świat wykreowany na potrzeby gry to prostota połączona z powtarzającymi się obiektami oraz teksturami. Systemu zniszczeń oraz interakcji z otoczeniem nie uświadczyłem, choć kilka przedmiotów założonych przez autorów można rozwalić bądź przewrócić. Design przeciwników to jakaś kpina. Naprawdę, mało charyzmatyczne i głupie stalowe puszki raczej nie mają szans na przekonanie przeciętnego gracza do produkcji SEGI. Tym bardziej, że walka prowadzona jest najczęściej na ogromnym dystansie, tak więc trudno jest dojrzeć nieumiejętności techniczne twórców w materii żałosnych tekstur czy groteskowych animacji. Szkoda, że w opozycji do tak kiepskiej oprawy graficznej mamy raz po raz krztuszącą się animację, i to niekoniecznie w momentach szczególnie gorących. Krztuszącą się do tego stopnia, że momentami wydawało mi się, iż gram w grę na PC w 20 klatkach na sekundę.
Iron Man 2 byłoby całkiem niezłą propozycją dla 8-letniego dziecka, jednak oznaczenie PEGI 16+ skutecznie zniechęci potencjalnych rodziców do zakupu tej produkcji swoim pociechom. Komu więc można polecić produkt SEGI? Nie wiem i nie mam żadnego pomysłu na obronę tej gry. Przez te parę godzin spędzonych z Anthonym bardzo starałem się znaleźć jakiś przekonujący gawiedź patent. Ze znudzeniem w oczach szukałem i szukałem, aż gra się skończyła, poleciały napisy końcowe i rzuciłem płytą z niezadowoleniem w kąt. Wniosek? Gra SEGI to jedna z najgorszych szmir z jakimi miałem do czynienia w 2010 roku. Gdyby była dostępna na PSN, w cenie góra 30 PLN, to spoko, luz i malina. Ale w żadnym wypadku nie kupujcie tej gry po cenie sklepowej! Zwyczajnie nie warto.
Ocena - recenzja gry Iron Man 2
Atuty
- Warstwa audio
Wady
- Tragicznie krótka
- Brzydka
- Idiotyczna praca kamery
- Zwalniająca animacja
Kolejny potwór zrodzony z licencji kinowej. Lepiej pójść na film.
Przeczytaj również
Komentarze (16)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych